Zakręty losu #26

Stała jeszcze chwilę z wzrokiem wlepionym w kierunku wyjścia z kuchni, po czym wściekłym, zamaszystym ruchem wyciągnęła przed siebie środkowy palec i bez słowa przysiadła na stojącym przy barze stołku. Nie wyglądała już w takim stopniu na wkurzoną, co na zrezygnowaną. Polly natychmiast ruszyła w jej stronę i już otwierała usta z zamiarem przemówienia, lecz Amy ponownie wstała, sięgnęła do torebki i wyjęła z niej portfel. Przeliczyła – dwadzieścia trzy dolary i cała garść drobnych.
– Piłaś coś? – zapytała młodszą dziewczynę.
– Piwo.
– O której?
– Po południu. O co ci chodzi? – blondynkę nieco zdziwiły te niecodzienne pytania.
– Pojedziesz po wódkę – zarządziła Amy.  
– Po wódkę? – Polly się pogubiła, dziewczyna nigdy wcześniej nie wysyłała jej po alkohol.  
– Zaraz zadzwonię do Kevina – sprostowała płytko 22-latka, słowa wyraźnie grzęzły w bagnie złości i rozpaczy.
– Jak to…?  
– Normalnie – syknęła, wcisnąwszy kluczyki w dłoń siostry.
– Ona wróci. Myślisz, że tak łatwo odpuści? Przejdzie jej zaraz i zaraz znowu tu wpadnie, żeby dokończyć dzieła. Nie wiesz? – stwierdziła blondynka.
– Nie wróci. Jedź, już dziewiąta – nakazała Amy i chwyciła telefon. – Kevin? – rzuciła po chwili w słuchawkę. – Dasz młodej dużą wódkę? Piłam, nie mogę sama przyjechać.
Szmer z drugiej strony brzmiał zaledwie moment, po którym Amy podziękowała i zakończyła rozmowę.
– Dobra, jedź, tylko szybko wracaj. Pójdę do Jacka – rzekła, wręczając siostrze portfel.
Polly już nie dyskutowała, tylko wyszła z domu, a Amy ruszyła do brata. Nocna lampka w pokoju chłopaka była włączona, a młodzik spał sobie najlepsze w towarzystwie leżącego na łóżku, otwartego komiksu. Z mlecznej tabliczki ubyły tylko dwa paski.
Brunetka bardzo się zdziwiła, młokos nie miał zwyczaju zasypiać przed dziesiątą. Uśmiechnęła się, spojrzawszy na czekoladę, nakryła brata cienkim kocem i przysiadła z brzegu łóżka. Patrząc na chłopaka pomyślała o Lilly i nasunęło się pytanie: "ciekawe, jakie byłoby spanie, gdyby oboje z Jackiem znajdowali się teraz w jego pokoju?”. Usta wygięły się nieco szerzej, lecz tylko przez moment, świadomość, że Vicki wie o Davidzie, do tego widziała go w jakiejś niewyjaśnionej sytuacji sprawiała, że w dziewczynie wzbierała złość, ale też i niepokój. Zdawała sobie sprawę, że lubiąca wtykać nos w nieswoje sprawy siostra może wmieszać w to wszystko matkę, a wtedy ostra konfrontacja będzie już nieunikniona. Nadwyrężające cierpliwość pytania, wyrzuty, pouczenia – ta miła perspektywa bardzo drażniła dziewczynę.

