Onieśmielająca - 7 lat później cz. 1 (rok na lolu!)

Onieśmielająca - 7 lat później cz. 1 (rok na lolu!)Lena, Warszawa
Nienawidzę latać samolotem! Kto do cholery wymyślił te diabelskie maszyny? Niebo jest kuźwa dla ptaków! Przyrzekam, że to jest mój ostatni lot samolotem gdziekolwiek. No ale dobra. Ten jeden raz muszę poświęcić się dla moich przyjaciół. Kto im w ogóle kazał wyjeżdżać? Rozumiem, Piotrek ma karierę, jest jednym z najlepszych filmowców na świecie, ale Stany? Facet nie potrafi usiedzieć w miejscu. Uspokój się, wariatko! Ludzie w samolocie patrzą się na Ciebie, jak na uciekinierkę z psychiatryka.  
- Dzień dobry. Czy życzy pani sobie czegoś do picia? - Zagaiła przechodząca stewardessa.  
"Wypierdalaj mi z tym piciem!" - Ehem, oczywiście. - Poproszę wodę mineralną. - Udało mi się wybrnąć z tego z twarzą. Brawo, Lena. A teraz proszę, dotrzyjmy już tam w końcu, bo kurwica mnie dopada!

Sylwia, Nowy Jork
Czułam, jak odsuwa powoli ode mnie swoje wargi i zaczyna patrzeć na mnie swoim drugim, dzikim spojrzeniem. Zawsze byłam romantyczką, ale w tym momencie pragnęłam tylko, aby jak najszybciej wszedł we mnie do samego końca, wypełniając tę dziurkę, którą tylko zechce. Piotr, jakby czytając mi w myślach, leniwie, ale i namiętnie całuje moją porośniętą gęsią skórką szyję. Zamknęłam oczy i delikatnie objęłam swojego męża za tył głowy, zdradzając przed nim swoją tęsknotę za naszymi wspólnymi igraszkami. Boże... ile my tego nie robiliśmy... Poczułam leciutko zaciskające się zęby na swojej skórze, które efektownie zrobiły mi właśnie malinkę. Na chwilę straciłam kontrolę nad własnym ciałem, odruchowo rozsuwając nogi, ugięte pod kątem. Piotrek od razu zauważył mój nieopanowany ruch i kolanem zablokował mi możliwość powrotu do dawnej pozycji. Lewą ręką przesunął delikatnie po cienkim materiale moich czarnych majtek. Uwielbiał na mnie czarną, koronkową bieliznę. Nie wiem czemu, ale i ja zawsze czułam się o wiele seksowniej w tym kolorze.  

Zdziwiłam się, że nie uraczył mnie komentarzem, dotyczącym mojej wilgotności. Oboje uwielbiamy mówić do siebie podczas seksu, ale nie sztucznie. Szczerość jest najważniejsza wszędzie. Piotr od samego początku milczał. Jego pożądanie zdradzały tylko jego oczy, dosłownie płonące na mój widok.  

Odsunął się ode mnie, by ściągnąć z siebie markowe bokserki, które uwielbiałam. Cudownie opinały jego wysportowany tyłek, który od jakiegoś czasu jest moją obsesją. Zaczęłam sobie wyobrażać, jak już pieprzy mnie z całych sił w pozycji misjonarskiej, a ja mocno dociskam paznokciami w jego pośladki.  

Korzystając z chwili wolności, przekręciłam się na brzuch i podniosłam nieznacznie wypięty tyłek, przysuwając do siebie maksymalnie kolana, chciałam uciec od niego, jak najdalej jest to możliwe. Mój facet jednak od razu rzucił się na mnie, jak tygrys na swoją zwierzynę, obejmując mnie od tyłu i przyciskając odczuwalnie swoim ciałem do pościeli. Objął mnie udami, zostawiając sobie wolne ręce, którymi pokazując mi swoją wyższość nade mną, władczo rozpiął mój stanik i zostawiając go ciągle na moich ramionach, zaczął całować mnie w moje gołe już plecy. Znowu zamknęłam oczy. Przyparta do łóżka, otworzyłam usta, oddychając głęboko, w ciszy tak, aby tego nie słyszał. Zostawił moją górę, by powoli, ale ciągle łobuzersko zsunąć z mojej pupy koronkowe majteczki.  

