Hermiona i Draco cz. VII

Oto nadszedł wielki dzień. Wiele osób niecierpliwiło się, a kiedy wreszcie ukazała się upragniona data, nikt nie potrafił ukryć ekscytacji. Pierwszy mecz Quiddicha został wyznaczony na sobotni ranek. A oliwy do ognia dokładał fakt, że rywalizowały dwa, znienawidzone domy. Gryffindor i Slytherin. Wręcz wymarzona okazja dla zakładów.  

Harry siedział przy stole w drużynowym stroju i z apetytem wcinał jajecznicę z bekonem i grzankami. Musiał mieć sporo sił, bo Slytherin nie był wcale takim łatwym przeciwnikiem. Wokół niego była cała drużyna, która entuzjastycznym tonem zapowiadała porażkę Ślizgonów. Śmiali się i nawzajem dodawali sobie wigoru. Każdy czuł nutkę zdenerwowania, ale czując wsparcie i moc drużyny, wierzyli w prawdopodobny sukces.  

Mecz minął niezwykle emocjonująco. Kafel latał jak szalony z rąk do rąk i prawie nie było go widać. Tak jak zapowiadał Harry, Ślizgoni wzięli się ostro do pracy i po kilkunastu minutach złoto-czerwoni mieli niemałe kłopoty. Jak zwykle, oczywiście te srebrne żmije użyły radykalnych środków aby zdobyć przewagę, ale nie zmieniało to faktu, że prowadziły. W sektorze Gryfonów zapanowała martwa cisza, gdy kolejny z graczy brutalnie odpadł z gry. Ale właśnie wtedy Harry wspaniałomyślnie zauważył znicza i pognał za nim jakby to stanowiło cel jego życia. Po hardcorowym pościgu z szukającym przeciwnej drużyny, którym był nie kto inny jak Draco Malfoy, złapał go, zapewniając tym samym zwycięstwo swojego domu. Kibice na trybunach ryknęli głośną wrzawą, gdy głos Jordana wesoło ogłosił wygraną Gryfonów. A oszalałe z wściekłości miny przeciwników, już same w sobie stanowiły nagrodę. Potter nie mógł się powstrzymać przed wysłaniem Malfoyowi złośliwego uśmieszku.  

Rozanielony tłum zaniósł bohatera na rękach aż do wierzy, gdzie odbyła się huczna impreza. Głównie zwycięstwo świętowali Gryfoni, ale co niekiedy widziało się jakiegoś Krukona, czy Puchona. Jedynie mieszkańcy lochów omijali miejsce zabawy szerokim łukiem.  

Alkohol lał się strumieniami, przysparzając zwłaszcza graczom jeszcze większej satysfakcji. Wszyscy czuli się wesoło i radośnie. Muzyka dudniła, porywając kolejne osoby do tańca, a niektórym pozwalała na swobodne macanko. Co odważniejsze uczennice odprawiały na stole erotyczne tańce, niekiedy z elementami małego striptizu. Towarzyszyło temu głośne okrzyki aprobaty i gwizdy uznania. Wszystkim nieco huczało w głowach, ale niewątpliwie zabawa była przednia. Tak samo czuł się Harry. Z kubkiem piwa w rękach i szerokim uśmiechem na ustach, gorąco dopingował śmiało wyginającą się blondynkę. Nie zauważył nawet kiedy jego najlepsza przyjaciółka nieśmiało chwyciła go za rękę. Dopiero jej zmysłowy szept uświadomił go o jej obecności. Zdziwiony wykręcił głowę i spojrzał prosto w pełne pożądania oczy Hermiony. Były też wypełnione łzami, ale na to nie zwrócił szczególnej uwagi. Za to lekko rozchylone, malinowe wargi z pewnością zwróciły jego zainteresowanie. Zwinny języczek powoli oblizał jedną z nich, budząc w Harrym nutkę pożądania. Zaraz... Jaką nutkę?! Jego spodnie już były porządnie wypchane, dopiero teraz dostrzegł jak bardzo był podniecony. Za pewne wywołał to ten śmiały pokaz imprezowiczki, ale Hermiona też miała w tym swój udział...

Dziewczyna lubieżnie przejechała palcem po jego policzku, który zadrżał pod wpływem jej dotyku. Drugą ręką swobodnie jeździła po wyrzeźbionym torsie i co chwila, niby przypadkiem schodziła coraz niżej. W dodatku Harry czuł bliskość jej namiętnego ciała, to ciepło, wręcz gorąco z niego bijące... Niemal bez udziału mózgu położył dłoń na jej smukłej talii. Widząc to, Gryfonka postąpiła krok naprzód, sprawiając, że teraz prawie stykali się nosami.  

Harry przełknął ślinę z wysiłkiem. Czemu wcześniej nie zwrócił uwagi na Hermionę? Znaczy tak, Ron zdawał się być w niej dość solidnie zakochany, ale dlaczego nigdy nie spojrzał na nią jak na kobietę? Jak na Ginny?