Wyrywając się w końcu z zamyślenia jeszcze raz spojrzała na 8-latka, po czym wstała i ruszyła z powrotem do kuchni. Z zamiarem posprzątania bałaganu chwyciła leżącą pod zlewem zmiotkę, przykucnęła i niemrawo zaczęła zamiatać szkło, które rozprzestrzeniło się po sporej powierzchni podłogi. Nie mogła się jednak skupić, gdyż David cały czas siedział w jej głowie. Zaczęła odrobinę żałować, że tak chamsko go potraktowała, aczkolwiek on też nie zachował się zbyt przyzwoicie. Spalony sklep także nie dawaj jej spokoju, szarpiąc nerwy, tym bardziej, że w głowie nieustannie szumiały wypowiedziane jej wczoraj prosto twarz słowa byłego chłopaka. To dawało jej dużo do myślenia, jednakże odrzucała od siebie tą myśl. Nie wierzyła, że takie płytkie groźby mogłyby mieć jakiekolwiek znaczenie. Nie byłby przecież zdolny do czegoś takiego, więc to na pewno tylko i wyłącznie dziwny zbieg okoliczności.  
Uporczywie stojący w oczach obraz czarnych, osmalonych ścian i ogólnej dewastacji czegoś, o czym zawsze marzyła, bezlitośnie targały jej emocjami. Starała się nie myśleć, ale jak to zrobić? Nie miała pojęcia, skąd teraz weźmie pieniądze na remont. Na swoim koncie ma za mało, rodziców nie poprosi, gdyż byłoby jej głupio, tym bardziej, że matka od zawsze próbowała odwieźć ją od pomysłu otworzenia lokalu; rodzeństwo także odpada, więc nie ma żadnych perspektyw. Pożyczka? Nie posiada żadnych dochodów, dlatego też zapewne nie dostanie, a pomoc znajomych? To również nie wchodzi w grę, nie potrafiłby poprosić, to nie w jej stylu.
Dumała, kombinowała, w końcu myśli o ukochanym sklepie tak ją zdołowały, że przysiadła na piętach w środku alkoholowej kałuży, opuściła z rezygnacja ręce i uderzyła rozpaczliwym płaczem, spuszczając głowę. Nie zamiotła nawet części szkła.
Siedziała w bezruchu, z chwili na chwili rozpaczając coraz bardziej. Nogawki spodni były już calutkie mokre, lecz nie zwracała na to uwagi. Prócz wizerunku zdezelowanego lokalu i przeświadczenia, że już go nie odzyska, a na jeśli już, to na pewno nieprędko, nie dochodziły do niej żadne inne bodźce. I jeszcze pewny siebie David, który twierdzi, że coś wymyśli, a tak naprawdę gówno może zrobić, bo sam jest w nieciekawej sytuacji – to wszystko sprawiało, że za nic nie mogła opanować płaczu, choć usiłowała, nie chciała w takim stanie pokazywać się Polly.  
Nie musiała jednak dłużej kombinować, bo właśnie doszedł do niej pikający dźwięk uruchomianego w kabriolecie alarmu. Szybko przetarła twarz, usiłując ekspresowo się pozbierać, lecz na nic poszły jej wysiłki, gdyż Polly tylko zdążyła przekroczyć próg i postawić torbę na stole, i już kucała obok siostry.
– Am, co się stało? – zapytała zaniepokojona, chwytając ramiona brunetki.
Dziewczyna nie odpowiedziała. Nagle poczuła jakieś niezrozumiały onieśmielenie i wstyd, fakt, że racja wyszła jednak po stronie matki sprawił, że żadne słowo nie chciało wydobyć się z jej ust.
– Amy! – naciskała blondynka.
– Były jakieś problemy? – 22-latka gładko zmieniła temat, zagajając o zakupy.
– Nie, bo już dość późno, ale powiedział, że wolałby, żebyś sama przyjeżdżała. I nie zmieniaj tematu, dobrze? Co się stało?
