Pani Dwóch Krajów cz. 14

XLVI

     Nefer spodziewał się, iż w dniu sądów Władczyni wstanie wcześnie, jak zawsze, gdy miała przed sobą poważne obowiązki do wypełnienia. Tymczasem stało się inaczej i Amaktaris, być może zmęczona wydarzeniami poprzednich dni, długo pozostawała w łożu. Słońce stało wysoko, gdy wezwała służące, aby pomogły Jej w porannej toalecie. Dużo czasu zajęło następnie Królowej przybranie postaci Świetlistej Bogini. Efekt okazał się - jak zawsze - oszałamiający, ale było już późne przedpołudnie, gdy zajęła miejsce w podstawionej tymczasem lektyce i wyruszyła ceremonialnym pochodem w stronę pałacu nomarchy. Tym razem towarzyszyła Jej liczna świta dworzan, urzędników i oficerów. Nefer, nie niepokojony przez nikogo, zajął skromne miejsce w tylnych szeregach orszaku. Na polecenie Królowej zabrał pakunek z dokumentami i notatkami dotyczącymi sprawy Torosa oraz zatargów świątyni Chnuma.
     Królewskie Sądy miały się odbyć na pałacowym dziedzińcu, który na tę okazję udostępniono dla zwykłych mieszkańców. Monarchini bez pośpiechu zajęła miejsce na przygotowanym dla niej tronie, mniej może wyniosłym niż ten w Memfis, ale także wywierającym stosowne wrażenie potęgi i władzy. Następnie cierpliwie wysłuchała długich mów powitalnych, wygłaszanych przez różnych notabli. Wreszcie doprowadzono przed Jej oblicze pierwszych petentów i podsądnych. Większość spraw nie miała charakteru kryminalnego – te załatwiał zapewne w zwykłym trybie miejscowy sędzia – lecz dotyczyła różnego rodzaju zatargów i sporów. Zdarzały się też niekiedy skargi na urzędników, co zdumiało nieco Nefera, który nie spodziewał się, by tego rodzaju kwestie w ogóle dopuszczono przed osąd Władczyni. Jego zdaniem, świadczyło to nie najgorzej o rządach nomarchy Torkana. On sam krążył na obrzeżach zebranego tłumu, mimo woli przypominając sobie własne przeżycia sprzed kilku tygodni. Miał wrażenie, że podczas pamiętnych dla niego sądów w Stolicy Królowa rozstrzygała sprawy z właściwą dla Niej wnikliwością oraz inteligencją, ale też zdecydowanie szybciej niż obecnie. Tymczasem teraz pozwalała na długie i często nie wnoszące nic istotnego przemowy petentów, zamiast zadawać im stosowne pytania i oczekiwać jasnych odpowiedzi. Po chwili kapłan zrozumiał, że Monarchini celowo przeciąga sprawowanie sądów. Czyżby obawiała się, że Toros nie przybył na czas i oczekiwała na stosowną wiadomość od osobistego niewolnika? Było to wytłumaczenie prawdopodobne, trudno było jednak przypuszczać, aby po otrzymaniu bezpośredniego rozkazu zarządca zwlekał akurat tego dnia z wyprawą do miasta. Miał wystarczająco dużo czasu, aby pojawić się w porę. Istotnie, wkrótce sam odnalazł Nefera.
     "Hej ty, eee... sługo.” - Toros miał najwidoczniej problem ze znalezieniem właściwego sposobu zwrócenia się do osobistego niewolnika Bogini - "Przekaż naszej Pani, Oby Żyła i Władała Wiecznie, że przybyłem zgodnie z Jej rozkazem. Mam też wiadomość od Mistrza Uzdrowiciela. Żołnierz ma się lepiej. Rana goi się dobrze, a gorączka wyraźnie spadła. Mistrz mówi, że jego życiu nic już nie powinno zagrozić.”
     "Panie, te wieści z pewnością ucieszą Najwspanialszą” - Nefer nie był do końca pewien, czy cieszą i jego, ale zdusił w sobie te niegodne myśli. - "Postaram się jak najszybciej je przekazać.”
     Wykorzystał dłuższą przerwę po kolejnej sprawie, aby dyskretnie podejść od tyłu do tronu Monarchini. Pełniący tam służbę Amar polecił przepuścić go stojącym na straży żołnierzom.
