Od czasu do czasu

Od czasu do czasuPrzykuła moją uwagę od razu. Siedziała na jednej z kanap, popijając któregoś zapewne z kolei drinka. Ciemne włosy w nieładzie, septum w nosie i szczupła, wręcz anorektyczka sylwetka. Cholera, przysięgam, że była jak milion lasek. Taka typowa. Na mój widok, jej opaloną twarz rozjaśnił uśmiech.
- Jan! - Podniosła się, wyciągając ręce w moją stronę. Podszedłem i oplotłem jej wąską talię, przyciągając drobne ciało do siebie. Czuć było od niej alkoholem i papierosami. Jak zwykle.
- Postawić ci drinka? - spytałem, z góry znając odpowiedź.
- Skoro proponujesz... - odparła ze śmiechem, a ja już kierowałem się do baru.
Oparty o blat, oczekując na trunek, obserwowałem ją z dystansu. Podszedł do niej jakiś facet. Nie wiem, czy go znała, ale wyprostowała się, eksponując swoje wdzięki i odgarnęła włosy w zalotny sposób. Chyba weszło jej to już w nawyk. Powiedział jej coś na ucho, ale ona, cały czas nie przestając się uśmiechać, pokręciła głową. Najwyraźniej go spławiła, bo gość odszedł z dość niezadowoloną miną. Rozejrzała się po lokalu, najprawdopodobniej wzrokiem szukając mnie, więc odwróciłem głowę. Co w niej takiego było? Nudziła mnie, była taka powierzchowna i zdemoralizowana, a jednak wracałem do niej za każdym razem. Prawdą jest to, że była piękna. Miała świadomość swoich atutów i eksponowała je. Była dziwką, a ja narcyzem. Chyba po prostu musiałem mieć każdą dziewczynę.

- Gdzie byłeś? - spytała, kiedy usiadłem obok i objąłem ją ramieniem. Spojrzałem na nią pytająco, palcem wskazując stojące na stoliku szklanki. - Mam na myśli… Przez ten cały czas. Zniknąłeś na długo po naszym ostatnim spotkaniu.
- W pracy. – odpowiedziałem krótko. Nie miałem ochoty zgłębiać tej rozmowy, była bezcelowa.
- Myślałam o tobie. - szepnęła mi na ucho. Popiłem whisky. Kłamała. Nie myślała o mnie, pewnie nawet miała kogoś, ale nie chciałem o tym myśleć. Pieprzyliśmy się tylko od czasu do czasu, nic wielkiego.
- Tak? - Pocałowałem jej szyję. Będąc tak blisko, dało się wyczuć delikatnie słodkawy zapach jej szamponu.
- Tak. - Odchyliła głowę, dając mi znak, żebym kontynuował pieszczoty. Złapałem skórę między zęby, jej oddech przyśpieszył. - Wiesz, zastanawiałam się… - Oho, zaczyna się. - Czy tak będzie już zawsze? - odsunęła się delikatnie, żeby spojrzeć mi w oczy.
- Piękna… - zacząłem.
- Uprawiamy seks, mówisz, jaka jestem śliczna, cudowna, a po wszystkim wychodzisz. Koniec, rozdział zamknięty i udajesz, że mnie nie znasz. - Nie zrozumcie tego opacznie. Nie byłem draniem, który wykorzystywał jej uczucia. Nic do mnie nie czuła, tak naprawdę ciężko powiedzieć, które z nas było zimniejsze. Ona po prostu kochała dramy. Zawsze tak było. Kreśliła linię, by po chwili ją zdmuchnąć.
- Daj spokój. - Puściłem ją i podparłem głowę ręką.
- My się tylko pieprzymy. - Zaśmiała się, patrząc w szklankę. - A jeśli już pieprzymy to i tak tylko od czasu do czasu.
- Przestań. - powiedziałem, wyjmując naczynie z jej dłoni. - Wypiłaś już wystarczająco. - Dziewczyna nie protestując, oddała mi napój i opadła na kanapę, opierając się o moje ramię.
- Wiesz, że cię kocham. - powiedziała na powrót słodkim głosem.