– Nalej wódki, muszę tu w końcu posprzątać. Zaraz pogadamy – mruknęła brunetka i ospale podniosła się z podłogi.
– Zobacz, jakie masz spodnie! – zaśmiała się Polly, wskazując pociemniałe od kolan w dół nogawki.
– Nieważne.
Amy zmieniła jednak zmiotkę na normalną miotłę, uprzątnęła szkło, przetarła płytki i spojrzała na kuchenny blat – stały już na nim dwa drinki.
– Myślałam, że nalejesz do kieliszków – bąknęła.
– Nic takiego nie mówiłaś.  
Brunetka się nie patyczkowała, tylko chwyciła szklankę i wypiła całą jej zawartość za jednym podejściem, po czym wsadziła dłoń do leżącej na stole reklamówki.
– Trzymaj – podała siostrze papierosy.
– A cóż to za okazja? – zdziwiła się Polly.
Amy tylko wzruszyła ramionami, uśmiechnąwszy się tępo.
– Am…! – zniecierpliwiła się blondynka, widząc coraz bardziej niewyraźną prezencję siostry, która nadal nie kwapiła się do zwierzeń.
– Weź szkło i wódkę i idziemy idziemy do mnie, bo jeśli naprawdę przyjdzie jej do łba wrócić, to nie mam w tej chwili ochoty ani cierpliwości, żeby znowu się z nią kłócić. Ja wezmę sok i szklanki – nakazała brunetka i migiem ruszyła w stronę wyjścia.
– Am, nie uciekaj, przecież chciałaś pogadać. Co się dzieje? – naciskała Polly, wchodząc za siostrą po schodach.  
Jak na dłoni widziała, że dziewczyna stara się jej unikać i przeciąga w czasie rozpoczęcie jakiegokolwiek tematu.
– Nie uciekam. Zajrzę jeszcze do niego – odparła wymijająco brunetka i w okamgnieniu zaniknęła w pokoju brata.  
Spał jak zabity. Zgasiła lampkę i znów przysiadła na łóżku obmyślając, co powiedzieć, jak w ogóle zacząć, żeby się znowu nie rozbeczeć. Płacz w dalszym ciągu wisiał na włosku, jednak dziewczyna, dochodząc po chwili do wniosku, że dumanie nic nie da, a wręcz przeciwnie, może tylko pogłębić jej chandrę, wstała i niemrawo ruszyła do sypialni. Anemicznie weszła do środka i od razu włączyła radio, ściszając do przyzwoitego poziomu. Polly stała w oknie i paliła papierosa, inwigilując siostrę coraz bardziej zaniepokojonym i podejrzliwym wzrokiem. Amy już chciała interweniować w kwestii fajki, gdyż dym i tak ulatywał do wnętrza, po krótkim namyśle darowała jednak, gdyż szczerze mówiąc – w tej chwili miała to głęboko w dupie.
– Pijemy? – zapytała, siadając na podłodze i opierając się o łóżko, z wódką w dłoni.
Polly odłożyła fajkę na parapet i przechyliła z siostrą kieliszek, niestrudzenie obserwując jej zachowanie. Nadal wyraźnie odbiegało od normy, dziewczynie cały czas zbierało się na płacz, za nic nie mogła od odpędzić od siebie tego wkurwiającego uczucia, choć bardzo by chciała. Starała się jak mogła strugać niewzruszoną i nie dać się ponieść emocjom, lecz w głębi duszy czuła, że w końcu znowu pęknie.
Po chwili Polly skończyła używkę, wrzuciła niedopałek do kibla i usiadła obok siostry, odsuwając na bok butelkę, która Amy zdążyła już przygarnąć do siebie.  
– Lej, na co czekasz – mruknęła 22-latka, nie patrząc na nastolatkę.
Czuła się totalnie skołowana. Bardzo chciałaby z nią pogadać i wyrzucić z siebie wszystko, ale za nic w świecie nie mogła wziąć się w garść i zacząć bolesnego tematu, słowa nadal stały w przełyku irytującą, dławiącą bulą.  
