Najemnik cz. 9

- Oj, kawaler coś dziś bledziuchny – przywitał mnie uśmiech pani Krystyny – a te moje chucherka za to, całe rozćwierkane.
- Dzień dobry pani. Ładnie to sobie tak żartować? Ja już z szychty nie schodzę wcale. Jak nie w dzień, to w noc i tak na okrągło. Na chleb trzeba jakoś zarobić.
- Jeszcze kto pomyśli, że pan to bez przyjemności robi.
- No pilnuję, dbam jak mogę.
- Że pilnuje, to widzę, a moich kwiatków upilnować przy okazji nie mógł?
- Właśnie miałem panią prosić o wybaczenie, ale jakoś tak się na stole pusto zrobiło, to pozwoliłem sobie skubnąć.
- I dobrze zrobił. Nasze panie, co się przy śniadaniu na te kwiatki spojrzały, to uśmiechać się zaczynały. I takie zgodne do tego. Z targu miałam przynieść w sobotę świeże kwiaty, ale zapomniałam. A panu dziś jakieś jajka przygotuję?
- To może, ja pani Dominice pod koniec tygodnia powiem, że ja z panią na ten targ pójdę i pomogę. Co do tych jajek, to cholesterol mnie zabije. Codziennie jajka?
Spojrzała na mnie czujnie, nie tracąc jednak humoru.
- Jajka dla jajek. A interes jakiś kawaler ma do mnie, że taki wyrywny z tym targiem?
- Aż tak widać?
- Widać, widać? Niech mówi szybko.
- Pani Krystyno kochana, na szkołę do pani muszę przyjść.
- Do mnie?
- Tak. Widzi pani, wczoraj dziewczynom obiecałem, że ja w niedzielę kuchnią się zajmę. Gotować prawie nie umiem, tylko kilka dań jedynie, więc wie pani, wstyd jak się obiecało. A co tydzień to samo mam im robić?
- Wstyd? Mój mąż nieboszczyk, to z trudem wody na herbatę nagotować potrafił, więc jak choć coś pan umie to już wiele. A co pan ugotował wczoraj?
- Śniadanie, ale to kanapki były, a na obiad zrobiłem schabowe.
- Uuu, i zjadły?
- Zjadły, i żywe są, jak już pani widziała – dodałem ze śmiechem.
- Widziałam, widziałam. Pan już idzie, bo pani czeka na pewno, a jutro do tego wrócimy. Czegoś i kawalera da się nauczyć.
- Dziękuję. Do zobaczenia wieczorem.
- Bywaj chłopcze.
Pierwszy punkt dnia zaliczony, a reszta? Już nic nie planuję więcej. Z moimi paniami jednego mogłem być pewien – nie będzie nudno. Choć coś mi chodzi po głowie. Wiedziałem, że dzisiejszego wieczoru mi pani Dominika nie odpuści. Cofnąłem się jeszcze do sypialni szefowej. Kilka rzeczy schowanych pod łóżkiem, myślę, że będzie zadowolona, bo ja na pewno.
Dzień potoczył się spokojnym, raczej spodziewanym rytmem, choć już od południa, pani Dominika zrobiła się jakaś spięta i kąśliwa. Może jakaś zła wiadomość, która do mnie nie dotarła? Minie jej pewnie szybko. W domu, sprawia wrażenie takiej, co nie trzyma długo urazy, więc pewnie jeszcze trochę, i wróci do normalnego zachowania. W domu pani Krystyna złapała mnie w korytarzu, rzucając konspiracyjnym szeptem.
- Pan się szykuje na rano, bo coś wymyśliłam.
- Dziękuję bardzo. Rano będę gotów. Tylko szefowej muszę wyjaśnić, że będę nieco później niż zwykle.
- Ja to już załatwiłam, że pan mi z zakupami pomoże.
- Czyli widzimy się rano, a teraz biegnę do pani Dominiki.
- Dobrze, dobrze.
Moja pracodawczyni czekała już zniecierpliwiona w łazience.
- Długo dziś pan kazał na siebie czekać.
- Przepraszam, ustalałem plan na jutro z panią Krystyną.
- Mówiła mi. Nie rozumiem dlaczego jednak muszę czekać? Proszę się pośpieszyć, i przygotować mi kąpiel jaką lubię.
- Wanna oczywiście? - bardziej stwierdziłem, niż zapytałem.
- Oczywiście.
Poddała się ufnie moim zabiegom. Kryjąc swoje ciało pod grubą warstwą piany, pozwalała jedynie na krótkie widzenia wystających kończyn. Reszty musiał dopełnić zmysł dotyku.
Zgodnie z tradycją zaniosłem ją otuloną ręcznikiem do sypialni, by tam pokryć jej skórę balsamem. Położyła się najpierw na plecach, wpatrując we mnie czujnie.
- Czy mi się wydaje, czy pan jest dziś jakiś spięty?
- Nie, to zmęczenie upałem tylko.
- Dobrze, wystarczy już z przodu, chyba zbyt wiele uwagi poświęca pan moim piersiom, a plecy, też wymagają skupienia.
Po tych słowach już leżała na brzuchu, czekając na kolejne doznania. Dziś dostanie ich więcej niż się spodziewa. Chciałem jednak, jeszcze troszkę uśpić jej czujność, rozleniwić. Przy kremowaniu ud, znów nie chciała mnie dopuścić do swojego skarbu, nadrabiałem więc pieszcząc dłońmi jej pośladki. Wcierałem balsam, celowo je rozchylając, tak, że prezentowała mi swoje dziurki. Praca kosmetyczki nie poszła na marne, laser okazał się skuteczny, i żaden kłaczek nie psuł pięknego widoku. Na przyjemności wzrokowe, przyjedzie jeszcze czas, teraz jednak pora na realizację mojego planu. Pierwszy klaps zaskoczył ją potężnie. Czerwony odcisk dłoni musiał palić niemiłosiernie. Po chwili i drugi pośladek otrzymał swoje uderzenie.
- Popieprzyło cię? – wrzasnęła wściekle, po czym zaczęła się szarpać.
Bez słowa obróciłem ją na plecy, i przygniotłem ciężarem swojego ciała.
- Dzisiaj będzie po mojemu – szepnąłem jej do ucha.
- Chyba śnisz.
- O tym, już śnię od kilku dni.
