Masz wiadomość. - cz.7

Nie było czasu aby się zastanawiać nad dalszym planem działania. Zacząłem dokładnie oglądać znaleziony przez brata zegarek. Byłem pewien że należy do osoby która mnie prześladuje, a przynajmniej do jednej z tych osób. Był to dość drogi zegarek znanej szwajcarskiej marki. Na moje szczęście był on wykonany na zamówienie. Na odwrocie, malutkimi literkami były wygrawerowane inicjały "E.M”.
Znalezienie osoby, podejrzewam że mężczyzny, o tych inicjałach graniczyło z cudem. W końcu ile może być osób z imieniem na E a nazwiskiem na M, tysiące.  
Cały czas nie opuszczało mnie wrażenie że gdzieś wcześniej widziałem ten zegarek. Nie mogłem niestety sobie przypomnieć gdzie. Oglądanie zegarka i przeglądanie na facebooku wszystkich znanych mi osób z imieniem na literę E, w celu natrafienia na zdjęcie z tym zegarkiem zajęło mi mnóstwo czasu. Wybiła godzina 6. Czas się zbierać do pracy.

W pracy jak to od pewnego czasu bywało, nie mogłem skupić się na swoim zajęciu. Nieprzespana noc wcale nie ułatwiała mi zadania. Poszedłem zrobić sobie kawę.
W pokoju socjalnym spotkałem kolegę. Była to jedna z najsympatyczniejszych osób w mojej firmie. Brązowooki blondyn z nieziemsko białymi zębami.
- Ciężka noc? – zapytał i wywalił na wierzch te swoje śnieżnobiałe zęby.
- Nawet sobie nie wyobrażasz. – odpowiedziałem ziewając.

Przerwa na kawę nie mogła obyć się oczywiście bez czegoś co zepsuje mi tę beztroską chwilę.
Dostałem kolejnego sms’a.

- Jeśli czegoś dla mnie nie zrobisz, płyty trafią na policję.
- Idź w ustronne miejsce aby nikt nie słyszał co mówisz.
- Zadzwonię za 5 minut.
- K.

Zabrałem kubek z kawą i poszedłem do schowka na miotły za windami. Mimo tego że nazywałem to schowkiem na miotły nie stało tu nic poza pudłami ze starymi papierami.

Telefon zaczął dzwonić, ogarnęło mnie przerażenie. Zaraz usłyszę sprawcę tego wszystkiego.
- Musisz zdobyć dla mnie coś co należy do twojej firmy. – powiedział głos przepuszczony przez syntezator mowy.  
- Musisz zdobyć akta jednego z pracowników twojej firmy.
- Biuro kadr jest sprzątane między 1 a 2 w nocy.
- Jeśli tego nie zrobisz, wiesz co cię czeka.

Stałem się właśnie pionkiem w jego grze. Musiałem wykonać to zadanie. Wiedziałem że jeżeli tego nie zrobię to mogę przygotować się na resztę życia spędzoną w więzieniu za 3 zabójstwa.

Wróciłem z pracy do domu, przywitałem się z moim współlokatorem. Siedział w kuchni i popijał kawę z mojego ulubionego kubka. Wszedłem do pokoju i zobaczyłem stojącą na łóżku paczkę.
Otworzyłem ją i zobaczyłem kartkę.
- Przyda Ci się na wieczór.
- K.

W pudełku znajdował się uniform ekipy sprzątającej oraz identyfikator.