     "Wielka Pani, mam dobre wieści” - pochylił się ku Amaktaris. - "Przybył zarządca Toros, za jego pośrednictwem Mistrz Sentot zawiadamia, że setnik Horkan czuje się lepiej i zapewne przeżyje.”
     "Podziękuj im obu” - odparła cicho, nie odwracając głowy
     Monarchini zachowała wyniosły i obojętny wyraz twarzy, przeznaczony dla podsądnych oraz tłumu poddanych. Pomimo makijażu i dumnej postawy Nefer zauważył jednak oznaki prawdziwej radości, jaką odczuła. Postać Amaktaris zajaśniała blaskiem zadowolenia, blaskiem przewyższającym ten, który dawały Jej ceremonialne insygnia władzy oraz bogata biżuteria. Chłonął ten blask całym sobą, czując, jak mieszane uczucia znikają w jego promieniach niczym kałuża w pełnym słońcu. Cieszył się po prostu szczęściem Bogini.
     Wycofał się, gdy sprowadzono następnych petentów. Spodziewał się teraz przyspieszenia toku spraw, ale Władczyni nadal pozwalała, by toczyły się w wolnym tempie. Po dłuższej chwili stracił zainteresowanie dla kłótni o spłachetki ziemi czy pozostawione w spadku po zmarłych krewnych srebro. Większość tego rodzaju sporów nie powinna zabierać czasu Królowej, zdawał sobie jednak sprawę, że chodziło nie tyle o same sądy, co o okazanie, że Bogini interesuje się losem poddanych. Była to część sztuki sprawowania władzy, a Najwspanialsza znakomicie rozumiała jej zasady.
     Dopiero późnym popołudniem zdarzyło się to, czego się spodziewała. Przed tronem pojawił się elegancko ubrany, pewny siebie kapłan w towarzystwie dwóch pomocników. Zapowiedziano go jako Ramose, zarządcę dóbr Boga Chnuma. Wprawdzie zwyczajowe akty hołdu i uwielbienia dla Bogini złożył w sposób idealnie zgodny z etykietą, w jakiś sposób potrafił jednak sprawić przy tym wrażenie, że niekoniecznie uważa Ją za prawdziwą Władczynię Niebios i Ziemi. Widząc co się dzieje, Nefer dyskretnie zajął miejsce za podestem, ponownie przepuszczony przez żołnierzy na znak Amara.
     "Co Cię sprowadza do stóp Mego Tronu, Szlachetny Panie?” - Królowa rozpoczęła sprawę.
     "Poszukiwanie sprawiedliwości, Dostojna Pani. Sprawiedliwości za krzywdę uczynioną Wielkiemu Bogu Chnumowi!”
     "W jaki sposób Mój Kuzyn, Bóg Chnum, doświadczył tej krzywdy, o której mówisz?”
     "Odebrano Mu niesłusznie należne pożytki i dochody z pól ofiarowanych Wielkiemu Chnumowi przez dawnych Władców Kraju!”
     "Kto i w jaki sposób tego dokonał?”
     "Zarządca sąsiedniego gospodarstwa zmienił układ kanałów doprowadzających życiodajną wodę z Rzeki na pola Boga. Dopływa jej teraz mniej, a to oznacza zmniejszenie powierzchni upraw oraz gorsze plony. Zbliża się wylew, o Pani, czas więc najwyższy aby oddać sprawiedliwość Wielkiemu Chnumowi i uniknąć Jego gniewu. W przeciwnym razie może ukarać Kraj słabym przyborem Rzeki.”
     "Mój Kuzyn, Bóg Chnum, jest sprawiedliwy i nie ukarałby całego Kraju oraz wszystkich jego mieszkańców z powodu drobnej, osobistej krzywdy.”
     "Ty także okaż sprawiedliwość, Pani, i napraw tę krzywdę zamiast wystawiać na próbę cierpliwość Boga!”
     "Do kogo należy to sąsiednie gospodarstwo i jakie masz dowody, że zmieniono układ kanałów?”
     "Pani, przykro mi o tym mówić, ale to folwark królewski, a więc należy do Ciebie. Tym bardziej powinnaś bez zwłoki naprawić tę szkodę, o której – jak sądzę – dotąd nie wiedziałaś.”
     "Jakie masz dowody słuszności Twoich słów?”