Nachylił się nad moją spragnioną pieszczot szpareczką i oddał na niej pocałunek. Gwałtownie przekręcił mnie na plecy i rozchylił nogi, by mieć lepszy widok na mój największy skarb. Schylił się nad nią i w końcu zawitał tam swoim zwinnym, wyćwiczonym językiem.  
- Ooooch! - Poczułam znajome poczucie euforii. Jęknęłam jeszcze raz, gdy to Piotr popisowo przejechał językiem od góry do dołu. Nasz post wydawał się teraz cholernie straconym czasem. Byłam w tym momencie uzależniona od jego oczu, twarzy, sylwetki, zapachu, który dostawał się intensywnie do moich nozdrzy i boskością, którą emanował. Rozkosz, którą mi dawał była wprost nie do opisania. Zacisnęłam w dłoniach pościel.

Czując nadmierne gorąco, musiałam pozbyć się zbędnych rzeczy. Zdjęłam z ramion stanik i rzuciłam kusząco za siebie, odsłaniając swoje idealne dla mojego męża piersi. Uwielbiał je. Kuliste, średnie cycki urosły nieco i teraz podobają mu się jeszcze bardziej. Okrążyłam palcem jeden z nabrzmiałych, małych, stojących na baczność sutków, chcąc dodać coś od siebie. Czując narastające ciepło, przycisnęłam swoje piersi do siebie i otworzyłam szeroko usta. W tym momencie Piotr odsunął się od mojej cipki i patrząc na mnie z uśmiechem odezwał się po raz pierwszy:
- Zrobisz mi płateczki na śniadanie?
- Że co?! - Krzyknęłam i otworzyłam oczy. Ujrzałam przed sobą małą, rezolutną brunetkę o słodkich lokach i dużych, rozbrajających oczach. - A więc to był sen...
- Oczywiście, córeczko. - Wstałam leniwie z łóżka, nie mogąc ciągle pogodzić się z tym, że tylko śniłam o swoim mężu. No tak... Przecież on jest teraz w Hollywood, zajęty swoją karierą.

Czułam, jak moja cipka prosi się o jeszcze kilka sekund intensywnych pieszczot, by osiągnąć spełnienie. Zadrżała mi ręka. Orgazm czy zaspokojenie głodu córki? Bez zawahania wybrałam to drugie. Wstałam powoli z łóżka, kierując się jak w transie w stronę drzwi. Pod koniec, przejrzałam się w dużym lustrze w ścianie. W tej cieniutkiej koszuli nocnej wyglądałam co najmniej seksownie. Odsłaniała moje długie, smukłe, opalone nogi, które często dawały mi przewagę w rozmowach z Piotrem, a także satysfakcję z tego, że idąc ulicą, za każdym razem czuję na sobie pożerające spojrzenia mijających mnie facetów, co intensywnie łechta moje ego.

Zeszłam po schodach do sporej kuchni, mojego królestwa. Potrafiłabym tu ugotować praktycznie wszystko, co umiem z zamkniętymi oczami. Otworzyłam lodówkę i sięgnęłam po butelkę z mlekiem. Wlałam je do małego garnka, który postawiłam na palniku i zaczęłam gotować mleko Majce.  

Stanęłam na palcach i podciągnęłam się tyłem na blacie, po czym powoli usiadłam na nim. Gapiąc się na gotujące się mleko, nie miałam szans na myślenie o czymś innym, niż o moim erotycznym śnie. Był taki realny... Nawet teraz czuję jego dotyk, jego Wspaniałe dłonie, zdobywające bez pośpiechu kolejne centymetry mojego ciała. Dalej towarzyszy mi jego spokojny oddech, gdy niewzruszony dobierał mi się do majtek. Znowu się rozmarzyłam...

Usłyszałam, jak coś spada ze schodów i kieruje się na dół. Przestraszona wybiegłam z kuchni do przedpokoju, gdzie zastałam moją córeczkę, schylającą się po leżącą przy schodach lalkę.  
- Upuściłam ją. Przepraszam, mamo. - Zaczęła się tłumaczyć.
- Przestraszyłaś mnie. - Odetchnęłam z ulgą.  
- Co to za zapach?  
- Cholera jasna! - Wbiegłam do kuchni jak poparzona i wyłączyłam mleko. No tak. Woda zagotuje się, kiedy osiągnie temperaturze 100 stopni, natomiast mleko wtedy, kiedy wyjdziesz z kuchni.  
- Mleko zaraz ostygnie. - Zwróciłam się do córki. - Jakie chcesz płatki?
Majka podeszła do szafki, schyliła i się i wyciągnęła jeden z kartonów.
- Czekoladowe! - Odpowiedziała z uśmiechem. Jak ona na mnie działa! Jest taka podobna do ojca... Gdyby nie moje oczy i karnacja, ludzie mogliby myśleć, że nie jest moim dzieckiem. Jest bardzo otwarta na innych ludzi. Usta praktycznie jej się nie zamykają, jest rezolutna wygadana. Cudowna pięciolatka.