Ta myśl przeleciała przez jego umysł niczym błyskawica, zamajaczyła jeszcze słabo na horyzoncie i zgasła, duszona przez rosnące pożądanie. Teraz liczył się tylko oddech brunetki, jej oddech i szybko bijące serce. Była tak blisko, z pewnością czuła sporych rozmiarów wybrzuszenie w jego spodniach. No i czuła. Specjalnie aby podnieść ciśnienie, wcisnęła udo pomiędzy nogi Harry'ego i delikatnie masowała twardą męskość kolanem. Usłyszała jak ze świstem wciągnął powietrze i uśmiechnęła się z satysfakcją.  

Nie wiedziała dlaczego, ale nigdy nie dostrzegała w Harrym mężczyzny. Jedynie przyjaciela, tak bliskiego jak brat. Ale teraz...

Najzabawniejsze było to, że Hermiona wcale nie była aż tak pijana. Ot, kilka kubków z piwem, ale miała dość mocną głowę, więc wspomniany alkohol nie odbił się na jej zachowaniu. Jedynie dodał odrobinę odwagi, także jej poczynania były jak najbardziej świadome. Chociaż kierowała nią złość i zazdrość.  

Bowiem, po meczu, gdy wszyscy z uśmiechem na ustach udawali się do wierzy, do boku Draco przykleiła się jakaś długonoga szatynka ze sztucznym uśmiechem i oszałamiającą urodą. Bez wątpienia była piękna, bogata i w dodatku czystej krwi. Nikomu nie pozwalała w to wątpić, obnosząc się swoją wyjątkowością wszędzie dookoła. Wzbudziło to w dziewczynie prawdziwą furię, ale nie mogąc pozbyć się uczucia żalu, próbowała zatopić swe smutki w alkoholu. Lecz kiedy to nic nie dało, zauważyła Harry'ego. Pijanego, w szampańskim humorze, z zapałem komplementującego tańczącą blondynkę. Uznała go za wyśmienity cel. Podeszła do niego w przypływie impulsu i zaczęła uwodzić, nie myśląc nad konsekwencjami.  

Po chwili tych pieszczot, złapała sztywnego członka przez materiał spodni i mocno ścisnęła. Wielkie, zielone oczy przyjaciela odzwierciedlały autentyczne oszołomienie. Głośno połknął ślinę, a na jego czole pojawiła się samotna perełka potu. Hermiona przywarła do niego całym ciałem, ale wiedząc, że znajdują się na widoku, wyszeptała mu tylko, by spotkali się w męskim dormitorium i zniknęła w tłumie, udając, że te objęcia to tylko niefortunny wypadek. Chłopak jeszcze przez chwilę trwał w miejscu, próbując przetworzyć zdobyte informacje, po czym nieśmiałym krokiem podążył za Gryfonką.  

Harry wszedł niepewnie do swojego dormitorium, rozglądając się dookoła. W środku panował mrok i wszechobecna cisza. Nawet dudniąca muzyka nie dosięgała pomieszczenia. Nadal niezbyt przekonany, zamknął za sobą drzwi i znieruchomiał w miejscu. Czyjaś dłoń musnęła jego policzek, a zaraz potem stanął twarzą twarz z najlepszą przyjaciółką. Wyraz jej oczu mówił sam za siebie. Pragnęła go, a on pragnął jej. Przez krótką chwilę wpatrywali się w siebie, chłonąc ten widok, po czym te cudne wargi z mocą wpiły się w usta bruneta. Całowali się zachłannie, niemal brutalnie. Po niedługim momencie, obydwoje pozbyli się wstydu i niecierpliwie zrzucali z siebie kolejne ubrania.  

Zmęczeniu staniem, rzucili się na łóżko, a Harry przekręcił Hermionę tak, że leżała pod nim. Łapczywie całował każdy centymetr kwadratowy jej skóry, a kiedy doszedł do stanika, odpiął go, niewiele myśląc. Jego oczom ukazały się dwie dorodne piersi, ze sterczącymi jak antenki sutkami, które aż się prosiły o dotyk. Bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, przyssał się do jednej, najmocniej jak potrafił. Hermiona stłumiła jęk, pomimo że dudniąca muzyka wystarczająco zapewniała im prywatność.  

Zagryzła wargi, nie zważając na metaliczny smak krwi w ustach, ale kiedy druga dłoń chłopaka zawędrowała na osamotnioną pierś i schwytała w dwa palce sutek, nie wytrzymała i krzyknęła. Zarumieniona wplotła palce w czarne włosy i przyciągnęła bliżej siebie. W dodatku Harry niepozornymi ruchami ocierał się o jej udo, pokazując jej jak bardzo jest podniecony. A był do granic możliwości! Zawsze kręciły go jęki kochanek, a jeszcze bardziej krzyki. Jak wiły się pod nim błagając szeptem o więcej...