Wyszliśmy z taksówki, która zaparkowała przed jednym z odnowionych w ostatnim czasie budynków, dość niebezpiecznej warszawskiej dzielnicy. Dawno tu nie byłem. Otworzyła drzwi kluczem i ruszyła przodem. Lekko się już zataczała, ale wciąż szła o własnych siłach, bez większych problemów. Nacisnęła guzik przywołujący windę, drzwi otworzyły się od razu. Wszedłem za nią, wcisnęła dziewiątkę. Metalowe skrzydła zatrzasnęły się i ruszyliśmy.
Od razu do mnie przywarła. Dłońmi złapała moją szyję i przycisnęła do niej gorące wargi. Poczułem wilgoć. Zaczęła pieścić moją skórę językiem, zostawiając po sobie mokry ślad. Zimne palce schodziły coraz bardziej w dół, subtelnie rozpinając kolejne guziki i wkradając się pod materiał koszuli. Przebiegł mnie dreszcz. Mocno chwyciła mojego sutka, a ja stęknąłem. Drzwi windy się otworzyły.
Wpuściła mnie do mieszkania. Właściwie było to bardziej coś na wzór loftu. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jak to utrzymywała, powierzchnia była ogromna. Rozejrzałem się po wnętrzu — niewiele się zmieniło. Na kuchennym blacie leżały porozwalane butelki, po napojach o różnej zawartości alkoholu. W salonie, obok żółtej kanapy, na podłodze piętrzyły się magazyny modowe i papierowe kubki po kawie. Ściany zdobiły zdjęcia oraz obrazy, chyba jej autorstwa — prawdopodobnie jeszcze z okresu, zanim się tak stoczyła. Wnętrze wypełniał zapach dymu papierosowego i jej owocowej mgiełki do ciała.
- Będziesz tak stał? - uśmiechnęła się do mnie, majstrując przy ramiączkach sukienki. Po chwili materiał opadł. Stała przede mną w jasnoróżowej, lekko połyskującej, koronkowej bieliźnie. Miękki, półprzeźroczysty stanik, opinał drobne piersi, ukazując subtelnie małe sutki. Schudła, od naszego poprzedniego spotkania. Kości mostka zaczęły przebijać przez skórę, ramię mógłbym objąć jedną dłonią. Była taka drobna i bezbronna. Cholera, dlaczego to mnie podniecało?

Postawiła na stole dwie szklanki i zaczęła grzebać w szafkach w poszukiwaniu pełnych butelek, a ja tylko patrzyłem na jej ciało, oparty o blat. Znalazła. Nalała nam po równo, do połowy i podała mi naczynie. Pociągnąłem łyk, zapiekło gardło. Kurwa, jeszcze nigdy nie byliśmy tu trzeźwi. Staliśmy chwilę, jedynie patrząc na siebie. Miała ładne oczy, w kolorze podchodzącym pod turkus. Przybliżyła się do mnie. Dotknęła półnagim ciałem, stykając się ze skórą klatki piersiowej. Ja rozpalony, ona chłodna… Aż dreszcze mnie przeszły. Czułem rosnącą erekcję. Napierała coraz mocniej, rękami sięgnęła gdzieś za mnie. Między nami nie było już wolnej przestrzeni. Miękkie włosy łaskotały szyję, siłą wciskała mnie w blat, mój oddech przyspieszył. I wtedy... Odsunęła się. Nie wierzę, że naprawdę to zrobiła. Z figlarnym uśmiechem na twarzy zamachała mi paczką papierosów przed nosem, chwyciła dłoń i pociągnęła za sobą do łazienki.

Puściła wodę, wanna powoli zaczęła się napełniać. Przyparła mnie do ściany, zdejmując do końca koszulę. Złapała mnie za rękę i nakierowała na swoje piersi. Patrzyła mi prosto w oczy. Półkula idealnie mieściła mi się w dłoni. Zacząłem ją masować przez materiał, co chwile ściskając. Jej sutki zrobiły się twarde. Drugą dłonią sięgnąłem do majtek, dało się wyczuć małą wilgotną plamkę. Uśmiechnąłem się z satysfakcją. Nie dała się jednak długo nacieszyć mojemu męskiemu ego, wycofała się, żeby wyłączyć wodę. Ruchem dłoni nakazała mi pozostać pod ścianą, a ja cóż... Postanowiłem zagrać w jej grę.

Rozpięła stanik i zdjęła go, obnażając jędrne piersi. Zawsze wolałem mniejsze rozmiary. Złapała sutek między palce, patrząc mi wciąż w oczy. Cholera, jaka ona była gorąca. Błądząc chwile dłońmi po ciele, dotarła w końcu do majteczek, koronkowych fig, które ściągnąwszy z siebie, rzuciła zalotnie w moją stronę. Przystawiłem je do twarzy, pachniały nią. Związała włosy w koka i weszła do wanny.
Zapaliła papierosa i zaciągnęła się dymem, równocześnie wystawiając łydkę z wody. Oparła ją o brzeg i powoli zaczęła odsuwać też drugą, dając mi coraz lepszy widok na swój skarb między udami. Ręką gładziła swoją szyję, wolno zjeżdżając w dół. Kiedy dotarła do piersi, jej palce ponownie zacisnęły się na sutku. Spojrzałem na jej twarz, miała przymrużone oczy. W wolnej dłoni wciąż trzymała dymiącego, nieużywanego już papierosa. Podszedłem i zabrałem jej go, nie protestowała. Zaciągnąłem się dymem i patrzyłem, jak w swej wędrówce, kobieta dociera do celu — najbardziej wrażliwego miejsca.
Moje spodnie w okolicach rozporka były już maksymalnie naprężone, nie zniósłbym tego. Wyszedłem więc z łazienki, zgasiłem papierosa w popielniczce i udałem się w kierunku sypialni.

