Słowa bez znaczenia

Miłej lektury :)) (dawno tego nie pisałam ;D)

###

- Co to? - zapytał Piotrek.
- Burza - krótka odpowiedź, bo i po co mam się rozdrabniać i mówić coś więcej na temat burzy, ale jemu to nie wystarczyło.
- Co to burza?
- No... Yyy... Zjawisko pogodowe. Są wtedy błyskawice i grzmoty.
- Czemu? - zaczynam się trochę bać tych jego poważnych pytań na dość niepoważne tematy.
- No... W sumie nie wiem. Mógłbym poszukać w internecie jeśli Ci zależy.
- Internet? - Boże, dlaczego?
- No wiesz... Internet to miejsce rozrywki, ale i takie gdzie wyszukuje się informacji.
- O czym?
- No cóż... O wszystkim.
- Wszystkim?
- No. Wszystkim.
- Czyli o burzy tam nie znajdziemy? - roześmiałbym się w tym momencie widząc jego posmutniałą minę. Nie jego wina. Wiem, ale to zabawne.
- Kochanie, źle mnie zrozumiałeś., , Wszystko" to ilość.  
- Jak duża?  
- No... W zasadzie nieskończona.
- Aaaa - mogę się założyć, ze nie zrozumiał, nie chciał jednak, aby było mi przykro. - Co to znaczy, , kochanie"?
- Tak mówi się do osób, które kochamy.  
- Co robimy? - tylko nie to...
- Kochamy.  
- Jak się to robi? - widząc moją zdezorientowaną minę zapytał: - Ty tego nie robisz?
- No wiesz... Mam żonę. Wiesz kto to żona? - uprzedziłem pytanie mojego przyjaciela.
- Tak myślę. To taka osoba... Bierze się z nią ślub prawda?  
- Prawda. - potwierdziłem.
- I przysięga się wtedy miłość, wierność i takie tam?
- Tak. - uśmiechnąłem się, przynajmniej tego nie musiałem tłumaczyć.
- No, więc? Co to? Kochać?
- Wiesz co to miłość?
- Nie bardzo.  

W tym momencie uratował mnie Tomek wchodzący do sali z kompletem kroplówek. Podczas, gdy przyłączał jedną Piotrkowi ten zapytał:
- Co to? - jak dziecko, które dopiero poznaje świat. Tylko, że on nie jest dzieckiem, ma siedemnaście lat i już raz ten świat poznał.
- Kroplówka. W środku są witaminy.
Pacjent nie zapytał o nic więcej.
- Wiesz co to witaminy?  
- Tak - pokiwał głową z radością. - Grupa organicznych związków chemicznych o różnorodnej budowie, niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu żywego. Mogą być pochodzenia naturalnego lub otrzymywane syntetycznie. - mówił z dumą w głosie.
Nie wytrzymałem i wyszedłem.

- Co się stało? - zapytał Tomek.
- Nic.
- A konkretniej?
- Irytuje mnie to.
- To nie jego wina.
- Wiem. Wykurza mnie po prostu...
- Pamięta co to witaminy to chyba plus.
- Pamięta też co to profanacja, libacja, deportacja i bigamia - burknąłem.
- No, więc, w czym problem?  
- Że nie umie zapamiętać słów, zjawisk, czy innych rzeczy, które są po prostu naturalne.
- Na przykład?  
- Na przykład, , kochać".
- Wiesz... Piotrek pamięta definicje, ale nie pamięta swojego życia i tego co doznawał. Był zakochany, ale tego nie pamięta. Nigdy nie poznał definicji słowa, , miłość", , , kochać", bo taka nie istnieje.
- A mogłaby.
- Nie mogła. Wtedy nie było by to wyjątkowe.
- Tome... - zacząłem płakać, położyłem mu się na ramieniu. - On nie pamięta...
- Przypomni sobie.
- Nie przypomni.
- Skąd wiesz?
- Bo nasza relacja nigdy nie miała definicji.  
- To nie znaczy, że nie istniała.  
- Nie. To znaczy, że Piotrek nigdy o niej nie przeczyta.


###

Proszę o komentarze <33 I te negatywne i pozytywne ;D

niezapominajkaxy

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 634 słów i 3334 znaków, zaktualizowała 13 cze 2017.

Dodaj komentarz