     "Odpisy urzędowych rejestrów dotyczących dawnego układu pól i kanałów. Sporządzono je w biurach dostojnego Nomarchy i można w każdej chwili sprawdzić ich zgodność z oryginałami.” - Dał znak pomocnikom, którzy przekazali mu kilka zwojów. - "Jeśli pozwolisz, o Pani, natychmiast Ci je wręczę.”
     "To zadanie dla Moich sług, kapłanie. Niewolniku!”- Skinęła na Nefera.
     Odebrał od Ramose trzy zwoje papirusu, zbliżył się do tronu i, klęcząc z pochyloną głową, kolejno podawał je Władczyni. Rozwijała je i szybko przebiegła wzrokiem, po czym zwracała Neferowi. Miał przy tym okazję samemu zajrzeć do oddawanych mu zwojów. Przypomniał sobie opisy folwarku, które studiował na okręcie tak długo, że dobrze wbił je w pamięć. Miał też okazję osobiście obejrzeć gospodarstwo. Coś się tu wyraźnie nie zgadzało...
     "Jesteś pewien, Panie, że te odpisy pochodzą z rejestrów biura mierniczego?”
     "Tak, Pani. Jak już mówiłem, można w każdej chwili sprawdzić ich zgodność.”
     "Kto jest zarządcą tej posiadłości i zarazem sprawcą krzywdy na którą się skarżysz?”
     "Niejaki Toros. Objął swoją funkcję trzy lata temu. Jego poprzednicy byli bardzo pobożnymi ludźmi i szanowali prawa Boga. On natomiast drwi z nich i szkodzi Wielkiemu Chnumowi. Proszę abyś go usunęła, o Pani, i w stosowny sposób ukarała. Jeżeli okrada Boga, to kto wie, czy podobnie nie postępuje także wobec Ciebie, o Wielka.”
     "To Królewskie Sądy, a Królowa nie uznaje za sprawiedliwy wyroku wydanego bez wysłuchania oskarżonego. Heroldzie, ogłoś by stawił się przed Moim Tronem zarządca Toros albo ktoś, kto zechce go reprezentować.”
     Ku zaskoczeniu wymownego kapłana, na donośne obwieszczenie herolda przez tłum istotnie zaczął się przepychać stojący dotąd na uboczu Toros, gromko podając swoje imię. Ludzie rozstępowali się, nagle zaciekawieni dalszym przebiegiem rozprawy. Na kolejny znak Amara zarządcę przepuścili też żołnierze. Przybyły, zgodnie z etykietą upadł na kolana i uderzył czołem o ziemię.
     "Kim jesteś?”  
     Amaktaris udała, iż nie rozpoznała hołdownika ani nie usłyszała jego imienia. Opanowany dotąd Ramose zaczął natomiast okazywać pewien niepokój. Proces nie przebiegał zgodnie z jego oczekiwaniami i zaczął podejrzewać, że mogą go spotkać nieprzyjemne niespodzianki. Nagłe pojawienie się Torosa było jedną z nich.
     "Nazywam się Toros, o Najwspanialsza z Bogiń. Jestem Twoim sługą i niewolnikiem. Z polecenia dostojnego nomarchy zarządzam jednym z Twych folwarków, Wielka Pani.”
     "Czy to folwark sąsiadujący z polami świątyni Chnuma?”
     "Tak, o Najjaśniejsza.”
     "Czy słyszałeś stawiane ci zarzuty?”
     "Tak, Świetlista.”
     "Wstań więc i odpowiedz na słowa dostojnego Ramose.”
     "Boska Pani, gdy objąłem zarząd Twych ziem folwark był zaniedbany. Oczyściłem i przywróciłem do użytku kanały doprowadzające życiodajną wodę z Rzeki. Nigdy nie poleciłem jednak zmieniać ich biegu ani kopać nowych. Wszystkie są usytuowane dokładnie tak samo jak niegdyś, co mogą potwierdzić wpisy w starych dokumentach.”
     "Szlachetny Ramose twierdzi co innego. Na potwierdzenie swych słów przedstawił nawet stosowne kopie urzędowych aktów.”
     "Pani, nie wiem skąd i w jaki sposób je zdobył, ale nie mogą oddawać prawdy!”
     Na tak zdecydowane słowa kapłan przeszył przeciwnika pogardliwym spojrzeniem. Zdążył się już opanować i ponownie okazywał, być może udawaną, pewność siebie.
