Zakręty losu #4

Spali bardzo twardo i dość długo, ponad osiem godzin. David obudził się pierwszy, ale nie ruszał się z łóżka, nie czuł się za dobrze. Leżał parę minut, po których drzwi do pokoju się uchyliły i młody facet usłyszał głos matki:
      – Chłopaki, wstańcie. Zjecie gorącej zupy.
      – Wyjdź i zamknij drzwi! – burknął, nie podnosząc głowy.  
      – No chodźcie, na pewno jesteście głodni – nalegała.
      – Wypierdalaj stąd, suko! – chwycił swój but i rzucił nim w drzwi, ale kobieta zdążyła się schować.
      Ponownie położył głowę na poduszkę. Sophie już nie wchodziła do pokoju.
      – Stary, przegiąłeś – odezwał się Chris, podnosząc się z wyra.
      Starszy chłopak także usiadł i oparł głowę na dłoniach.
      – Też tak źle się czujesz? – spojrzał na przyjaciela.
      – Chyba jeszcze gorzej. Ciekawe, jak tam księżniczka? Pewnie umiera – zaśmiał się Chris.
      22-latek chwycił komórkę w celu sprawdzenia godziny i zobaczył sms-a od Amy, nadanego o 14:56, o treści: „ Chris miał rację – mam kaca giganta, ale i tak dziękuję za imprezkę. Pozdrawiam!” David zaraz odpisał: „ Nie przejmuj się, nasza sytuacja zdrowotna też nie jest za ciekawa. Także pozdrawiamy”.
      – Mamy pozdrowienia od księżniczki, która ma kaca – zarechotał do kumpla.
      Chris nie odpowiedział, tylko wstał i zaczął się ubierać.
      – Gdzie...?  
      – Pójdę, kupię parę piwek. Nie będę się męczył. Ten sklep na dole jest dziś otwarty?
      – Tak, do 18:00.
      – Dobra, zaraz wracam.
      – Czekaj...! – poprosił David, wyszedł i polazł do kuchni. Zajrzał do lodówki i chlebaka, po czym udał się do salonu. Sophie chyba płakała, bo miała zaczerwienione oczy. Usiadł przy niej.
      – Przepraszam, nie chciałem, źle się czuję – przytulił matkę.
      – W porządku, masz prawo być zły.
      Wstał i ruszył do korytarza.
      – David! – dobiegło z tyłu.
      Zawrócił i stanął w progu.
      – Już nic –  mruknęła.
      – No mów.
      – Nic, nieważne.
      Znów przy niej klapnął. Znał ją, domyślał się, o co chciała poprosić.
      – I co...? Źle się czujesz? Po co piłaś dwie? Zawsze wystarczała ci jedna.
      – Sama nie wiem.
      – Nie masz kasy?
      – Mam trzydzieści dolarów na jutrzejsze zakupy.
      David spojrzał na nią z rezygnacją, ale nie komentował. Wrócił do Chrisa.  
      – Pójdziemy razem, muszę zrobić zakupy, bo nie będę miał dla młodej jutro na śniadanie.
      Po chwili byli w sklepie. Chris wziął cztery piwa, a David pieczywo, masło, wędlinę, marmoladę i czekoladę mleczną.
      – Lilly pochłania marmoladę jak dzika. Nie rozumiem, jak jej może to smakować – zaśmiał się David i podeszli do kasy.
      – I jeszcze butelkę czerwonego, wytrawnego wina. Niech pan sam wybierze, ja się nie znam – powiedział do sprzedawcy.
      Chris natychmiast spojrzał na kumpla pytająco.
      – Wiem, że źle robię, ale to pierwszy raz. Tylko dziś, w drodze wyjątku. Napiła się wczoraj i dziś zdycha – tłumaczył się David, zaraz zapłacili i po kilku minutach byli w domu.
      Od razu otworzyli piwa i przyssali się do butelek, jakże bardzo spragnieni. Chłopak zaniósł matce wino.
      – Nie powinienem tego robić, ale raz mogę odpuścić. Tylko raz!!! – burknął, postawił przed nią butelkę i zmył się do kuchni, gdzie siedział przyjaciel.
