Lisica

LisicaGodzina 6 rano dla wielu jest godziną podczas której obracają się na drugi bok, lecz dla Lilly jest to czas wielkiej bitwy, na śmierć i życie… z budzikiem.  

Lilly jest obiecującą, młodą, twardą i indywidualną zastępczynią dyrektora ds. negocjacji w dużej korporacji natomiast jej weekendy przedstawiają się w dwóch wersjach. Raz jest szaloną i nieokiełznaną bestią szalejącą na parkiecie w klubie ze znajomymi, a raz typowym kanapowcem z blantem w ręce oglądającym filmy ze swoją przyjaciółką Margaret.

Margaret jest szaloną, dosyć często dziecinną, artystką która uwielbia kobiety i uwielbia drażnić Lilly, mimo że wie, że ta jest czasami niesamowicie nerwowa. Ale znały się od lat i nie zamierzały kończyć tej znajomości jeszcze długo.

- Możesz wreszcie powiedzieć mi gdzie idziemy? Nie zamierzam zmarnować weekendu siedząc w jakiejś małej klitce z Twoją byłą, którą nawiasem mówiąc najchętniej bym zadźgała nożem gdy widzę jej sztuczny i wymuszony uśmiech na twarzy – powiedziała oburzona siadając z herbatą przed komputerem i odpalając kolejnego papierosa.
- Lilly a czy ktoś wspomniał, że masz marnować weekend? Masz iść się ogarnąć i wychodzimy, a to że będzie tam Viola to jeszcze chyba nie oznacza że musi być do dupy, Ty będziesz się bawić i ona też, nie musicie nawet ze sobą rozmawiać, no zrób to dla mnie, proooszee…
- Dobra daj mi 10 minut i przestań robić oczy ze Shreka bo ewidentnie Ci to nie wychodzi.
Margaret rozsiadła się z triumfalnym uśmiechem na łóżku i czekała aż jej przyjaciółka się uszykuje. Oczywiście te 10 minut to była czysta teoria, w praktyce minęła godzina. Na szczęście tylko godzina…
Lilly postanowiła ubrać się mimo wszystko seksownie chociaż z góry wiedziała gdzie pojadą. Planowała jednak wybrać się do jakiegoś klubu po przymusowym wyjściu dlatego założyła czarno – czerwony gorset, czarne koronkowe bokserki, samonośne pończochy, czarną obcisłą sukienkę do połowy uda z dużym dekoltem i wysokie szpilki. Gdyby nikt się nie domyślił, czarny był jej ulubionym kolorem i żeby podkreślić cały efekt rozpuściła swoje długie falowane rude włosy i pomalowała usta na czerwono. Spojrzała w lustro i sama się do siebie uśmiechnęła zadowolona z efektu godzinnej pracy.

Gdy wreszcie już wyszły, wsiadły w taksówkę i podjechały pod ulubiony pub Margaret, którego nienawidziła Lilly, tam już wszyscy czekali na spóźnialskie dziewczyny. Weszły przywitały się ze wszystkimi, usiadły i zamówiły piwo. Wszyscy pochłonięci byli rozmowami i żartami lecz Lilly była kompletnie bez humoru przez pewną blondynkę siedzącą prawie naprzeciw niej i szczerzącą się do Margaret jak debilka.
Przy barze stał wysoki brunet z niesamowitym zarostem pijący whisky i spoglądający od czasu do czasu w jej stronę. Miał na sobie ciemne dżinsy i ołówkową koszule, która idealnie podkreślała wyrzeźbioną klate. Kiedy go zobaczyła od razu miała ochote na mały teatrzyk i trochę rozrywki. Zaczęła więc wodzić palcem powoli i niesamowicie zmysłowo po swoim dekolcie który eksponował jej spore piersi, potem spojrzała na niego i uśmiechnęła się niewinnie i delikatnie przygryzając swoją dolną warge. Ogarnęła swoje gęste włosy z szyi i zaczęła się delikatnie bawić wisiorkiem. Kątem oka widziała, że to na niego działa bo odwrócił się w jej strone i wpatrywał się w nią bezwstydnie. Wtedy wstała pod pretekstem wyjścia do toalety i przebijała się przez tłum w strone drzwi które były niedaleko przystojniaka. Otarła się o niego patrząc mu w oczy, a potem nachyliła delikatnie i muskając ustami jego płatek ucha, wyszeptała zmysłowe i seksowne przepraszam. W toalecie zapaliła papierosa i zastanawiała się gdzie by się udać potańczyć, bo na pewno nie zostanie tutaj. Kiedy skończyła palić, poprawiła makijaż i udała się do znajomych przystojniaka przy barze niestety już nie było ale ani na trochę nie straciła humoru, który jej przywrócił.
Zawsze uwielbiała bawić się tak mężczyznami, przyciągać ich uwagę, rozpalać a potem znikać jak sen o poranku. Pożegnała się ze wszystkimi i wyszła.