     "Czy podtrzymujesz swoje wcześniejsze słowa i zarzuty wobec tu obecnego sługi Królowej?”
     Tak sformułowane pytanie powinno ostrzec Ramose, Władczyni dawała mu szansę załagodzenia oskarżeń i wycofania się ze sporu. Kapłan nie skorzystał jednak z tej możliwości. Być może uznał, że już za późno na odwrót bez utraty twarzy, a może otrzymał polecenie postawienia sprawy na ostrzu noża.
     "Tak, Pani. Podtrzymuję, to co powiedziałem. Masz w ręku odpowiednie dokumenty. Jak już mówiłem, można bez trudu sprawdzić ich zgodność z urzędowymi rejestrami w biurze mierniczego. Jeśli uznasz to za konieczne, o Wielka, wizytacja folwarku potwierdzi, że układ kanałów zmieniono.”
     "Przecież on nie może być aż takim durniem” - pomyślał Nefer. - "Musi wiedzieć, że Królowa odwiedziła już folwark Torosa, i to dwukrotnie. Najwidoczniej zwierzchnicy świątyni Chnuma są bardzo pewni siebie, albo zależy im na wzniecaniu niepokojów.”
     "To nie będzie konieczne, kapłanie. Byłam już w tym gospodarstwie i rzeczywiście układ kanałów jest tam inny niż opisany w Twoich dokumentach” - intonacją głosu podkreśliła ostatnie słowa. - "Trzeba teraz zbadać, czy istotnie te opisy są prawdziwe.”
     "Widziałaś przecież znaki i pieczęcie, o Wielka. To potwierdzone odpisy aktów z biura mierniczego.”
     "Tak się złożyło, że wyruszając w tę podróż, przypadkowo zabrałam ze sobą stosowne rejestry i opisy królewskich majątków w okręgu Nennesut, sporządzone na użytek Pałacu. Pochodzą one z czasów panowania Moich dostojnych przodków i od wielu lat były przechowywane w królewskim archiwum. Ich waga i wiarygodność są niepodważalne. Niewolniku!” - To było skierowane już do Nefera. - "Podaj te zwoje!”
     Pospiesznie wydobył dokumenty, które zabrał rano z królewskiej barki i kolejno przekazał je Monarchini. Przeglądała je niespiesznie.
     "Kapłanie, ze zdziwieniem muszę stwierdzić, iż w biurze mierniczego panują zapewne jakieś nieporządki. Te opisy nie zgadzają się tymi, które przedstawiłeś.”
     Ramose musiał już zdawać sobie sprawę, że wpadł w starannie przygotowaną pułapkę, ku zdziwieniu Nefera nie okazywał jednak obecnie niepokoju. Tak, jak gdyby przewidział taki właśnie rozwój wydarzeń w chwili pojawienia się Torosa i był na to przygotowany.
     "Pani, kimże jestem, by zaprzeczać Twoim słowom? W dokumentach mogą istotnie zdarzać się nieścisłości. Są często stare i podniszczone. Podtrzymuję jednak twierdzenie, iż zarządca działał na szkodę Boga Chnuma i proszę o jego usunięcie oraz wynagrodzenie szkód.”
     "Odmawiam. Zarządca Toros w żaden sposób nie szkodził Chnumowi i jego świątyni. Zajął się tylko uporządkowaniem zapuszczonego gospodarstwa. Jest niewinny i oddalam wysunięte przeciwko niemu zarzuty.
     "Czy Wielki Chnum, którego jestem niegodnym sługą, ma przez to rozumieć, że odmawiasz także wynagrodzenia szkód, które poniósł.?”
     "Mój Kuzyn, Bóg Chnum, nie poniósł żadnych strat z powodu działań Torosa. Złożyłam bogate dary podczas wizyty w Jego świątyni, nie ma jednak powodu, by domagał się ukarania Mego wiernego sługi czy specjalnych odszkodowań.”
     "Czy to Twoja ostateczna decyzja, o Pani? Nie obawiasz się gniewu Boga?”
     "Mój Kuzyn nie ma powodu, aby okazywać gniew.”