      Zajrzał do gara.
      – Chcesz zupy? – zapytał.
      – Nie chcę, może potem.
      – A coś innego?
      – Nie, dzięki. Pojedziesz ze mną do domu? Wykąpałbym się. Nie wiem, czy stary też dziś chla, czy nie. Boję się sam zajechać. Dam ci na taksówkę powrotną – poprosił brunet.
      – O co ty mnie pytasz?! –  wkurzył się 22-latek. Wypijemy i pojedziemy, a potem poleziemy coś zjeść. Mam cholerną ochotę na stek, już nie pamiętam, kiedy jadłem.
      – Dobra, dzięki – odparł Chris, nieco zgaszonym tonem.  
      – Mówiłem, żebyś wprowadził się do mnie, będziesz miał spokój –  rzekł David.
      – Nie zostawię matki samej.
      – I tak jej nie obronisz, a jeszcze sam oberwiesz.
      – No właśnie, więc ją obronię. Rzadko podnosi na nią rękę, ale jak już, to ja się wtrącam i wtedy bierze się za mnie, a ją zostawia w spokoju – mówił podłamany Chris.
      – Czemu nie wywalicie go z chaty?
      – To jego chata.
      – To czemu nie zgłosicie na psy?
      – Stara nie chce. Raz zgłosiła, jak mnie pobił, to posiedział czterdzieści osiem godzin i wyszedł, bo nie mieli dowodów. On wie jak lać, żeby nie było widać. Jak wrócił, to oberwała ona i ja, temu teraz boi się zgłaszać. Psy mają wszystko w dupie.
       – Dobra, kończ, a ja szybko się odświeżę – powiedział David i zniknął z pokoju.
      Wyszedł po kilku minutach w czarnych, luźnych sztruksach i jasnoniebieskiej koszulce w białe paski z czarnymi obwódkami.
      – Ok, spadamy, już piąta. Jestem głodny i chcę być o szóstej, jak stary przywiezie małą – rzekł starszy chłopak.
      – Dobra, idziemy – powiedział Chris, odstawiając butelkę.
      David wyniósł szkła do kuchni.
      – Wychodzę. Za godzinę wracam – powiedział do matki.
      – Dobrze – wybąkała.
      – Bierzemy taksówkę, mówiłem, że mam mało paliwa. Nie chcę dziś tankować, zawsze robię to w poniedziałek – oświadczył David, gdy wychodzili z budynku i zadzwonił pod numer taxi.  
      Taksówka przyjechała bardzo szybko i po kilku minutach stali już pod drzwiami kumpla. Otworzyła im kobieta w wieku około pięćdziesięciu lat i od razu wyjechała do syna, bardzo zastanawiającym głosem:
      – Chris, błagam cię, nic nie rób.
      Chłopak nie wiedział, o co chodzi, lecz gdy weszli z półmroku do jasnego salonu, od razu zobaczył podbite lewe oko matki. Zerwał się jak oparzony, wpadł do kuchni i z całej siły trzepnął stojącego akurat przy lodówce ojca z pięści w twarz, ale na facecie nie zrobiło to większego wrażenia. Za chwilę chłopak oberwał w ten sam sposób i znalazł się na ziemi. David długo się nie namyślał, podbiegł i mocno popchnął stojącego do niego plecami, gościa. Ten, straciwszy równowagę, przewrócił się na podłogę i od razu oberwał z buta w twarz. W moment do Davida dołączył Chris i już we dwóch zaczęli go kopać. Tłukli, gdzie popadnie. Ojciec chyba odczuwał razy, bo nijak nie mógł podnieść się z podłogi, zasłonił tylko głowę.
      – Zajebię cię, rozumiesz gnoju?! Nigdy więcej jej nie uderzysz! – wrzeszczał wściekły brunet.
      – Chris, David, przestańcie! – krzyczała kobieta, próbując odepchnąć to Davida, to syna.
      – Ty jebany śmieciu?! – huczał 22-latek, kopiąc go z uniesionej nogi, co było jeszcze dotkliwsze.
