Zakręty losu #31

Bardzo szybko, praktycznie dwie minuty później zaparkowała pod jego kamienicą i wyłączyła silnik.
– Po co idziesz do domu o czwartej rano? Przecież wszyscy śpią – zapytała, zdziwiona tą niecodzienną sytuacją.
– Niekoniecznie – burknął. – Przepraszam, ale nie mogę cię zaprosić, kiedyś być może ci to wyjaśnię – wytłumaczył, zmieszany i odrobinę zły.  
Gdyby miał normalny dom, normalną matkę, mógłby zaprosić dziewczynę, posiedzieć i spokojnie pogadać, napić się piwa, a tak? Nerwy go brały, wkurwiał się faktem, że przez kobietę nie może w spokoju wejść w jakimkolwiek towarzystwie do swojego domu, pochwalić się siostrą, tylko musi kombinować, i to tak kombinować, żeby nie narobić sobie wstydu.
– Zaraz wracam… mam nadzieję – mruknął i wysiadł z wozu.
– David! – wychyliła się do szyby.  
Odwrócił się.
– Ja też mam taką nadzieję – podsumowała ze śmiechem i chłopak, wygiąwszy lekko usta po chwili otwierał drzwi.
Zastał Sophie tam, gdzie ją zostawił, tylko z tą różnicą, że na stole pojawiła się pusta butelka po piwie, której wcześniej tam nie było. Szeroko wywalił oczy, zdziwiony, ale i wkurzony zobaczywszy, że już nawet wstaje w nocy, żeby poleczyć kaca. Nadal spała w ubraniu, sprawdził więc jej kieszenie, lecz pieniądze, których nie zabrał, nadal tam były. "Kurwa, mogłem lepiej poszukać” – warknął podświadomie niezadowolony, że nie sprawdził dokładniej, czy może w innym miejscu matka nie ukryła kontrabandy.  
Ale w jakim?
Szybko jednak wybaczył sam sobie, przecież zdawał sobie sprawę, że gdyby nawet zabrał jej to piwo, to i tak niczego by nie zmieniło, a do tego, nie daj Boże, mając dychę, polazłaby w nocy do sklepu i jeszcze poza domem nawywijała jakichś numerów.
Pchnięty ciekawością, ale i obawą o poczynania rodzicielki w czasie jego nieobecności postanowił jednak jeszcze raz poszukać. Sprawdził dokładnie za łóżkiem, we wszystkich szafkach i szufladach, następnie w kuchni, a nawet w pokoju Lilly, ale w dalszym ciągu czego nie znalazł. Przewalił też łóżko, na którym spała, uśmiechając się na myśl, że może już tak się boi o konfiskatę, że śpi z butelką.
– Kevin… – mruknęła nagle Sophie, niespokojnie poruszywszy się na łóżku.
"Kevin”? – chłopak z miejsca zdębiał, nie zareagował jednak, stanął tylko przy stole i w milczeniu zaczął obserwować śpiącą matkę.
Ta mruknęła coś jeszcze, bardzo niewyraźnie, po czym odwróciła się na bok i zastygła w bezruchu, wznawiając ciężki, poalkoholowy oddech.
Wyjął pakiet i spojrzał na zawartość – zaledwie nieco ponad sto miligramów. Skrzywił twarz w niezadowoleniu, narkotyk z działki na działkę działał coraz krócej. Nie zwiększał przecież dawki, za każdym razem brał tą samą ilość, co niewątpliwie tłumaczyło obecny, niezbyt pocieszający stan rzeczy. Pomyślał chwilę nad zażyciem, lecz opcja ta biła się sumiennie z perspektywą dzisiejszej pracy, co powodowało tylko drażniące niezdecydowanie i wahanie. Wiedział, że wziął niewiele i konsekwencji zdrowotnych nie będzie, aczkolwiek nie spał całą noc i to go martwiło, nie chciał męczyć się w pracy, walcząc ze snem.
Zatrąbił klakson i chłopak wrócił na ziemię. "Poproszę, może odpali, albo sprzeda mi chociaż połówkę” – zadecydował w końcu i minutę później już ciągał nosem, wielce usatysfakcjonowany. Zanim zdążył sprawdzić jeszcze raz, tak, dla pewności wszystkie skrytki, zamknąć drzwi i zejść na dół, amfetamina już wdrożyła się do krwioobiegu i chłopak poczuł zadowalającą ulgę.
– Coś taki uskrzydlony? Podbiłeś? – zapytała, a raczej stwierdziła od razu Judy, szczerząc się niezmiennie.
Nie odpowiedział, odwzajemnił tylko wyraz twarzy.
– Przecież miałeś wziąć przed pracą?  
– No co poradzę, ciśnie na fazę – zaśmiał się luźno. – Masz coś jeszcze? Sprzedasz mi połówkę?
– Mam, ale nie przy sobie, musielibyśmy podjechać z powrotem do knajpy. A pytałam – oparła pretensjonalnie dziewczyna, niezbyt chyba zadowolona tym faktem.
– No wiem, ale widzisz, tak jakoś wyszło – mruknął.
– Oj, David, a od zawsze się mówi, że to baby są niezdecydowane – zadrwiła Judy, zakręciła i dziarsko ruszyła w stronę pubu.
Chłopak milczał. Proch kręcił nim przyjemnie, mimo to zrobiło mu się odrobinę głupio, zwłaszcza, że mina nowej koleżanki nie była zbyt pozytywna.
– Czemu nie lubisz Jaguara, przecież to świetny wóz? – zapytał w końcu, chcąc przerwać to wkurzające milczenie.
– Nie wiem, po prostu nie lubię. Poza tym uważam, że jest to zbyt szpanerski samochód, co mi się też nie podoba. Należę do ludzi skromnych – odparła luźno, chyba jednak nie była zła, chciała się tylko podroczyć z chłopkiem.
– Skromnych? – zaśmiał się David. – Jasne, zwłaszcza, jak pozamiatałaś tego kolesia. Przecież on o mało nie narobił pod siebie, czego nie rozumiem, wcale nie wydajesz się być groźna – chichotał.
– A wiesz, dlaczego? To ci powiem. To wszystko wina Tyrona. Nie wiem, dlaczego Richi jeszcze z nim współpracuje, nie rozumiem. Przecież to totalny przypał, do tego niesłowny i zupełnie nieodpowiedzialny. Kurwa, pół roku temu mieliśmy numer za dobre dwie stówy i skurwiel spalił wszystko. Dlatego dziś miałam pretensje o ten złom. Wtedy miał zjawić się z dwójką chłopaków, bo było co wynosić, to nie dość, że przyjechał sam, to jeszcze taką furą, że ulala. Zdechła nam na środku drogi, i co? I tyle ze skoku. Bokser wkurwił się na maksa, ale mu darował, czego do tej pory nie pojmuję.
