Pani Dwóch Krajów cz. 19

LI
     Następnego dnia był gotowy już wczesnym rankiem. I dobrze się stało, wezwanie Królowej nadeszło bowiem nadspodziewanie szybko, przekazane przez jedną z służek, które powróciły o świcie na okręt. Swoją Panią zastał w sypialni, siedzącą na łożu. Brak makijażu i pewna niedbałość stroju sugerowały, iż obudziła się dopiero przed chwilą. Jedynym elementem, nie pasującym do ogólnego wizerunku, były eleganckie, złociste sandałki, które zdążyła nałożyć na stopy.
     "Witaj, Neferze!” - Gestem dłoni powstrzymała go przed upadnięciem na kolana. - "Czy podczas Mojej nieobecności wydarzyło się coś istotnego?”
     "Tak, o Wielka. Przybył arcykapłan Chnuma i usilnie domagał się audiencji.”
     "Domagał się?”
     "Tak, Pani. Poinformowałem go, iż Królowa jest zmęczona i nikogo nie przyjmuje. Pomimo to nalegał. Udałem, że pytam Cię, Najjaśniejsza, o zdanie po czym przekazałem odpowiedź odmowną, w słowach uprzejmych lecz zdecydowanych.”
     "I co on na to?”
     "Nie miał innego wyjścia, musiał odejść. Ale nie wyglądał na zadowolonego.”
     "Trudno” - westchnęła. - "Arcykapłan Meren nie był, nie jest i nigdy nie będzie naszym przyjacielem, ani Moim, ani twoim, Neferze. Czy to wszystko?”
     "Tak, o Najwspanialsza.
     "To ciekawe... Ja bowiem usłyszałam, że Królowa zażyła kąpieli, a potem spożyła wystawną kolację w towarzystwie osobistego niewolnika. Ten niewolnik, nawiasem mówiąc, upił się następnie i awanturował na pokładzie, w końcu wpadł do Rzeki...”
     "Wielka Pani, ja...”
     "Och, daj spokój Neferze!” - Roześmiała się. - "Przecież nie żałuję ci kąpieli ani odrobiny jedzenia. Przymknę nawet oczy na te nocne przygody... Świetnie się spisałeś... Jest jeszcze coś...” - nagle spoważniała. - "Wczoraj... Ukarałam Cię bez twojej winy. Miałam w tym cel, ale nie zasłużyłeś na to, co cię spotkało.”
     "Pani, jestem Twoim niewolnikiem i możesz uczynić ze mną co zechcesz.”
     "To prawda. Chcę jednak traktować cię sprawiedliwie, a nawet wspaniałomyślnie. Wczoraj cierpiałeś z Mojego rozkazu, chociaż nic strasznego nie uczyniłeś. Przepraszam cię za to.”
     "Pani, ja...”
     "Co więcej, zaraz potem doskonale wywiązałeś się z trudnego zadania. Zasłużyłeś nie na karę lecz na nagrodę. Proś o co zechcesz, a Ja spełnię to życzenie. Jeżeli tylko nie zażądasz połowy Królestwa i ręki księżniczki!” - Znowu się roześmiała.
     "Najdostojniejsza Pani, jest coś o chciałbym poprosić” - zaczął z pewnym wahaniem.
     "Mów śmiało!”
     "Najjaśniejsza... szpital w Abydos... Ana dokonuje tam cudów, wiele razy powtarzała jednak, że gdyby mogła skorzystać z pomocy najlepszych rzemieślników i miała dostęp do pewnych kosztownych materiałów, zdziałałaby o wiele więcej. Może zechciałabyś wesprzeć tę placówkę?”
     Miał wrażenie, że przez twarz Monarchini przemknął cień niezadowolenia. Zapewne tylko mu się zdawało, bowiem gdy odpowiedziała, Jej słowa brzmiały łaskawie.
     "Z przyjemnością spełnię tę prośbę. Szpital w Abydos otrzyma stosowną dotację, przeznaczoną dla twojej uzdrowicielki. Możesz uważać tę sprawę za załatwioną.” - W Jej oczach pojawiły się drobne błyski, zdradzające powrót dobrego nastroju. - "Właściwie, to Królowa powinna teraz oczekiwać dowodów wdzięczności ze strony niewolnika...” - dodała, wskazując wzrokiem własne stopy.
     Nefer nie potrzebował innego znaku. Upadł na twarz i zaczął obsypywać pocałunkami przedmiot swego uwielbienia.
     "A więc, to dlatego nałożyła te wytworne sandałki” - zdążył pomyśleć, zanim, jak zwykle, zatracił się w akcie adoracji. Pozwoliła mu na to przez dłuższą chwilę.
