Zakręty losu #18

Na razie ostatnia, ale powoli postaram się dodać. Piszę dwa na raz, więc proszę o wyrozumiałość.    
      


      – David, wstawaj, przywieźli jedzenie – ruszyła go za ramię.
      Nie miał ochoty ewakuować się z objęć najdroższej, więc zignorował jej słowa, przytulił się tylko mocniej.
      – David! – szarpnęła go, dopiero wtedy ruszył się niemrawo.
      Powoli usiadł na łóżku, wyglądając w tej chwili jak pijak po dwutygodniowej libacji. Nie ponaglała go, pozwoliła mu się do końca obudzić.
      – Która godzina? – wymamrotał.
      – Siedemnaście po drugiej. Jak głowa?
      – Lepiej. Zrobię kawy, chcesz?  
      – Tak, ale słabą.
      – Zaraz wracam –  rzucił i zniknął za drzwiami.
      Będąc już w kuchni usłyszał, jak małolatka przemyka do jego pokoju. Uśmiechnął się, włączył czajnik zasypał dwie kawy i poszedł sprawdzić, co z matką. Spała. Po drzemce emocje nieco opadły, lecz nadal był nie w sosie. Wrócił do kuchni, wyjął spod zlewu srebrną frytkownicę, wlał do niej olej, wrzucił jedną frytkę i włączył.
      – David, jedzenie ci ostygnie – usłyszał za plecami.
      Lekko podskoczył, zaskoczony. Objęła go, śmiejąc się.
      – Muszę zrobić małej frytki – wymruczał.
      – To zjedz w międzyczasie, będziesz jadł zimne?  
      – Podgrzeję.
      – Jest ketchup?! – rozdarła się nagle Lilly, wtargnąwszy do kuchni. – Chcę frytki z ketchupem!
      – Nie krzycz! – wzburzył się 22-latek. – Nie wiem, czy jest, zobacz w lodówce.
      Małolatka otworzyła chłodziarkę i mina jej zrzedła.
      – Nie ma, nie chcę frytek.
      David tylko westchnął i pogrzebał się po kieszeniach.
      – Idź, kup – dał siostrze pięć dolarów. – Zjesz z nami? – zapytał Amy.
      – Dzięki, nie jestem głodna.
      Chłopak zalał kawę i usiadł przy dziewczynie. Zdążyli zamienić tylko kilka słów, bo ziemniak we frytkownicy zaczął powoli syczeć. David wrzucił następne kilka garści , wstawił mięso do mikrofali i zawisł nad frytkownicą. Trzasnęły drzwi informujące, że Lilly udała się do sklepu. Chłopaka znowu zaczęły nachodzić humory, więc stał w milczeniu, gapiąc się na buszujący tłuszcz. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Trochę się zaniepokoił, nie miał pojęcia, kto to. Rzadko ktoś ich odwiedzał, więc niepokój był całkowicie uzasadniony. Pukanie rozbrzmiało po raz drugi.
      – Księżniczko, zerkniesz na frytki? – poprosił i poszedł do korytarza.
      Zerknął przez wizjer i dojrzał ojca. Niechętnie mu otworzył.
      – Cześć młody. Jest matka? – zapytał, brzmiąc dość zastanawiająco.
      – Śpi – mruknął David, niezbyt zadowolony wizytą rodzica.
      – Śpi o tej godzinie? Znów się nachlała?  
      W tym momencie do domu weszła Lilly i rzuciła się na ojca, obejmując go mocno.
       – Nie nachlała się, tylko wcześnie wstała. Idź do salonu, zaraz przyjdę, muszę dać małej obiad – rzekł 22-latek i wrócił do kuchni.
      Amy znalazła miskę, przesypała do niej gotowe już frytki, zalała też kawę
      – Dzięki – ucałował ją, dając jej mleko i cukier. – Lilly! Chodź jeść!
      Siostra ociągała się z przyjściem, więc David wtargnął do pokoju.