– Mi się też od razu wydał podejrzany, jak go tylko zobaczyłem w areszcie. Po pierwsze, za dużo pyta, czym wkurwia; po drugie, ma za długi język. Gdybym posiedział z min deko dłużej, znałbym całą jego przestępczą karierę, koleś strasznie lubi się chwalić. Znał mnie dosłownie chwilę, a nawijał, jak na spowiedzi. Do tej pory sam się sobie dziwię, że zgodziłem się na tą hurtownię. Strasznie upierdliwy koleś, już myślałem, że mu nastukam pod tą celą – zaśmiał się chłopak.
– No i widzisz – burknęła dziewczyna.
Dojechali pod pub.
– Zaraz wracam – oznajmiła Judy i szybko opuścił pojazd. David spojrzał na zegarek – 04:21.
Znów pomyślał o pracy i nie był zbytnio zadowolony, ale wiedząc, że dostanie proszek, nieco wyluzował. "Aby tylko zacząć, potem robota sama się wkręci” – pomyślał i także wysiadł z wozu, znów zaczęło go nosić.
Judy nie wracała, postanowił więc obejrzeć samochód. Fura była definitywnie podrasowana, co chłopak wywnioskował po dodatkowym wydechu, zmienionym nieco wyglądzie nadwozia oraz nietypowej desce rozdzielczej, która wyglądała jak wnętrze promu kosmicznego lub jakiegoś wehikułu czasu. Jaskrawe, zielone podświetlenie, które po uruchomieniu silnika zmieniało się w czysty błękit, automatyczna skrzynia, masywne koła i sportowe pedały – to dużo wyjaśniało.
– Ej! – szturchnęła go, aż podskoczył. – Co cię tak ciekawi? – zaśmiał się.
– Fajna jest ta bryczka, też bym wolał ją, niż Jaguara – odwzajemnił uśmiech.
Judy nie odniosła się do jego pochwał, tylko rzuciła mu kluczyki.
– Nie ma sprawy – wyszczerzył się i zaraz wsiadł za kierownicę. – Gdzie jedziemy?
– Jedź na Preston.
– Na Preston? – zdziwił się, to była dość ekskluzywna okolica.
– Jedź.
Usłuchał i ruszył. Szybko wywnioskował, że jadą do domu Boksera i nie był zachwycony, nie czuł się zbyt pewnie.
– Hej! – szturchnęła go. – No nie mów, że się boisz?! – zaśmiała się dziewczyna.
– Nie boję się, ale wolałbym nie jechać do waszego domu, koleś przecież w sumie mnie nie zna.
– Spokojnie, on rzadko kiedy przebywa w domu. Założę się, że go nie ma, poza tym wyluzuj. Nie myślisz chyba, że zapraszam cię po to, abyś dostał w pierdol, jestem dorosła.
– Nie przekonuje mnie to, ale ok – uśmiechnął się mdło.
Nie chciał wyjść na ofiarę losu, aczkolwiek jego obawy były w tej chwili dość duże.  
– Nie uważasz, że ufasz mi zbyt pochopnie? Znamy się jeden dzień – zaniepokojony chłopak wznowił temat, który znęcał się nad nim bezlitośnie.
– Mam dobre przeczucia, co do ludzi – odparła ciepło, było totalnie rozluźniona i nadal pałała dobrym humorem. – Przestań się zamartwiać, boisz się dziewczyny? – ironizowała.
– Nie, ale kolegów tej dziewczyny i owszem – oznajmił najszczerzej, jak mógł.
Amfetamina powodowała, iż nie miał absolutnie żadnych oporów, aby rozmawiać z nią szczerze, no i chciał się upewnić, czy naprawdę dobrze robi, jadąc z nią. Dobrze znał półświatek, zwłaszcza taki półświatek. Ludzie, z którymi się zadawał, chociażby ot, taki sobie zwykły Jamie należeli do osób, którzy nie mieli zbyt równo pod sufitem, a tu koleś, który trzęsie całym miastem?
Nie wiedział, co go czeka, zakładał jednak, że nic złego się nie stanie, Judy nie wydawała się być aż tak perfidna suką, żeby zabawić się jego kosztem.
– David! – huknęła, wtedy się opamiętał. – Prowadzisz, nie odlatuj – zaśmiała się.
– Nie odlatuję, zamyśliłem się.
– Jedz w prawo, jesteśmy już prawie na miejscu – poprosiła, gdyż właśnie zaczęły jeden przy drugim słać się luksusowe, ogromne domy.
Minęli kolejne siedem budynków i przy ósmym Judy kazała mu się zatrzymać, stanął więc przy ogromnej, błyszczącej bramie w miedzianym kolorze. Dom był nieco mniejszy od pozostałych, co odrobinę zdziwiło kierowcę, niemniej jednak był bardzo ładny, świeżo odrestaurowany i bardzo niecodzienny. Nie wyglądał, jak reszta. Zbudowany był z jasnoszarej, ładnej cegły, na środku, podobnie, jak przy domu Amy stała ogromna, czarna fontanna, którą oplatał ładny, wyłożony wiśniową kostką podjazd i przytulony do niego, ładnie przycięty żywopłot. Od razu rzuciły mu się w oczy umieszczone przy bramie kamery i duży, nowoczesny domofon.
Judy otworzyła schowek i zaraz zmarszczyła brwi.
– No kurwa, znowu to samo – warknęła, zła.
David nie pytał, lecz spojrzał na nią dość wymownie.
– Pilot został w Jaguarze, znów zapomniałam wziąć – wyjaśniła.
– Przełaźmy przez płot, jak za starych, dobrych czasów naszej młodości – rozradował się David, który nieco się odprężył, choć nadal nie był do końca spokojny.
– Proszę, powodzenia – Judy wskazała ręką kamienne ogrodzenie, wysokie na co najmniej cztery metry.
Uśmiechnął się tylko i już przestał dowcipkować. Judy wysiadła i zaraz wciskała guzik domofonu, po czym wróciła do wozu. Po chwili brama się otworzyła i David delikatnie wprowadził wóz na teren posesji.
– Kurwa, a kto to?