      – David, dosyć, błagam! – apelowała, ciągnąc go za koszulkę
      – Dobra, wystarczy – rzucił chłopak i odsunął Chrisa od faceta.
      – Boże, co wyście zrobili?! – panikowała zapłakana kobieta, widząc swojego oprawcę na ziemi, z twarzą we krwi.
      – Nie waż się więcej podnieść na nich ręki, bo gorzej skończysz! – ryknął David i jeszcze raz kopnął go w brzuch.
      – Boże! – powtarzała zszokowana matka bruneta.
      – Chodź stąd – Chris objął rodzicielkę i wyprowadził z kuchni.
      Posadził ją w salonie i usiadł obok. Była kompletnie roztrzęsiona.
      – Chris, coś ty zrobił? O mało go nie zabiliście – płakała.
      – Nic mu nie będzie, poza tym już dawno powinien dostać w pierdol – przytulił matkę. – Uspokój się, gnój nigdy więcej cię nie dotknie – przyciskał kobietę do siebie.
      David wstał i poszedł do kuchni. Mężczyzna nadal leżał na glebie, patrząc z dołu na chłopaka. Ten nalał wody do szklanki i zaniósł zapłakanej kobiecie. Napiła się odrobinę, trzęsącymi się dłońmi.
      – Już dobrze – powiedział brunet, nie wypuszczając matki z uścisku.
      Siedzieli tak kilka minut, w końcu  Chris rzekł do kumpla:  
      – Jedź sam, ja muszę z nią zostać.
      David spojrzał na zegarek – 17:23.
      – Dobra, spadam. W razie kłopotów dzwoń.
      

      Po kilku minutach był już w niewielkim barze, około stu metrów od swojej kamienicy. Podszedł do lady.
      – Poproszę dwa steki z frytkami na wynos i dwie sałatki .
      – Za dziesięć minut będą gotowe – oznajmiła barmanka w średnim wieku.
      – Dziękuję.
      Tylko zdążył usiąść przy stoliku, gdy zadzwonił telefon. Spojrzał – „Amy”. Wcisnął guzik i przyłożył słuchawkę do ucha.
      – Cześć, księżniczko.
      – Cześć. Masz chęć na wyjście z domu?
      – A o co chodzi?
      – Moi rodzice robią jakiś bankiet, jak to w niedzielę, a ja nie mam ochoty tam siedzieć i słuchać o interesach. W swoim pokoju też nie mam spokoju, bo słychać ich na cały dom. Zawsze tylko witam się z gośćmi i zaraz się zmywam. Strasznie nudne te balangi –zaśmiała się.
      – Dobra, nie ma sprawy, ale mogę dopiero o 19:30 – 20:00. No i nie mam samochodu, nie zatankowałem.
      – Żaden problem, przyjadę po ciebie, podaj tylko adres.
      Dostała go i rozmówczyni zapytła:
      – Ósma może być?
      – Tak.
      – Ok, to do zobaczenia.
      Dziewczyna odłożyła słuchawkę. David siedział i się nudził, rozglądał się więc po sali. Po kilku minutach dostał dwa białe pudełka, zapłacił i opuścił przybytek. Po drodze zaszedł do wypożyczalni i wypożyczył bajkę dla siostry. Szybko doszedł do domu, więc gdy wszedł do środka, jedzenie było jeszcze gorące. Wszedł do salonu.
      – Chodź, zjemy coś – rzucił do matki i poszedł do kuchni.
      Zaraz do niego przyszła, ale była jakaś markotna. Usiadła nad opakowaniem i milczała. David zabrał się za kolację i zjadł już sporo, podczas, gdy kobieta nadal nic nie ruszyła.
      – O co chodzi? Przecież uwielbiasz steki – odezwał się w końcu chłopak.
      – Wybacz synu, ale nie jestem głodna.
      – Chodzi o tą sukę, tak? Byłem zły za te dwa wina. Wiem, nie powinienem tak mówić, przepraszam.
      – Nie o to chodzi, źle się czuję.
      – Przecież kupiłem ci "lekarstwo".