      –  Mała, ile razy mam cię wołać?! – zagrzmiał.
      Dziewczynka pomknęła na posiłek.
      – Nie krzycz na nią – wtrącił się ojciec.
      – Co...?! I kto to mówi?! Czemu nie zwracasz uwagi swojej dupie, jak się na nią drze?! Co ja mówię,  drze...?! Podnosi łapska!!! I jeszcze masz czelność mnie pouczać?! Budź ją – wskazał na matkę – gadaj i spadaj – ryknął wkurwiony chłopak i wyszedł z salonu.
      Chwycił stek, nasypał odrobinę frytek i zastygł nad daniem. Amy milczała. Skubał mięso tak, jakby jadł za karę. Wcisnął tylko ćwierć, ale frytki zjadł wszystkie.
      – Czemu tak mało? – zapytała brunetka.
      – Nie dam rady, skończę później. – Posiedzisz chwilkę sama? Muszę pogadać ze starym.
      – Jasne, idź – uśmiechnęła się i chłopak zniknął jej z oczu.
      Już w korytarzu usłyszał: „powiedziałam, że nie”. Nick z Sophie siedzieli na kanapie z dziwnymi wyrazami twarzy. Stanął w progu, a dialog trwał nadal.
      – Kurwa! Po pierwsze, ma bliżej do szkoły; po drugie, przynajmniej będzie się normalnie odżywiać. Uważasz, że frytki to porządny obiad? – ciągnął mężczyzna
      – Od kiedy to taki przykładny z ciebie ojciec?! Jak chce jeść frytki, to będzie je jeść! Je to, co lubi! – zagrzmiała Sophie, zrywając się z miejsca.  
      – Za piciem nie masz czasu zrobić dziecku posiłku?
      – Co ty możesz wiedzieć o moim gotowaniu?! Mieszkasz tu?!  
      – Nie muszę, każdy wie, jak jest!
      David w milczeniu słuchał tych wrzasków, lecz z każdą sekundą coś w nim rosło.  
      – Kto każd?! Twoja blondyneczka?! Po co jej Lilly? Żeby nią pomiatać?! Taki dobry z ciebie tatuś, a pozwalasz na to, żeby ta rura robiła sobie, co chce?! Ta suka nie ma za grosz szacunku do mojej córki – kontynuowała kobieta, drąc się już chyba na cały blok.
      – A co ty możesz wiedzieć...
      – Kurwaaa, zamknijcie się w końcu!!! – chłopak nie wytrzymał.
      Spojrzeli na niego jak jeden mąż.
      – Czemu nasłałeś na nas opiekę? – teraz on zaatakował ojca.
      – Mówiłem, że to zgłoszę. Tak dalej być nie może.
      – Co nie może?! Mała chce być ze mną, czy to do ciebie nie dociera?! Chcesz ją uszczęśliwiać na siłę?! Do tego ta suka! Nie zabierzesz jej do niej, rozumiesz?! Po moim trupie!  
      – Uspokój się. Ja już powiedziałem: Lilly w tym chlewie mieszkać nie będzie, czy ci się to podoba, czy nie.
      – Kurwaaa! – ryknął David i ruszył na faceta,  
      – David, zostaw, uspokój się – kobieta go zatrzymała.  
      – Wyjazd stąd! – wrzasnął do ojca.
      Mężczyzna wstał i ruszył w stronę drzwi.
      – Dobrze, wyjdę, ale pamiętaj: ja nie odpuszczę! – oświadczył i wyszedł, trzasnąwszy mocno wyjściowymi drzwiami.
      22-latek wrócił do kuchni, zły do granic możliwości.  
      – Teraz już naprawdę się pokłócili, prawda? – zapytała przestraszona Lilly, kończąc frytki.
      Nie otrzymała odpowiedzi. Brunetka nadal się nie odzywała, dobrze odczytała minę chłopaka, notabene usłyszana przed chwilą awantura nie zachęcała jej do rozmowy. Ten usiadł obok i wziął ukochaną za dłoń.
      – Sorry, że musiałaś wysłuchiwać tej farsy. Typ działa mi na nerwy, na siłę chce zabrać małą.
