Bożek cz. 4

Oczywiście, że mieli ze mnie używanie. Udawali, że nic się nie stało, ale głupie uśmieszki gościły na ich twarzach. Co odważniejsi pozwalali sobie również na komentarze. Byłem tak zadowolony z przebiegu poranka, że ignorowanie ich przychodziło mi z łatwością. Ba, nawet zaczynało mnie to bawić. Tylko dziewczyny widać było, że tłumią w sobie złość. Tyle ich zabiegów, tyle starań, a ja wchodzę spóźniony, z bezczelnym uśmiechem i pozdrawiam ciepło, ale bez tak przez nie zabieganej adoracji. Trudno, na razie muszą sobie dać z tym jakoś radę. Przyjmuję silny lek na nie uodparniający. Choć nie ukrywam, że w pierwszym momencie fascynacji mocą mojego lokatora, zaczął mi chodzić po głowie pomysł na specjalną imprezę tylko z ich udziałem, i to wszystkich od razu. Chyba będę musiał najpierw odwiedzić jakiegoś kardiologa, czy moje nieszanowane serduszko da radę, ale pomysł jest.  Tylko dlaczego to robić, skoro sąsiadka dostarcza taką moc jakże pozytywnych doznań? Zbliżał się jednak nieuchronnie weekend, a to oznaczało, że ona nie pójdzie do pracy, a mnie głupie myśli i rozbuchane libido rozsadzą nie tylko czaszkę. Planu alternatywnego brak, choć dziewczyny zapewne nie powiedziałyby nie.
Spanie nago ma jeden zasadniczy minus, że jak ktoś zaczyna się dobijać do drzwi wejściowych, to nigdy nie ma czym się okryć, by pójść otworzyć. Choć tym razem hasło dobija się, byłoby użyte na wyrost. To było delikatne, nieśmiałe pukanie, ale nie zmieniało faktu, że za cholerę, nic nie było pod ręką. Ostatecznie złapałem poduszkę i poczłapałem otworzyć. Drań w przedpokoju oczywiście się szczerzył. Co on mi wymyślił na weekend? W drzwiach stała ona, czyli moja urocza pani sąsiadka.
- Przepraszam. Wiem, że jest po trzeciej, ale mogłabym wejść?
- Oczywiście, proszę, niech pani wejdzie.
Ustąpiłem jej miejsca w drzwiach. Ja komicznie okrywający przyrodzenie małą poduszeczką, ona zjawiskowa, w białej, długiej sukni, całej w zakładkach. Nie wiem dlaczego ale pierwsza myśl, która mnie naszła, to kto to prasuje? Mnie czasem jedna koszula zajmuje ponad pół godziny, a na takie coś musiałbym przeznaczyć chyba dniówkę. Spojrzałem na jej twarz. Jak zwykle okraszona rumieńcem, wstydliwie spuszczająca oczy, z wymyślną fryzurą. Tylko jakby z drobnym śladem przyschniętej łzy. Uciekła z jakiegoś przyjęcia?
- Mogę skorzystać z łazienki? - zapytała.
- Oczywiście – moja nocna elokwencja była widać mocno ograniczona.
Coś mnie pchnęło by wejść tam za nią. Obmywała twarz wodą. Bez słowa otworzyłem kran nad wanną, zamykając równocześnie odpływ. Sięgnąłem pod jakiś kosmetyk podarowany przez zagranicznych znajomych, pod hasłem wanna i relaks, wrzuciłem go do wody, jak nakazywała instrukcja. Woda nabrała mlecznego koloru. Ona skończyła myć twarz. Stała obserwując w lustrze moje zabiegi. Sięgała mi może do brody. Kruszynka. Poduszka już dawno spoczęła na jakiejś szafce, a ja paradowałem nieskrępowanie nagi. Naturystyczna praktyka dała o sobie znać. Trzymałem się przyzwoicie, choć zaokrągliłem się tu i ówdzie. Spięła się gdy zacząłem rozpinać suwak w jej sukni, która rozpięta opadła luźno na podłogę, a ona stała nagusieńka. Czyżby często nie zakładała bielizny? Woda była już gotowa do kąpieli.
- Zapraszam – wskazałem jej wannę.
- To dla mnie?  - spojrzała na mnie tymi niesamowicie niebieskimi oczyma.
- Tak.
Nieśmiało weszła do wody, zanurzając się głęboko z wyraźną satysfakcją.
- Przyjdzie pan do mnie?
Od czasu gdy tu mieszkam, nie korzystałem jeszcze z wanny. Prysznic jest szybszy i oszczędniejszy. Na dodatek jej drobne ciało już ją wypełniło, a gdzie ja?
- Zmieścimy się – dodała widząc moją niepewność.
Używając sztuczek, których nie powstydziłby się niejeden jogin, zająłem miejsce naprzeciw. Woda prawie wystąpiła z brzegów. Wysunęła stopę opierając na moim ramieniu. Pochyliłem się i zacząłem całować paluszki. Ręce nie mogły powstrzymać się od dotykania jej łydki i uda, bezbłędnie zmierzając ku kwiatowi kobiecości. Dodatek do wody sprawił, że skóra stała się jeszcze bardziej aksamitna. Każdy dotyk, każde muśnięcie przyjmowała z przyjemnym pomrukiem. Zdarzało się momentami, że któraś z brodawek wyłoniła się z toni. Bardzo chciałem zagłębić w niej coś więcej niż palec, jednak w tych warunkach skończyłoby się to ciężkim uszkodzeniem ciała połączonym z powodzią. Zamknięte oczy i rozanielenie na jej twarzy sprawiało mi jednak równie wiele satysfakcji. Woda jednak nieuchronnie zaczęła stygnąć.
- Przeniesiemy się do sypialni? - zaproponowała ku mojemu zaskoczeniu.