Postanowiła udać się do swojego ulubionego klubu Rapture gdzieś w centrum miasta. Kiedy tam przybyła było już tam mnóstwo ludzi, poszła do baru i wypiła pare drinków i kiedy usłyszała jedną z jej ulubionych piosenek udała się na parkiet i zaczęła tańczyć. Jej taniec przyciągnął wiele męskich spojrzeń. Umiała zachwycić. Powoli w rytm muzyki zaczęła kręcić biodrami wijąc się jak wąż, z zamkniętymi oczami powoli odpływała z każdą nutą jeszcze bardziej. W którymś momencie poczuła dotyk silnych rąk na swojej talii i lekko przyspieszony oddech na szyi. Uśmiechnęła się tylko do siebie, nie odwracając się do przybysza. Jej ruchy były intensywniejsze, bardziej zmysłowe a jej nieznajomy partner idealnie współgrał w tym namiętnym tańcu. Kiedy się odwróciła ujrzała tego samego przystojniaka, którego kusiła w pubie. Mrugnęła do niego powoli i delikatnie oblizując warge. Co nie uciekło uwadze jej partnerowi.  
Minęło chyba pół nocy a oni nadal tańczyli w milczeniu, ocierając się o siebie i kiedy on za każdym razem próbował ją pocałować ona akurat, oczywiście zupełnie przypadkiem, odwracała się tyłem i kręciła swoim tyłeczkiem po jego kroczu. Zamierzała podkręcić go maksymalnie, jak tylko się da. I udawało jej się, bo z każdą minutą, z każdą nawet sekundą jego spodnie rosły aż w pewnej chwili były tak napięte jakby miały się rozerwać na strzępki. Pewnie robiłaby to dalej przez kolejne pół nocy ale pragnienie dawało o sobie znać. Odwróciła się, musnęła delikatnie jego policzek i poszła do baru czegoś się napić.
Siedziała przy barze sącząc drinka, paląc papierosa i rozglądając się po klubie. Poczuła, że za nią stoi. Wiedziała, ze to on, bo miała niesamowicie intensywny i charakterystyczny zapach.
- Palenie zabija, wiesz? – miał cudowny głos, niski, chrypliwy, taki… cholernie męski.
- Na coś trzeba umrzeć nie sądzisz? – odwróciła się do niego z pewną siebie miną i przeszywającym namiętnym spojrzeniem. Przez pewien czas patrzyli na siebie nie mówiąc nic, jakby wszystko inne przestało istnieć. Potem nieznajomy usiadł obok niej i zamówił drinka.
- Mam na imię Basil a jakie imię ma posiadaczka najpiękniejszych ust na świecie? – uśmiechnął się lekko dzięki czemu jego kącik warg lekko się uniósł a wynikiem tego był mega seksowny widok.
- Lilly – odpowiedziała krótko lekko zawiedziona tanim tekstem, ale nie zamierzała się jeszcze poddawać, stwierdziła, że da chłopakowi jeszcze szanse żeby się wykazał.
- Często Cię tu widuje. Zawsze lubie patrzeć jak zatapiasz się w muzyce
- To dlaczego dopiero teraz zdecydowałeś się podejść?
- Zaintrygowałaś mnie w pubie i postanowiłem dorwać Cię tutaj
- Zaintrygowałam, powiadasz? Hmm, to miłe
- Może dasz się zaprosić na kawe? Na przykład jutro popołudniu ?
- Może.. – uśmiechnęła się i ruszyła z powrotem na parkiet przesuwając po drodze dłonią po jego ramionach
Minęła dobra godzina zanim Basil pojawił się obok niej. Przyciągnął ją do siebie mocno, stanowczo i zaczął ją całować. Na początku szaleńczo, potem bardziej namiętnie, zmysłowo, długo. Lilly zmiękły wręcz nogi z wrażenia. Miał tak niesamowicie miękkie usta, były stworzone do całowania, czuła jego dłonie na swoich plecach potem powoli zmierzały ku jej pupie.
Wszystko zniknęło nawet muzyka przycichła, słyszała jego bicie serca, czuła przyspieszony oddech i czuła to samo u siebie. Pragnęła go. Całą sobą. Teraz. Tutaj.
Nawet nie wiedziała kiedy znaleźli się w taksówce, tam nawet na sekunde nie przestali się całować. Weszli do jego mieszkania. On zaczął rozpinać koszule pożerając ją wzrokiem a ona stała na pozór nie wzruszona lecz w środku cała się gotowała. Czekała aż cały się rozbierze, Kiedy został w bokserkach podeszła do niego i zaczęła delikatnie muskać ustami każdy skrawek jego skóry, zaczynając od ust przechodzą na szyje, płatek ucha, ramiona. On w tym czasie powoli prowadził ją do sypialni. Rzuciła go na łóżko przewiązała swoją apaszką oczy i wyszeptała, że ma na nią zaczekać.
Wyszła do łazienki poprawiła makijaż i po cichu wyszła z mieszkania. Zadzwoniła po taksówke i udała się do domu. Kiedy wróciła rozebrała się, weszła do gorącej wody w wannie. Leżąc tak odprężała się po udanym i pasjonującym wieczorze a raczej nocy, zaraz potem poszła spać.