     "Czy wiesz Neferze, że jeszcze nikt nie całował Moich stóp z równą twojej żarliwością? Muszę przyznać, że to przyjemne uczucie.” - Odezwała się wreszcie.
     "O Pani, ucałowanie Twoich stóp to zaszczyt i radość dla niewolnika!”
     "No i jak tu cię nie polubić? Potrafisz wkraść się w łaski swojej Pani. Posiadasz zresztą szereg innych zalet. Nawet twoja krnąbrność okazuje niekiedy użyteczna, a przynajmniej interesująca...”
     Z lekkim westchnieniem cofnęła stopy i gestem nakazała mu wstać.
     "Niestety, mam dziś wiele obowiązków. Muszę nadrobić wczorajsze zaległości. Zanim jednak do tego przejdę, jest jeszcze pewna sprawa, miła sercu Królowej... Zawołaj Amara, powinien czekać na pokładzie.”
     Istotnie, czarnoskóry gwardzista pojawił się tymczasem na okręcie i bez zdziwienia przyjął wezwanie Władczyni. Niespodzianka spotkała za to Nefera, gdy tylko oboje stawili się przed obliczem Amaktaris. Tym razem przyjęła ich stojąc i ponownie powstrzymała przed oddaniem powitalnego hołdu. W dłoniach trzymała złocisty naszyjnik z pazurów lwicy, identyczny niemal z tym, którym niedawno obdarzyła Horkana. Z pewnością był to drugi z egzemplarzy wykonanych na polecenie nomarchy. Amar, bez zbędnych słów, stanął u boku Królowej.
     "Neferze! Podczas ostatniego polowania sprawiłeś się bardzo dzielnie, wykazałeś odwagą i opanowaniem. Uratowałeś Amara, a kto wie, czy i Ja sama nie zawdzięczam ci życia. Nie myśl, że tego nie zauważyliśmy, bo jesteś niewolnikiem. Przyjmij ten naszyjnik, godny zabójcy lwa, i noś go z dumą!”
     "Pani, nie zabiłem tej lwicy. Uczyniłaś to Ty, własną ręką, z pomocą Amara. To Tobie lub jemu należy się trofeum i chwała.”
     "Pozwól, że to my zadecydujemy w tej sprawie. Zadałeś pierwszy cios i ogłuszyłeś lwicę, reszta była już drobnostką”- dodała, może nie do końca zgodnie z prawdą, ale za to z czarującym uśmiechem. - "Oboje z Amarem uznaliśmy, że właśnie ty najbardziej zasługujesz na to wyróżnienie. Ja otrzymałam podobne jeszcze z rąk Mojego Ojca, Amar był już zabójcą lwów zanim trafił do Kraju nad Rzeką. Z przyjemnością przyjmujemy cię do naszego grona.”
     Postąpiła do przodu i wyciągnęła ręce z naszyjnikiem. Neferowi nie pozostało nic innego jak pochylić głowę i pozwolić, by Bogini umieściła honorową ozdobę na właściwym miejscu. Poczuł niesamowity przypływ dumy. Z pewnością trofeum nie prezentowało się na jego piersi tak wspaniale, jak na umięśnionym torsie Horkana, ale i tak wyróżniało go spośród każdego zgromadzenia, w którym mógłby się znaleźć. Oczywiście, nie przy każdej okazji byłoby stosowne dla niewolnika. Powinien o tym pamiętać.
     "Niech ten naszyjnik sławi twoją odwagę. Nikt nie może w nią wątpić, Królowa wie o tym bardzo dobrze. Twojemu rozsądkowi pozostawiam natomiast decyzję, kiedy powinieneś go nosić.” - Słowa Władczyni wtórowały jego własnym przemyśleniom.
     "Ja także nie potrzebuję tego trofeum, aby ocenić cię jako towarzysza polowania i nie tylko polowania. W pełni jednak na nie zasługujesz i noś je z dumą.” - To Amar przyłączył się do gratulacji.
     "Najjaśniejsza! Szlachetny Panie! Nie jestem godny Waszych pochwał i naszyjnika zabójcy lwów. Przyjmuję go jako przejaw Twojej łaski, o Wielka. Pozwólcie, że umieszczę go w ukryciu i będę nakładał tylko przy wyjątkowych okazjach.”
     "Bardzo rozsądnie. Życzę sobie jednak, abyś nosił go dzisiaj. Oczywiście, jeśli zechcesz towarzyszyć Królowej podczas sprawowania sądów. Potem nie zdołam zapewne odmówić posłuchania arcykapłanowi Merenowi, a każdy drobiazg, który zakłóci jego samozadowolenie i wysokie mniemanie o sobie, będzie mile widziany.”
