Pani Dwóch Krajów cz. 69

CI
     Namiętności i emocje opadały powoli. Ana tuliła męża w ramionach z niesłabnącą siłą.
     "Teraz musi się udać” - wyszeptała. - "Dzisiaj nadszedł mój czas, a Ona dotrzymała obietnicy... Kiedy, jeśli nie teraz?” - urwała, dostrzegając nadchodzącą Amaktaris.
     "Trzeba chyba uwolnić naszego arcykapłana? Skuty kajdanami wywołałby obecnie sensację na Dworze, nie jest już niewolnikiem. Chociaż kto wie? Może nawet trochę tego żałuje?”
     "Sprawując taką służbę, chętnie pozostałbym w niewoli” - odpowiedział.
     "Królowa ma jednak dla ciebie również inne zadania, takie, których nie zdołałbyś wypełnić pozostając w łańcuchach.” - Nadal bawiła się biczem, spoglądając przy tym na Nefera.
     Ana niechętnie wypuściła męża z objęć i powstała, by pozbierać porzucone insygnia władzy Pani Obydwu Krajów. Monarchini pochyliła się, sięgając dłonią po ukryty pod ceremonialnym pancerzem klucz od kajdan. Nie zdążyła jednak rozkuć Nefera.
     Z tylnej części pomieszczenia dobiegły jakieś odgłosy. W oczach Królowej dało się dostrzec zdziwienie. Strażnicy i słudzy zostali przecież odesłani i otrzymali zapewne wyraźne rozkazy, aby nie przeszkadzać Najjaśniejszej w kąpieli, czy też w tym, czym zamierzała się zajmować. Kapłan domyślił się, że za skrytymi obecnie w półmroku, bardziej odległymi kolumnami umieszczono boczne wejście dla służby, niezbędne dla funkcjonowania łaźni. Unoszące się znad niektórych basenów kłęby pary dodatkowo ograniczały widok. Po chwili wyłoniły się z nich cztery postacie, wkraczając w krąg lepszego światła. Postacie kobiece.
     "A więc tak się zabawiacie w tym waszym cywilizowanym kraju. A nie chciałam wierzyć... I to nas nazywacie barbarzyńcami.” - Mistrzyni Łowów obrzuciła pogardliwym spojrzeniem odzianą w królewskie szaty Anę, skutych łańcuchami mężczyzn oraz przede wszystkim samą Amaktaris. - "Przynajmniej wiecie, jak należy postępować z niewolnikami.” - Dostrzegła zapewne ślady po biczu na plecach czterech jeńców, a i na grzbiecie samego Nefera także. - "Tym lepiej, to tylko ułatwi nasze zadanie.” - Skinęła dłonią na towarzyszki.
     "Czego tu szukasz, Charis? To prywatna część apartamentów i nie zostałaś zaproszona.” - Władczyni zachowała wymuszony spokój, mocniej ściskając bicz, swój jedyny oręż. Ana zdążyła podnieść pasterską laskę. Bez zbędnych słów, obydwie z Najjaśniejszą ustawiły się w taki sposób, by zablokować przed Amazonkami przejścia pomiędzy basenami, podestami i kolumnami oraz osłonić zarówno siebie nawzajem jak i Nefera, nadal skutego i bezbronnego. Nie mogły jednak zagrodzić drogi wszystkim wojowniczkom. Kapłan chciał zawołać o pomoc, a przynajmniej krzyknąć, aby uciekały, zrozumiał jednak natychmiast, że żaden z tych pomysłów nie ma sensu. Łaźnia znajdowała się w samym sercu osobistych komnat Bogini, pomieszczenie posiadało grube mury, a straże przecież odesłano i zapewne uprzedzono, aby nie zwracały uwagi na ewentualne odgłosy rozkoszy czy bólu. Nie liczył też na to, by któraś z lwic chciała porzucić męża albo byłego osobistego niewolnika i ratować się ucieczką. Tymczasem dwie spośród podwładnych Mistrzyni Łowów rozeszły się po komnacie, odnajdując skutych Hetytów i Hapiru. W naturalny sposób wojownicy z tych samych plemion poszukali własnego towarzystwa, gdy Najjaśniejsza odpędziła ich od Any. Teraz nie próbowali krzyczeć, a uciekać nie byli w stanie. Przyglądali się zdumieni, nie wiedząc, co to wszystko ma znaczyć i czy to dalszy ciąg zabawy Pani Obydwu Krajów, do udziału w której ich zmuszono.
