Pani Dwóch Krajów cz. 23

LV
     Obudził się odczuwając palący ból pleców, które ktoś najprawdopodobniej dotykał, oraz słysząc niewyraźne odgłosy rozmowy. Niewyraźne, gdyż wszystko odczuwał i słyszał niewyraźnie, jakby z oddali. Oczu nie otwierał, nie miał na to siły. Kolejne ostrze bólu powiększyło rozdarcie w otulającej go zasłonie. Poczuł, że leży na brzuchu na czymś miękkim, wygodnym, chłodnym i pachnącym ziołami oraz świeżością. Kajdany i łańcuchy zniknęły, została tylko niewolnicza obroża, którą zresztą nosił od tak dawna, że właściwie nie zwracał już na nią uwagi. No tak, jeszcze obręcze na genitaliach. Te zazwyczaj często przypominały o swoim istnieniu, ale teraz nie miało to żadnego znaczenia. Czyjeś dłonie ponownie dotknęły jego pleców. Dotyk był delikatny, po chwili koił też najgorszy ból. Domyślił się, że ktoś nakłada na jego rany gojącą maść.
     "Gorączka opada. Powinien wrócić do świata żywych.” - odezwała się Amaktaris.
     "Miał szczęście, jak zawsze.” - Ten głos także rozpoznał bez trudu, należał do Any.
     "To raczej twoja zasługa. Potrafisz bardzo zręcznie posługiwać się zarówno biczem jak i przyborami uzdrowicielki.”
     "Nie próbuj udawać, że sama nigdy go nie wychłostałaś!” - Ana przemawiała gniewnie, nie okazując śladu należnego Władczyni szacunku, ta jednak zdawała się nie zwracać na to uwagi.
     "Ale nie aż tak, tak bym chyba nie potrafiła. Nie jego...”
     "Zasłużył!” - Żona nie była skłonna do okazywania litości.
     "Pamiętaj, że on jest tylko mężczyzną. Mężczyźni są bardzo słabi w pewnych sprawach. Trzeba im wiele wybaczać...”
     "Ja nie mam zamiaru niczego wybaczać. Nawet teraz, zamiast tego balsamu, chętniej wtarłabym mu w rany sól!”
     "Nie wierzę. Nie po tym, gdy przez trzy dni i noce czuwałaś przy jego posłaniu... Ale jeżeli koniecznie chcesz, proszę bardzo. To może być nawet ciekawe... Tylko odczekaj może jeszcze kilka dni. Mówię to jako uzdrowicielka. W tej chwili kolejny wstrząs mógłby mu bardzo zaszkodzić, a jeszcze nie odpływamy z Abydos.”
     Czyżby nadal przebywał na pokładzie królewskiej barki? Jeżeli tak, to mogły to być tylko prywatne apartamenty Najjaśniejszej, dokładnie rzecz biorąc, Jej sypialnia i Jej łoże... To nawet logiczne, tutaj można go było przenieść najszybciej i bez wzbudzania niepotrzebnej sensacji. Tylko gdzie sypiała w takim razie sama Władczyni?
     "Swoją drogą” - kontynuowała Amaktaris - "to nawet zabawne. Dwie najlepsze w Kraju uzdrowicielki zajmują się dniami i nocami jakimś niewolnikiem i jego plecami, które każda z nich zdążyła naznaczyć śladami bicza.”
     "Mówiłam już, że Nefer ma szczęście. To przecież oznacza jego imię.”
     "Tak, ma szczęście przyciągać uwagę niezwykłych kobiet...”
     "Kobiet... i bogiń!” - W ustach Any to ostatnie określenie bardziej przypominało obelgę niż zaznaczenie statusu rozmówczyni.
     "Sama prosiłaś Mnie o pomoc!” - Tym razem Monarchini zareagowała ostrzej.
     "Tak, prosiłam o pomoc, bo nie miałam już innej nadziei... Ale nie o taką pomoc, nie o to, żebyś zabierała mi męża!”
     "Ty sama zwróciłaś na niego Moją uwagę. Ty sama przysłałaś odpisy jego wierszy, a potem wskazałaś miejsce ukrycia oryginałów!”
     "A czy inaczej odpowiedziałabyś na moje prośby?”
     "Ja zawsze staram się pomagać...”
     "Ale o pomoc proszą cię tysiące, a my byliśmy zwykłymi poddanymi z prowincji.”
     "Nie takimi znowu zwykłymi, ani on, ani ty sama. Przyznaj chociaż to!”
     "Ale moja prośba też była niezwykła, setki razy już żałowałam, że spotkałam w szpitalu ślepą staruszkę z Południa, która opowiedziała tę legendę, a potem, w desperacji, napisałam do ciebie. Czy odpowiedziałabyś, gdybym cię czymś nie zainteresowała?”
     Nefer przyjmował te rewelacje ze zdumieniem. A więc to nie arcykapłan Hethor, tylko Ana, jego żona, powiadomiła Królową o nagannych fantazjach męża? Pisała do Najjaśniejszej i otrzymywała odpowiedzi... Od jak dawna? I dlaczego, na wszystkich Bogów i wszystkie Boginie? Wytężał słuch, starając się jednocześnie w żaden sposób nie zdradzić, że odzyskał przytomność i jest niemym świadkiem tej rozmowy.