     "Mylisz się! Wielkiego Chnuma narażono na straty i urażono Jego godność., a Ty odmawiasz oddania Bogu sprawiedliwości!” - Ramose przemawiał teraz donośnym głosem, zwracając się nie tyle do Królowej, co do zgromadzonego tłumu. - "Ostrzegam Cię, Pani. Wspomnisz moje słowa, jeżeli wylew okaże się słaby. My, wierni i pokorni słudzy Boga będziemy błagać go o miłosierdzie, aby odwrócił swój gniew i nie karał całego Kraju za występki nielicznych. Możemy mieć jednak tylko nadzieję, że Chnum okaże łaskę.”
     Nefer odniósł wrażenie, że kapłan odczuwał satysfakcję, jak gdyby takie zakończenie wniesionej przez niego sprawy także odpowiadało i jemu, i jego zwierzchnikom.
     "Dziękuję, za wasze starania. Wszelkie modlitwy w intencji pomyślności Egiptu i jego mieszkańców cieszą Mnie jako Panią Obydwu Krajów. Teraz jednak proszę, abyś oddalił się i pozwolił przedstawić swoje sprawy innym poddanym. Postaram się też wyjaśnić przyczynę tych nieporządków w dokumentacji biura mierniczego.” - Królowa przemawiała tonem chłodnym i dobitnym. - "Ty zaś, Torosie, wracaj na swoje gospodarstwo i przygotuj je do nadchodzącego wylewu, oby pomyślnego – o co Ja również będę prosić Moich Krewnych, Bogów i Boginie.”
     Ramose i Toros upadli na kolana i złożyli stosowne pokłony, przy czym kapłan ponownie okazał przy tej okazji nieskrywane już teraz poczucie wyższości, co było zresztą swego rodzaju sztuką.
     Sprawy toczyły się dalej, przy mniejszym już jednak zainteresowaniu zgromadzonego tłumu. Istotnie, wysokość wylewu wpływała na życie wszystkich razem i każdego z osobna. Zależało od tego bogactwo wielmożów oraz skromna, codzienna strawa biedaków. Groźne zapowiedzi kapłana wzbudziły obawy, a przynajmniej były z ożywieniem omawiane. Nefer nie miał wątpliwości, że opowieści o tym incydencie rozejdą się szeroko. Królowa rozsądziła jeszcze kilka pomniejszych sporów, wobec nadchodzącego szybko zmierzchu poleciła jednak heroldowi ogłosić zamknięcie sądów. Wielu petentów nie doczekało się dopuszczenia przez oblicze Władczyni i odchodziło zawiedzionych.
     "Pewnie i tak nie zdołałaby zająć się wszystkimi sprawami, ale nie musiała przecież opóźniać ich przebiegu” - pomyślał Nefer. Był przekonany, że Królowa postępowała tak celowo.
     Tymczasem Monarchini z ulgą opuściła podest i schroniła się we wnętrzu pałacu, gdzie przyjęła zaproszenie nomarchy na skromny – jak to określił – poczęstunek. Jej Osobisty Niewolnik towarzyszył swej Pani, co nakazała mu gestem dłoni. W zwyczajowy już sposób kosztował następnie podawanych potraw, dzięki łaskawości Bogini zaspokajając także własny głód. Tym razem nie było jednak mowy o winie czy piwie, Amaktaris piła wyłącznie wodę.
     "Generale, zapewne zdążono Cię zawiadomić, że Twój syn ma się lepiej. Jest już pewne, że wróci do zdrowia. Bardzo się z tego cieszę.”
     "To prawda, Najdostojniejsza. Muszę przyznać, że gdy odesłałaś tych uzdrowicieli odczuwałem... niepokój.” - Torkan tylko w taki sposób ośmielił się wyrazić wątpliwości dotyczące wiedzy i postępowania Królowej. - "Miałaś jednak rację.”
     "Silny organizm Twego syna był najlepszym lekarstwem na jego rany i gorączkę. Nie wolno mu jednak było przeszkadzać. Nadal nie wolno. Dla pewności niech zostanie jeszcze kilka dni na folwarku.”
     "Tak się stanie, o Wielka. Szczodrze wynagrodzę tego uzdrowiciela. Zechciej i Ty, Świetlista przyjąć wdzięczność starego żołnierza. Mój syn żyje dzięki Tobie, może będzie miał kiedyś okazję, by także osobiście Ci podziękować.”
