Najemnik cz. 8

Mimo uczucia spełnienia, które dałem Toście, nie spałem tej nocy dobrze. Ciągle nawracały do mnie sny, w których gościły stare demony. Gdy tylko w snach pozbyłem się ich, nadszedł niedzielny ranek. Wiedziałem, że dziś pani Krystyna ma wolne, więc śniadanie nie będzie czekać gotowe na stole. Młoda spała za to całą noc, mocno wtulona we mnie. Jakże przypominała w tym swoją matkę. Każda z nich potrzebowała pewnego wsparcia. Pani Dominika doświadczona życiem szukała odskoczni, Antosia dokładnie odwrotnie, przewodnika, który poprowadzi ją, przez w sumie ciągle trwający, proces dorastania. A ja miałem ciągle odczucie, że one nadmiernie mi ufają, oddając swoje ciała, i poniekąd dusze, pod moje skrzydła. Udało mi się wstać nie budząc dziewczyny. Przekręciła się jednak na łóżku, powodując, że koszulka odsłoniła, jej skarby. Westchnąłem jednak tylko ciężko, i z poważnym bólem podbrzusza zszedłem do kuchni. Musiałem się czymś zająć. Nie chciałem znów siadać przed komputerem, ślęczeć długie godziny. Na bieganie też nie miałem ochoty, ale był pewna rzecz, na której mogłem się z zapałem poświęcić. Jedzenie, a właściwie jedzenie i jego przygotowywanie. Skoro dziewczyny spały jeszcze, to miałem szansę to zrobić. Mistrz kuchni ze mnie żaden, ale … braki nadrabiałem zapałem. Kanapeczki, kawusia, herbatka, a na koniec drobny rabunek na ulubionym klombie, dziele pani Krystyny, który pozwolił mi na ustawienie na dodatek świeżych kwiatków na stole. Mogłem teraz spokojnie czekać na swoje panie. Tylko czy na pewno spokojnie. Czy szefowa nie będzie marudzić, że nie w jej sypialni spędziłem noc, a Tośka, że nie obudziłem zwinnym językiem? Balansowałem na naprawdę cienkiej linie, inni by powiedzieli, że igrałem z ogniem, ale jak odmówić takim kobietom? Z tych rozważań wyrwał mnie głos pani Dominiki.
- O, jak miło! Już miał pan dostać burę, że nie zjawił się wieczorem, a tu taka miła niespodzianka. No proszę, kolejny ukryty talent.
- Nie ukryty, tylko tutaj niepotrzebny. Przez tyle lat musiałem przecież coś jeść, a jaki żołądek wytrzyma ciągle barowe żarcie? A do tego wszystkiego przecież, jak mógłbym tutaj próbować konkurować z panią Krystyną?
- Faktycznie to byłoby ryzykowne, ale lubi pan adrenalinę, bo kwiatki jakieś znajome – dodała z uśmiechem.
- Proszę nic jej nie mówić. Spróbuję ją jutro jakoś obłaskawić, ale po prostu, brakowało na stole czegoś ożywczego.
Nagle do kuchni cała w skowronkach wparowała Tośka.
- Cześć mamo, a panu … - wpiła się łakomie w moje usta, zarzucając ręce na szyję – dzień dobry.
Pani Dominika wyglądała na zbitą z tropu.
- Coś mnie ominęło?
Stwierdziłem, że kombinacje nie przyniosą nic dobrego. Mam do czynienia z kobietami inteligentnymi. W końcu obie dają mi tyle przyjemności, to zwodzić, którąkolwiek nie ma sensu.  
- Przyjechałem późno i … - Tośka zaczęła mnie świdrować wzrokiem – Antosia jeszcze nie spała, więc dotrzymałem jej towarzystwa.
Pani Dominika przyjęła to wytłumaczenie nadzwyczaj chłodno, od razu zmieniając temat.
- Ma pan dla mnie raport?