Nadal ssąc i przygryzając twarde sutki, zjechał dłonią niżej, po brzuchu, aż dotarł do strategicznego miejsca. Najpierw delikatnie przejechał nią po cienkim materiale majtek, a kiedy Hermiona wygięła się, nie spodziewając tak nagłej euforii, wślizgnął się pod bieliznę i dotknął czubkiem palca nabrzmiałej łechtaczki. Na więcej jednak nie zdążył, bo choć jej wrzask był niemal ogłuszający, wyraźnie usłyszał zbliżające się kroki. Oboje mieli ogromną ochotę zignorować hałas i kontynuować to zajęcie, ale rozsądek moralny zawiał cień wątpliwości. Z biciem serca przerwali, nasłuchując uważnie. Hermiona starała się jak mogła, ale za nic nie zdołała kontrolować swojego smoczego sapania.  

Skrzypnęły zawiasy drzwi i niepewne echo kroków rozniosło się po dormitorium.  

- Harry?

Hermiona drgnęła gwałtownie, zrywając się tak nagle, jakby okazało się, że łóżko się pali. W pośpiechu narzuciła na siebie pierwszą lepszą rzecz, ale zdała sobie sprawę, że nie ma jak uciec z zaciągniętego kotarami posłania. W przypływie geniuszu pomieszanego z desperacją, wyciągnęła się na pościeli i otworzyła kufer chłopaka. Drżącymi dłońmi przerzucała kolejne ubrania, dopóki nie poczuła pod palcami śliskiego materiału.  

- Harry? Jesteś tu? - osoba zbliżała się nieubłaganie, a jej głos stał się donośniejszy. Harry posłał Gryfonce przerażone spojrzenie, której jednak połowy ciała już nie było widać. Kotara zafalowała i pośród jej fałd ukazała się płomiennoruda głowa z wyrazem troski na twarzy, idealnie w momencie kiedy całość Hermiony ukryła się pod peleryną niewidką.

Dziewczyna usiadła na skraju łóżka, podejrzanym wzrokiem wpatrując się w dyszącego chłopaka. Brunetka odetchnęła z ulgą, kiedy oczy Ginny skupione były tylko na Harrym.  

- Co robiłeś? - spytała ruda, rozglądając się dookoła. Na szczęście nic nie zdradzało, że jej najlepsza przyjaciółka właśnie miała zamiar oddać się w ramiona obiektu jej ukrytej miłości...

Harry w czasie gdy Hermiona gorączkowo poszukiwała magicznego materiału, pozbył się obciążających dowodów, przenosząc je gdzieś poza zasięgi wzroku.  

W oczach Ginny można było zobaczyć wesołe ogniki rozbawienia. Co by nie było, zastała Harry'ego w dość jednoznacznej sytuacji. Leżącego topless na łóżku, ze świszczącym oddechem, a w dodatku z rozpiętym rozporkiem. Mogło to oznaczać tylko jedno. W jednej chwili przetoczyła się na kolana i podeszła do zdumionego chłopaka, kusząco poruszając biodrami. Zbliżyła swoją twarz do jego, niemal dotykając swoimi wargami jego spierzchniętych ust.  

- Trzeba było przyjść do mnie...- wyszeptała zmysłowo i nie czekając na jego reakcję łapczywie pocałowała go. Nie dając mu nawet chwili zastanowienia, wdarła się językiem do środka, a zimne dłonie oparła o perfekcyjnie wyrzeźbiony tors. Szok Gryfona nie miał końca, ale nie zamierzał pozostawać dłużny. Jednym, zdecydowanym ruchem przyciągnął dziewczynę do siebie, tak, że teraz na nim leżała. Jego ręce wędrowały po jej seksownym ciele, zwiedzając każdy jego zakamarek. Jednocześnie ich języki staczały zawziętą walkę, lecz obydwojgu przynosząc niewysłowioną przyjemność. Brunet schwycił tą drobną istotę w swoje silne ramiona i przeturlał, przygważdżając ją jednocześnie do pościeli własnym ciężarem. Zszedł wargami niżej, zachłannie całując jej rozgrzaną szyję. Dość nieśmiało ugniatał piersi przez materiał skromnej bluzki, pod którą jak się okazało nie miała stanika, ale kiedy zauważył jaką rozkosz sprawia to rudowłosej, ośmielił się. A ona wiła się krzyczała pod wpływem jego języka i zwinnych palców, które teraz też buszowały pod krótką spódniczką. Zupełnie zapomniał, że niespełna trzy minuty temu, to samo działo się z Hermioną. Zapomniał, że ona wciąż tam była, że wszystko widziała. W ogóle zapomniał o wszystkim, prócz Ginny. Pragnął jej ot tak dawna, kochał jej głos, zapach, jej dotyk i uśmiech. Potrafił rozróżnić wszystkie wyrazy jej cudnych oczu, dojrzeć co kiedy czuła. Umiał dostosować się do jej humoru, znał ją doskonale, a jednak ciągle była zagadką. Stanowiła tajemnicę, jedną z takich, które odkrywa się przez całe życie. I był całkowicie przekonany, że to właśnie ona jest jego niezmiennym przeznaczeniem.