     "Nie zaprzeczę, że opowieści o kapłanie, który wielbi stopy Moich posągów i pisze na Mój temat bardzo śmiałe wiersze zaciekawiły Mnie. Poleciłam go obserwować, a potem sprowadzić do Stolicy. Ale o tym wiesz. Tak gwoli prawdy, skoro już sobie wypominamy różne rzeczy, to nie przesłałaś wszystkich zwojów. Jeden znalazłam teraz przy jego ławie. Był najciekawszy ze wszystkich...”
     "Dlatego nie chciałam, abyś go dostała!”
     "Może nie powinnam, ale nie potrafiłam się powstrzymać i przeczytałam.”
     "I co z nim zrobiłaś?”
     "Dołączyłam do pozostałych, w skrzyni Nefera. Mimo wszystko, należą do niego.”
     "Nic mnie to nie obchodzi. Nie chcę ich więcej widzieć ani o nich słyszeć.”
     "Ale nie dziw się, że Mnie zainteresowały.”
     "Podobnie jak ich autor!”
     "To prawda... Polubiłam go, nawet bardzo polubiłam...”
     "Ty go polubiłaś, a ja go kocham! To znaczy, kochałam.”
     "Potrafi być krnąbrny, uparty, nieznośny, irytujący...” - Królowa zdawała się nie słyszeć słów Any.
     "Ma też mnóstwo innych wad...” - W tej sprawie obydwie kobiety wydawały się zaskakująco zgodne.
     "To dlaczego go kochasz? To znaczy, przepraszam, kochałaś?”
     "A ty? Dlaczego go polubiłaś? Bardzo polubiłaś?”
     "Bo przy wszystkich swoich wadach jest też naprawdę niegłupi. A to cecha niezmiernie rzadka u mężczyzn.”
     "I dlatego chcesz mi go odebrać? Mogąc mieć każdego?”
     "Nefer nie jest każdym, ani dla Mnie, ani dla ciebie. Ale nie odbiorę ci go, nie mam takiego zamiaru...”
     "Nie wierzę ci. Uczyniłaś wiele, aby tak się stało. Czy myślisz, że to co robisz, da się ukryć? Że ludzie nie plotkują? Że skandaliczne opowieści z dworu Bogini nie krążą po Kraju? Uczty, polowania, nawet to, co dzieje się pod pokładem tego okrętu?”
     "Nic nie poradzę na to, co ludzie opowiadają. Jak słusznie zauważyłaś, jestem Boginią i stoję ponad tym. Ci, którzy rozsiewają plotki, wiedzą tak naprawdę bardzo niewiele. Tobie... Tobie mogę odpowiedzieć uczciwie. Tak, miałam taką pokusę, pokusę aby zapomnieć o Moich obowiązkach i zatrzymać go przy sobie. Ale obiecuję, nie odbiorę ci męża, jeśli tylko zechcesz przyjąć go z powrotem.”
     "Nie wiem. Nadal go kocham, ale to trudne...”
     "Sama przyczyniłaś się do tego, co się stało.” - Bogini nie zamierzała okazywać litości.
     "Czy myślisz, że o tym nie wiem? Mówiłam już, że żałuję, iż uwierzyłam w te dawne opowieści. Ale wtedy nie widziałam innego wyjścia. A on nie musiał aż tak ochoczo rzucać się w twoje ramiona. Podobnie, jak ty nie musiałaś ich tak szeroko otwierać. Nie o to prosiłam. Wychłostałam go za to, co zrobił, ale tak naprawdę, to tobie bardziej należałyby się te baty!”
     "Nefer pewnie w jakiś sposób ich pragnął, na ile zdążyłam go poznać. Czuł się winny... Ja nie mam takich upodobań i raczej nie znajdziesz okazji, aby potraktować Mnie biczem.”  
     "A ty, oczywiście, nie czujesz się winna.”
     "Nie bardziej niż ty. Gdy w grę wchodzą uczucia, wina nie ma żadnego znaczenia.”
     "I ty mówisz, że zamierzasz mi go oddać?”
     "Tak. Mam obowiązki, o których nie wolno mi zapomnieć, choćbym nawet pragnęła tego z całej duszy... Jeżeli i ty, i on, tego zechcecie, nie będę wam przeszkadzać... Tak będzie najlepiej dla nas wszystkich.”
     "Cóż za szlachetność! Ale tymczasem nadal jest twoim osobistym niewolnikiem, leczysz go na swojej barce i zamierzasz zabrać ze sobą, gdy odpłyniesz z Abydos!”
     "Byłabym marną Panią, gdybym oddała go teraz, w takim stanie, nie uważasz?” - Czy był to jeden ze specyficznych żartów Królowej? Chyba jednak nie. - "Jest mi nadal potrzebny i mam wobec niego wielkie plany. Proszę cię, jeśli nadal go kochasz, poczekaj. Wyjdzie to na dobre i jemu, i tobie.”
     "I cóż to za plany? Zatrzymać go w tym łożu?”
     "Dopóki nie wydobrzeje, owszem. Sama dałaś mi dobry powód.” - Tym razem był to niewątpliwie żart.