– Am, no gadaj, co się stało? Coś z tym chłopakiem? – Polly widząc, że siostra wciąż milczy, postanowiła wyciągać na siłę, kładąc ręce na jej łydkach.
– Nie.
– No to co? Wywal to z siebie wreszcie.
– Spalili mi sklep – wydusiła w końcu Amy, ciężko wypychając z ust słowa.
– Co takiego?! – Polly niemalże wrzasnęła.
– To, co mówię.
– Jak to "spalili”? – blondynka natychmiast usiadła obok dziewczyny i już miała jej dłoń w swojej.
– Nie wiem, kurwa, młoda... nie wiem – teraz już brunetka nie wytrzymała i się rozpłakała, wykorzystując w tym celu ramię nastolatki.
– Amy… – mruknęła szokowana Polly, mocno przytulając siostrę.
Nie miała pojęcia, co w tej sytuacji powiedzieć, zwłaszcza widząc, jak duża jest jej rozpacz. Pogubiła się.
– Polly, ja nie wiem, skąd teraz wezmę kasę, żeby cokolwiek odbudować – wymamlała Amy.  
– Ale jak to "spalili”? Ktoś go podpalił? – dociekała nastolatka najdelikatniej, jak umiała.
Brunetka przytaknęła w milczeniu, nie odrywając twarzy od barku siostry.
– Ale kto? Wiadomo coś?
22-latka się wyprostowała i przetarła oczy, lekko pociągając nosem
– Jeszcze nie, ale to na pewno było podpalenie, tak twierdzą strażacy. Wczoraj w mieście spotkałam Ethana i koniecznie chciał pogadać. Znowu zaczął głupio się tłumaczyć, a jak go zignorowałam, to zaczął się odgrażać. Powiedział, że jak nie chcę nawet z nim porozmawiać i nie pozwalam mu nic wyjaśnić, to popamiętam. Do tego był pijany. Ostatnio, jak zaczepiał mnie pod sklepem i nie chciał odpuścić, David wmieszał się w to wszystko. I też był mocno wypity. Mało tego, on nie był chyba tylko pod wpływem alkoholu. Nie wiem, co by było, gdyby David wtedy nie podszedł, miałam wrażenie, że gotów był wręcz mnie pobić, miał minę, jak jakiś demon. Nie wiem, nie mogę pojąć co się z nim stało – wyjaśniła Amy.
– Co takiego?! – w blondynce zakiełkowała wściekłość. – Mówiłaś o tym policji?!
– Tak, będą go przesłuchiwać. Ale nie wierzę, że on mógłby to zrobić, myślisz, że byłby zdolny do czegoś takiego? Przecież to ciota – Amy złośliwie zachichotała.
– A Sylvia? Nie wiesz, z jakim towarzystwem się ciąga i jakie towarzystwo zna? I dziwisz się, że gnój być może zaczął ćpać, przez co teraz najwyraźniej mu odbija? Ten kurwiszon każdego może sprowadzić do rynsztoka. A on teraz ją posuwa, to może mu pomogła? Dobrali się – skurwiel i szmata. Przecież to dupek, od początku ci mówiłam, ale ty nie, ty wiedziałaś swoje! No kurwa, Amy…! – Polly się zdenerwowała.
– Lej! – tyle usłyszała w kwestii odpowiedzi.
Wypiły kolejną porcję, która tylko spotęgowała rozpacz brunetki. Nadal chlipała, lecz szloch z wolna zanikał, a w jego miejsce zaczęła pojawiać się złość. Słowa Polly dobitnie wpłynęły na zmianę przez nią oceny sytuacji.
– Am, uspokój się, poradzimy sobie. Ojciec ci pomoże – rzekła nastolatka, widząc, iż mina siostry niepokojąco się zmienia, dobrze znała ten wyraz twarzy.
– Nie… nie chcę.
– Aj tam, nie chcesz. Przejdzie ci dołek i wszystko wróci do normy – Polly się uśmiechnęła, jeszcze raz przytuliła brunetkę i wstała, aby zapalić kolejną fajkę.
– Dlaczego tak dużo kopcisz? – zapytała pretensjonalnie 22-latka.