      – Na kaca jakoś mi nie idzie. Pójdę się położyć, zjem jutro, dobrze?
      – Ok, jak chcesz. Schowam do lodówki.
      Sophie wstała i wyszła. David szybko skończył, wziął piwo z chłodziarki, które zaraz otworzył, po czym udał się do swojego pokoju. Drzwi nie zamykał, tylko walnął się w poprzek na wyrze, opierając się o ścianę. Sprawdził czas – 18:09. Dokończył piwo bardzo szybko i położył się na łóżku, nie czuł się dobrze. Leżał i myślał... oczywiście o dziewczynie. Zasnął po kilku minutach.

      
      Obudziło go uderzenie w brzuch. Otworzył oczy i zobaczył nad sobą uśmiechniętą małolatę.
      – Lilly, musisz po mnie skakać? Myślisz, że to nie boli? – wydukał, zaspany.
      – Jesteś duży, a ja mała, więc nie boli – cieszyła się, siedząc na chłopaku.
      Zerknął na zegarek – 19:38.
      – Dopiero przyjechałaś?
      – Tak.
      – Miało być do 19:00.
      – Ale tata załatwiał coś po drodze.
      – Jest jeszcze?
      – Nie, nawet nie wchodził.
      – Dobrze, że mnie obudziłaś, przespałbym spotkanie. A teraz za ten bolesny skok, musisz ponieść karę – uśmiechnął się, powalił siostrę i zaczął ją łaskotać.  
      Ta wrzeszczała radośnie na całe gardło, ale on nie odpuszczał. Po kilku chwilach puścił jednak dziewczynkę i wstał.
      – Nie skacz tak więcej, to naprawdę boli, mimo, iż jestem duży. Mam jakąś bajkę, będziesz oglądać?
      – Tak, ale zanieś mnie.
      David wziął gówniarę na barana i poszedł do sypialni. Matka już wstała.
      – Będziesz jeszcze spać? Muszę wyjść – zapytał ją, stawiając Lilly na ziemi.
      – Nie, przespałam cały dzień.
      Chłopak włożył płytę do odtwarzacza i uruchomił kreskówkę. Usiadł przy matce.
      – Nie pij przy niej.
      – Czy kiedyś to zrobiłam?
      – Nie wiem, cały dzień mnie nie ma.
      – David, za kogo ty mnie masz?!
      Nie odpowiedział, tylko poszedł do łazienki. Przemył twarz i gdy tylko wyszedł, usłyszał domofon.
      – Słucham – podniósł słuchawkę.
      – David...? Już jestem.
      – Zaraz zejdę.
      Nałożył szarą, rozpinaną bluzę z kapturem i zajrzał do salonu.
      – Mamo, wychodzę. Lilly, w lodówce jest czekolada. Tylko nie całą, a dwa pask.
      Cisza.
      – Mała...! Słyszysz, co do ciebie mówię?!
      – Tak.
      David westchnął i po chwili był już za drzwiami. Wyszedł i zobaczył przed klatką srebrny kabriolet, do którego zaraz wsiadł.
       – Cześć. Przepraszam, że cię nie zaprosiłem, po prostu dziś nie jest odpowiedni dzień. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
       Amy się zaśmiała.
      – Nie masz lepszych powodów do przepraszania?
      – To jest dobry powód.
      Brunetka znowu się rozweseliła, ale już dała mu spokój i ruszyła dość ostro.
      – Fajna bryka – podsumował sportowe BMW dziewczyny.
      – Dzięki – odparła, ale widać było, że się zawstydziła.
      – Gdzie jedziemy? – zapytał chłopak.
      – Jesteś głodny? Ja chętnie bym coś przekąsiła, przez tego kaca od rana nie dałam rady nic wziąć do ust. Nigdy już nie wypiję sześciu piw i drinka.
      – Jadłem godzinę temu, ale tobie na pewno się przyda.
      – Chcę coś tłustego i niezdrowego. Kupmy kurczaki i jedźmy na plażę.
      – Ok.