Wiła się, i miotała wściekle. Próbowała drapać. Nie miała jednak ze mną szans, i jej ręce szybko znalazły się w przygotowanych już rano pętlach. Z nogami poszło nieco trudniej. Udało jej się kilka razy trafić, w moje obolałe ciągle żebra, ale i tak po chwili leżała otwarta i bezbronna. Apaszka zasłoniła jej ciskające gromy oczy.
- Rozwiąż mnie gnojku natychmiast.
- Cicho, bo zaknebluję.
- Ani mi się waż.
Kolejna apaszka zatkała jej usta.
Teraz była zdana tylko na mą łaskę. Miałem dość grzecznego spełniania jej zachcianek, chciałem pobawić się na swoich zasadach. Ciągle się szarpała. Zacząłem przygryzać jej brodawki. Zdradzały jej stan, choć pewnie wiele by dała by go ukryć. Wiedziałem to już wcześniej, gdy rozchylając pośladki, dostrzegałem jak wilgotny jest też jej skarb. Łapałem więc śmiało zębami, balansując na granicy bólu i przyjemności. Odpuściłem jej na chwilę, by nabrać nieco żelu nawilżającego na dłoń. Składałem teraz delikatne pocałunki na całym tułowiu. Cipka otrzymywała za to dodatkowe nawilżenie. Rozprowadzałem ją po wszystkich zakamarkach, starając się jednak jeszcze nie zagłębiać zbytnio. Tę rolę przewidziałem dla jej sztucznego przyjaciela. Ubodła mnie tym wczorajszym rozkosznym wrzaskiem w nocy. Włączyłem delikatne wibracje, i rozpocząłem zabawę. O nie, nie dałem mu wejść od razu całemu, choć wiedziałem, że przyjęłaby go bez trudu. Bawiłem się, pozwalając by drażnił kuleczkę, rozdzielał sklejone wilgocią wargi, zanurzając sam czubeczek. Lśniący nią lądował po chwili na jej brodawkach. Przestała się szarpać. Gdy dotykałem piersi, jej biodra zaczynały poszukiwać przyjemności, gdy one zaś ją otrzymywały piersi unosiły się w ciężkim oddechu. Wsunąłem go nieco głębiej. Teraz mogłem się cieszyć pełnym jej widokiem, połączonym z poddaniem się przyjemnościom. To jednak nie koniec. Miałem ochotę trochę sobie na niej poeksperymentować. Zagłębiłem wibrującego jeszcze mocniej, na tyle, że miałem na wolne ręce. W sam raz, by przygotować dla niej kolejną niespodziankę. Wydobyłem przygotowany koreczek analny, który pokryłem dużą ilością żelu. Nie ból był przecież celem. Prawą ręką operowałem przyjacielem w jej wnętrzu, odwracając uwagę od nieuchronnego. Spięła się gdy dotknąłem koreczkiem jej drugiej dziurki. Delikatnym, ale zdecydowanym ruchem krążyłem na jej wejściu. Rozcierałem nawilżenie, zagłębiając się co chwilę nieco bardziej i bardziej. Znów zaczęła się szarpać, jednak przyjmowała go brew swojej woli, aż raptownie odpuściła i wniknął w nią cały. Lśniła cała z podniecenia i walki. Wyjąłem apaszkę kneblującą jej usta.
- Zerżnij mnie wreszcie do cholery – przywitało mnie prawie natychmiast.
Wibrujący opuścił jej gorące wnętrze, pozwalając bym to mój przyjaciel je zajął. Tkwiący w tyłeczku koreczek by mocno wyczuwalny i trochę przeszkadzał. Pełnia panowania nad jej ciałem, a w tym momencie nawet duchem, była jednak silniejsza. Czułem, że tych kilka ruchów wewnątrz, doprowadziło mnie na szczyt. Zacząłem napełniać ją nasieniem z dziką satysfakcją, a ona dołączyła do mnie. Opadłem na nią ciężko.
- Możesz mnie wreszcie rozwiązać?
- Mogę – powiedziałem rozluźniając więzy.
- Wiesz, że teraz powinnam cię wywalić z roboty?
- Wiem, ale z kim byłoby ci tak dobrze?
- Jesteś podłym draniem, ale dajesz mi fantastyczne orgazmy. I proszę, wyciągnij już mi ten korek z tyłka. Do dziś byłam tam dziewicą.
- Czyli byłem twoim pierwszym.
- Nie ty, tylko ten korek, więc nie masz się z czego cieszyć – wrócił jej władczy ton – posprzątaj tutaj, żeby pani Krystyna rano nie dostała zawału.
- Myślę, że jej nie doceniasz w tym względzie.
- Możliwe. Proszę iść dziś do Tośki. A zanim pan wyjdzie to proszę mi podać majtki?
- Majtki?
- Tak, całe popołudnie bolał mnie brzuch. Chyba matka natura sobie o mnie przypomniała.
- Ok, mam nadzieję, że najlepszy na świecie środek przeciwbólowy, zwany orgazmem, przyniósł ulgę?
- Chwilową. Teraz niech już pan idzie, i proszę się wieczorami, w tym tygodniu, zająć Antosią.
- Tak jest szefowo – rzuciłem wychodząc.
Tośka spała już cichutko, gdy się do niej przytuliłem. Odwzajemniła ten gest przez sen, a rano przed wyjściem pocałowała mnie nieśmiało.
- Pani dziś wypadła jakaś wściekła, co pan jej zrobił? – zapytała pani Krystyna od progu.
- Nic, jej comiesięczny czas przyszedł.
- Aaa, to już wszystko rozumiem. Ale to dobrze. Wie kawaler, w moich czasach to gumki były tak słabe, że co miesiąc strach, że hej.
Zakrztusiłem się herbatą.
- Co pan się tak dziwi. Wy młodzi myślicie, że odkryliście seks, a my to nic o tym nie wiemy. Jakby pan wiedział jakie cuda, z mężem nieboszczykiem, wyczynialiśmy na wczasach FWP … ech, stare dzieje, może kiedyś panu opowiem, to będzie się pan rumienił jak dziewczynka – zachichotała.
- Już się boję. To co kończę śniadanie, i idziemy na ten targ?
- Idziemy – rzuciła szykując wielki kosz.