     "Czy ten drobiazg nie wzbudzi jednak aby także niezadowolenia nomarchy Torkana?” - Ośmielił się spytać.
     "Nomarcha i jego syn wiedzieli, że zamierzam przyznać ci to wyróżnienie i w pełni zgodzili się z Moim osądem.”
     "Niech więc stanie się zgodnie z Twoim życzeniem, Wielka Pani.”
     Nefer musiał przyznać w duchu, że bardziej wierzy w szczerość intencji Horkana w tej sprawie niż w rzeczywiste uznanie jego ojca w stosunku do własnej osoby.
     "A teraz, pozwólcie aby Królowa i Bogini przygotowała się do oficjalnego wystąpienia, skoro już zdecydowała się na tak wczesne przebudzenie. Neferze, nie zdążyłam zastąpić tej zniszczonej szaty. Wybierz jakąś mniej wystawną i oczekuj na pokładzie. Ty, Amarze, zajmij się zebraniem stosownej eskorty. I przyślijcie tu moje służki.”
     Odprawiła ich ruchem dłoni. Nefer, ubrany w sposób mniej może wytworny niż ostatnio, ale za to z przyciągającym wzrok, wspaniałym naszyjnikiem, zdążył zjeść przeznaczone dla załogi i wioślarzy śniadanie, po czym obserwował zbieranie się orszaku Władczyni. Tym razem przybranie postaci Żywego Obrazu Izydy zajęło Amaktaris mniej czasu niż zazwyczaj. Zapewne rzeczywiście pragnęła nadrobić zaległości w sprawowaniu sądów, powstałe w wyniku Jej uprzedniej, umyślnej niewątpliwie opieszałości. Wrażenie to potwierdziło się podczas całego, pracowitego dla Królowej dnia. Nie dopuściła do długich przemówień i przeciągających się, oficjalnych hołdów. Swój czas poświęciła na przyjmowanie petentów. Decyzje podejmowała szybko, pamiętając jednak, by każdy z poddanych miał wrażenie, iż z uwagą pochyliła się nad jego sprawą. Tak zresztą w istocie było, uświadomił sobie Nefer. To, że Monarchini nie potrzebowała wiele czasu dla wydawania wyroków świadczyło tylko o Jej inteligencji, a nie o braku zainteresowania losem ludu. Dzięki temu Królewskie Sądy toczyły się wartko, a większość petentów odchodziła zadowolona, sławiąc sprawiedliwość Bogini. Zdołała uporać się ze wszystkimi sprawami na długo przed zachodem słońca i mogła ponownie skorzystać z gościnności Torkana, przyjmując zaproszenie na poczęstunek. Inaczej niż poprzednio, nie żałowała jedzenia osobistemu niewolnikowi, nakazując mu kosztować wszystkie podawane na Jej stół potrawy i napoje. Zabrakło wśród nich tylko wina i piwa, czemu jednak Nefer się nie dziwił, gdyż w rozmowie z nomarchą pojawiła się uwaga o przedłożonej oficjalną drogą prośbie arcykapłana Merena o udzielenie mu audiencji w możliwie szybkim terminie.
     "Nie mogę odwlekać tego zbyt długo.” - Władczyni westchnęła ledwie zauważalnie. - "Przyjmę go więc jeszcze dzisiaj. Jeśli pozwolisz, Torkanie, skorzystam z Twojej sali posłuchań. Będziesz zresztą towarzyszył Królowej.”
     "Oczywiście, o Pani. Natychmiast wydam stosowne zarządzenia.”
     "Zdążymy jeszcze spokojnie zjeść. Merenowi nie zaszkodzi chwila oczekiwania, a tymczasem przybędą też inni, zaproszeni na tę okazję goście. Jestem bardziej niż zadowolona, Generale, ze stanu wojsk i sposobu zarządzania Twoim okręgiem. Na kapłanów Chnuma trzeba, oczywiście, uważać. Wszędzie znajdą się jednak takie czy inne ciernie...”
     "Najlepiej byłoby usunąć je bez zwłoki. Wydaj tylko rozkaz, Pani, a zajmę się tym z przyjemnością.”
     "Nie czas na to, Torkanie. W takich sprawach same oszczepy nie wystarczą. Zachowaj czujność i pamiętaj o tamtym śledztwie w biurze mierniczego, które Ci zleciłam. Czy są jakieś postępy?”
     "Z pewnością wkrótce się pojawią...”