– Do wódki – odparła blondynka tonem, jakby była bardzo z tego dumna.
– Nie pal tyle.  
– Co zrobisz z Vicki? – Polly szybko zmieniła temat.
– A co mam zrobić?  
– Przecież ona zaraz zadzwoni do starej i będzie ciepło. Poza tym co ją w ogóle obchodzi twój związek? Nie rozumiem. Facet wydaje się być w porządku, no i jest całkiem niezły. Jak co się znudzi, daj znać – zaśmiała się blondynka.  
– Jest w porządku, ale czasem potrafi wkurwić – rzekła Amy.
– Pokłóciliście się? – Polly już wiedziała.
– Naćpał się dziś czegoś i przyszedł mnie denerwować. Nie pojmuję, on nie bierze prochów… albo ja po prostu o tym nie wiem. Ale nigdy niczego nie zauważyłam, choć w sumie znam go bardzo krótko.
– Jeśli prowadza się po Daily, to możesz wszystkiego się spodziewać – poinformowała krótko nastolatka.
– A ty skąd wiesz? – Amy w końcu spojrzała na siostrę, choć doskonale wiedziała, że wcale nie musiała zadawać tego pytania.
– Wiem – Polly szeroko się uśmiechnęła.
– Młoda…! Jeździsz tam? Nie podoba mi się to – warknęła brunetka.
– Ty też? I co, może teraz ty zaczniesz mi prawić morały? – zniesmaczyła się dziewczyna.
– Nie, ale sama wiesz, jaka to okolica. Ćpasz coś? – wyjechała nagle.
– Co takiego?!
– Jeśli tak dobrze znasz te rejony, to może o czymś nie wiem?
– Kurde, Amy, to, że jesteś wkurzona to nie znaczy, że musisz się do mnie czepiać! Odwal się! Poza tym masz faceta, który także się tam obraca, więc mi tu nie pierdol, dobrze?! – Polly niemalże wpadła we wściekłość.  
Amy zamilkła, nie wiedziała, co powiedzieć. Z jednej strony dziewczyna miała rację, z drugiej jednak bała się, aby nie wpadła w jakieś bagno, a znając jej charakter, nie byłoby to raczej zbyt trudne.
– Ale Pol…
– Dobra, skończmy temat i wypijmy! Nieć ćpam, wyluzuj – przerwała jej nastolatka widząc, że rozmowa zaczyna zbaczać na zupełnie inny, niepotrzebny w tej chwili tor.
W milczeniu wypiły następny kieliszek, a po nim kolejny i Amy się podniosła. Zachwiało nią lekko.
– Gdzie idziesz? – zapytała natychmiast młodsza dziewczyna.
– Nie mogę do kibla? – brunetka wyszczerzyła zęby w wyraźnie ironicznym uśmiechu.
– Nie upadnij! – zaśmiała się Polly.
– Spokojnie, jeszcze dużo dziś mogę! – cieszyła się Amy, humor powoli jej się poprawiał. – A ty syp. Jak wrócę, widzę nalane, bo jak nie… – rozkazała, chichocząc i niejednostajnym krokiem ruszyła do łazienki.
– Nie słyszę, żebyś polewała! – zagrzmiała po chwili wesoło z toalety.
Polly się uśmiechnęła i zapełniła szkła. Brunetka za moment wróciła i podkręciła nieco muzykę, lecz nadal nie grała ona głośno.
– Młody śpi – przypomniała nastolatka.
– I co z tego? Jego nawet bomba nie ruszy, jakbyś o tym nie wiedziała – odparła Amy i siadając po turecku obok siostry już przełykała alkohol.  
– Jurto będzie kac – zaśmiała się Polly. – Kto zawiezie Jacka do szkoły?
– Pojedzie autobusem.
Blondynka głośno zarechotała, wyraźnie dając Amy do zrozumienia, co ma tą wesołością na myśli.
– No co? Od czasu do czasu może pojechać z innymi dziećmi, nie? Ja zamierzam się dziś nachlać, a jutro nie ruszam się z domu – poinformowała brunetka.
