Okruchy i okruszki cz. 9

Było już ciemno kiedy Anna wróciła z pracy, zaczęła rozmyślać. Skończył się rok, a wraz z nim przyszedł czas na rozliczenia, bilans i te wszystkie inne historie, które wypełniały jej dni. Była księgową, znała się na liczeniu, na rachowaniu, taką miała naturę. We wszystkim kierowała się zimną kalkulacją, wszystko w jej życiu było zaplanowane, no może prawie wszystko. Była atrakcyjną młodą kobietą, co ułatwiało jej wiele rzeczy w świecie rządzonym przez namiętności mężczyzn. Potrafiła to wykorzystać, na studiach robiła maślane oczy do podstarzałych wykładowców, by ułatwić sobie zaliczenie, mandaty omijały ją czasami za obietnicę kawy z kontrolującym policjantem, a i szef odpuszczał gdy niechcący spódniczka odsłoniła skrawek koronki pończoch okrywających zgrabne nogi. Tylko z jej mężem Jackiem zaczęło się przypadkowo. Wysłała błędne saldo konta do współpracującej z nimi małej, ale bardzo prężnej firmy. On zadzwonił by to wyjaśnić, a że nie mogli się porozumieć przyjechał do niej z całym stosem faktur i rozliczeń. Spędzili nad uporządkowaniem tego wszystkiego cały dzień i okazało się, że to on miał jednak rację. Nie zrobił jej sceny, ale zaprosił na kolację. Spodobał się jej. Zgodziła się. Dała się ponieść emocjom, i pierwszy raz od długiego czasu wylądowała z kimś w łóżku spontanicznie. Zaczęli się regularnie spotykać, aż pewnego dnia oświadczył się. Był już w jej ocenie odpowiednio zamożny, przystojny, towarzyski i zadowalał ją w sypialni, nie opłacało się odmawiać. Może nie kochała go specjalnie, ale było jej dobrze i bezpiecznie. Bajkowy ślub i podróż po nim, wspólny apartament, nowe auto, wszystko to zaczęło się pojawiać na każde jej skinienie. Rozpieszczał ją i tyle. Od niej wymagał w zasadzie by była i wyglądała pięknie, a w łóżku to bardziej on spełniał jej potrzeby niż odwrotnie. Sielanka zdawała się nie mieć końca, jednak do czasu. W upalne lipcowe popołudnie wyciągnął ją nad pobliskie jezioro. Lubiła słońce i wodę. Na plaży spotkali jego przyjaciela z dzieciństwa Andrzeja. Wrócił właśnie do kraju z kontraktu, szukał miejsca na inwestycję przywiezionych pieniędzy. Jacek przywitał go serdecznie, a ją przedstawił. Andrzej był w towarzystwie młodziutkiej blondyneczki, dużo dla niego za młodej, ale o ponętnym ciele. Położyli koce obok siebie, rozmawiając całe popołudnie. Jedna rzecz przykuła wzrok Anny. Gdy blondynka zaczęła się do niego tulić, jego kąpielówki wypełniły się mocno, bardzo mocno. Jej mężowi nic nie brakowało, ale ten penis zapowiadał się imponująco. Co pewien czas zerkała na niego ukradkiem, zaprzątnął jej myśli. Panowie doszli do porozumienia i postanowili założyć spółkę. Wkrótce potem dofinansowana firma zaczęła rozwijać się jeszcze szybciej, a Jacek musiał poświęcać pracy coraz więcej czasu. Anna zaczęła spędzać ten czas sama, na szczęście miała swoją pracę. Bawiła się pozwalając by wszyscy mężczyźni z firmy próbowali ją adorować, jednak myśl o przyrodzeniu Andrzeja ciągle wracała jak bumerang. Seks z Jackiem zaczął jej się wydawać rutynowy, choć zapewniał regularne orgazmy. Kupiła sobie nawet dużego sztucznego penisa na samotne wieczory, ale to jednak nie było to. Zbliżał się okres karnawału. Zaplanowali wspólne wyjście na bal – ona, Jacek, Andrzej i jego bieżąca towarzyszka. Przestała rozpoznawać już ich imiona, średnio co miesiąc pojawiała się nowa, a on zupełnie się nimi nie przejmował. Przeddzień balu Jacek zakomunikował, że nie może iść. Największy klient zażądał spotkania akurat tego wieczoru.  