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 1834 słów i 11019 znaków, zaktualizowała 15 gru 2017.

3 komentarze

 
  • Majla

    Świetne jak zawsze ^^

    15 gru 2017

  • agnes1709

    @Majla Dzięki, bardzo mnie to cieszy, aczkolwieb bardzo nie cieszy, że Pani nie pisze, BARDZO, BARDZO. Idealnie w mój klimat, prześladowanie i te sprawy, ja czekam, czekam, już Czekazy Przewlekłej dostałam i nic. Bedziesz mnie miała na sumieniu, potem są powikłania, przerzuty i umiera się w końcu na Zawiedziozę Niedoczekozę Złośliwą. To nie śmiech:kiss:

    15 gru 2017

  • Majla

    @agnes1709 Kochana, nie ma umierania! Cierpliwości poproszę:D zabieram się dzisiaj za pisanko, skarbie <3

    15 gru 2017

  • agnes1709

    @Majla Taaak?:eek: Wierzę, bo muszę (jak to mówił mój, niestety, ŚP kumpel):sad: No skoro już od Ness dostałaś pochwałę...? Ja byłabym zachwycona:P

    15 gru 2017

  • Fanka

    No,no Kochana widzę że wena powoli powraca i wracasz do wszystkich opowiadań :)  
    Życzę weny i czekam na kolejne części  :kiss:

    13 gru 2017

  • agnes1709

    @Fanka :kiss:

    14 gru 2017

  • zabka815

    Dzięki że napisałaś  :dancing: Super część i nie przejmuj się, że krótkie  :kiss:, poczekam cierpliwie na kolejną i życzę weny  :rotfl:

    13 gru 2017

  • agnes1709

    @zabka815 :D

    14 gru 2017