Mała rączka Ginny wylądowała na potężnie wypchanych bokserkach bruneta. Jej palce zacisnęły się na twardej męskości, wprowadzając chłopaka w stan bliski szaleństwa. Szybkim ruchem ściągnął zbędną bieliznę, spodnie już od wieków poniewierały się gdzieś po podłodze. Ruda także pozbyła się wszelkiego odzienia, ukazując światu swoje boskie atuty. Była taka piękna... Harry poświęcił jeden, krótki moment na podziwianie tego wspaniałego ciała, ale od razu doszedł do wniosku, że nawet gdyby miał całą wieczność, nie dałby rady ogarnąć tego cudu rodem z bram niebios. Więc nie chcąc tracić ani chwili dużej, wbił się w jej różową muszelkę po same jądra. Zdawał sobie sprawę, że nie było to zbyt romantyczne, ale emocje sięgały zenitu, a on był tylko człowiekiem. Pożądanie niemal wyłaziło mu uszami, a podniecenie wręcz wychodziło poza skalę...

Ginny jednak to absolutnie to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, tylko o tym marzyła. Poczuć go w końcu w sobie, przekonać się jakie to uczucie kiedy robi się to z kimś kogo się naprawdę kocha. Nie szczędząc więc swojego gardłą, darła się wniebogłosy. Każda komórka jej ciała pragnęła tego chłopaka. I w dzień i w nocy jej myśli zaprzątała jego osoba, nie dawał jej spokoju. Wieczorami masturbowała się, wyobrażając sobie ich stosunek. Zawsze bardzo szybko dochodziła, bo jej czucia kumulowały się w dole podbrzusza jak wizualizowała sobie jego członka. Oczywiście Dean był naprawdę fajny, ale tylko tak mogła go określić. A Harry był bystry, odważny, męski, zabawny, wyrozumiały, delikatny, lecz namiętny... mogłaby tak wymieniać w nieskończoność, ale nie miała za bardzo czasu żeby teraz o tym myśleć.

Natomiast Hermiona nadal siedziała w rogu łóżka, nie mając śmiałości by się stamtąd ruszyć. Z zafascynowaniem oglądała tą erotyczną scenę, w której pomimo zachłanności i niemal brutalności, wyraźnie widać było uczucie. Tak potężne, że przyćmiewało wszystko inne, pozostawiając to w szarej nijakości. Obydwoje wręcz promienieli w swoich objęciach. Ich szczęście było prawie namacalne. A Hermiona czuła żal i zawód. Ona także mogłaby właśnie przeżywać coś takiego. Niedaleko, pod tym samym dachem, znajdował się chłopak, w którym zupełnie przez przypadek się zakochała. Mogła tego nie chcieć. Mogła się tego wyrzekać. Ale wiedziała, że jej uczucie nie minie, choćby wyszła za innego, urodziła mu gromadkę dzieci i razem zestarzała na werandzie ich chatki, to tylko jeden mężczyzna jest jej pisany. Zawsze był, zresztą. Wcześniej po prostu była zbyt zniesmaczona, taka myśl jej nawet przez głowę nie przeszła. A jednak rosnąca tęsknota pomieszana z pożądaniem, zupełnie przejmowała kontrolę nad głosem rozsądku, pozwalając kierować się sercem. Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy uświadomiła sobie, że jej historia była poniekąd podobna do któregoś z amerykańskich filmów. Zakochać się we wrogu, też coś!

Powoli i ostrożnie, lecz nadal z determinacją, podniosła się z klęczek. Łóżko delikatnie zaskrzypiało, ale para była tak zajęta sobą, że nawet gdyby weszli by tu wszyscy Gryfoni, przenosząc imprezę do ich dormitorium, żadne z nich by nic nie zauważyło. Był pomiędzy nimi tak niesamowity żar, płomień, który stale rósł. Lecz Hermiona im nie zazdrościła, bo sama tego doświadczyła. Prawie. Dlatego musi załatwić pewne nieskończone sprawy.  

Najbezpieczniej jak potrafiła, opuściła łóżko i na paluszkach zbliżyła się do drzwi. Harry pieprzył rudą jak w transie, z każdym ruchem nieco przyspieszając. Wyglądało to trochę tak, jakby chłopak dążył do zaspokojenia jedynie swoich potrzeb, ale Hermiona widziała, że robił to dla Ginny. Że liczyła się tylko jej rozkosz, jej przyjemność. Wzruszenie ścisnęło gardło brunetki, a oczy wypełniły się łzami. Do drzwi odprowadził ją głośny jęk ich wspólnego orgazmu. Materac skrzeczał jak szalony, co oznaczało, że seks musiał być niesamowity. Obejrzała się jeszcze ostatni raz przez ramię, chcąc zobaczyć ich szczęście i radość. Napotkała zamglony wzrok Ginny, ale uznając to za zwykły zbieg okoliczności, po prostu wyszła.  