- Idź z Andrzejem. Znów pożegnał swoją sympatię.
- Nie chcę iść bez ciebie. Sami obcy ludzie.
- Nic się nie martw. Z Andrzejem tam nie zginiesz, on potrafi wszędzie się dobrze bawić.
Przystała na to z udawanym oporem. Poczuła rosnące ciepło między nogami – Tak, to szansa by się dobrać do jego rozporka – pomyślała rozpalona. Wieczorny seks z mężem przeżyła na fantazjowani o rozmiarach Andrzeja. Owładnęła nią jakaś szaleńcza pokusa, zupełnie irracjonalna, samolubna, skierowana tylko na to, by jak rozpieszczone dziecko dostać czego chce. Zaczęła obmyślać plan. Całe przedpołudnie straciła na przygotowaniach. Włosy, paznokcie, nogi, bikini, wszystko musiało zostać perfekcyjnie przygotowane. Jacek wyjechał na spotkanie wkrótce po obiedzie. Została w domu sama. Krótka, czerwona, błyszcząca sukienka, odkrywająca ramiona, dopasowana w talii, za to szeroka wokół bioder, unosząca się na wielu warstwach koronkowej halki, czekała na nią w garderobie. Nie wymagała stanika, dobrała do niej jednak, czarne majteczki z przeźroczystego tiulu, czarne samonośne pończochy z wyraźnym szwem i czerwone szpilki. Taki seksowny czerwony kapturek.
- Jeszcze tylko perfumy i to – powiedziała do siebie wkładając do torebeczki chusteczki i paczkę prezerwatyw – nie wiadomo gdzie on się szwędał.
Andrzej przyjechał po nią o dziewiętnastej, był sam. Widziała w jego oczach uznanie jej starań, choć nie powiedział ani słowa. W kontaktach z nią zawsze był zachowawczy, wyraźnie dawał odczuć, że jest żoną jego wspólnika - przyjaciela i na tym koniec. Kobiety – zabawki zmieniał często, a do niej nigdy nawet nie próbował się zbliżyć. To dla niej on był wyzwaniem i celem do zdobycia, a w sumie nie on sam, tylko ta prężąca się w spodniach jego część. Nie chciała się z nim wdawać w żaden stały romans, stabilizacja przy Jacku miała zbyt wiele zalet, tylko jednorazowa przygoda, malutki skok w bok, tak dla rozrywki. To on miał być jej zabawką.  
Całe przyjęcie dzielnie mu towarzyszyła. Alkohol lał się strumieniami, ona jednak pilnowała się dokładnie, by nie wypić za dużo. Gdy Andrzej wychylał kolejne kieliszki ona jedynie zamaczała usta. Bawiła się obserwując mężczyzn, którzy życzyli jemu wszystkiego najgorszego, by tylko móc ją dopaść i wsadzić ręce pod sukienkę. To miejsce jednak dzisiejszego wieczoru nie było przeznaczone dla nich. Czekała tylko na niego. Było już grubo po północy gdy tańce ustały, a goście usiedli na stałe do stołów. Andrzej był już dość mocno wstawiony, nie było szans by prowadził auto w drodze powrotnej.