      Zajechali do niewielkiego fast-foodu o nazwie: „Best Crispy Chickens”, kupili kubełek panierowanego drobiu, David wziął trzy piwa i ruszyli dalej. Gdy wyjechali na szeroką szosę, prowadzącą do oddalonej o kilka kilometrów plaży, Amy jeszcze mocniej wcisnęła gaz. Jechali już na pewno ponad sto trzydzieści kilometrów na godzinę.
      – Podziwiam. Rzadko która laska nie boi się zaszaleć za kółkiem – powiedział David.
      – A czego tu się bać? – uśmiechnęła się.
      – Zapytaj tych, które jeżdżą pięćdziesiątką – zarechotał chłopak, rozbawiając dziewczynę..
      Wpatrywał się w pannę kilka chwil, w końcu wyskoczył:
      – Mogę poprowadzić? Zawsze chciałem przejechać się czymś takim.
      Amy zjechała na pobocze i zamieniła się z młodym facetem. Ten ruszył podobnie. Od razu wyczuł, że wóz bardzo lekko się prowadzi. Po chwili osiągnął już taką samą prędkość, co jego znajoma.
      – Świetny wóz! – orzekł i chyba znowu wprawił pannę w zakłopotanie, bo na chwilę zamilkła. – Co jest? – zapytał.
      – Nic, zamyśliłam się.
      David wiedział, o co chodzi, więc nie kontynuował tematu. Po chwili dojechali do zjazdu na plażę.
      – Gdzie mam jechać?  
      – Jedź prosto. Dalej są skałki, lubię tam siedzieć – usłyszał.
      Mimo, iż teren był piaszczysty , nie oszczędzał samochodu i jechał dość szybko . Gdy dojechali na miejsce, była 20:31.  
      Skały miały tylko około siedemdziesięciu – osiemdziesięciu metrów długości, ale były dość wysokie, zapewne na ponad trzydzieści metrów. Na nich plaża się kończyła, gdyż ciągnęły się do samej wody.
      Amy wytaszczyła koc z bagażnika i położyła na białym piasku. Wzięła kubełek z żarciem, a chłopak piwo i klapnęli na ziemi.
      – Wystygło – powiedziała, niezadowolona.
      – Nie dziwne, jechaliśmy tu prawie piętnaście minut. Czemu nie zjadłaś po drodze?
      – No widzisz, nie pomyślałam. Ale nie lubię jeść w samochodzie.
      – Trzeba było zjeść na miejscu, plaża nie ucieknie.
      – Trudno, jestem tak głodna, że zjem zimne – rzekła i wsadziła kawałek do ust.
      Zaraz podsunęła kubełek pod nos chłopaka.
      – Dzięki, nie chcę. Mówiłem, że jadłem.
      – Spróbuj... Jednego – wzięła porcję w dłoń i wyciągnęła w stronę jego ust.
      Zjadł.
      – Zimne, ale świeże, więc dobrze smakuje – oznajmił i pociągnął łyk z butelki.– Czemu nie pijesz piwa?
      – Nie piję, jak prowadzę.
      – Jedno piwo nie zaszkodzi, no i pomoże na bóle – zaśmiał się.
      – Nie.
      – Ok, nie nalegam.
      Wyciszył się i dał dziewczynie spokojnie zjeść, przyglądał się jej tylko. Rozprawiła się z daniem w parę minut.  
      – Od razu mi lepiej – stwierdziła.
      – Cieszę się – chłopak uśmiechnął się szeroko.
      Amy podniosła prawą dłoń 22-latka.
      – Czemu akurat w takim miejscu? To rzadko spotykane – zapytała, wskazując na tatuaż.
      – Nie wiem, jakoś tak... Spontanicznie. Jest mały, więc chyba nie wygląda źle?
      – Nie, jest bardzo fajny. Ja też mam – podniosła bluzkę i pokazała mu wytatuowaną niedaleko pępka, mającą około czterech centymetrów, zwiniętą w kłębek śpiącą pandę.
      – Świetne! A czemu panda?
      – Spontanicznie... – zaśmiała się Amy.
      – Znowu mi dokuczasz?
      – Absolutnie! – rozweselili się już oboje. – Po prostu mi się spodobała.