Hermiona biegła ile sił w nogach, nie zważając na protestujące mięśnie ani palący ból w płucach. W duchu śmiała się z ironii losu, jaką zgotowało jej życie. No bo przecież pędziła jak wiatr przez ciemne korytarze, prosto do lochów aby paść w ramiona jej ukochanego, odwiecznego wroga. Było w tym tyle sprzeczności! Nie wspominając już o roli jaką odgrywała. Powszechnie wiadomo było, że to chłopak powinien walczyć o uczucie, ale niekiedy ludzie zapominali jacy potrafili być z nich tchórze...

Zimniejsze ściany i donośne echo jej kroków. Z bijącym sercem zatrzymała się przed wejściem do domu Slytherinu.  

- Śmierć mugolom. - wyszeptała z napięciem, modląc się aby hasło nadal było takie same. Czuła, że nie mogła zwlekać. I ku jej ogromnej radości, drzwi zgrzytnęły i stanęły przed nią otworem. Za nim jednak wparowała do środka, ostrożnie rozejrzała się po pokoju wspólnym. Nigdy nie wiadomo było co może się stać. Liczne przygody w Hogwarcie nauczyły ją dmuchać na zimne.

Na szczęście pomieszczenie było puste i ciemne, jedynie przygasające płomyki w kominku nadawały lekki poblask. Dziewczyna kilkoma susami przemierzyła pokój i schody. Doskonale pamiętała drogę do dormitorium Draco. Jednak po drodze coś ją zatrzymało. Zza drzwi obok dochodziły jakieś dziwne odgłosy. Podeszła bliżej i zerknęła na drewniane drzwi.  

- Blaise Zabini – przeczytała mrukliwym głosem, po czym zaciekawiona przytknęła ucho do zimnej powierzchni. Jęki zza niej dochodzące były dość jednoznaczne. Głównie wyróżniał się damski głos, ale przy odrobinie uwagi, dałoby się również wychwycić niskie, męskie stęknięcia.

Hermiona była pewna osób znajdujących się w środku. Byli to rzecz jasna, Blaise i Parkinson. Miała specyficzny głos, nieco zbyt wysoki niż by należało. Wtedy wpadł jej do głowy szatański plan. Był tak spontaniczny, ale jednocześnie tak idealny do sytuacji, że Hermiona miała prawdziwy dylemat. Z jednej strony, takie zachowanie nie leżało w jej naturze, ale z drugiej, rzucanie się na przyjaciela, wiedząc, że najlepsza przyjaciółka, wprost za nim szaleje także nie, a jednak stało się. Co więc mogło ją powstrzymać? Pragnęła zemsty jak nigdy wcześniej i miała ku temu doskonałą okazję. Chciała zobaczyć minę Pansy, kiedy bez żadnego ostrzeżenia, po prostu przeleci jej chłoptasia. Była świadoma swojego ciała, zapewne bez trudu uwiodłaby podnieconego ucznia. Z determinacją chwyciła klamkę w swoją drobną dłoń, oczy zaświeciły się na myśl o okrutnej zemście, o późniejszych kłótniach i konsekwencjach. Och, widzieć świeże ścieżki łez na gładkich policzkach tej żmii, patrzeć z premedytacją na jej cierpienie i wydawać jęki rozkoszy pomieszane ze złośliwym śmiechem...

Nagle jej serce przeszyła strzała, na myśl, że mogłaby się kochać z kimś innym niż Draco. Przecież nie dla zemsty opuściła bezpieczną strefę Gryfonów. Nie dla cierpienia Parkinson biegła przez ciemne korytarze, doskonale zdając sobie sprawę z panującej ciszy nocnej. Nie. Ona nie była taka. Należała do Gryffindoru, potrafiła wyznaczyć granicę rozsądku i powstrzymać niektóre zapędy. Bo przecież nie dałoby jej to szczęścia. W pierwszej chwili, owszem, dominująca satysfakcja zapewne przejęłaby jej ciało, ale później dopadłyby ją wyrzuty sumienia. Nie wspominając już o tym, że mogłaby zapomnieć o Draco. A to w nim była, jak się okazało, nieodwołalnie zakochana.  

Puściła klamkę i odeszła parę kroków. Następnie przesunęła się nieco w bok i spoglądała na złotą tabliczkę, z wygrawerowanymi literami, układającymi się w ''Draco Malfoy''. Bogaty sukinsyn. Doprawdy, nie miał już na co wydawać pieniędzy.  

Zacisnęła palce na klamce, czując jak żołądek podchodzi jej do gardła. Targały nią tak sprzeczne emocje, że nie była pewna, czy ustoi na nogach. Ale gryfoński upór nie dawał za wygraną. Z zaciętą miną i bijącym sercem, otworzyła drzwi. W środku panował półmrok, jedynie słabe promienie światła dochodziły z bocznej części apartamentu.  

Niepewnym krokiem zbliżyła się do łazienki. Dobiegło ją ciche szumienie wody. Po drodze zdjęła pelerynę niewidkę i rzuciła ja gdzieś w kąt. Nieśmiało podeszła bliżej i zajrzała do środka. W jednej chwili zabrakło jej słów. Z coraz szybszym oddechem oglądała nagie, idealnie wyrzeźbione ciało Ślizgona, pod strumieniami parującej wody. Powolnymi ruchami pieścił stojącą na baczność męskość, miał półprzymknięte powieki i wydawał z siebie niskie, gardłowe jęki. W tamtej chwili wydawał się jeszcze bardziej pociągający. Hermiona z trudem powstrzymywała się aby po prostu się na niego nie rzucić. Chociaż...