Przez chwilę przyglądałam się, jak mała wcina swoje płatki, gdy usłyszałam dźwięk otwierania drzwi kluczem. To był Piotr.
- Tatuuuuś! - Majka od razu podbiegła i rzuciła się na ręce swojemu tacie.
- Cześć, malutka. - Wyściskał córeczkę, pocałował w czoło i postawił małą na ziemi.  
- Cześć... - Odezwałam się pierwsza.
- Cześć.
Po chwili niezręcznej ciszy, odezwała się Majka.
- Długo zostaniesz? - Spytała, ciągle nie mogąc się odkleić od ojca.
- Zdjęcia się przełożyły. Mam kilka dni wolnego. Wiesz, kto przyjedzie? Ciocia Lena!
- Kocham ciocię Lenę! Kiedy?
- Jeszcze dzisiaj. Za dwie godziny jedziemy odebrać ją z lotniska. - Połaskotał małą tak, jak lubiła i poprosił, żeby poszła się pobawić.
Gdy była już w swoim pokoju, przystąpiłam do ataku.
- Nie uważasz, że powinnam o tym wiedzieć wcześniej? - Naskoczyłam na niego.
- Nie histeryzuj. Nie miałem czasu zadzwonić.  
- Ale umówić się z Leną co do odebrania jej z lotniska już miałeś czas? Jestem Twoją żoną do cholery! - Walnęłam ręką w blat, czując po chwili, jaki był to błąd. Miałam ochotę jęknąć z bólu, ale nie chciałam dawać mu satysfakcji.
- Żoną, która nie robi nic poza narzekaniem i wszczynaniem kłótni. Ja w przeciwieństwie do Ciebie ciężko pracuję, żebyś Ty mogła siedzieć na dupie i mieć dużo wygód! - Co za palant!  
- Pamiętaj, że to ja poświęciłam swoją karierę, żebyś Ty mógł spełniać swoje marzenie, pieprzony egoisto!  
Piotr roześmiał mi się w twarz i ze stoickim spokojem odparł:
- Wolę być egoistą niż 26-letnią rozwydrzoną mentalną nastolatką, którą poznałem w gimnazjum. - Odwrócił się na pięcie i wyszedł z kuchni, zostawiając mnie samą z głową pełną myśli i nienawiści, która zaczęła spływać mi po policzkach w postaci łez. Ich gorąco odczuwałam niczym każde słowo, wypowiedziane przez Piotrka. Ranił mnie. Ranił do tego stopnia, że nie jesteśmy w stanie od kilku miesięcy normalnie rozmawiać. Nie mam już siły...

Piotr
Co za kretynka! Nie po to zapierdalam jak głupi, żeby obie miały dobrze, a w nagrodę dostaję darmową kłótnię, bo nie miałem czasu poinformować pani o odwiedzinach jej przyjaciółki. Litości...

Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do młodszego o 8 lat brazylijczyka... nic. Nie odbiera. Jeszcze raz... cholera. Niech nie wyłącza telefonu, kiedy puka swoje panienki.
Kolejny numer...
- Halo? Cześć, Matt.
- Co jest, stary? - Usłyszałem głos... w końcu.
- Powiedz swojemu bratu, żeby nie wyłączał telefonu. Mam kilka dni wolnego, więc będziemy mogli nakręcić tę jego reklamówkę. Tylko bez wynajmowania wieżowca, jak ostatnim razem.  
- Hahaha, jasne. Przekażę mu. Thiago jest gdzieś w NY, ja przylecę jutro. Przenosimy się na stałe.
- Czemu?
- Mamy trochę problemów w związku z tą imprezą. Minęło kilka miesięcy, ale ciągle jest o tym głośno. A i jeszcze jedno: Nie potrzebujesz asystentki? Silver ma ostatnio trochę problemów, chcę jej pomóc. Zabieram ją do Nowego Jorku.
- Coś znajdę, ale nie obiecuję. Widzimy się u mnie. Na razie. - Odłożyłem słuchawkę i udałem się do łazienki. Potrzebowałem prysznica.