Czekał cały rozpalony w łóżku, czekał na swoją boginie. Ale kiedy czas zaczął się dłużyć poszedł jej poszukać.wszedł do łazienki i zobaczył kartkę zostawioną przy lustrze.

"Jeżeli chcesz jeszcze,  
to przyjdź jutro o 15 do kawiarni przy starym rynku
i usiądź na górze przy stoliku z widokiem na park.
Posiadaczka najpiękniejszych ust na świecie :* "

- Cwaniara, kurwa.. Już ją lubię - uśmiechnął się, zostawił karteczkę i poszedł do łóżka się trochę przespać, przed jutrzejszym spotkaniem...

Następnego dnia nie myślał o niczym innym, w pracy kompletnie nie mógł się skupić. Chciał tylko się wyrwać i pojechać na spotkanie z nią. W końcu wybiła 14 i zaczął się zbierać. Były straszne korki co strasznie go wkurwiało. Zawsze kiedy gdzieś się spieszy nie może się przecisnąć przez tych palantów na drogach, ale kiedy ma wolne i ma to w dupie czy przyjedzie za chwile czy za 3 godziny to drogi są puste.
Kiedy dojechał już cudem na stare miasto trochę się nachodził zanim znalazł kawiarnie. Usiadł tam gdzie mu poleciła i czekał. 10 minut, 15, 20, 30.. Po godzinie podeszła do niego kelnerka wręczając mu kopertę.
W kopercie był kolejny list od niej

"Widze, że jeszcze nie masz dość.
Cieszy mnie to ;)
Za 15 minut będę w restauracji koło multikina. Nie spóźnij się, bo się obrażę, a tego byśmy nie chcieli :*"