      – Wszystko będzie dobrze. Zresztą były dziś z opieki i wszystko, zdaje się, było ok...?
      – On ma duże znajomości, może ją zabrać – mruknął 22-latek. – Nie pozwolę na to, choćbym nie wiem, co miał zrobić...
      – David, nic nie będziesz robił, wszystko będzie dobrze. Zjedz jeszcze trochę.
      – Nie chcę, chcę się napić – burknął i wstał.  
      Wziął z korytarza buty i zaczął je nakładać.
      – Idziesz ze mną do sklepu? – zapytał sympatię.
      – David, nie pij, jutro idziesz do pracy.
      – No to co? Nic mi nie będzie.
      – Powiesz mi to jutro, jak skacowany będziesz musiał zasuwać.
      Cisza i liczenie drobnych z kieszeni.
      – David, ja ci tylko dobrze radzę. Nie pij, proszę – nalegała.
      – A kurwa, odwal się w końcu ode mnie! Jestem wkurwiony i nawet napić się nie mogę, bo mi tu matkujesz?! Dajcie mi w końcu święty spokój! – zagrzmiał i schował się w łazience.
      Wyszedł po kilku chwilach, ale dziewczyny już nie było.  
      – Gdzie Amy? – zawisł nad pijącą herbatę siostrą.
      – Wyszła.
      – Nic nie powiedziała?
      – Nie.
      – Kur...! – wkurzył się i wybrał numer brunetki, lecz ta nie odbierała.
      Spróbował po raz drugi, lecz także bez powodzenia. Był już zły na siebie, że tak głupio się zachował. Odpuścił jednak i nie dzwonił więcej.
      – Idę do sklepu, chcesz iść? – zapytałmałolatkę.
      – Tak
      – To ubieraj się.
      Ta w mig była gotowa i po kilku chwilach byli w ich małym markecie. Wziął flaszkę, chipsy i litrowego Sprita. Nagle Lilly szarpnęła go za rękaw. Spojrzał na nią.
      – Masz – wyciągnęła do niego rękę z kilkoma banknotami.
      Wziął je w dłoń i oniemiał!
      – Pięćset dolców...?! Skąd je masz?  
      – Tata mi dał.
      – Trzymaj, nie chcę – zamierzał oddać młodej kasę, ale nie wzięła.
      – Nie masz pieniędzy, a dla mnie to za dużo – mruknęła.
      – Na pewno...?  
      – Tak.
      Ucałował ją w czoło i zapytał:
      – Bierzesz coś? Musimy wracać.
      Lilly chwyciła paczkę truskawkowych pianek, sok jabłkowy i wróciła do brata. Po chwili byli już w domu i David nakazał małolatce wyjść z psem. Przez to wszystko zapomniał dać jej jeść, wiec zaraz nałożył pokarmu do miseczki, nalał wody i obie postawił w kuchni przy wejściu. Ponownie spróbował zadzwonić do Amy, ale na próżno. Złość zmieniła się w smutek i wyrzuty sumienia. „No to ładnie, przejebałem sprawę” – pomyślał i udał się do matki. Leżała, ale nie spała, oglądała jakiś serial.
      – Wychodzę i nie wiem, o której wrócę. Nie masz prawa chlać, bo mała zostaje w domu. I żeby mi tu nie było żadnych komedii, bo gorzko pożałujesz. Teraz już nie będę się z tobą pieścił, rozumiesz?
      Głucho.
      – Słuchasz mnie, kobieto?!
      – Tak – mruknęła.
      – Więc pamiętaj...! – warknął i udał się do pokoju.
      Lilly wróciła po kilku minutach z koleżanką.
      – Mogę iść do Becky na bajki? – spytała.
      – O której wrócisz?
      – Nie wiem.
      – Poczekaj!
      Poszedł do pokoju, wziął zapasowy klucz i wręczył małolatce.
      – Weź klucz, tylko nie zgub. I nie siedź długo.
      – Dobrze.
      