Szarik

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1874 słów i 10332 znaków, zaktualizował 27 paź 2015.

3 komentarze

 
  • chaaandelier

    <3 Czekam na więcej.

    28 paź 2015

  • Szarik

    @chaaandelier to wilki są ponoć nienasycone ;) szanse na więcej są,  ale muszę troszkę nad tym pomyśleć,  nie mówiąc już o napisaniu :D

    28 paź 2015

  • nefer

    Ludowe mądrości pani Krystyny warte największego uznania. I ładnie podane na stół.  :rotfl:

    27 paź 2015

  • Szarik

    @nefer Krysia forever - chyba zacznę produkować koszulki :D Dziękuję za dobre słowo :)

    27 paź 2015

  • nienasycona

    Wilczku, z przecinkami lepiej, ale nadal nie jestem usatysfakcjonowana:) Za to treść- mniam:)

    26 paź 2015

  • Szarik

    @nienasycona miód na me serce, a przecinki sprawdzę jeszcze :)

    26 paź 2015

  • nienasycona

    @Szarik, kochane stworzenie :glaszcze:

    26 paź 2015

  • Szarik

    @nienasycona ale zbyt gwałtowne widać

    26 paź 2015

  • nienasycona

    @Szarik, po to masz kły, by nie być potulnym. Wilk swój temperament ma:)

    26 paź 2015

  • Szarik

    @nienasycona ano ma ;)

    26 paź 2015