Długo nie musiałem na nią czekać. Przyszła, mimo że jej twarz wyrażała niezadowolenie. Ciało wciąż miała wilgotne. Krocząc pewnym siebie krokiem, zostawiała na ciemnych panelach ślady, prowadzące aż do łóżka. Usiadła na moich kolanach, mocząc materiał spodni i pocałował szybko w usta. Najwidoczniej nie była aż tak rozzłoszczona. Naparła całym, swoim, niewielkim ciężarem tak, że opadłem na pościel. Mokrym tyłeczkiem drażniła nabrzmiałe krocze.
- Nie, proszę… - stęknąłem. Zrozumiała. Zeszła ze mnie i pomogła ściągnąć resztki odzieży. Zobaczywszy sztywnego penisa, uśmiechnęła się tylko. Teraz byliśmy nadzy, równi.

Pieszczoty zaczęła od szyi. Przygryzała, ssała i drażniła skórę, metodycznie schodząc coraz niżej. Złapałem za gumkę i rozplotłem jej włosy. Opadły na drobne ramiona i moje ciało. Kobieta chwyciła moją dłoń – kochała męskie dłonie. Pocałowała jej spód, a następnie chwyciła między zęby dwa palce. Patrząc mi prosto w oczy, zaczęła je ssać. Pojedyncze, ciemne kosmyki opadały jej na twarz, a ona bezwstydnie patrząc na mnie, tymi turkusowymi oczami, kontynuowała. Była taka piękna... Wyjąłem palce z jej ust i zrzuciłem ją z siebie. Przyszła pora, żeby się odwdzięczyć.

Zassałem jedwabistą w dotyku skórę szyi, chciałem pozostawić na jej ciele ślad po sobie. Jęknęła, lubiła to. Spojrzałem na nią, miała przymknięte oczy. Jeśli szukalibyście, kiedykolwiek definicji piękna... Ach, zresztą nieważne. Wolne, czułe pocałunki spadały na jej obojczyki, palce gładziły mostek. Lubiłem to miejsce w kobiecym ciele. W końcu dotarłem do biustu. Był bardzo wrażliwy, samymi jego pieszczotami można było doprowadzić właścicielkę na szczyt. Lubiła zdecydowane ssanie i ściskanie brodawek i moment, kiedy jej sutki lądowały zakleszczone między zębami. Doskonale o tym wiedziałem, dlatego złożyłem tylko po pocałunku na każdej z piersi. Ręką próbowała mnie jeszcze zmusić do powrotu, ale dziś przewidziałem dla niej inne atrakcje. Nieugięcie zjeżdżałem w dół, co jakiś czas zahaczając o miękką skórę. Palcem sprawdziłem cipkę, była już cała mokra. Usatysfakcjonowany, szybko jeszcze wargami musnąłem wnętrza ud i wróciłem do ust kochanki. Napotkałem karcące, aczkolwiek lekko już zamglone spojrzenie.
– Żartujesz sobie? – wystękała. Moja dłoń wciąż znajdowała się między jej nogami. Stanowczym ruchem wślizgnąłem się do wnętrza, a ona jęknęła mi swoim słodkim głosikiem prosto do ucha. Spojrzałem w dół. Cholera, chyba się starzeje. Na moim członku pojawiły się pierwsze krople nektaru, nie mogłem dłużej czekać.

Wyciągnąłem palce z gorącego wnętrza i złapałem za mojego przyjaciela. Przykryłem rozpaloną już kochankę swoim ciałem i wszedłem w nią brutalnie. Z jej ust wyrwał się krzyk. Dobrze, niech sąsiedzi słyszą. Błogie uczucie rozlało się po moim ciele. Była ciasna, wilgotna i taka gorąca… Zacząłem poruszać się w niej z wolna. Delikatne i powolne posunięcia zaczęły się jednak po chwili zamieniać na coraz mocniejsze i szybsze. Wchodziłem w nią brutalnie, moje jądra odbijały się od pośladków. Każdy mój ruch powodował jej jęk, a jęki cóż… Coraz większe podniecenie. Kilka głębszych i silniejszych pchnięć i moje nasienie zalało jej wnętrze. Opadłem na kochankę. Objęła moją szyję ramionami i musnęła miękkimi wargami policzek.
Zszedłem z niej, a ona od razu przystąpiła do zlizywania resztek spermy z penisa. Wzięła go do ust. Delikatnie trącała językiem główkę, po to, żeby zaraz wepchnąć go do gardła całego. Wplotłem palce w jej włosy i tylko dociskałem do krocza. Krztusiła się, ale ja byłem nieustępliwy. Już po chwili mój przyjaciel znów był gotowy do działania. Niewiarygodne, a już straciłem wiarę w staruszka.