- Tak, choć jeszcze nie wydrukowany. Zbyt długo nie byłem w domu, i moja stara drukarka odmówiła współpracy. Użyłem środków przymusu bezpośredniego, ale nie puściła farby.
Mój dowcip jednak rozśmieszył tylko Tośkę.
- Czy pan kiedyś jest poważny?
- Zawsze – odpowiedziałem grobowym tonem.
To dotarło już do obu pań, i reszta śniadania minęła już w przyjaznej atmosferze. Młoda świergotała wesoło, zasypując matkę opowiadaniem o studiach, koleżankach i imprezie, którą zaliczyła podczas swojej nieobecności, by w końcu zapytać:
- A wy mocno byliście niegrzeczni jak mnie nie było?
Pani Dominika zakrztusiła się kawą – a tobie smarkulo co do tego?
- Mamusiu, nasz opiekun przecież ma wiele talentów, i nie mów mi, że nie próbujesz ich odkrywać – odpowiedziała z uśmiechem.
- Ty chyba też?
- Owszem. I powiem ci, że jestem nimi zachwycona.
Siedziały tak sobie rozmawiając, o mnie, przy mnie, ale jak by mnie tam nie było. Czekałem aż zaczną sobie szeptać, pokazując palcami rozmiar mego przyjaciela, śmiejąc się przy tym. Jak podlotki, przyjaciółki ze szkolnej ławki, a nie matka i córka. O nie moje panie! Tak się nie będziemy bawić. Stolik był dość mały, więc dałem radę położyć dłonie na ich udach. Niby nigdy nic, wędrując do słodkich gniazdek, czekając, która nie wytrzyma pierwsza. Reakcja nastąpiła prawie równocześnie. Obie zacisnęły uda zanim dotarłem do celu. Antosia zarumieniła się i raptownie wstała od stołu.
- To ja się pójdę ubrać, chyba … - zawiesiła głos, po czym odwróciła się na pięcie, i szybkim krokiem poszła do siebie.
Pani Dominika ze stoickim spokojem odsunęła ode mnie nogi.
- A my, myślę, że możemy przy kawie omówić raport, nieprawdaż?
- Oczywiście. Już podaję.
Czas do obiadu upłynął na szczegółowym omówieniu raportu. Wyjaśnianie meandrów łańcuszków VAT wcale nie było proste. Nigdy nie byłem księgowym, czułem się w tym świecie obco. Szefowa jednak po latach doświadczeń z prowadzeniem własnej firmy szybko zrozumiała zasady, i na koniec to ona wyjaśniała je mnie, a nie na odwrót. Mogłem zrewanżować się opisem sposobu, w jaki nasz przyjaciel, ukrywał swoje dochody. Przy równoczesnej kryształowej kartotece. Dla kumpli nie był jednak tylko anonimowym klientem. Znali go i budowali swój plan. W czasie imprezy nawet próbowali przekonać mnie, bym urobił panią Dominikę na tyle, by zgodziła się im w tym pomóc. Powiedziałem jej o tym, ale ostrzegłem, że z takich zabaw nie można wyjść bez siniaków. Na szczęście, i ona nie była do tego zbyt wyrywna. Poprosiła jedynie, żebym przekazał im informacje, że rozważy to, jeśli złożą oficjalną propozycję. Oboje wiedzieliśmy, że szanse są na to znikome, ale dobra wola zostanie wykazana. Szykując kolejne napoje poczułem głód. Przecież dopiero było śniadanie. Spojrzałem na zegarek.
– No tak, czas na obiad – oznajmiłem – a w zasadzie to na jego przygotowanie.
- Obiad pan też przygotowuje dziś, bo chciałam coś zamówić?
- Taki jest plan. Pani Krystyna dba o zaopatrzenie. W związku z tym, będą kawalerskie schabowe.
- Schabowe, tylko to jest w lodówce? Niemożliwe.
- Lodówka jest pełna, ale to jedna z niewielu rzeczy, którą potrafię zrobić w kuchni.