Nagle zakręcił wodę i wyszedł z kabiny. Dziewczyna w oszołomieniu patrzyła jak ze złością wyciera ręcznikiem ściekające krople wody i dopiero wtedy dostrzegła mieniące się w oczach łzy. Dopadła ją niezachwiana pewność, że to ona jest powodem jego smutku. I nagle jej także zachciało się płakać. Zapragnęła przytulić go do piersi, pogładzić po platynowych włosach i obiecać, że wszystko będzie dobrze. Jednocześnie podniecenie sięgało zenitu i ledwo trzymała się na nogach. Cicho wycofała się z łazienki i stanęła przy minibarze. Zacisnęła dłonie w pięści, oczekując na jego wyjście.  



Draco znowu próbował zapomnieć o Hermionie. I znowu bez powodzenia. Tam, pod prysznicem myślał tylko o niej. Jego członek stwardniał na samą myśl o jej nagim ciele, a tęsknota wzrosła do tego stopnia, że czym prędzej musiał opuścić zaparowaną kabinę. Wytarł swoje ciało, siłą zatrzymując niechciane łzy w oczach. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego co czuł. Jak bardzo cierpiał, przypominając sobie jej wściekłość, furię i niemy żal...

Opasał ręcznik wokół bioder i opuścił łazienkę. Jedyne czego teraz pragnął to alkohol i brak umiaru. Tylko wtedy udawało mu się zapomnieć o bólu i o nienawidzącej go dziewczynie, w której się tak beznadziejnie zakochał. A przecież nie tego chciał. Na przemian popadał w złość, miał niezmierną ochotę pobiec do tej ich nędznej wierzy, zgwałcić ją i udusić za to co zrobiła z jego sercem. A zaraz potem pojawiała się wizja ich wspólnego życia, jak na kanapie przy kominku powoli oddają się namiętności...

Od razu skierował się w stronę barku. Miał ochotę na coś bardzo mocnego, ale przed oczami mignęło mu coś o kolorze ciemnego kasztana. Natychmiast podniósł wzrok, gotowy wyciągnąć różdżkę i wygonić niechcianego towarzysza, po czym zamarł w miejscu. Pośrodku jego dormitorium stała Hermiona. Rozczochrana i w samej koszuli, ledwie sięgającej za jej krągłe pośladki, ale nadal tak samo piękna jak zawsze. A w dodatku w jej oczach pojawiło się coś, co w jednej chwili roztopiło lód w sercu Malfoya. Tęsknota. I szczęście. A jednocześnie niepewność...

- Hermiona? - spytał cichym głosem, nadal nie mogąc w to uwierzyć. Dziewczyna jednak skinęła delikatnie głową na potwierdzenie swojej tożsamości. Cała zadrżała an ciele, gdy wypowiedział jej imię. Boże, jak jej go brakowało!

Bez zbędnych słów, rzuciła się na niego, przewalając go na łóżko. Od razu zaczęła całować go po szyi, błądząc wargami po rozgrzanej skórze. Nie poznawała w sobie tej spontaniczności, ale wierzyła, że tylko jej wyjdzie na dobre. Natomiast Draco leżał sparaliżowany, analizując właśnie dziejące się wydarzenia i dochodząc do pewnego wniosku, że znajduje się we śnie. Położył ręce na talii brunetki i delikatnie zaczął ją pieścić. Twarz przycisnął do włosów i upajał się ich cudownym zapachem.  

- Tęskniłam. - wyszeptała mu prosto do ucha, a to jedno słowo na zawsze zapadło w pamięci Draco. Podwinął jej koszulę, odsłaniając tym samym jędrne piersi. Łapczywie wpił się w nie ustami i jął ssać, tak mocno, że udało mu się zmusić Hermionę do krzyku. Boże, jak tęsknił za jej głosem, za ciałem, za tymi piersiami...

- Jesteś wspaniała – wychrypiał, gdy w końcu odsunął się od niej. Taka czułość z pewnością do niego nie pasowała, ale ze zdumieniem stwierdził, że przychodzi mu ona z taką łatwością jakby było to u niego naturalne. Zazwyczaj przecież rozprawiał się ze swoimi zdobyczami brutalnie i bez serca, w ogóle nie angażując się w to uczuciowo. Teraz jednak było inaczej. Czuł żar i namiętność, nie tylko puste pożądanie. I podwójną przyjemność. Albo nawet potrójną...