Wyszedłem z wanny pierwszy. Otuliłem ją swoim płaszczem kąpielowym, gdy stanęła obok mnie. Był dla niej równie długi jak jej suknia. Mnie pozostał ręcznik. Sama złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę sypialni. Ledwie udało mi się odblokować odpływ w wannie.
- W sumie to pan już mnie poznał dogłębnie – mrugnęła okiem popychając mnie na łóżko – a teraz moja kolej. Rozsupłała węzeł ręcznika. Usiadła na okrakiem na moich udach, rozpoczynając lustrację okiem wnikliwego badacza. Wodziła swoimi drobnymi dłońmi sprawdzając miękkość siwiejącej brody, dość szeroką szyję i ramiona. Zaintrygował ją sympatyczny tłuszczyk. Odwróciwszy się rzuciła jedynie okiem na szczupłe, acz silne nogi. Zaintrygowana dotarła do podróżnika, który już wielokrotnie zwiedzał jej krainę, z jakże przyjemnym skutkiem. Schował się w gąszczu, przyczajony i spokojny. Worek jego kosmaty zwisał spokojnie. Pochyliła się i pocałowała w czubeczek. Dotknęła następnie językiem, próbując się dostać pod jego kaptur. Drgnął. Zaczął podnosić się powoli, by wyprostować się dumnie w końcu. Zrzucił kaptur, a łeb jego napęczniał i zalśnił. Nie przerażał posturą, ale przywołał w niej uczucie mile wypełniającego ciepła. Objęła go swymi zmysłowymi ustami, pieszcząc dodatkowo językiem. Dłoń stanowczo zbyt lekko zacisnąwszy poniżej. Położyłem swoją dłoń na niej, zaciskając mocniej. Pojęła w lot i uchwyt się wzmocnił. Przywołałem gestem by dała dostęp mej dłoni do swoich pięknych krzywizn. Palce bezbłędnie znalazły dostęp do wilgotnej doliny. Wiedziałem już, że jej działania się są tylko zwykłą ciekawością, ale czyni je z lubością i pasją. Na każdą jej pieszczotę, odpowiadałem ruchami dłoni, bądź w jej wnętrzu, bądź na piersiach i ramionach. To jej ogień sprawił, że pierwszy raz od dawna zacząłem z tej formy kontaktu odczuwać prawdziwą przyjemność. Chciałem ją jednak wypełnić, scalić się w jedność. Odmówiła. Pieściła bezustannie, pozwalając się pieścić. Wędrowiec drgnął, mój oddech przyśpieszył, a jej usta po chwili wypełnił gorący płyn. Leżałem bez tchu, obezwładniony mocą przeżyć, z palcami błyszczącymi od jej wilgoci. Nie wypuszczała wędrowca z ust, choć zmiękł już nieco. Patrzyła mi wprost w oczy. Podałem chusteczkę nie chcąc jej zmuszać do połknięcia, jednak odmówiła mi dziś powtórnie, i z pewną nieśmiałością jednak przełknęła. On miękł bezpowrotnie, aż opuścił jej usta, a ona pożegnała go pocałunkiem w czubeczek i wtuliła się we mnie.
- A co z panią?
- Ja otrzymałam to czego pragnęłam, a nawet więcej – szepnęła zdecydowanie.
- Więcej?
- Tak. Może pan pokazać mi dłonie?
- Proszę - wyciągnąłem je przed nią na ile to było możliwe.
- Żaden inny dotyk, nigdy, nie spowodował, że robiłam to z przyjemnością. Widzi pan jak jeszcze lśnią? – znacząco wskazała na moje palce ciągle mokre jej wilgocią.
Pocałowała mnie w policzek i wstała z łóżka, poszła do łazienki by powrócić już ubrana w swoją suknię.
- Pomoże mi pan – stanęła tyłem sugerując zapięcie suwaka.
Wolałem ją nagą, jednak spełniłem prośbę. Opasawszy się powtórnie ręcznikiem, odprowadziłem ją do drzwi. Mój lokator nie szczerzył się tym razem. Mrugał znacząco ślepiem. Troszkę trwało zanim zrozumiałem o co draniowi chodzi.
- Bym zapomniał. Od jakiegoś czasu chciałem to pani dać – wręczyłem jej małe pudełko.
- Co to?
- Prezent.
- Ale co jest w środku?
- Coś co sprawi, że poczuje pani mój dotyk, gdy mnie nie będzie w pobliżu.
- Mówi pan zagadkami.
- Możliwe, ale boję się, wstyd to przyznać, pani reakcji, więc proszę to rozpakować w samotności.
- Troszkę to dziwne – odparła wzruszając ramionami – dobrze jednak, zgoda.
Żar ciągle płonął w jej oczach. Czułem równocześnie spełnienie i jego brak. Brak łuku jej ciała i spazmatycznego oddechu uwierał, przyjmowałem równocześnie z radością, jak chętnie pieściła i do jakiej rozkoszy mnie doprowadziła. Z własnej woli. Bez przymusu. Umknęła za drzwi i już słyszałem jej szybkie kroki na schodach. Przytknąłem suche już niestety palce do nosa. Pachniały nią. Zwilżyłem językiem i poczułem też jej smak. Piękno w czystej formie. Spojrzałem na swoje dłonie.
- Rzeczywiście są takie cudowne? - zapytałem sam siebie i spojrzałem na bożka.
Westchnął i wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć – a co myślałeś chłopie?
Muszę mu zmienić opończę z apaszki firmowej ulubienicy, na coś od sąsiadki. Tylko jak ją o to poprosić? Wróciłem do sypialni, a błogi uśmiech nie opuszczał mych ust. Sen przyszedł niespodziewanie, a w nim jej niebieskie oczy. Te płonące niebieskie oczy.