- Jestem trochę nieufna, ale niech pan działa. Ja chyba pójdę do ogrodu, poleżeć na słoneczku.
- Proszę wypoczywać, a ja będę działać. Takie zajęcie, to miła odmiana dla mnie.
Obserwowałem jak wychodzi. Na rysy zgrabnej, nagiej sylwetki, pod półprzeźroczystym materiałem szlafroczka. Twardniałem wyraźnie. Dotarło do mnie, że przez cały ten czas, nie zaglądałem moim paniom w dekolty, lecz obserwowałem twarze, ich mimikę, oczy, ruchy ciała jako całości. Pora jednak zadbać o obiad. Miałem to danie opanowane do perfekcji, więc po niedługim czasie byłem gotów. Zapach rozchodził się po domu, wabiąc dziewczyny. Ubrane w letnie sukienki promieniały radością. Byłem pewien komplementów, a tu cisza. Zjadły ale milczą.
- Coś nie tak? Czyżbym przesadził z przyprawami?
- Właśnie uzgodniłyśmy. Ma pan tę pracę.
- Nie rozumiem.
- Od dziś, w niedzielę pan gotuje. Werdykt jest jednogłośny i nieodwołalny – powiedziały niemal chórem.
- No dobrze, a jakie warunki wynagrodzenia?
Pani Dominika znów objęła przywództwo.
– Wieczorem, może pan wybrać, w której sypialni spędzi noc. Zgodzisz się ze mną kochanie? - spojrzała znacząco na córkę.
- Jestem za. A pan?
- Wygląda, że wszystko już postanowione. Jak mam odmówić takiej propozycji?
W rzeczywistości w mojej głowie kłębiło się wiele myśli. Czy dziewczyny chcą teraz robić zawody w kuszeniu? Czy rano nie będzie dąsów, że akurat nie do tej przyszedłem? Czy jednak nie preferować szefowej, bo w końcu to ona płaci moje faktury? Ta jakże atrakcyjna propozycja, mogła zamienić się w pułapkę. Cholera, że nie dałem rady się wtedy powstrzymać, i z żadną z nich nie pójść do łóżka. Wiódłbym nadal swoje normalne życie, bez jakiś moralnych rozterek.
- Co taki pan zamyślony? Propozycja nie jest dość atrakcyjna? - zapytała Tośka.
- Jestem nią oszołomiony. Kawa na tarasie?
- O, tak.
No, i zaczęło się. Cicha rywalizacja o moją skromną osobę. Uśmiechy, ocierania, dekolty, głębokie skłony, puszczanie oczek, rozchylanie nóżek na leżaczkach. Przygniatało mnie to. Dopiero pierwsze takie popołudnie, a ja już miałem ochotę uciekać. Do tej pory, miałem choć złudne wrażenie, że zaspokajam potrzeby, ale mam wybór. Teraz wiedziałem, że jedną z nich będę musiał spędzić noc. Obie tak atrakcyjne, tak namiętne. Przydałby się jakiś znajomy szaman, który dałby cudowne zioło dobrego wyboru i wiecznej chęci. Ech, chyba rzucę monetą.  
Nadchodził powoli wieczór. Po początkowej euforii, dziewczyny nieco ostygły, i wyczuć można było rosnące między nimi napięcie. Nie, nie robiły sobie żadnych złośliwości, ale każda chciała wygrać. A może spędzić tę noc na kanapie w salonie? Byłem pewien, że wtedy, spotkałyby się obie, i byłoby jeszcze gorzej. Pora działać.
- Moje drogie panie – zabrzmiało to może zbyt oficjalnie, ale musiałem je jakoś uspokoić – czy możemy jednak zmienić zasady?
- Nie – powiedziały razem.
- Ale …
- Nie, musi pan wybrać – dodała Antosia.
- Nie będzie jutro dąsów i takie tam? – postanowiłem podzielić się swymi rozterkami.