- Czy ona do cholery oszalała? Nie mam kurwa zamiaru latać za nią jak piesek na wezwanie.. - powiedział niemożliwie wkurwiony. Zaraz po tym wyszedł z kawiarni i wsiadł w samochód. - Kurwa mać, w tych korkach nie dojade tam nawet za godzine! Zamorduje cwaniare!! - zaparkował gdzieś w pobliżu i postanowił się przejść.
Kiedy dotarł do restauracji, ona już siedziała przy stoliku i przeglądała menu.
- O widze, że trafiłeś bez problemu. Przysiądź się - powiedziała uśmiechnięta, zrelaksowana i dumna z widoku kipiącego przystojniaka. Basil rozsiadł się i zamówił szklanke wody i jakieś danie pierwsze z brzegu. Nie miał głowy na wybieranie czegoś konkretnego.
- Intrygujesz mnie. Ale zastanawiam się czy bardziej intrygujesz czy bardziej mnie wkurwiasz
- Hmmm... To może niech to zostanie niewyjaśnione? Będzie ciekawiej, nie sądzisz? - mrugnęła do niego jeszcze bardziej zadowolona niż wcześniej.
Zjedli razem obiad rozmawiając o pracy, codziennym życiu i innych typowych tematach.
- Będe się już zbierać, spieszę się na spotkanie biznesowe z ważnym klientem, ale miło było Cię zobaczyć choć na chwile
- ehh, no dobrze
- Do zobaczenia niedługo przystojniaku, bądź cierpliwy a dostaniesz dużą nagrode - wyszeptała tym swoim zmysłowym tonem wprost do jego ucha muskając je delikatnie języczkiem i odeszła.
Kiedy próbowała zatrzymać taksówke podjechał Basil cały uśmiechnięty i ewidentnie coś kombinujący.
- Podwioze Cie, wsiadaj
- Dam sobie rade
- Nalegam..
Po chwili zastanowienia wsiadła i powiedziała mu gdzie ma jechać, jednak po 10 minutach zorientowała się że jadą w zupełnie innym kierunku
- Możesz mi powiedzieć co Ty wyrabiasz? - Powiedziała całkiem poirytowana
- Porywam Cie, a nie widać? - Był cały w skowronkach i gdyby nie fakt, że najchętniej rozbiłaby mu głowe o kierownice, pewnie w innej sytuacji napawała by się tym cudownym widokiem. Wkurwiona siedziała obrażona i nie odzywała się do niego całą droge, w między czasie dzwoniąc i odwołując spotkanie wyjaśnieniem że jedzie do szpitala gdyż jej siostra miała wypadek. Zawsze umiała dobrze ściemniać gdy musiała.
W końcu zatrzymali się gdzieś zupełnie za miastem, gdzieś na parkingu w lesie. Przystojny porywacz wysiadł i otworzył Lilly drzwi. Potem wziął ją za ręke i poprowadził do stolika stojącego kawałek dalej.
- Po co mnie tu przywiozłeś?
- Oj nie bądź taka niecierpliwa, dowiesz się w swoim czasie - uśmiechnął się złośliwie.
Podniósł i posadził ją na stoliku rozszerzył nogami jej uda i bardzo powoli zaczął ją całować niesamowicie namiętnie po szyi, dekolcie, po każdym skrawku odsłoniętego ciała, zaczął delikatnie przygryzać płatek jej ucha, a kiedy chciała się odezwac i sprzeciwić zamknął jej usta pocałunkiem, bardzo długim i cholernie namiętnym.
Była wściekła na niego, ale podniecał ją niesamowicie, to co z nią robił było cudowne. Chłonęła każdy jego najmniejszy ruch. Zaczął się o nią ocierać, czuła że jego spodnie są mocno napięte, ale ona nie była wcale lepsza. Była wilgotna i spragniona. Potrzebowała go, właśnie teraz, żeby zrobił z nią co tylko zechce. Była cholernie mocno napalona od wczoraj. I to całkowicie przez niego.
Zaczęła się o niego ocierać wyobrażając już sobie jak bierze ją na tym stole albo opierając ją o konar drzewa wchodzi w nią głęboko i mocno, raz za razem. Jak czuje jego kutasa w sobie, jak wypełnia ją całkowicie, jak jej mokra i gorąca szparka otacza go i zaciska się na nim, jak jęczy głośno z rozkoszy kręcąc biodrami i czując jak rozkosz ją rozsadza. Pragnęła tego jak niczego innego w tej chwili.
I własnie w tym momencie przestał ją całować, lekko się odsunął i gryząc jej ucho wyszeptał :
- oko za oko gorąca lisico - pocałował w policzek, poszedł do samochodu i odjechał, zostawiając ją w tym pieprzonym lesie, napaloną, samą i sparaliżowaną. Pierwszy raz facet potraktował ją w ten sposób. Pierwszy raz facet...... zaczął grać w jej gre. Podobało jej się to i wiedziała, że sobie go nie odpuści i że to ona wygra. Ale wcześniej da mu w twarz za to co jej teraz zrobił. Cham.. cholernie seksowny, ale jednak cham. Uśmiechnęła się do siebie, zadzwoniła po taksówke i już obmyślała jak się zemścić na jej przystojniaku...

Eleonor215

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2640 słów i 14657 znaków.

4 komentarze

 
  • zafascynowana83

    Rewelacja. Uchwycone w genialny sposób to, że kobieta myśli, że grają wg jej zasad. Po prostu piękne. Imię bohatera nie pomogło mi w wyobrażeniu sobie jaki jest przystojny ;) Czekam na cd ...

    9 gru 2014

  • nemfer

    Całkiem całkiem... Aczkolwiek należy sie tępić w zarodku takie laski co to mają w zwyczaju zabawe męskimi uczuciami :P

    9 gru 2014

  • ErmonTwilight

    Zgrabne pod każdym względem ;)

    3 gru 2014

  • nienasycona

    Ha! Dziękuję za podsunięcie pomysłu, jeśli mojemu facetowi spodoba się tak, jak przypuszczam, masz u mnie butelkę wina:)

    3 gru 2014