Szarik

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1768 słów i 9714 znaków.

3 komentarze

 
  • nefer

    Bardzo urocza scena erotyczna. Bezpretensjonalna, unikajaca wulgaryzmów, aż się chce do tej wanny wskoczyć, pomimo konieczności wykonania w tym celu figur gimnastycznych. Może powiększyć trzeba. Urocza sąsiadka ideałem marzeń mężczyzny... Ale może to moc Bożka tak ją kształtuje :devil:  Drobna uwaga. Powtórzenia wyrazów. W pewnym kluczowej scenie roi się od dłoni. S mamy przecież jeszcze ręce czy też palce. ;)  Pozdrawiam

    21 lut 2017

  • Szarik

    @nefer Dziękuję, że przeczytałeś. Cierpię na awersję do czytania swoich prac, a wtedy takie błędy się zdarzają. A co mocy bogów, to przecież wiesz do czego są zdolni ;)

    21 lut 2017

  • Okolonocny

    Wiesz... jednym z  najfajniejszych motywów w tym opowiadaniu jest to, że główny bohater, choć mógłby zapraszać do siebie pół osiedla, choćby po to, żeby sprawdzić czy bożek to nie jest czasem tylko firmowa wymówka, a sąsiadka nie nawinęła się przypadkiem, rozkoszuje się w jednej kobiecie. No jest dużo fajnych zagadek póki co ;)

    20 lut 2017

  • Szarik

    @Okolonocny idziesz jak burza z czytaniem :)

    20 lut 2017

  • Okolonocny

    @Szarik Gorzej z robotą :P. Nie masz czasem bożka od chciejstwa? :P

    20 lut 2017

  • Szarik

    @Okolonocny niestety, dziś sam bym potrzebował ;)

    20 lut 2017

  • Okolonocny

    @Szarik Miło, nie czuję się już taki samotny :D

    20 lut 2017

  • Ramol

    Hmmm... Żeby tak przedszkolankę zbałamucić... Moc Bożka i urok narratora odkryty przez ową siłę pedagogiczną muszą być szczególnej mocy!  :devil:

    24 sty 2017

  • Szarik

    @Ramol a może to jej urok, a bożek jedynie dopomógł? I nie rób ze mnie potwora :D

    25 sty 2017