      – Jest bardzo ładna – oświadczył David.
      – Dzięki – piękny uśmiech dziewczyny nie znikał.
      Nastąpiła krótka chwila ciszy.
      – Popływajmy! – wyjechała nagle brunetka.
      – Że co...?! – zaśmiał się chłopak.
      – Dopiero po ósmej – 22-latka chyba mówiła poważnie, bo zaraz była bez bluzki, ale i bez stroju, tylko w białej bieliźnie.
      Młody facet był kompletnie zaskoczony jej brakiem skrępowania.
      – No co...?! Bielizna a bikini to jakaś różnica? Zakrywa tyle samo – docięła mu z pociesznym zdziwieniem.
      – Przecież nic nie mówię – uśmiechnął się.
      Dziewczyna zaraz pozbyła się też spodni. Chłopak spojrzał na jej ciało i gorąco mu się zrobiło.  
      – Chodź –rzuciła Amy.  
      – Księżniczko, wątpię, czy ta woda jest ciepła. Poza tym jest chłodno.
      – Wymiękasz?! – zaśmiała się kąśliwie.
      – Nie wymiękam, tylko ty masz cienką bieliznę, a ja bokserki. Będę sechł trzy razy dłużej, zwłaszcza przy tej temperaturze. Jak potem wsiądę do samochodu w mokrych spodniach?
      – Dobra, te bokserki to tylko wymówka. Mów, że boisz się zimnej wody – cieszyła się donośnie. – Poza tym nie jest zimna, kąpałam się dwa dni temu.
      – Boję się?! Dobra, w końcu to twoje auto – rzekł David i w mig wyskoczył z ciuchów.
      Nie czekał, tylko rozpędził się i wskoczył do wody. Nie była dokuczliwie zimna, ale czuło się lekki chód. Amy stała na brzegu i śmiała się na całego.
       – Ale cię zrobiłam...!!! Nie trzeba było tak się śpieszyć! – już prawie płakała, widząc minę chłopaka.  
       – Tak...?! To zobaczymy! Mi woda nic nie zrobi, ale moja zemsta będzie bolesna! – wydusił, kompletnie zażenowany zaistniałą sytuacją.
      Panna śmiała się jeszcze chwilę, ale zaraz weszła do wody i podeszła do niego.
      – Żartowałam. Taki twardy facet. Ale żebyś zobaczył swoją minę...?! – uśmiechnęła się.
      – Ale ja nie żartowałem, zemsta będzie sroga – uśmiechnął się, nadal nieco zawstydzony tym, że dał się tak wykiwać.
      – W porządku, dobrowolnie poddam się karze – oznajmiła wesoło, po czym zanurkowała i odpłynęła kilka metrów. Ruszył za nią.
      – Woda nie jest za ciepła, ale da się chwilę popływać – rzekła po wynurzeniu.
       Siedzieli w oceanie tylko kilka minut, bo jednak zmarzli i wyszli na brzeg. Amy wytargała inny koc i zaraz oboje siedzieli przykryci, a młody facet miał już w ręku drugie piwo.
      – A może jednak łyka? Rozgrzejesz się trochę – ponowił propozycję.            
      – Nie. Która godzina? – zapytała, gdyż David miał zegarek na ręku.
      – Dochodzi dziewiąta. Niedobra z ciebie dziewczyna, tak dokuczać biednemu chłopcu – zaśmiał się.  
      – Taki twardziel nie będzie chyba płakał?
      – A skąd wiesz?
      – Tak myślę.
      Mimo, iż siedzieli nakryci, chłopak po chwili poczuł, że dziewczyna zaczyna dygotać z zimna. Objął ją ramieniem i przytulił do siebie.
      – Widzisz...? Masz koc, a jednak ci zimno. Uparłaś się na kąpiel i koniec.
      – Nic mi nie będzie.      
      – Ściągnij te mokre ciuchy i ubierz się, w mokrej bieliźnie na pewno się nie nagrzejesz. Przejdę się – powiedział i wstał.