     Nagłe zmieszanie nomarchy uświadomiło tak Królowej jak i Neferowi, że w istocie niewiele dotąd uczyniono, by wykonać ten rozkaz Najjaśniejszej. Torkan był przede wszystkim żołnierzem i pewne zadania mogły go przerastać. Chcąc zapewne przywrócić poprzedni, swobodny nastrój, Władczyni zmieniła temat.
     "Poza wszystkim, na długo zapamiętam zorganizowane przez Ciebie i Twojego syna polowanie. Okazało się niebezpieczne, ostatecznie wszystko dobrze się jednak skończyło. Horkan wraca do zdrowia i powinien wkrótce dojść do siebie. Został ranny, ale okrył się chwałą, a o ile zdążyłam go poznać, jest zadowolony z takiego rezultatu. To bardzo zdolny żołnierz i oficer, pomyślę nad wykorzystaniem jego talentów. Nie on jeden zresztą wykazał się odwagą podczas tych łowów, a ja z przyjemnością nagrodziłam dzielnych myśliwych trofeami, na które zasłużyli.”
     Nomarcha spojrzał na naszyjnik Nefera. Wobec pochwał, którymi Amaktaris obdarzyła jego syna i niedwuznacznej zapowiedzi dalszej kariery młodego oficera, zdołał jednak pogodzić się z identycznym wyróżnieniem łowieckim przyznanym niewolnikowi. Sam był zresztą zapalonym myśliwym i musiał docenić okazaną odwagę, a w sprawach dotyczących polowania nie obowiązywały ścisła hierarchia i etykieta – podobnie zresztą jak na polu bitwy. Ze swej strony Nefer poczuł ciepło na sercu wiedząc, iż Bogini doceniła także jego własne, skromne zasługi. No i Horkan uratował mu przecież życie, powinien więc w końcu przestać myśleć o nim jako o rywalu czy wrogu.
     Dzięki okazanym przez Królową talentom dyplomatycznym reszta posiłku upłynęła w przyjemnej atmosferze. Amaktaris i Torkan wymieniali uwagi na temat sztuki łowieckiej, a Nefer z zadowoleniem raczył się proponowanymi Najwspanialszej potrawami. Popołudnie przeradzało się jednak w wieczór i należało w końcu przyjąć arcykapłana Merena, który – jak zawiadomiono – już jakiś czas temu przybył do pałacu nomarchy. Zgodnie z poleceniem Monarchini, Torkan dołożył starań, aby wystąpiła Ona przy tej okazji w całym, należnym Jej, boskim majestacie. Wczorajsza, nieudana wizyta, dzisiejsze oczekiwanie na audiencję oraz obowiązkowe akty hołdu i uwielbienia nie wpłynęły korzystnie na nastrój Merena. Być może pogorszył go jeszcze widok Nefera, który stał niedaleko za tronem, trzymając w dłoniach otrzymane od nomarchy zwoje ze spisami darów przeznaczonych dla Bogów w podziękowaniu za pomyślny wylew. Niewątpliwie, musiał zwrócić uwagę arcykapłana swoim nowym naszyjnikiem. Oczywiście, już po tym, gdy Władczyni łaskawie zezwoliła hierarsze powstać z podłogi i unieść głowę.
     "Szlachetny Panie, Królową powiadomiono, iż prosiłeś o posłuchanie. Z przyjemnością udzielam Ci tego przywileju tak szybko, jak tylko było to możliwe. Co Cię sprowadza?”
     "Pani, jak z pewnością wiesz, Wielki Chnum odpowiedział życzliwie na przedkładane mu prośby swoich wiernych sług i zesłał obfity przybór Rzeki. Przybywam, by upomnieć się w Jego imieniu o stosowne ofiary i podziękowania.”
     Tak bezczelne oświadczenie Merena wzbudziło szmer wśród zebranych, niezależnie od wymogu zachowania przewidzianej etykietą ciszy. Szczególnie poruszeni wydawali się zwierzchnicy innych świątyń, także obecni na sali.
     "Wiem o tym doskonale, Czcigodny. Jak może zauważyłeś, pomyślny wylew jest łaską zesłaną przez wszystkich Bogów, pragnących okazać przychylność swej Córce i Siostrze, Boskiej Izydzie. Wszyscy Oni otrzymają właściwe dary oraz wyrazy wdzięczności, Chnum-Baran także, nie tylko w Nennesut, ale w całym Kraju. Królowa wydała już stosowne polecenia.”
     "Wielki Chnum nie doczekał się dotąd odpowiednich ofiar i uznania Jego szczególnych zasług w tej sprawie.”