     "Zaprosiłam się sama, Władczyni Wojowników. W taki oto sposób” - Charis błysnęła nałożonym na palec pierścieniem. - "Poznajesz? To podobno twoja własność i otwiera tu wszystkie drzwi. Rzeczywiście, podziałało. Zresztą straże i tak stoją daleko... Zapewne, aby nie przeszkadzać w twoich rozrywkach.... To także powinnaś rozpoznać...” - Tym razem dobyła sztyletu.
     "A więc służysz teraz Moim wrogom i zdrajcom? To w taki sposób wojowniczki pojmują honor gościa?”
     "Nikomu nie służymy i nikomu służyć nie będziemy! To właśnie dlatego musisz zginąć, Pani Wojowników! Zbyt często wtrącasz się w nasze sprawy! A ten sztylet... Obiecałam tylko, że napije się twojej krwi. To znakomita broń, a obietnica niewiele mnie kosztowała, skoro i tak zamierzam cię zabić!”
     "A co ze złotem, na którym tak bardzo wam zależało?”
     "Pierwsza rata już nadeszła... Otrzymałam taką wiadomość. Może zdołamy też wydobyć więcej, ze świątyni Marduka w Babilonie. Złoto nie jest zresztą najważniejsze... Co prawda, po wszystkim chętnie zabiorę tę zabawkę.” - Trąciła stopą zapomnianą, podwójną Koronę Królów Egiptu. - "Na pamiątkę.”
     "Nigdy jej nie dostaniesz.”
     "Czyżby? Nie mam teraz jednak czasu na próżne rozmowy. Żegnaj, Pani Wojowników.” - Charis ruszyła powoli w stronę Najjaśniejszej. - "Zabijcie te głupie psy, nie potrzebujemy żadnych świadków” - rzuciła jeszcze ku swoim podwładnym. - "Tylko tego tutaj zostawcie mnie, sama poderżnę mu gardło!” - Chodziło jej oczywiście o Nefera.
     Pozostałe Amazonki także dobyły sztyletów. Stanowiły one ich jedyny oręż. Oczywiście, wchodząc na osobiste komnaty Królowej i posługując się nawet pierścieniem ze znakiem Oka Izydy nie mogły przecież otwarcie wnieść mieczy czy oszczepów. Na coś takiego straże mimo wszystko by nie pozwoliły. Dawało to jakąś szansę, ale przecież ani Amaktaris, ani Ana także nie posiadały prawdziwej broni. Ana nie była w dodatku żadną wojowniczką. Pomimo tego uniosła trzymaną w dłoni laskę, gdy towarzyszka Mistrzyni Łowów postąpiła w jej kierunku. Nefer chciał już zawołać do żony, aby jednak się cofnęła, gdy jego uwagę przyciągnęło jakieś zamieszanie. Jedna z Amazonek bez wahania wykonała rozkaz przywódczyni i szybko poderżnęła gardła dwóm bezbronnym Hapiru. Drugiej poszło gorzej. Hetyci, chociaż nadal skuci łańcuchami, próbowali walczyć. Pierwszy z nich rzucił się gwałtownie, gdy wojowniczka pochyliła się i przystawiła ostrze do jego gardła. Nie uniknął śmiertelnego pchnięcia, ale zdołał zachwiać zabójczynią. Sztylet wszedł głęboko, tyle, że w inne niż wybrane pierwotnie miejsce i zaklinował się przy kościach obojczyka. Amazonka nie zdążyła już uwolnić broni, w jej nogi wbił się bowiem towarzysz umierającego wojownika. Ostatecznie straciła równowagę i oboje wpadli do jednego z napełnionych basenów. Pozbawiona oręża, nie była w stanie natychmiast zabić walczącego z siłą rozpaczy Hetyty. Szamotali się w zimnej, pokrytej kawałkami pływającego lodu wodzie.
     "Pomóż jej!” - zawołała Charis do pierwszej z wojowniczek, zapominając na chwilę o koncentracji.
     Ten moment nieuwagi wykorzystała Amaktaris, smagając Amazonkę batem. Rzemień pozostawił czerwony ślad na twarzy Mistrzyni Łowów. Ta nie wypuściła jednak z dłoni sztyletu, otarła oczy z zalewającej je krwi i zachowując już czujność ponownie postąpiła ku Najjaśniejszej. Było jasne, że drugi raz nie popełni podobnego błędu. W dodatku, widząc kłopoty przywódczyni oraz uznając słusznie Królową za najgroźniejszego z wrogów, podwładna Charis puściła mimo uszu otrzymany rozkaz i zaczęła zachodzić Najjaśniejszą od boku. W tym celu musiała jednak okrążyć jeden z basenów.