     "Czy... Czy w wiadomej sprawie dokonał się przynajmniej jakiś postęp?” - Ana zadała to pytanie nadspodziewanie spokojnym i poważnym tonem.
     "Za wcześnie o tym mówić. Nie chcę rozbudzać daremnych, być może, nadziei.”
     "A więc są jakieś?”
     "Może, ale to się dopiero okaże. I twój udział będzie nieodzowny.”
     "Jeżeli ma tu zostać za moją zgodą, to tylko pod jednym warunkiem, od którego nie odstąpię.”
     "Co masz na myśli?”
     "To!” - Ana zakończyła wcieranie maści w dolną, mniej szlachetną część pleców Nefera i niezbyt delikatnym, za to stanowczym ruchem odwróciła go na bok. Przynajmniej powstrzymała się przed urażeniem ledwie zasklepionych ran. Wtedy pewnie trudno byłoby mu wytrwać w udawaniu nieprzytomnego. Zaskoczony, i tak drgnął mimowolnie, ale obie kobiety zbyt zajęte były własnym pojedynkiem, by dostrzec ten objaw odzyskania świadomości przez męża i osobistego niewolnika. Żona dotknęła palcem obręczy skuwających genitalia kapłana.
     "To twoje dzieło, rzecz jasna. Chcę, żebyś to zdjęła!”
     "Czy ja dobrze słyszę?” - Królowa nie ukrywała zdziwienia.
     "Dostarczysz inny komplet i ja sama go nałożę. Tak, abym to ja, i tylko ja, mogła je zdejmować. To mój warunek.”
     "To może przeszkodzić... w dalszych zabiegach.” - Odpowiedziała z wahaniem Amaktaris. Nefer nigdy dotąd nie słyszał w jej głosie takiego braku pewności.
     "Przy leczeniu ran na plecach i gorączki w niczym to nie zawadzi. A co do innych poczynań... Chcę być przy nich obecna, tak jak powiedziałaś. Od samego początku powinnam była tego zażądać.”
     "W stanie, do którego go doprowadziłaś, to i tak nie ma teraz znaczenia.”
     "Wydobrzeje. Mówiłam już, że zawsze ma szczęście. No i zajmują się nim przecież dwie najlepsze w Kraju uzdrowicielki.”
     "Dobrze, skoro tego chcesz.”
     "Tak, chcę. Zrobimy to natychmiast. I nie próbuj mi wmawiać, że na pokładzie tak dobrze wyposażonego okrętu nie masz zapasowych obręczy.”
     Istotnie, pierścienie się znalazły. Królowa przywołała Anę do jednej ze skrzyń i udzieliła jej krótkiej instrukcji, jak się nimi posługiwać. Niestety, odeszły zbyt daleko od posłania i mówiły zbyt cicho, aby Nefer zdołał dosłyszeć szczegóły. Doświadczył natomiast efektów tej rozmowy, gdy Władczyni wyćwiczonym ruchem dłoni usunęła stare obręcze, a Ana, mniej może wprawnie, ale całkiem pewnie nałożyła nowe. Następnie obie ponownie ułożyły go na brzuchu. Zajmowały się nim jeszcze przez chwilę, ponownie sprawdzając temperaturę, wycierając zdrowe fragmenty skóry mokrymi ręcznikami, poprawiając pościel.
     "To, co mówiłam o twoich umiejętnościach uzdrowicielki nie było pustym komplementem.” - Odezwała się niespodziewanie Królowa. - "Wiele słyszałam o twoich osiągnięciach w leczeniu chorób oczu. Nefer dużo o tym opowiadał, ale nie tylko on. Chciałabym, jeśli pozwolisz, odwiedzić twój szpital i zobaczyć jak pracujesz.”
     "Naprawdę tego chcesz?”
     "Tak. Wiesz przecież, że interesuję się uzdrawianiem. Proszę...”
     "Będę zaszczycona... Wasza Wysokość.”
     Nefer miał wrażenie, że to zdanie i zwłaszcza ostatni zwrot grzecznościowy z trudem przeszły Anie przez gardło. Tym niemniej, była to jakaś oznaka osłabienia jej gniewu.
     "Właściwie, to muszę Ci podziękować za hojną darowiznę dla szpitala. To naprawdę bardzo pomoże.”
     "Może nie powinnam o tym mówić, ale uczyniłam to na prośbę Nefera. Poprosił o to jako o nagrodę za wykonanie ważnego zadania.”
     "Ciekawe, cóż to było za zadanie?” - Ana ponownie okazała rezerwę.
     "Nie, nie takie, o jakim pewnie pomyślałaś... Wymagało raczej rozumu i chłodnej głowy.”
     "No tak, szczęścia nigdy mu nie brakowało. Co do rozumu... Gdyby tylko zawsze umiał właściwie go wykorzystać. Ja z kolei nie powinnam przyjmować takiej darowizny... Ale nie tylko ja z niej skorzystam... Wielu innych także.”
     "Proponuję, abyśmy udały się do szpitala bez zwłoki. Neferowi i tak w niczym już w tej chwili nie pomożemy, a nad jego dobrym sprawowaniem może czuwać Amar!”