     "Właściwie... Taka okazja może się nadarzyć szybciej niż przypuszczasz, Generale. Nie zdążyłam dziś rozsądzić wszystkich spraw przedstawionych u stóp Mego Tronu. Wielu poddanych spotkał zapewne zawód. W połączeniu z groźbami tego kapłana może to wywrzeć złe wrażenie. Nie mogę nadal przedłużać pobytu w Nennesut, udaję się do oazy Mewer, gdzie powinnam być obecna na uroczystościach z okazji przypadającego akurat święta Boga Sebeka. Rozwidlenie Rzeki i początek Jej odnogi prowadzącej do oazy usytuowane są jednak w niewielkiej odległości od Nennesut. Moja flotylla będzie tamtędy przepływała w drodze powrotnej, wtedy raz jeszcze odwiedzę wasze miasto i postaram się dokończyć sądy. Powiedzmy, za dziesięć dni od dziś. Możesz to ogłosić ludowi.”
     "Pani, jestem zaszczycony. Twoja ponowna wizyta uszczęśliwi wszystkich wiernych poddanych Twego Tronu.”
     "Czy rzeczywiście wszystkich, wątpię” - odparła poważnie. - "Może nie wszyscy są zresztą aż tak wierni jak Ty, Generale. Ten Ramose celowo szukał okazji do wzniecenia niepokoju wśród ludu. Wątpię, by działał z własnej inicjatywy. Sądziłam, że zaskoczę go znajomością sprawy i wycofa oskarżenia, tymczasem wszystko wskazuje na to, że kapłani Chnuma przewidzieli i taką ewentualność.”
     "Co zamierzasz uczynić, o Pani?”
     "Obecnie mogę zrobić niewiele więcej, niż rzeczywiście prosić Bogów o pomyślny wylew. Wyślę rozkazy do Swent, by natychmiast, z największym pośpiechem, powiadomiono Mnie o wskazaniach nilometru i oszacowaniach wysokości wylewu. To zresztą normalna procedura. Urzędnicy w Swent mogą jednak nie wiedzieć, gdzie akurat będę przebywała. Dlatego nakażę też, by pomiary utrzymywano w tajemnicy tak długo, jak tylko się da, a stosowną wiadomość przesłano również Tobie, Generale. Jeżeli wskazania będą pomyślne, zawiadomisz Mnie w Mewer lub w Labiryncie, bo tam też zamierzam się zatrzymać. Jeżeli zdołam, przybędę wówczas jak najszybciej do Nennesut, jeżeli nie – sam ogłosisz to ludowi, przedstawiając obfity wylew jako wynik próśb Dobrej Izydy u Jej Krewnych.” - Uśmiechnęła się lekko, co często czyniła, mówiąc o sobie jako o Żywym Wcieleniu Bogini.
     "A jeżeli wskazania będą niepomyślne?”
     "Wtedy zawsze mogą zdarzyć się kłopoty, nawet bez podburzających słów takiego czy innego kapłana. Miejmy nadzieję, że Bogowie oszczędzą tego swej Córce i Siostrze oraz Jej poddanym. Przynajmniej spichlerze są pełne po poprzednich, dobrych latach. A Twoje wojska, Generale, pozostają w znakomitym stanie.”
     "I z pewnością dochowają Ci wierności, o Pani. Niezależnie od wysokości wylewu i gróźb jakiegoś tam wichrzyciela, choćby nawet był kapłanem Chnuma.”
     "Oby tak się stało, Generale. Tymczasem nie zapomnij przeprowadzić dyskretnego śledztwa w sprawie tych nieprawdziwych opisów sieci kanałów w biurze mierniczego. Zostawiam Ci dokumenty przedstawione przez Ramose. Postaraj się zdobyć dowody ewentualnych machinacji Świątyni, ale nie rozgłaszaj tej sprawy.”
     "Tak się stanie, o Wielka.”
     W głębi ducha Nefer powątpiewał, by prostolinijny żołnierz - jakim był nomarcha Torkan, mógł poradzić sobie z takim zadaniem. Może jednak znajdzie bardziej przebiegłych pomocników. On sam w trakcie tej rozmowy zrozumiał natomiast wreszcie przyczynę dziwnego zachowania Władczyni i Jej zdumiewającej opieszałości. Po prostu szukała pretekstu, by w krótkim czasie ponownie odwiedzić Nennesut. Nie miał też wątpliwości, co - a raczej kto - był powodem tych manewrów i ta świadomość zepsuła mu resztę wieczoru bardziej niż konieczność picia czystej wody przy posiłku.