     Wojowniczka, bawiąca się raczej dotąd z Aną niż prowadząca prawdziwy atak, postanowiła najwidoczniej szybko zakończyć sprawę i także pomóc towarzyszkom. Ruszyła zdecydowanie do przodu.
     "Cofnij się, Ano! Uciekaj!” - zawołał rozpaczliwie Nefer, dostrzegając przy tym pewną szansę. Nie wiedział, czy żona zrozumiała jego intencje czy też odstąpiła odruchowo. Tak czy inaczej, dziękował za to później wszystkim bogom. Widząc ustępującą przeciwniczkę, Amazonka skoczyła w pogoń i potknęła się o nogi kapłana, który wziął przykład od bezimiennego Hetyty. W przeciwieństwie do towarzyszki zdołała jednak ustać na nogach. Silnym kopniakiem odrzuciła ze złością krępującego ruchy jej stóp Nefera, ale nie próbowała użyć sztyletu. Może pamiętała jeszcze o zaleceniu Charis, a może nie znalazła już czasu, wobec nowego ataku Any. Uzdrowicielka nie zdołała, niestety, wykorzystać okazji natychmiast. Oficjalny stój Królowej i Bogini niezbyt nadawał się do walki, zwłaszcza ulubione przez Nefera eleganckie sandałki na obcasie, zapewne nałożone uprzednio z uwagi na upodobania męża. Odskakując, Ana także straciła równowagę i teraz dopiero rzuciła się naprzód, zadając cios laską i usiłując ponownie osłonić kapłana. Amazonka uchyliła się zręcznie, wykonała zwód sztyletem i zaskoczyła przeciwniczkę, chwytając wolną dłonią końcówkę królewskiego berła oraz wyrywając je uzdrowicielce z ręki.
     "Uciekaj!” - wrzasnął ponownie Nefer, ogarnięty nową falą grozy. - "Zostaw mnie i sprowadź pomoc!” - Na coś takiego było już oczywiście za późno, a okrzyk męża zdezorientował tylko niepotrzebnie Anę. Cofnęła się jednak instynktownie.
     Do łaźni wpadli głównym wejściem Harfan i Mistrz Apres. Libijczyk dzierżył w dłoni oszczep, Towarzysz Prawej Ręki nieodłączną laskę. Zerwał z niej końcówkę, odsłaniając wąskie, długie może na dwie pięści ostrze. Mistrz skoczył w stronę Amaktaris, cofającej się powoli aby uniknąć okrążenia.
     "Tutaj, Harfanie, szybko!” - zawołał Nefer.
     Przyjaciel posłuchał, naruszając być może obowiązki gwardzisty Królowej. Odepchnął Anę i stanął naprzeciw Amazonki. Uzbrojona tylko w sztylet nie miała szans w walce z najlepszym oszczepnikiem Królewskiej Gwardii. Nie próbowała jednak uciekać, a Libijczyk nie okazał żadnej litości. Poruszał orężem tak szybko, że kapłan nie miał nawet okazji docenić umiejętności żołnierza. Po chwili brązowy grot wgryzł się w trzewia wojowniczki. Harfan beznamiętnie przekręcił drzewce, uwalniając oszczep i pozwalając umierającej Amazonce upaść na kamienie posadzki.
     Tymczasem Mistrz zaatakował towarzyszkę Charis, nadal usiłującą zajść od boku Najjaśniejszą. Wojowniczka zdążyła się jeszcze odwrócić, ale nie zdołała uniknąć pchnięcia. Kończące laskę ostrze wbiło się w ciało Amazonki. Tę chwilę wykorzystała Łowczyni, skacząc w stronę Towarzysza Prawej Ręki z nisko pochylonym sztyletem w dłoni. Ponownie nie doceniła jednak umiejętności i odwagi Amaktaris. Nie widząc innego sposobu by ją zatrzymać, Królowa zarzuciła na szyję przeciwniczki trzymany oburącz rzemień bicza. Dzięki temu Apres zdążył uwolnić swoją laskę i ugodził teraz Charis, tuż poniżej lewej piersi. Mistrzyni Łowów zdołała jednak użyć swego oręża i zadając cios w tył, właściwie na oślep, trafiła w prawe udo Królowej. W tym miejscu ciało Władczyni osłaniał paradny pancerz. Być może zdołałby on spełnić swoją rolę i powstrzymał uderzenie, gdyby chodziło o zwykły sztylet z brązu. Charis walczyła jednak o wiele groźniejszym ostrzem, wykutym z niezwykłego, hetyckiego metalu. Przedarło się ono przez utwardzoną skórę i naszyte złociste blaszki. Coś nieprzyjemnie zgrzytnęło, może przebity pancerz, a może uszkodzona kość i noga spłynęła krwią. Amaktaris zachwiała się, ale nie upadła i nie wydała nawet jęku. Uwolniła tylko z uchwytu konającą Amazonkę, uniosła krawędź skórzanej spódniczki i usiłowała zacisnąć rzemień powyżej rany. Harfan podbiegł tymczasem do basenu z zimną wodą i raz jeszcze użył oszczepu, precyzyjnym ciosem kończąc trwające nadal zmagania ostatniej wojowniczki z hetyckim jeńcem. Tam również popłynęła krew, barwiąc na czerwono zarówno wodę jak i pływające w niej bryły lodu.