Zadowolona dziewczyna usadowiła się na mnie i wsunęła w siebie gładko członka. Nie ukrywam, będąc na górze, czułem się bardziej męsko. Spróbowałem ją z siebie zrzucić, ale kobieta nie pozwoliła mi na to. Mało tego, chyba zdenerwowałem ją swoimi ruchami, bo brutalnie złapała mnie za szyję, ograniczając dopływ powietrza. Drobnym ciałem skakała po moim przyrodzeniu, bezwstydnie mnie ujeżdżając. Mimowolnie stęknąłem, odpowiedziała mi jękiem. Opuściła tułów, przywarła do mnie nagą górą. Dłonią złapała szczękę i splunęła mi do ust. Następnie przesunęła twarz tak, że jej wargi znalazły się tuż przy moim uchu. Słyszałem każdy głębszy oddech, jęk, stęknięcie. Dziewczyna poruszała się coraz szybciej. Pokój wypełniał dźwięk naszych ciał odbijających się od siebie.
- Tak… – usłyszałem słodki głos. Dochodziła. Jej ciało wygiął skurcz, pochwa zacisnęła się na penisie. Odchyliła głowę, całowałem jej szyję, całowałem każdy skrawek ciała, który akurat nadstawiła. Z jej ust dobywały się kolejne westchnienia. Po chwili opadła na mnie bez siły, była rozpalona i cała drżała. Delikatnie zdjąłem ją z siebie, tym razem już nie stawiała oporu. Uklęknąłem nad nią i kilkoma szybkimi ruchami doprowadziłem się do finału. Biała ciecz spadła na brzuch i biust dziewczyny. Schyliłem się i zlizałem nasienie, żeby po chwili przekazać je kochance w namiętnym pocałunku.

- Byłeś cudowny. – powiedziała, podczas gdy zakładałem na siebie kolejne części garderoby. - Nie zostaniesz? – spytała słodkim tonem, mimo że i tak z góry znała odpowiedź.
- Nie. – odparłem. – Wiesz, coś mi wypadło. – skłamałem, a ona nawet nie udawała zdziwionej. Tak już chyba musiało być.
- Kiedy znów cię zobaczę?
- Kto wie? – Pocałowałem ją w czoło i skierowałem się do wyjścia.

gemma

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2692 słów i 14228 znaków, zaktualizowała 15 lut 2017.

6 komentarzy

 
  • Okolonocny

    Ciekawe opowiadanie i z jakiegoś powodu zadaję sobie pytanie, może zbędne, co było lepsze, wstęp, czy finał. Tak czy owak chyba mi naświetliło kilka spraw ;). Dziękuję :)

    3 mar 2017

  • gemma

    @Okolonocny to ja dziękuję ;)

    3 mar 2017

  • Suczka69

    Takie subtelne i delikatne. Aczkolwiek  nie podoba mi się jedna rzecz... Każda z pieszczot jest opisana tak powierzchownie, „po łebkach". Nie pozostawia to pola do wyobraźni. Czytając miałam wrażenie że chciałaś jak najwięcej zawrzeć w minimalnej formie i nie pozostawia to takiego swoistego niedosytu czytelnikowi. Ale muszę przyznać że podoba mi się twój sposób pisania... taki  dopracowany. ;-)

    25 lut 2017

  • Prunella

    Pięknie napisane, po przeczytaniu wciąż czuć niedosyt :)

    23 lut 2017

  • Micra21

    Dobre, jest sporo emocji. Ale nie ustrzegłaś się kilku drobnych usterek. Pozdrawiam.   :)

    17 lut 2017

  • gemma

    @Micra21, bo tak bez usterek to nudno. ;) Dziękuję za komentarz, obiecuję poprawę! Pozdrawiam :)

    17 lut 2017

  • roy

    Widzę, że forma Cię nie opuszcza.. ;) Czekam na kolejne teksty, tylko może w starych, weselszych klimatach? Chyba, że nastrój nie pozwala, to pozostaje mi tylko szczęścia życzyć i weny! Pozdrawiam :)

    16 lut 2017

  • gemma

    @roy, słońce, jesteś ostatnią osobą, której komentarza się spodziewałam. :redface: Nie planuję więcej, babrać się w tego typu tematach, obiecuję. Pozdrawiam ciepło! ;)

    17 lut 2017

  • Szarik

    Szybko, ale czy tak na prawdę zimno? Podoba mi się :)

    16 lut 2017

  • gemma

    @Szarik, koncepcja mi się zmieniła. Dziękuję. ;)

    16 lut 2017