nefer

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3704 słów i 21919 znaków, zaktualizował 8 maj 2015.

6 komentarzy

 
  • nefer

    Dzięki za opinie. O ostatecznych losach Nefera jeszcze nie zdecydowali Bogowie. Dokona wielkich rzeczy, o ile wcześniej nie zginie rzecz jasna. A co później? Czy skończy jako wysoki dostojnik czy może zgorzkniały wygnaniec? Czy będzie się cieszył miłością pięknych kobiet czy też wszystkie go odepchną? Jeszcze nie wiadomo. W każdym razie faraonem w ciągu kilku najbliższych tygodni zostać nie zdąży.  :rotfl:  Pozdrawiam.

    12 maj 2015

  • ramzesxx

    Nie odkryję Ameryki gdy powiem  że piszesz wspaniale. Zastanawiam się nad zakończeniem. Czy Nefer u Ciebie zostanie faraonem , a może jako faraon umrze? ( w rzeczywistości panował tylko ponad dwa lata) Nie spodziewam się jednak teraz odpowiedzi na to pytanie z wiadomego względu.Zasygnalizowałeś kilka wątków i mam nadzieję , że gdy je wykorzystasz ( a może dojdą nowe) to będzie co czytać przez kilkanaście tygodni.( przy tym tempie pisania)

    7 maj 2015

  • gabi

    Neferze  jak zawsze cudownie. Padam do Twych  stóp  mistrzu.

    7 maj 2015

  • Szarik

    Warto było czekać. Kolejne oczekiwanie znów będzie wyzwaniem.

    7 maj 2015

  • nienasycona

    Neferze, uwielbiam tę opowieść! Zatracam się w niej...

    6 maj 2015

  • Ramol

    Sprawy mogą się zatem komplikować... Jak zwykle wspaniały odcinek. Pozdrawiam Autora, oby bogowie dali mu siłę dla spisywania kolejnych odcinków...

    6 maj 2015