– Będzie się buntował, ale masz rację, nie możemy mu cały czas ustępować.
– Właśnie, tak, jak David Lilly.
– Lilly?  
– Jego siostra, jest w wieku młodego.
– Taaak? Trzeba ich zeswatać! – rozradowała się nastolatka.
– Też o tym myślałam, kiedyś ich poznamy.
– Mówiłaś mu? – zapytała znienacka Polly.
– Co? Komu? – Amy nie zrozumiała.
– No, Davidowi… o frajerze.
– Zgłupiałaś?! Wiesz, co to by było?! – zagrzmiała dziewczyna.
– Co?
– Zlałby go pewnie, jakby go tylko spotkał, a nawet, jeśli nie, to zaraz wymyśliłby jakąś inną głupotę. Czasem to czubek.
– Przestań, już by zlał. Nie wygląda na takiego.
– Nieee? Widziałaś kiedyś Paula? Tego wysokiego, ze sklepu naprzeciwko.
– I co w związku z tym?
– A to, że ostatnio się pobili, i też chyba poszło o mnie. David pyskował, że ma coś tam odszczekać, przewiduję więc, że to coś dotyczyło właśnie mnie. David jest nieco porywczy, do tego uparty jak osioł, dlatego też skończyło się tak, jak się skończyło – ogłosiła Amy, tym razem osobiście nalewając wódkę i sok.
– No i dobrze. Zakochał się, to broni swojej kobiety – ucieszyła się Polly.
– Taaak? Nie widziałaś tego, to nie była zwykła bójka. Nie wiem, jak mocno musieli się poszarpać, że wybili mi szybę w sklepie. Akcja rodem z filmu – roześmiała się Amy. – Ale może to i dobrze, bo gdybyśmy z Cindy nie usłyszały brzęku szkła i nie wybiegły, pozabijaliby się tam. Chociaż raczej to David by go wymłócił, bo nawet, jak żeśmy ich rozdzieliły, to się jeszcze wyrwał, żeby odpalić mu dokładkę – dodała, wydawałoby się, z niemałą dumą.  
Alkohol dość wyraźnie zaczął już mieszać uczuciami dziewczyny, barwą jej głosu także.
– Powinnaś się cieszyć, przynajmniej umie sobie poradzić, a nie taki suchar, jak ten żałosny dupek. Strach wyjść z takim gdziekolwiek, bo w razie kłopotów to pewnie ty musiałabyś bronić i jego, i siebie. Albo też niekoniecznie, być może tylko siebie, bo ciota zaraz by uciekła – zarechotała donośnie Polly.
– Nie gadajmy o nim, rzygać mi się chce na samą myśl.
– I co, nie powiesz mu?
– Nie.
– Ok, jak uważasz, ale myślę, że powinn...
Zadzwonił domowy telefon i siostry jak jeden mąż spojrzały na siebie.
– Kto to? Już po dziesiątej – zdziwiła się Polly.
– Nie wiem, odbierz.
Dziewczyna podniosła słuchawkę, lecz gdy tylko to zrobiła, dzwoniący ją odłożył. Amy nie pytała, lecz jej skierowany w kierunku nastolatki wzrok znaczył tyle samo, co pytanie.
– Nie wiem, odłożył słuchawkę – rzekła Polly.
Telefon zadzwonił ponownie i tym teraz ze słowem: "halo” odebrała brunetka. Wciąż nikt się nie odzywał, dziewczyna słyszała tylko niezrozumiały szmer przeplatany co chwila głuchą ciszą.
– Halo! – powtórzyła, lecz efekt był taki sam.  
Za moment jednak z oddali dobiegły ją ciche odgłosy wesołości i po chwili osoba po drugiej stronie ponownie odłożyła słuchawkę…

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 3451 słów i 19442 znaków, zaktualizowała 13 lip 2017.

1 komentarz

 
  • zabka815

    Super  :rotfl:  Czekam na kolejną  :kiss:  :bravo:

    13 lip 2017

  • agnes1709

    @zabka815 Czytasz o piątej rano?:eek: Nieźle:D

    13 lip 2017

  • zabka815

    @agnes1709  :lol2:  :lmao:

    13 lip 2017