Lena
Nareszcie! Ziemia! Miałam ochotę położyć się na pasie startowym i mocno ucałować podłoże. Udało mi się zapanować nad narastającą chęcią dania nura na glebę, świadomością, że czekają na mnie przyjaciele. Szybkim krokiem przeszłam w stronę budynku, gdzie zastałam czekających Piotra i Sylwię, stojących w ciszy.
- Cześć, skarby! - Rzuciłam się Piotrkowi na szyję, po czym wyściskałam się za wszystkie czasy z Sylwią. - Jak ja się stęskniłam! Gdzie Majka?
- Została w domu. - Odpowiedział szybko Piotr. - Jedziemy?

Zaprowadzili mnie do samochodu, który zapakowaliśmy moimi bagażami, zwiększając znacznie masę czarnego Forda Shelby GT 500, na którego punkcie fioła Piotruś miał już w czasach szkolnych. Wsiadłam szybko do tyłu, przecierając ręce z zimna. Na zewnątrz było przynajmniej kilka stopni na minusie. Albo to ja mam małego pierdolca. Chyba tak.

Jechaliśmy tak przez zaśnieżone ulice Nowego Jorku, spędzając czas na rozmowach i wspominkach. Zauważyłam, że katalizatorem jestem ja. Obydwoje praktycznie nie odzywali się do siebie, kierując pytania i odpowiedzi wyłącznie przeze mnie. Zaniepokoiło mnie to od razu i wtedy zrozumiałam, czemu nie wzięli ze sobą małej. Nie chcieli, żeby patrzyła, jak się kłócą.  

Gdy dotarliśmy do domu, czekała na nas już przyczajona Majka, która od razu wskoczyła mi na ręce.
- Ciocia!  
- Hej, Majeczko. Znowu urosłaś. Spotkałam ostatnio Mikołaja, wyciągałam go za brodę i pozwolił mi dać Ci jeden z prezentów już dzisiaj. - Wyciągnęłam mały pakunek, w którym spoczywała mała, dziecięca koszulka piłkarska z numerem 10 oraz jej imieniem. Majka już w wieku 5 lat, ujawniała zainteresowanie piłką nożną, a szczególnie Chelsea, której mecze ogląda regularnie ze swoim tatą. Poczekałam, aż mała rozpakuje prezent, po czym zapytałam:
- To jest numer 10. Kto gra z takim numerem?
- Hazard! - Krzyknęła ucieszona, od razu zakładając koszulkę na siebie.  
- Nie no... Teraz to już nikt nam nie podskoczy, co Majka? - Zaśmiał się do córki Piotr.
- Jakieś pomysły na kolację? - Spytała Sylwia, puszczając mi oko, że chce się ze mną wymknąć.
- Ja nie zostanę. Pierwszy dzień w Nowym Jorku trzeba uczcić! Idę na imprezę. - Oznajmiłam złowieszczo. - Ale kolację pomogę Ci zrobić. Idziemy?

Gdy byłyśmy już same w kuchni, od razu zaatakowałam przyjaciółkę pytaniami.
- Co się z wami dzieje?  
- Mamy... kryzys.
- Kryzys? - Wybałuszyłam oczy ze zdumienia. - Wy się do siebie nie odzywacie! Co wy odpierdzielacie?
- To przez jego pracę. Wiecznie go nie ma. Kiedy wraca, jest w fatalnym nastroju. - Usiadła zasmucona. - Nie mam już siły. Majka ciągle pyta o tatę. Gdzie jest, kiedy wróci, co robi? Ja sama tego nie wiem, a on zaniedbuje mnie, a przede wszystkim nasze dziecko.
- Pogadam z nim. Mnie posłucha. Obiecuję Ci, skarbie. - Przytuliłam przyjaciółkę, chcąc zahamować strumień wylewających się z jej oczu łez. A Piotrowi nakopię do dupy.  

Po przygotowaniu kolacji, już wyszykowana, zamierzałam porozmawiać porządnie z Piotrkiem. Długo doprowadzałam się do porządku, chcąc wyrwać dzisiejszej nocy największe ciacho w Nowym Jorku. Długo męczyłam się prostując moje ciemno blond loki, ale po jakimś czasie otrzymałam swój wymarzony efekt. Kusa sukienka, opinająca delikatnym materiałem moje strategiczne miejsca, szpilki oraz czerwona szminka dodawała mi prawdziwie kurewskiego wyglądu. Tak ma być. Nie mam zamiaru tam próżnować.