Zbliżała się pierwsza. Stałem już od paru dobrych minut pod budynkiem nie mogąc zmusić się do wejścia tam.
- A co jeśli ochrona mnie pozna. – Myślałem.
Boczne drzwi się otworzyły i wyszedł z nich ochroniarz. Był to człowiek którego nigdy jeszcze nie widziałem. Pewnie na nocnej zmianie przesiaduje inna ekipa albo ten człowiek jest nowy.
- Zapraszam tędy, ja też pierwszego dnia nie wiedziałem którędy wejść. – krzyknął do mnie ochroniarz.
Musiałem grać.
- Oh dziękuję. Tyle drzwi że nie wiadomo którędy wejść. – odpowiedziałem z wdzięcznością w głosie.
- Niech pan wjedzie na 10 piętro, tam jest kierownik ekipy sprzątającej, on wyjaśni co ma pan robić. – powiedział ochroniarz i wskazał ręką windę.
Była to winda z której nikt na co dzień nie korzystał, ukryta w korytarzu do którego zazwyczaj nie mamy dostępu. Nie widziałem na niej żadnego wyświetlacza z numerem piętra na którym się znajduje.
- To moja szansa. – pomyślałem.
Wjechałem na 8 piętro, tak to tam znajdował się dział kadr.
Musiałem udawać kogoś z ekipy sprzątającej. Wziąłem ze sobą płyn do mycia okien i szmatę która znajdowała się na wózku sprzątaczek stojącym przy windzie.
Jest, niezauważony przeszedłem przez korytarz. Znajdowałem się pod drzwiami pokoju w którym znajdowały się wszystkie akta. Szarpnąłem za klamkę, był zamknięty.
- Szlag by to, skąd ja wezmę klucze. – powiedziałem do siebie.
- Są w portierni u ochrony. – powiedziała sprzątaczka która akurat odkurzała pokój za mną.
- Matko! Ale mnie pani przestraszyła. – Odpowiedziałem przerażony.
- Dziękuję, teraz muszę znowu zjechać windą. – uśmiechnąłem się i odwróciłem w kierunku windy.

Gdy już zjechałem na najniższe piętro, podszedłem przerażony do ochroniarza.
- Kazano mi wysprzątać pokój 804, ale jest zamknięty. Podobno u Pana dostanę klucze. – powiedziałem powstrzymując jąkanie ze stresu.
- A tak, jasne. Trzymaj. – Odpowiedział podając mi klucze.

Gdy drzwi windy się zatrzasnęły, spuściłem z siebie powietrze. Bez problemu i bez stresu tym razem podszedłem do drzwi pokoju 804 i otworzyłem drzwi.
Musiałem uważać na Panią co odkurzała pomieszczenia w pobliżu. Podszedłem do metalowej szafy z aktami pracowników. Trzymałem w ręce szmatkę aby przynajmniej udawać że mam tutaj powycierać kurze. Kluczyk do szafki wisiał za nią. Otworzyłem nim zamek i bezszelestnie otworzyłem szufladę.
Znalazłem akta które mnie interesowały i schowałem je pod bluzę.  
Usłyszałem że ktoś zbliża się do drzwi. Panicznie odwróciłem się jak idiota w ich kierunku i strąciłem z biurka kilka teczek.
- Ku*wa. – powiedziałem do siebie i szybko kucnąłem aby pozostać niezauważonym.  
Nie pomyślałem że wyda się komuś dziwne że w pomieszczeniu świeci się światło.
Na szczęście tak się nie stało. Inna sprzątaczką przeszła obojętnie obok drzwi.
Spojrzałem w stronę upuszczonych teczek. Z jednej wypadło zdjęcie do identyfikatora jednego z pracowników. Było to zdjęcie kolegi którego spotkałem wcześniej na kawie.
Podniosłem je i chciałem wsadzić z powrotem do teczki z której wypadło. Otworzyłem teczkę i zamarłem.

W teczce znajdowały się akta. Do akt była doczepiona kopia zdjęcia które wypadło. Niby nic w tym nadzwyczajnego gdyby nie fakt że według tych akt, inicjały mojego kolegi to E.M., dokładnie jak te z zegarka.  
- Albo to podpucha, albo mój znajomy w pracy używał innego imienia niż to które posiada.  
Przeszedł mnie dreszcz i przed oczami ujrzałem obraz z mojej pamięci.
Była to scena z imprezy integracyjnej na której jednej z kolegów podarł mi rękaw od koszuli zegarkiem. Gdy podawał mi rękę aby się przedstawić, jego zegarek zahaczył materiał i go rozdarł.
To był ten kolega.
- Co on ma z tym wspólnego? – powiedziałem do siebie.


**Koniec cz.7**

TopSecret

opublikował opowiadanie w kategorii dramat i kryminalne, użył 1238 słów i 6748 znaków, zaktualizował 5 lip 2017.

2 komentarze

 
  • Prunella

    Dwa błędy, najpierw inicjały to E.M a nastepnie E.K, no i szlag a nie szlak :)

    19 cze 2017

  • Fanka

    Fajne ;) Czekam na ciag dalszy ;)

    18 cze 2017