     "Są one niewątpliwe, podobnie jak innych Bogów i Bogiń, Jego Braci i Sióstr. Chnum zostanie jutro uhonorowany uroczystościami i darami, czyż Jego słudzy nie otrzymali oficjalnego zawiadomienia? Jeżeli tak się nie stało, z przyjemnością przekażę Ci spis przewidzianych dla Barana ofiar.”
     Skinęła na Nefera, który pospieszył podać Jej właściwy zwój. Wybrał go już wcześniej spośród innych. Królowa przyjęła papirus z rąk niewolnika, przejrzała pobieżnie i nakazała wręczyć arcykapłanowi. Przedstawiając dokument Najjaśniejszej, Nefer upadł na kolana, przed Merenem nie zamierzał jednak klękać. Owszem, pochylił głowę, ale tylko po to, by nikt inny nie usłyszał wypowiedzianych cicho słów.
     "Ani Ty, Panie, ani Twój Bóg nie zasłużyliście na te dary. Wszyscy wiedzą, że obfity wylew jest dziełem Boskiej Izydy, przed której Żywym Wcieleniem właśnie stoisz. Cokolwiek byś zrobił, nie zdołasz tego zmienić.”
     Zdążył się już przekonać, iż posiada wyjątkowy talent wyprowadzania hierarchy z równowagi, ilekroć tylko się spotkali. Nie zawiódł się i tym razem. Meren nie zajrzał nawet do listy kosztownych przedmiotów przeznaczonych dla jego świątyni. Zmiął papirus w dłoni i cisnął go na podłogę.
     "Wielki Chnum czuje się urażony brakiem uznania dla wyjątkowości jego zasług, a ten tu niewolnik obraził mnie osobiście. Nie po raz pierwszy zresztą. Żądam specjalnych ofiar dla Boskiego Barana oraz ukarania tego bezczelnego sługi!”
     "Zapominasz się arcykapłanie! To ty obrażasz wszystkich Bogów Egiptu, a w szczególności Izydę, przed której obliczem właśnie stoisz i której prośby zesłały na Kraj łaskę Jej Braci i Sióstr! Dary dla Wielkiego Chnuma zostaną jutro dostarczone zgodnie z planem i spodziewam się, że Jego słudzy przyjmą je życzliwie, podobnie jak opiekunowie wszystkich innych świątyń. Co do niewolnika, to dziwię się, iż osoba Twojej rangi może czuć się obrażona przez kogoś tak nieistotnego. Jeżeli uznałeś już jednak za stosowne poruszyć ten temat, to wiedz, że wykonywał on tylko polecenia Królowej. Audiencja skończona!”
     Meren chyba teraz dopiero zdał sobie sprawę, iż gwałtownym zachowaniem zaprzepaścił wszelkie szanse przeprowadzenia swych planów, narażając się nadto na dezaprobatę wszystkich obecnych. Nie pozostało mu nic innego, jak przeszyć Nefera nienawistnym spojrzeniem, dopełnić stosownych aktów hołdu wobec Władczyni i wycofać się z komnaty. Amaktaris zachowała obojętną i wyniosłą pozę, można było jednak dostrzec dyskretne objawy Jej zadowolenia z takiego przebiegu wypadków. Poza wszystkim, szybkie zakończenie audiencji pozwoliło Najjaśniejszej powrócić na barkę na tyle wcześnie, by zażyć wieczornej kąpieli. Poleciła ją przygotować, gdy tylko znaleźli się na pokładzie. Oczekiwanie skracała rozmową z osobistym niewolnikiem, którego wezwała na komnaty i poczęstowała winem.
     "Neferze, czy zaspokoisz ciekawość Królowej i zdradzisz, cóż takiego powiedziałeś Merenowi, że stracił panowanie nad sobą, skoro i tak wzięłam już na siebie odpowiedzialność za twoje słowa i czyny?”
     "Wielka Pani. Przypomniałem mu tylko, że stoi przed obliczem Żywego Wcielenia Izydy na Ziemi.”
     "Jak widzisz, status Bogini niekiedy do czegoś się przydaje.” - Roześmiała się. - "Podobnie jak twoja krnąbrna bezczelność, niewolniku.” - Kolejny, życzliwy uśmiech. - "Zastanawiam się teraz, czy byłbyś na tyle bezczelny, aby narzucać się Boskiej Izydzie swoim towarzystwem podczas kąpieli? Ponieważ wszyscy są pewni, że i tak już to uczyniłeś, to nie widzę powodu, dla którego miałabym odmówić sobie dzisiaj tej przyjemności!”