      Becky, o rok starsza od Lilly dziewczynka, mieszkała w tej samej klatce, więc David nie miał obaw, co do wyjścia siostry. Klucz natomiast dał jej, gdyż matce dawno już nie ufał.
      
      Małolatki zniknęły, więc David wziął alkohol, napój i także opuścił lokal. Udał się na najbliższy przystanek i za niecałą godzinę był w szpitalu. Ann nie było, a Chris jak zwykle spał. 22-latek posiedział kilka minut, lecz gdy kumpel uparcie się nie budził, zrezygnował. Po opuszczeniu placówki od razu odkręcił schowaną w reklamówce wódkę i pociągnął spory łyk. Postanowił pójść piechotą, zbrzydły mu autobusy.  
      Szedł już dobrą godzinę, wypijając po drodze niecałe pół butelki. Był już nieco zakręcony, więc od najbliższego przystanku postanowił już skorzystać z transportu. Gdy dojechał pod kamienicę, zbliżała się 17:00. Nie miał pojęcia, gdzie iść, wrócił więc do domu. Zjadł swój niedokończony stek, po czym zaszył się w pokoju i tam kontynuował wysuszanie butelki.  
      Nagle przypomniał sobie o trawie. W mig wykonał skręta, którego po dziesięciu minutach już nie było. Podkładka z wódki wykonała zadanie, chłopaka porządnie zakręciło. Siedział, rozmyślał i śmiał się sam do siebie – humor mu dopisywał. Z minuty na minutę rechotał coraz głośniej, w końcu Sophie weszła do pokoju.
      – David, czy możesz zachowywać się trochę ciszej?
      Roześmiał jej się w twarz. Kobieta znów chciała coś powiedzieć, lecz nagle zrobiła dziwną minę,
      – David, paliłeś trawę?! – spytała – nie dało się nie wyczuć charakterystycznego zapachu.
      – A co cię to...? – zaśmiał się chłopak.
      – Synu, ćpasz?! – zdenerwowała się. – I jeszcze alkohol...
      – Spadaj stąd! – rzucił szorstko i chwycił komórkę.
      – David...! – nie odpuszczała.
      – Kurwa, wypierdalaj! – zerwał się, wypchnął matkę za drzwi i przekręcił klucz.
      Ponownie próbował skontaktować się z Amy, lecz bez powodzenia. Dobry humor powoli przeistaczał się w alkoholowo-narkotyczną rozpacz i chłopaka zaczęło nieco mulić. Zostało mu jeszcze około setki, ale po chwili butelka była pusta. Siedział, dumał, w końcu zasnął.

  

      Gdy się obudził, pierwsze, co poczuł, to potężny kac, chodź raczej chłopak jeszcze do końca nie wytrzeźwiał.  Zegarek wskazywał 22:51, a na zewnątrz było już ciemno. Od razu przyssał się do napoju, po czym wstał i udał się do łazienki. Umył ręce, twarz i ruszył do małolatki. Spała, Sophie także. Wrócił do pokoju i wykręcił numer Jamiego.
      – Halo – usłyszał wesoły ton.
      – Cześć. Jesteś w domu?
      – Jestem.
      – Mogę wpaść z flaszką? Strasznie mnie jebie.
      – Jasne, dawaj!
      – Ok, za pół godziny będę.
      Szybko wskoczył w buty i po chwili był na zewnątrz. Do kumpla było około dwóch kilometrów, więc David postanowił pójść pieszo. Czuł się paskudnie, więc szedł dość ospale. Po mniej więcej dziesięciu minutach  doszedł do nocnego sklepiku, kupił dwie wódki i piwo, które zaraz po wyjściu z marketu otworzył. Po kolejnych trzydziestu minutach dzwonił domofonem do znajomego
      – Co, popiłeś? – zaśmiał się kumpel, wpuszczając go do mieszkania.
      – Trochę, matka mnie wkurwia.
      – Nic nowego – zaśmiał się starszy chłopak
      David wszedł do salonu i ciężko usiadł na podniszczonej, beżowej kanapie.
      – Daj kieliszki, walniemy po jednym – powiedział 22-latek i zaraz je otrzymał.
      Po chwili oba szkła były wysuszone, a po nich kolejne i kolejne.  
      – Może zajaramy? – zapytał nagle gospodarz.
      – Dawaj – odparł David, który miał już wszystko gdzieś.  
      Na chwilę obecną nie przejmował się jutrzejszą pracą, Amy, matką, ani nikim innym. Humorek zaczął mu do dopisywać, zaś procenty kręciły przyjemnie.
      Zapalili sporego skręta, co po kilku minutach zaowocowało jeszcze lepszym nastrojem. Rozmowa, połączona z narkotyzowaniem i upijaniem się przeciągnęła się do trzeciej w nocy i David w końcu znów poczuł się zmęczony.
      – Mogę u ciebie kimnąć? Nie chce mi się ciągnąć do domu – zapytał kumpla.
      – Kurwa, stary, znamy się pierwszy dzień...?!  Rozłożyć ci je? – wskazał  kanapę, na której siedzieli.
      – Nie trzeba, i tak jest duże.
      – Dobra, zdrzemnijmy się, też się uwaliłem. Jak cię wysuszy, w lodówce jest piwo i sok – oznajmił 24-latek i zniknął w swojej sypialni.