- Proszę się o to nie martwić. Jesteśmy dorosłe – usłyszałem w odpowiedzi od pani Dominiki.
Nic nie ułatwiają, po prostu nic.
- W takim wypadku zdecydowałem. Może się wam nie spodoba uzasadnienie. Trudno. Ponieważ w tygodniu, zasadniczo jestem do dyspozycji pani Dominiki, dzisiejszą noc spędzę z Antosią. Czy są głosy sprzeciwu? Nie ma? Dziękuję.
Szefowa wyraźnie nie była zadowolona, ale przyjęła werdykt z godnością i milczeniem. Tośka za to rzuciła mi się na szyję, szepcąc do ucha:
- Będzie pan zadowolony ze mnie. Obiecuję.
Chciałbym mieć jej pewność. Poczekam jednak na noc, a właściwie na ranek, bo coś mi mówi, że będę musiał ciężko odpracować tę zniewagę.
Tośka czekała na mnie ubrana jedynie w zapach. Leżąc na boku, podpierała głowę ręką. Mnie jeszcze okrywał przewiązany w pasie ręcznik. Odrzuciłem go kładąc się obok niej. Moja męskość była gotowa, chciałem ją posiąść gwałtownie, jednocześnie chcąc by ta chwila trwała jak najdłużej. Musiałem zdusić nieco ten ogień w sobie, by nie zakończyć wszystkiego po trzech minutach. Muskałem więc ustami jej szyję, zmuszając do ułożenia się na plecach. Szorstki zarost drapał ją i łaskotał. Podążyłem więc na południe. Już pierwszy dotyk piersi zaowocował twardymi jak kamyczki brodawkami i szybszym oddechem. Przygryzłem jedną, by ręką pieścić drugą. Ważyłem w dłoniach, ściskałem i gładziłem. Przez brzuszek doszedłem do zadziornych kędziorków. Pieszcząc ją tak samo jak poprzedniej nocy jeszcze szybciej doprowadziłem do szczytu. Soki wypływały obficie. Tak, teraz była gotowa by w nią wejść. Wsunąłem swojego przyjaciela w pulsującą ciągle cipkę. Twarz przeszył grymas bólu, wynikający zapewne z nadmiernej wrażliwości. Dobiłem jednak do końca. Otuliła mnie nogami w pasie. Leżeliśmy znów na boku. Pochłaniała mnie głęboko, jednak w bezruchu. Gładziłem jej twarz i włosy.  
- Chciałam panu dać spełnienie, a znów to ja coś otrzymałam.
- Wiesz, że lubię mocno i głęboko, a przecież zasługujesz na tyle delikatności.
- Ale ja chcę. Chcę to panu dać, bo nie zasnę.
- Ciii – zamknąłem jej usta pocałunkiem – będzie głęboko, ale powoli.
Zacząłem delikatne ruchy biodrami. Czułem, że po pełnym napięcia popołudniu nie potrzebuję wiele. Otuliła mnie jeszcze mocniej, zaciskając na mnie rytmicznie mięśnie swojego skarbu. Jej wilgoć i zaangażowanie było właśnie tym czego potrzebowałem. Spełnienie nadeszło szybko. Poczuła to wyraźnie, choć oprócz pokładów nasienia, które w nią tryskały, jedynie głębszy oddech mógł mnie zdradzić. Teraz to ona gładziła moją twarz, a w jej oczach zobaczyłem coś co mnie zaniepokoiło na chwilę. Zaczęła zasypiać w wyrazem błogiej radości na twarzy, a ja mięknąc opuszczałem gościnne wnętrze. Do mnie sen jednak nie przychodził. Wsłuchiwałem się w ciszę, po raz kolejny zastanawiając czy dobrze wybrałem, czy jednak nie pójść do pani Dominiki, dać je to czego oczekiwała. Przez drzwi doszedł jednak stłumiony jęk z jej pokoju. Wiedziałem, że znalazła zapewne wibrujące zastępstwo na tę noc. Substytut, który być może uratował tę noc, szansę na rozgrzeszenie. Cichutki oddech obok mnie hipnotyzował. Zasnąłem.