Zapukałam do gabinetu przyjaciela i weszłam do środka pewnym krokiem. Zobaczywszy mnie, otworzył usta ze zdumienia, nie mogąc uwierzyć.
- Zamknij usta, Piotr.
- Lena pokazuje pazurki? - Spytał, z melodyjnym flirtem w głosie.
- Muszę raz na jakiś czas przestać być miłą, wiecznie uczynną Lenką, co? Pora zdjąć maskę.
- Maskę? Ale moja kochana Lenka nie nosi maski. Maskę założyłaś włącznie z tą seksowną sukienką. - Pocałował mnie w czoło i objął jak małe dziecko. - Nie przeziębisz się? Jest zima.
- Założę grubą kurtkę na drogę, dzięki. Mamy do pogadania, Piotrek.
Zobaczył moje poważne spojrzenie, po czym zrozumiał o co mi chodzi.
- Sylwia powiedziała Ci...
- Tak. - przerwałam mu. Załatwiajcie swoje sprawy jak chcecie, ale to nie może odbijać się na Majce! Ona ma w dupie Twoją kasę, Piotr! Potrzebuje Twojej obecności. Wiem, że odkąd się urodziła, próbujesz obsesyjnie być lepszym ojcem, niż jest Twój, ale nie zauważyłeś, że robisz te same błędy, co on? Przemyśl to. Majka jest najważniejsza. - Wypominawszy mu wszystko, zdecydowanie wyszłam z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.  

Piotr
Analizując po raz kolejny słowa Leny, wyciągnąłem telefon, po czym szybko wybrałem znajomy numer:
- Cześć. Przekaż reżyserowi, że rezygnuję z filmu. Niech znajdzie kogoś innego... Ten cały Greenwood jest całkiem dobry... Tak, mam coś do zrobienia. Przyda mi się kilka miesięcy wolnego...

*Witajcie! Dzisiaj minął rok, odkąd zarejestrowałem się na lolu. Wypadałoby wreszcie zmienić avatar. Postanowiłem kontynuować swoje pierwsze opowiadanie zamieszczone na tej stronce, "Onieśmielająca" oraz "Niebanalni i wolni", gdzie Sylwia i Piotr byli postaciami drugoplanowymi. Wtedy zaczynałem, uczyłem się na błędach, zwłaszcza ortograficznych... Zapraszam do lektury, żeby wiedzieć, co było przed wydarzeniami z obecnego opowiadania. Dziękuję wszystkim za wsparcie, pozytywne komentarze oraz rozmowy na priv. Jesteście świetni :)
U góry jest sobie mały Zicuś ;) Może kiedyś dojdziemy do etapu, kiedy zobaczycie zdjęcie z trochę późniejszego okresu :)

*****************

Droga Leno
Czytasz to 2 dni po dodaniu, 28 grudnia. W dniu, w którym się poznaliśmy, w Twoje urodziny. Mógłbym napisać to bezpośrednio do Ciebie, albo zwyczajnie Ci to powiedzieć, ale chcę Ci teraz uświadomić, że to wszystko, co do tej pory tu osiągnąłem, jest w ogromnej części Twoją zasługą. Byłaś pierwszą osobą, której wyznałem, że zajmuję się czymś takim, choć znaliśmy się wtedy strasznie krótko. Zawsze byłaś dla mnie swego rodzaju motywacją. Ty podbudowywałaś mnie, dawałaś chęci, by brnąć dalej. W ciągu roku stałaś się jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Między nami bywało różnie, ale może to tylko po to, byśmy mogli pogodzić się silniejsi i bardziej doświadczeni. Dziękuję, że pokazałaś mi, jak to jest, gdy na kimś Ci zależy. Zawdzięczam Ci swoją dzisiejszą osobowość i nastawienie do świata. Zawsze mam świadomość, że cokolwiek by się nie stało, zawsze staniesz po mojej stronie, a ja po Twojej. Bo inaczej nie umiem i za nic nie chcę się nauczyć. Jeśli wszystko w jednej chwili miałoby zniknąć, a zostałabyś mi tylko Ty, to niech znika w cholerę! Zawsze byłaś dla mnie siostrą, której nigdy nie miałem, chociaż nie zawsze chcieliśmy tego samego. Jeszcze raz... Dziękuję Ci za wszystko, bo Twoja przyjaźń i wsparcie są dla mnie wszystkim.
Dziękuję, Przemek.
Wszystkiego Najlepszego.

ZicO

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3233 słów i 18065 znaków.

2 komentarze

 
  • Ktosia

    Aż się łezka zakręcila w oku. Pięknie...

    2 sty 2015

  • Anastazja:)

    Słodko :)

    26 gru 2014