      Narzucił tylko bluzę i poszedł w stronę, z której przyjechali, popijając piwo. Rozglądał się na boki, nie był na plaży co najmniej dwa lata, poza tym siedział w tym czasie. Słońce powoli zachodziło, czemu chłopak także się przyglądał. Myślał o ślicznotce i o tym, że miał świetną okazję pod tym kocem i jej nie wykorzystał. Ale czuł wobec niej jakąś dziwną powściągliwość, czego kompletnie nie rozumiał. Ojciec Chrisa także chodził mu po głowie, chłopak bał się, żeby nie przyszło mu do łba zgłosić pobicia. Nie wierzył jednak, aby mógł to zrobić, sam przecież podbił oko żonie. Przy okazji przypomniał sobie jubilera i zaczynał mieć coraz większe wątpliwości, wiedząc w głębi duszy, że to ze względu na Amy. Nie darowały sobie, gdyby wpadł teraz na jakiejś głupocie, poza tym jeszcze babcia Betty, której zaproponował pomoc.  
      Uśmiechnął się od razu na myśl o staruszce – lubił spędzać u niej czas. Zwierzył jej się kiedyś ze swoich wybryków, a ona mimo to go zaakceptowała. Stanął mu też przed oczami ojciec i jego tekst: „Może Lilly powinna zamieszkać z nami?” i humor od razu z niego uszedł. Dwie butelki wina również dały o sobie znać – chłopak bał się, żeby matka nie zaczęła pić coraz więcej. To by tylko pomogło ojcu w zabraniu małej, a przecież sytuacja i tak była nieciekawa...

      
      – David, zatrzymaj się! – usłyszał nagle z boku i się "obudził".
      Stanął. Odwrócił się i zobaczył, że przeszedł prawie pół kilometra, gdyż szedł nie spacerem, a normalnym krokiem. Dziewczyna wysiadła z samochodu i zaraz do niego podeszła.
      – Co się stało?! Zamierzałeś dojść do miasta?! – miała nietypową, chyba odrobinę zaniepokojoną minę. Była już w ciuchach i jego czarnej bluzie, którą dostała w skateparku.
      – Sorry, zamyśliłem się – mruknął.
      Od chwili, gdy przypomniał sobie ojca i Lilly, wesołość mu przeszła. Dziewczyna od razu zauważyła, że chłopak wygląda inaczej.
      – David. Zrobiłam coś nie tak?  
      – Ty...?! Skąd ten pomysł?!
      – Nie wiem, masz dziwną minę.
      – Widzę, że lubisz moją bluzę – przysiadł na przedniej masce wozu i się uśmiechnął, usiłując zmienić temat.
      – Tak. Ładnie pachnie i jest wygodna.
      – Pachnie męskimi perfumami, nic nadzwyczajnego – wgapił się w jej brązowe oczy.
      Brunetka zauważyła, że chłopak nie chce gadać o przyczynie swojego humoru, więc ustąpiła.
      – Ubierz się, zmarzniesz – powiedziała.
      – Mam mokre bokserki.
      – To je zdejmij i nałóż spodnie.
      – Oj, niegrzeczna z ciebie dziewczynka. Takie sprośnie myśli... – zarechotał, od razu odzyskując humor.
      – Nie sprośne, tylko troskliwe. Zawiniesz je w koc i zabierzesz pod domem.
      – Wstydzę się... – mrukną, brechając.
      – Nie masz czego, nie takie rzeczy widziałam.
      David z góry wiedział, że panna nie da mu się przegadać, ale lubił ją zaczepiać.
      – Dobra, żarty żartami, ale masz rację. Gdzie moje spodnie?
      – Na tylnym siedzeniu.
      Chłopak poszedł za samochód, w mig przebrał się w sztruksy i nałożył koszulkę. Bokserki zawinął w swoją bluzę i położył z tyłu.
      – Zadowolona? – rzucił radośnie.  
      – Tak, ale teraz zmarzniesz, nie jest za ciepło. Zawiń bokserki w koc – rozkazała.