nefer

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2264 słów i 12840 znaków, zaktualizował 13 sie 2015.

9 komentarzy

 
  • AnonimS

    Dwie Lwice i ich zdobycz.

    7 maj 2021

  • Zawiedzionyokrutnie

    21 sierpnia a kolejnej części nie ma.Czekam.

    21 sie 2015

  • nefer

    Coś tam skrobię, ale sezon urlopowo/wakacyjny więc będzie za kilka dni. Pozdrawiam

    22 sie 2015

  • zawiedzionyokrutnie

    @nefer he he pozdrawiam

    22 sie 2015

  • Tetsua

    Uuuu strasznie mnie zawiodłeś Nefer. Kompletnie nie podobała mi się ta część opowiadania ponieważ bardziej niż przygody Nefer'a interesował mnie wątek miłosny niewolnika z boginią/królową a ty nagle oznajmiasz ze jednak nic z tego nie będzie(cyt. "Ale nie odbiorę ci go, nie mam takiego zamiaru...” ).

    21 sie 2015

  • nefer

    Jak zwykle dziękuję za komentarze. Cieszę się, że niektórych Czytelników udało się zaskoczyć rozwojem akcji. Jeszcze trochę wydarzeń czeka bohatera. A Nefer ma wysokie aspiracje i stad część jego kłopotów.  :blackeye:

    17 sie 2015

  • POKUSER

    Rewelacja. Kolejny mistrzowski zwrot akcji. Ciekawi mnie tylko czy znajdzie się zapasowy kluczyk do obręczy

    15 sie 2015

  • gabi

    Zaskakujące  nie spodziewałam  się  że donosicielem będzie An. Mistrzu cześć jak zawsze genialna. Czekam na kolejną .

    13 sie 2015

  • nienasycona

    Oj, trzeba było Neferowi pragnieniami boskich istot nie sięgać, bo nie wie jeszcze z czym przyjdzie mu się zmierzyć. Takie moje luźne przypuszczenia. Ciekawam również, jak Twórca ( mądry, lecz nie wszechwiedzący) poradzi sobie z kobiecą psychiką w dwóch tak silnych charakterach...

    13 sie 2015

  • Szarik

    Czułem przez skórę, że tak będzie. Część jak zwykle rewelacyjna, będę czekał na kolejne, z ciekawością czy moje dalsze przypuszczenia się sprawdzą.

    13 sie 2015

  • Ramol

    Ależ zakręciłeś Neferze teraz. Z "babami" jeszcze nikt nie wygrał! Aż takiej komitywy i to tak długotrwałej, nie spodziewałem się... choć może powinienem... Jako mężczyzna - zgodnie z ocenami obu pań - nie grzeszę rozumem widocznie i wydawało mi się, że opowieść pójdzie po linii najmniejszego oporu... Teraz mogę tylko rzec to, co kiedyś powiedział pewien filozof grecki: "Wiem, że nic nie wiem!"

    13 sie 2015