      David obudził się za dziesięć ósma, z totalnym bólem głowy. Od razu skierował się do lodówki i zaraz miał w ręku piwo. Przyssał się do niego, jakby dopiero co wrócił z pustyni po miesięcznej tułaczce. Trunek zniknął w okamgnieniu i chłopak sięgnął po drugi, po czym wziął się za poszukiwanie kawy. Po pięciu minutach napar był już gotowy, a druga butelka pusta.
      – Pogrzało cię...?! Czemu się tak wcześnie zerwałeś? – rzucił Jamie za plecami chłopaka, strasząc go przy okazji.    
      22-latek lekko podskoczył, co rozbawiło kolegę.
      – Idę do roboty, choć wcale mi się to nie uśmiecha –  mruknął zmęczony David.  
      Gospodarz także wziął piwo i usiadł przy pijącym kawę kumplu.
      – Mam whiskey, może walniemy po jednym? – zapytał.
      – Dawaj, może lepiej się poczuję. Nie wiem, jak cokolwiek dziś zrobię, nie mam siły.
      Za chwilę przed nosem 22-latka pojawiła się szklanka, cała wypełniona miodowym alkoholem.
      – Chcesz lodu? – zapytał Jamie.
      – Daj trochę.
      Dosypał kumplowi kilka kostek, po czym zapytał:
      – Co to za dupa?
      – Pracuje naprzeciwko.
      – Jest zarobiona?
      – I to ostro.
      – Przyprowadź ją kiedyś, oczyszczę jej portfel – zaśmiał się 25-latek.
      David się uśmiechnął, lecz bardzo apatycznie. W moment wypił płyn z literatki i zaraz poprosił o następny. Ten także zniknął w okamgnieniu i chłopak powoli zaczął czuć się lepiej.
      – Nalej jeszcze, pomaga – zwrócił się do kumpla.
      – Pojedziesz zawiany do roboty?  
      – Jebać to!
      Dostał trzecią porcję i był już lekko podcięty. Chwycił komórkę i wykręcił numer Betty.
      – Cześć. David z tej strony – mruknął, gdy usłyszał jej głos. – Betty, nie mogę dziś przyjechać, nie za dobrze się czuję. Będę jutro, dobrze?
      – Co ci jest?  
      – Głowa mi pęka, całą noc nie spałem. Mam trochę zamieszania w domu.
      – Dobrze, przyjedź, kiedy będziesz mógł – odparła ciepło.
      – W takim razie dziękuję i do zobaczenia – rzucił chłopak i się rozłączył.
      Cieszył się, że nie poznała, iż jest pod wpływem, choć akurat tego nie był do końca pewien.
Impreza ponownie się rozkręciła i w rezultacie chłopcy wypili dwie butelki whiskey, dzięki czemu David znowu się upił. Po raz kolejny usiłował dodzwonić się do Amy, lecz komórka był wyłączona. „ Kurwa, obraziła się na amen?” – pomyślał, zły na całego.
      – Co jest? – zapytał kumpel.
      – Nic, próbuję dodzwonić się do laski, ale chyba wali fochy. Wczoraj chyba za ostro do niej wyjechałem.
      – Olej.
      – To nie takie łatwe.  
      – No kurwa, nie mów, że się zabujałeś?! – zarechotał 24-latek.
      – Zamknij się...

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 2786 słów i 16673 znaków.

2 komentarze

 
  • kkaaaaar12

    zaglądam tutaj co jakiś czas i czekam na kontynuację obu Twoich opowiadań,  piszesz cudnie ☺mam nadzieję,  że będzie ciąg dalszy.  pozdrawiam

    17 paź 2016

  • agnes1709

    @kkaaaaar12 Nie wiedziałam, że ktoś czyta Davida, wszyscy raczej to drugie (czego nie rozumiem, ale cóż, kwestia gustu). No, może nie tyle, ze czyta, co jest zainteresowany dalszą częścią. Pomysły nieco uciekły i z czasem kiepsko, ale Do szarego postaram się dziś coś dorzucić, a co do zakrętów - pomysł jest, ale jak już pisze jedno, to piszę jakiś czas i ciężko mi się przestawić. Ale może już czas, jeśli zamysł na Davida NA RAZIE jest, hehe. Skończę część z Laury, bo już zaczęłam i się chyba za niego wezmę.
    Dzięki za miłe słowa, to wielce budujące. Również gorąco pozdrawiam!!!
    p.s. Czemu masz prywatny profil? Chciałam napisać Ci wiadomość, niekiedy są rzeczy, które niekoniecznie można napisać w komencie.)

    18 paź 2016

  • Misiaa14

    Boskie *-*

    28 cze 2016