Szarik

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2412 słów i 13140 znaków.

7 komentarzy

 
  • nefer

    Twój bohater to juz chyba nie zdoła zaznać spokojnego snu. Trudno, niech pracuje dla uciechy swoich pań oraz czytelników.  ;)

    26 paź 2015

  • Szarik

    @nefer wielkimi krokami nadchodzi część kolejna, a spokoju to raczej nie zazna zbytnio ;)

    26 paź 2015

  • nienasycona

    Tatko, jesteś tak płodny, że nie nadążam z lekturą:P Podobało mi się i czekam na figurę geometryczną o trzech wierzchołkach:)

    23 paź 2015

  • Szarik

    @nienasycona córeczko droga, płodność mą cieszę się,  że docenisz :) taka ilosc wierzchołków może jeszcze w tej serii się pojawi, kto wie?  ;)

    24 paź 2015

  • Noname

    Ekhem... Aby nie być gołosłownym robiłem notatki, którymi pozwolę sobie posłużyć się w ramach komentarza:
    " Użyłem środków przymusu bezpośredniego" - aż się łezka w oku kręci ;) ;
    "Już miał pan dostać burę" - zdradzasz się, Szariku, kto teraz tak pisze? :) ;
    "Dotarło do mnie, że przez cały ten czas, nie zaglądałem moim paniom w dekolty, lecz obserwowałem twarze, ich mimikę, oczy, ruchy ciała jako całości " oraz  
    "Teraz to ona gładziła moją twarz, a w jej oczach zobaczyłem coś co mnie zaniepokoiło na chwilę" - za to natomiast dziękuję pięknie, kłaniając się w pas i zamiatając podłogę piórami przy kapeluszu :)

    22 paź 2015

  • Szarik

    @Noname Wyciągnąłeś "smaczki", demaskując mnie ;) Chyba muszę staranniej ukrywać swoje myśli i plany ;) Dziękuję, że przeczytałeś z taką uwagą. To mi bardzo schlebia. :)

    23 paź 2015

  • Noname

    @Szariku, drobiazg i nie ma za co. Uwaga, to moje zboczenie zawodowe... Zresztą, sam wiesz najlepiej.  ;)

    24 paź 2015

  • gabi

    Dobre tylko się zastanawiam jaki będzie finał tego trójkącika bo ktoś napewno będzie poszkodowany. Nie mogę się doczekać co też wymyśliłem.

    22 paź 2015

  • Szarik

    @gabi prace trwają ;)

    22 paź 2015

  • gabi

    @Szarik mam nadzieję  że owoce tej twórczej pracy ujrzymy już nie długo

    23 paź 2015

  • Szarik

    @gabi zobaczymy,  nie chcę nic obiecywać, bo drobne problemy z czasem są

    24 paź 2015

  • Nick_bez_spacji

    Powinien jednak stanowczo zmienić zasady gry i zaprosić do łóżka matkę i córkę , w ten sposób nikt nie leżałby 'odłogiem' :D

    22 paź 2015

  • KAROLAS

    Ja czekam na kolejne opowiadanie ;-)

    22 paź 2015

  • Szarik

    @KAROLAS te czy inne? ;)

    22 paź 2015

  • KAROLAS

    @Szarik i to i inne ;-)

    22 paź 2015

  • Szarik

    @KAROLAS czasu nie wystarcza na wszystko niestety i chęci też

    22 paź 2015

  • cichaa

    Team Tosia!! :D Teraz to namieszałeś. Ciekawe kiedy będzie musiał którąś wybrać.. ;)

    22 paź 2015

  • Szarik

    @cichaa a nie powiem ;)

    22 paź 2015