- Chodź zaprowadzę cię do pokoju – szepnęła mu do ucha. Nie oponował, wsparł się nawet na niej. Zaprowadziła go do pokoju i pomogła usiąść na łóżku. Padł jednak na plecy, a przez krótką chwilę gdy poszła zamknąć drzwi, już zdążył przysnąć.
- Ale mi się przyjacielu zmarnowałeś. Nie myśl, że tak sobie po prostu zaśniesz teraz.
Uklęknęła między jego nogami. Rozpięła pasek od jego spodni, guzik i rozporek. Wyciągnęła jego penisa na zewnątrz.
- Tu jesteś mój książę – uśmiechnęła się lubieżnie.
- Co robisz? - powiedział do niej, gdy jej czynności go obudziły – chyba to nie należy do ciebie?
Nie odpowiedziała mu od razu. Była zbyt zajęta wkładaniem go sobie do ust. Rósł jednak bardzo powoli i opornie.
- Chyba muszę ci trochę pomóc – stwierdziła. Wstała, sięgnęła pod sukienkę i zdecydowanym ruchem zdjęła majtki. Rzuciła mu je na tors.
- To specjalnie dla ciebie – podniosła sukienkę prezentując mu swoje nogi w pończochach oraz wygoloną cipkę. Nie był z kamienia. Jego penis zareagował na ten bodziec. Usiadła na nim tyłem, z sukienką podciągniętą do pasa. Wypięła się nad jego twarzą, gdy jej usta znów zaczęły pieścić jego członka. Przesunął palcem po nagiej szczelince. Nawet nie przypuszczał, że jest tak wilgotna, palec wsunął się nią bez oporu. Jęknęła. Była jednak panią sytuacji. Sięgnęła do torebeczki by wyciągnąć z niej gumkę. Jej cel prężył się już w całej okazałości, był duży, choć w jej wyobraźni powinien być jeszcze większy. Naciągnęła na niego gumkę, obróciła się, umieszczając jego główkę na wprost swojej muszelki. Powoli, centymetr po centymetrze siadała na nim coraz głębiej. Czuła jak ją wypełnia. Zaczęła kołysać biodrami, unosić się i opadać, na początku z rozmysłem, by po chwili zmienić to w dziki galop. O takim wielkim kutasie marzyła, na niego czekała. Spełniła swoje marzenie, osiągnęła cel – jej ciałem szarpnął orgazm. Opadła na niego, a gdy uspokoiła oddech, wysunęła z siebie napiętą maczugę, zaczęła już jej przeszkadzać, teraz była zbyt wrażliwa wewnątrz by go dalej tam trzymać.
- A ja? - zapytał ją ze zdziwieniem.
- Może jeszcze kiedyś – rzuciła obojętnie – myślę, że powinieneś już go schować.
Andrzej leżał oszołomiony. Nie był bez winy, ale żona jego przyjaciela zrobiła sobie z niego wibrator. Dał się omotać cwanej wygolonej cipce, by ta zaspokoiła siebie. Schował go w spodnie, patrząc jak ona beznamiętnie zakłada majtki, nie zwracając na niego najmniejszej uwagi.
- Daj kluczyki. Jakoś musimy się dostać do domu.
Zachowywał się jak zbity psiak. Oddał jej kluczyki, pozbierał swoje rzeczy i grzecznie poczłapał za nią do auta. Droga minęła w milczeniu. Zaparkowała pod jego domem.
- Dalej pojadę taksówką – oddała mu kluczyki – chyba nie muszę ci mówić by to zostało między nami?
- Nie – bąknął.
Rozstali się bez pożegnania. Kilka dni później Andrzej nie wytrzymał i wygadał wszystko Jackowi, przepraszając przy tym milion razy. Przyjaźń zawisła na włosku.  
- Powinienem wyrzucić cię na zbity pysk. Rozpieprzyłaś nasze małżeństwo, przyjaźń z Andrzejem i firmę – wykrzyczał od progu – zachowałaś się jak niewyżyta suka, a ten osioł dał się podpuścić, zamiast trzymać swojego kutasa w spodniach. Nie wiem co teraz będzie. Na razie możesz tu jeszcze mieszkać. Przypuszczalnie zlikwiduję firmę, a Andrzej wyjedzie z miasta – rzucił wychodząc.