nefer

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3241 słów i 19167 znaków, zaktualizował 30 cze 2015.

9 komentarzy

 
  • AnonimS

    No i Nefer zrobił sobie kolejnego osobistego wroga. Ma gość do tego talent.

    6 maj 2021

  • nefer

    @AnonimS Prawda, wrogów przybywa mu szybciej, niż potrafi ich zliczyć.

    6 maj 2021

  • AnonimS

    Nie piszę komentarzy pod kazdym.rozdziałem.ale czytam je pilnie i po kolei. Brak pośpiechu jaki towarzyszy czytaniu  nowej.publikacji pozwala mi puscic wodze wypbrażni. Pozdrawiam

    13 cze 2020

  • nefer

    @AnonimS Ha, wyobraźnia zawsze najważniejsza. Bez niej nic byśmy nie zdziałali, ani jako autorzy, ani jako czytelnicy.

    13 cze 2020

  • nefer

    Dzięki za życzliwe komentarze. Postaram się wkrótce zamieścić kolejny rozdział.

    5 lip 2015

  • POKUSER

    Uczta dla wyobraźni. Pisz Neferze i karm nasze zmysły ☺

    1 lip 2015

  • Funkykoval1972

    Jeszcze lepsze niż poprzednie :-) Oby wena (a może boska Izyda :-) Cię nie opuszczała.

    30 cze 2015

  • gabi

    Neferze nie będę  się  powtarzać  wiedz że  byłam  przeczytałam  i jestem zachwycona.

    30 cze 2015

  • Ramol

    Znów, jak papuga, chciałbym powtarzać słowa naszej Pani. Abym nie spotkał się z zarzutem plagiatu, powiem to własnymi słowami: "Neferze jesteś wspaniały i wielki!" Z radością czekam na kolejne odcinki Twej sagi, wiedząc że nawet gdy nie zaskoczą mnie swą treścią, to będą perełkami wśród publikowanych tu opowiastek! :bravo:

    30 cze 2015

  • Szarik

    Dziękuję za tę przyjemność czytania i karmienia wyobraźni.

    30 cze 2015

  • nienasycona

    Uśmiech nie schodził mi z ust:) Warto było czekać, oj warto...Kolejny raz chylę czoła z uznaniem:)

    30 cze 2015