Nagle przekręcił się na łóżku, przygniatając Hermionę do pościeli. Unieruchomił jej nadgarstki tuż nad jej głową i spojrzał bardzo głęboko w jej czekoladowe oczy. Próbował doszukać się podstępu, zemsty, czy jakichkolwiek negatywnych uczuć, ale widział tylko pożądanie, tęsknotę, żar i... znieruchomiał zszokowany. Miłość? Zacisnął palce na jej przegubach tak mocno, że sprawiał tym jej ból. Nie dała po sobie tego poznać. Bo ona zobaczyła to samo w tych jego szaroniebieskich tęczówkach. To była piękna chwila. Szczęście ścisnęło jej gardło.  

- Draco – wyszeptała drżącym głosem, swoim oddechem owiewając policzek chłopaka. - Kochaj się ze mną.

Nie wiedzieć czemu, te słowa podnieciły go bardziej niż ostatnie. Z zapałem wgryzł się w jej szyję, ale nie puścił rąk. Powędrował ustami wyżej i pieścił linię żuchwy.  

- Chcesz tego? - spytał w przerwie, ale zaraz po tym natychmiast powrócił do pieszczenia jej ucha.

- Tak. - wyjęczała podniecona. Na udzie czuła jego sztywnego penisa i niemal nie myślała o niczym innym.

- Jak bardzo? - Draco uwielbiał się przekomarzać. No i niesłychanie pragnął usłyszeć to z jej ust.

- Och, Draco! - nigdy nie znajdowała się w stanie tak głębokiego podniecenia. - Bardzo! Błagam, zerżnij mnie aż do utraty zmysłów...

Tego nie był w stanie wytrzymać. Zerwał z niej zbędna koszulę, a z siebie mokry ręcznik. Zanim jednak wbił się w nią po same jądra, zjechał języczkiem po brzuchu aż do ociekającej soczkami myszki. Nie wiedział, że dla niej będzie to pierwszy raz.  

Z lubieżnością zanurzył w niej swój język, wydzierając z gardła kochanki głośny okrzyk. Ginny opowiadała jej o seksie oralnym, ale nigdy nie przypuszczała, że może on być aż tak przyjemny. Zwłaszcza, że Malfoy wyczyniał cuda, doprowadzając Gryfonkę na skraj szaleństwa. Co chwila wyjmował go z niej i drażnił nabrzmiałą łechtaczkę, po czym z powrotem wracał do dziurki. Myślała, że zwariuje z rozkoszy, kiedy blondyn nagle zaprzestał i znalazł się na wysokości jej oczu. Była zziajana i szczęśliwa, a to mu właśnie chodziło. Bez ostrzeżenia więc, wbił się w jej cipkę z całym impetem, do samego końca. Hermiona wrzasnęła, ale bynajmniej nie z bólu. Tak długo czekała na jego grubego, długiego członka. Poczekał chwilę, upewniając się, czy nie zrobił jej krzywdy, po czym zaczął się w niej ruszać, od razu ostro i szybko. Jego ruchy przybierały na sile. Była tak cudownie ciasna. Nie potrafił się powstrzymać od jęków. Z żadną dziewczyną nie było mu tak dobrze. Hermiona przepasała nogi na jego biodrach, domagając się więcej. A on starał się jak mógł. Pieprzył ją najmocniej jak umiał, wkładał najgłębiej jak się dało.  

W końcu przez ciało dziewczyny przeszła fala powalającego orgazmu, tak potężna, że przed oczami stanęły ciemne mroczki. Z jej gardła wydobył się wrzask, tak niesamowicie głośny, że zdawało jej się, że pobudziła całą szkołę. Jej pochwa spazmatycznie zaciskała się na penisie Draco, który ciągle się w niej poruszał. I kiedy poczuł jej skurcze na sobie, również nie wytrzymał. Z przeciągłym jękiem wpompował w nią dużą dawkę gorącego nasienia.  

Kiedy skończył, pot spływał mu po twarzy. Dyszał jak po długim biegu i nie mógł nigdzie skupić wzroku. Dopiero po dłuższej chwili zdołał zauważyć, że oczy Hermiony zaszyte są delikatną mgłą, a czoło zroszone jest małymi kropelkami potu. Uniósł powoli jedną dłoń i pogładził nią policzek dziewczyny, która dała mu właśnie tyle rozkoszy. Pierwszy raz tego wieczoru, nie wiadomo dlaczego, złączył swoje wargi z jej. Pocałunek ten był namiętny i czuły, zupełnie inny niż poprzednie. Było w nim wszystko, co Hermiona chciała wiedzieć, dlatego z jej oczu powoli popłynęły łzy radości. Kochała tego mężczyznę i nic, absolutnie nic nie mogło tego zmienić. Był jej przeznaczeniem, a ona jego. I tak cudownie było w jego silnych ramionach....  

Oderwała się na niego i spojrzała z miłością. Widząc, że odwzajemnił go, bez słowa przytuliła go do piersi. Błędnym wzrokiem przesunęła po pokoju. I nagle, zupełnie niespodziewanie przez krótki moment, przed jej oczami mignęło coś rudego, zupełnie burząc ten idealny, właśnie zbudowany świat...