      Usłuchał jej w końcu i zaraz to zrobił. Bluza nie zdążyła jeszcze nasiąknąć wilgocią, więc ją nałożył. Znowu klapnął na maskę, chwycił Amy za ręce, przyciągnął do siebie i zaraz objął w pasie.
      – Nosisz mój ciuch, tylko ciekawe, co ja będę z tego miał?
      – Satysfakcję, że mi ciepło i wygodnie – uśmiechnęła się z przekąsem.
      – Czy ciebie da się przegadać? – zapytał, coraz bardziej rozweselony.
      – Jasne.
      – Nie jestem taki pewien.
      Nie odpowiedziała. Po chwili chłopak zbliżył  się i czule ją pocałował. Odwzajemniła pocałunek bez jakichkolwiek oporów. Po chwili założyła ręce na jego szyję i David mocniej ją uścisnął, wjeżdżając rękoma pod ubranie.
      Całowali się coraz namiętniej. Chłopak gładził miękką skórę jej pleców, wbijając się coraz głębiej w jej miękkie usta. Stali w pocałunku już dość długo i pewnie trwaliby tak do nocy, gdyby nie przerwał im dźwięk telefonu chłopaka.  
      – Nie odbieraj – rzuciła Amy i znów przykleiła się do jego warg.
      Komórka zamilkła, ale tylko na moment. Za kilka sekund odezwała się ponownie.
      – Odbiorę, to może być coś ważnego – powiedział, odrywając się od panny.
      – Tak...? – zapytał w słuchawkę i usłyszał bardzo dziwny głos Chrisa:
      – Cześć. Gdzie jesteś?
      – Na plaży.
      – Sam?
      – Nie. Coś się stało?  
      – Nic, nieważne – powiedział kumpel i się rozłączył.
      – Chris! – rzucił David, ale w słuchawce już było głucho. – Kurwa! – krzyknął i wybrał numer przyjaciela, ale ten nie odbierał.
      Wycisnął drugi raz.
      – Kurwa mać, odbierz! – ryknął, ale telefon był już całkowicie wyłączony. – Coś się stało, muszę jechać. Podwieź mnie do samochodu – poprosił, mocno już zdenerwowany.
      Amy nie pytała, tylko wsiadła za kółko. David znowu próbował zadzwonić, ale komórka kumpla nadal była wyłączona.
      – Kurwa! – ponownie przeklął, w końcu dziewczyna, też już zaniepokojona, zapytała:
      – Co się stało?
      – Nie wiem, ale coś na pewno. Dowiedział się, że nie jestem sam i od razu się rozłączył – odparł chłopak i znów wybrał numer kolegi, lecz rezultat był taki sam.
      Wyjechali na szosę, a chłopak, coraz mocniej poddenerwowany, co kilka chwil próbował dzwonić.
      – David, uspokój się, przecież to dorosły facet. Nic mu się nie stanie – zareagowała w końcu Amy.
      – Widziałaś jego nadgarstki...?!  
      – Nie przyglądam się nadgarstkom – zaśmiała się, ale zaraz spoważniała, bo David nawet się nie uśmiechnął.
      – To się przy okazji przyjrzyj. – mruknął 22-latek. – Za pierwszym czułaś się przy nim nieswojo, ale on wcale nie jest taki hardy, na jakiego wygląda. To strasznie wrażliwy koleś, zresztą nie bez przyczyny – dodał.
      – Przecież nie masz benzyny – wyskoczyła brunetka.
      – To nic, zatankuję.
      Nastąpiła chwila ciszy. David spojrzał czas – 21:46, a potem na towarzyszkę.
      – Chcesz jechać ze mną ? – zapytał, widząc, że nie ma ochoty wracać do domu.
      – Jeśli masz jakąś sprawę, nie muszę.
      – Pytałem, czy chcesz...?! – wyjechał nieuprzejmie.
      Amy się speszyła i nie odpowiedziała.
      – Księżniczko, przepraszam, po prostu się martwię, stąd moja opryskliwość – rzekł po chwili.
      – Nic się nie stało.
      – Jedź do Chrisa, powiem ci, którędy...

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 4453 słów i 26432 znaków.

Dodaj komentarz