Następne kilka dni spędziła w domu sama. Jacek pojawił się po zmianę ubrań gdy była w pracy. Na jej telefony nie odpowiadał, Andrzej też nie chciał z nią rozmawiać. Tego nie przewidziała w swojej kalkulacji. Myślała, że panuje nad wszystkim. Tłumek cichych wielbicieli w biurze przywrócił jej wiarę we własne siły. Działała ciągle na mężczyzn, a plotki o jej kłótni z mężem tylko podgrzały atmosferę.  
Z rozmyślań wyrwał ją dzwonek do drzwi. Podbiegła otworzyć. Jakie było jej zdziwienie, gdy w drzwiach zobaczyła ich obu – Jacka i Andrzeja.
- Ostatnio ty zabawiłaś się nami. Dziś zrobimy odwrotnie – powiedział jej mąż beznamiętnie od progu – wybieraj, orzeł czy reszka?
Przestraszyła się. Jego oczy był zimne jak lód, u Andrzeja też próżno było szukać ciepła.
- Orzeł – wyszeptała.
Rzucił monetą, która z głośnym brzękiem spadła na podłogę. Wypadł orzeł. Wziął ją za rękę i poprowadził do sypialni. Andrzej szedł w krok za nią. Stanęli przed łóżkiem. Jacek przed nią, Andrzej za. Mąż bez słowa zaczął odpinać guziki jej bluzki. Gdy skończył, skinął głową i Andrzej zdjął jej bluzkę z ramion i odrzucił na bok. Teraz to on rozpiął jej zamek spódniczki, która opadła na podłogę. Stała między nimi w bieliźnie i pończochach, z których nie potrafiła zrezygnować nawet zimą. Andrzej rozpiął zapięcie stanika i teraz Jacek zdjął go, obnażając krągłe piersi. Przyklęknął, złapał za gumkę majtek i ściągnął je zdecydowanie w dół. Gestem nakazał by uniosła kolejno nogi. Zdjął jej majtki zupełnie i powtórnie stanął przed nią. Czuła się nieswojo stojąc praktycznie nago między nimi. Tym razem to nie ona była panią sytuacji. Jacek rozebrał się szybko, za plecami słyszała, że Andrzej robi to samo. Bała się. Jacek popchnął ją delikatnie w kierunku łóżka. Jego członek był już w pełnym wzwodzie, a ona czuła się suchutka jak pieprz. Kazał jej się położyć na boku przodem do niego, Andrzej niczym cień podążał za nią. Usłyszała szelest otwieranej paczki prezerwatyw. Jacek w tym czasie sięgnął po tubę żelu nawilżającego. Wycisnął dużą ilość na rękę, ogrzał nieco i bez pytania wsunął jej dłoń między nogi. Poczuła zimno żelu na swojej cipce. Rozsmarował po niej dokładnie. Zacisnęła uda, lecz nie była w stanie zatrzymać śliskich palcy. Wsunął je w nią i tam również na smarował. Uniósł się na łokciu, podał tubę Andrzejowi, a do niej powiedział oschle - obejmij mnie nogami.  
Wykonała posłusznie jego rozkaz. Wszedł w nią i zastygł. Objął silnie ramieniem, tak że nie mogła się ruszyć. Pozostał jej słuch. Do jej uszu dobiegł dźwięk wyciskanego z tuby żelu. Nie poczuła jednak jego chłodu. Przez myśl przebiegły jej obrazy członka Andrzeja, jego rozmiar. On przysunął się do jej pleców, poczuła jak jego nasmarowany żelem członek przesuwa się szczeliną pomiędzy wypiętymi pośladkami. Zatrzymał się na wysokości jej drugiej dziurki i naparł na nią. Szarpnęła się. Nie miała jednak szans wyrwać się z uścisku