Achh, czytacie mi w myślach ;D. Już od bardzo dawna miałam zamiar wplątać Harry'ego w ten cały dramacik i nie wiem, czy go jeszcze nie wykorzystam ;P Co do następnej części, postaram się w tydzień, ale może to być nieco trudniejsze i być może trochę spóźnię się z terminem. Ale na razie mam nadzieję, że podobała Wam się tak część :D Aha, i serdecznie dziękuję wszystkim za te przemiłe komentarze. Nawet nie wiecie jaką radość mi sprawiły!

oliviahot17

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 5537 słów i 30804 znaków.

35 komentarzy

 
  • InvisibleGirl

    Myslalam ze to rude to Ron wiec sie zdziwilam jak sie dowiedzialam ze to Ginny xD

    27 paź 2016

  • żonadracona

    :sex2:

    17 paź 2015

  • Graojuliana

    Kiedy następna cześć?

    1 mar 2014

  • djksghdfkjs

    o nie nie nie dlaczego hermiona nie poszła do blaise'a no :( pisz szyyybko nowy rozdział!!

    14 lut 2014

  • Doris

    Świetny! <3 Kiedy następny rozdział?  :rotfl:

    13 lut 2014

  • ron xd

    Czekamy z niecierpliwoscia :(

    12 lut 2014

  • <33

    kiedy nowa część będzie?

    11 lut 2014

  • lola

    dawaj następną część proszee jak najszybciej  :sex2:

    8 lut 2014

  • nnn

    zauważyłam że się nie wyrobiłas a ja i inni tak bardzo chcemy poczuc ten drzeszczyk emocji

    7 lut 2014

  • oliviahot17

    Przepraszam, ale nie wyrobię się w terminie. Będziecie musieli jeszcze troszkę poczekać ;(

    3 lut 2014

  • sisi

    o boże dawaj dalej codziennie sprawdzam czy jest nowe  :question:

    3 lut 2014

  • tamara

    Boskie, kocham to opowiadanie :kiss:

    3 lut 2014

  • Ruda

    Uwielbiam to opowiadanie,  tę część czytam bodajże 4 raz ;) i nie mogę się doczekać kolejnej, chociażby miała być ostatnia ;)

    2 lut 2014

  • M

    Czy to rude, co mignęło to czasem nie głowa Ron'a ? :D

    2 lut 2014

  • 8

    Następne!! Następne!!! Następne!!! :kiss:

    31 sty 2014

  • me

    Popieram,  chcemy jeszcze :D

    30 sty 2014

  • a

    Chcemy jeszcze!!!

    30 sty 2014

  • ...

    ****!!!!  Lepszego nie było dawaj jeszze następne części. Ale nie wplątuj Harrego, wplącz Rona.
    ****!!!

    30 sty 2014

  • k

    Nie kończ jeszcze.. :(

    30 sty 2014

  • oliviahot17

    Chodziło o seks oralny.

    29 sty 2014

  • kath.erin

    "Nie wiedział, że dla niej będzie to pierwszy raz." czegoś tu nie rozumiem, w poprzednich częściach było, że ona już to robiła, tyle ze z jakimś mugolem.

    29 sty 2014

  • ZicO

    Lepiej skończyć z klasą niż ciągnąć mimo braku pomysłu i jakiegokolwiek sensu. A co do opowiadania to nie da się tego inaczej opisać. Ideał!

    28 sty 2014

  • m.k. c :

    Uwialbiam czytać twoje opowiadania. Czekam na kolejną część. :-)

    28 sty 2014

  • Kristo

    Jestem pod wielkim wrażeniem :) Świetne opowiadanie!

    28 sty 2014

  • kama

    Ostatnia ?!!!!! Nieeeeee ; (((

    28 sty 2014

  • oliviahot17

    Chyba następna będzie ostatnia...

    28 sty 2014

  • Sarka

    SUPER JEST! Pisz tak dalej.  :dancing:
    I mam pytanie: Ile będzie części?

    28 sty 2014

  • ceza333

    @Sarka 9

    27 wrz 2018

  • N

    Najlepsze <3

    28 sty 2014

  • czytelniczka

    uuu czyżby ron ich przylapal? ;>
    swietne opowiadanie :D

    28 sty 2014

  • Pysia21

    Przecudne :***

    28 sty 2014

  • huj

    Uwielbiam :3

    28 sty 2014

  • Natalia

    Boskie jak zawsze jestem uzalezniona

    28 sty 2014

  • kochaam

    kocham cie kocham cie kocham cie kocham cie kocham cie!!! kocham twoje opowiadania kocham twoje opowiadania kocham twoje opowiadania!!! <3 <3!! uzależniam sie... <3

    27 sty 2014

  • Kat

    AAAAAAAAAAAA!! to jest super proszę pisz szybko uwielbiam twoje opowiadania.  :jupi:

    27 sty 2014

  • Kama

    Jestem od tego uzależniona... wykorzystuje transfer w telefonie zeby sprawdzić czy jest juz kolejna część :) a po wejsciu do domu od razu włączam tablet  :D a ta część jest fantastyczna, oby tak dalej :))

    27 sty 2014