dwóch rosłych mężczyzn. Jacek złapał ją jeszcze mocniej. Andrzej naparł i jego kutas zaczął się w nią wsuwać. Nie była w stanie tego powstrzymać. Wycofał go na chwilę, wycisnął jeszcze trochę żelu już bezpośrednio na członka i zaczął wsuwać ponownie. Jęknęła. Bolało, była zbyt spięta. Znów się nieco wycofał i naparł ponownie. Czuła go znacznie większym niż wtedy gdy trzymała go w cipce. Druga dziurka okazała się o wiele bardziej czuła. Zaczął ją posuwać rytmicznie. W ten ruch wkomponował się Jacek. Czuła jak ich penisy stykają się poprzez ściankę pochwy. Ciągle przerażona, pieprzona przez dwóch facetów równocześnie, bez szansy ucieczki, poddała się. Ból i stres zaczął się zmieniać w podniecenie. Narastało gwałtownie. Nagle ku własnemu zaskoczeniu eksplodowała, krzyczała, a oni nieustannie ją posuwali, aż poczuła najpierw wytrysk w cipce, a później głośne sapanie za plecami. Zamarli. Czuła jak powoli miękną. Wszystko bolało i piekło, z muszelki zaczęło się sączyć nasienie Jacka zmieszane z jej śluzem. Pierwszy wycofał się Andrzej. Po prostu z niej wyszedł, zgarnął rzeczy i poszedł do łazienki. Członek męża wypadł z niej sam. Zdjął jej nogę z siebie i przetoczył na plecy. Nie interesował się nią wcale, patrzył w sufit. Leżała w samych pończochach, z rozłożonymi nogami, których nie była w stanie złączyć. Czuła się zbrukana, praktycznie zgwałcona, a jednak nie czuła żalu, raczej upokorzenie. Wiedziała, że to kara i to dotkliwa.
- Wrócisz? - zapytała nieśmiało.
- Nie wiem.
- Proszę.
- Zastanowię się. Nie wiem czy będę potrafił ci zaufać ponownie.
- Spróbuj proszę, nigdy więcej już tego nie zrobię. Obiecuję.
- Andrzej otworzy filię w sąsiednim mieście – nie ma ochoty się z tobą spotykać.
- Rozumiem, a ty?
- Może. Ale na moich warunkach.
- Zgadzam się na wszystko.
- Wszystko i będziesz posłuszna?
- Tak.
- Zajmij się czule moim małym.
Podniosła się obolała. Przełamując swoją niechęć do smaku spermy grzecznie objęła go ustami, wylizując wszelkie zakamarki. Jacek przeciągnął się lubieżnie z miną zwycięzcy. Tego w swojej zimnej kalkulacji nie przewidziała.

Szarik

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2758 słów i 15490 znaków.

3 komentarze

 
  • Fallen

    Jedno z najlepszych jakie w życiu czytałam <3

    24 lis 2020

  • nienasycona

    ha, podoba mi się:D  Szariku, nie wszystkie uzupełniłeś... :smh:

    20 sie 2015

  • Szarik

    @nienasycona takie zadania mnie przerastają niestety, czas skupienia przekraczający kilka minut jest poza moim zasięgiem, choć się starałem ;) chyba, że się skupiam na przyjemnościach oczywiście :D

    20 sie 2015

  • anulka

    Ach, te Anny ....
    :D

    20 sie 2015

  • Szarik

    @anulka i dlatego w innych "dziełach" unikam imion ;)

    20 sie 2015

  • anulka

    @Szarik , hmmm dobrze, że słowo dzieło, jest w "...", nie powiem przyjemnie się czytało i nic nie raziło w oczy...

    20 sie 2015

  • Szarik

    @anulka zabieg jak najbardziej celowy z tym "" ;) a jeśli choć sprawiło małą chwilkę przyjemności, to i ja jestem zadowolony

    20 sie 2015