     "Skąd się tu wzięliście, Harfanie?” - spytał głupio Nefer, po chwili dopiero pojmując, że odpowiedź nie ma w tej chwili żadnego znaczenia.
     To Ana jako pierwsza otrząsnęła się z szoku i zaczęła działać w najważniejszej sprawie. Przypadła do Amaktaris, która zmuszona była tymczasem wesprzeć się na ramieniu Mistrza. Razem podprowadzili Najwspanialszą ku najbliższemu podestowi, na którym Władczyni mogła się położyć. Uzdrowicielka szybko zbadała ranę.
     "To nic...” - powiedziała Królowa. - "Kość jest cała... Tylko krew... I trochę boli.”
     "Masz rację, gdyby kość została naruszona nie zdołałabyś tu podejść. Ale musimy natychmiast zatrzymać krwawienie. Harfanie, szybko. Trzeba mocno zacisnąć ten węzeł.” - Ana poprawiła ułożenie rzemieni bicza. - "A ty, mistrzu, sprawdź czy sztylet nie został zatruty!”
     "Nie sądzę... To nie byłoby w stylu Amazonek... Ani też tego, kto dał im tę broń...”
     "Wygląda na czysty, o Pani. Pozwól jednak, że dokładnie zbadam to ostrze.”
     "Pamiętaj jednak, towarzyszu, że chciałabym odzyskać ten oręż... To dawny sztylet Mojego Ojca... Ojciec chyba nigdy by nie pomyślał, że napije się także Mojej krwi... Mimo wszystko, Charis dotrzymała danego słowa...”
     "Nie czas teraz na takie rozważania! Krwawienie ustaje, trzeba jednak zaszyć i obandażować ranę!” - Ana wydawała polecenia tonem nie znoszącym sprzeciwu.
     "Sprowadzę mojego brata.”
     "Później. Nie potrzebujemy zbędnego zamieszania... Nikt nie powinien o tym wiedzieć, w końcu krew królów nie może spływać na ziemię... Uzdrowicielka Ana zajmie się wszystkim. W sypialni mam potrzebne przybory... Nefer powinien wiedzieć, gdzie je znaleźć... Trzeba tylko wreszcie uwolnić naszego arcykapłana... Gorącą wodę weźmiecie z jednego z tych basenów.” - Najwspanialsza sięgnęła po klucz od kajdan i podała Libijczykowi.
     Podczas gdy przyjaciel zdejmował okowy z przegubów Nefera, Świetlista Pani powróciła do poruszonego już wcześniej tematu.
     "Powiedz jednak, mistrzu, jakim sposobem przybyliście tutaj z Harfanem w tak odpowiedniej chwili? Przecież odesłałam straże.”
     "To właśnie mnie zaniepokoiło, gdy w końcu o tym usłyszałem. Jak mogłaś, Amaktaris?”
     "Nie będę więźniem we własnym Pałacu... Straży do niczego dzisiaj nie potrzebowałam, a Horkan jest już od wczoraj w drodze na Synaj.”
     "Okazało się, że jednak potrzebowałaś i to bardzo, Najjaśniejsza Pani! Gdy Harfan przyznał się, co uczynił na Twój rozkaz, sprawdziliśmy posterunki. I znaleźliśmy żołnierzy, którzy przepuścili Amazonki okazujące Twój pierścień. Libijczyk nalegał, aby nie sprowadzać tu od razu wszystkich dostępnych strażników, więc przybiegliśmy sami. Na szczęście zdążyliśmy.”
     "Wszystko skończyło się dobrze, towarzyszu.”
     "Gdyby było ich więcej niż cztery...”
     "Właśnie... Gdzie są Elena i dwie pozostałe Amazonki? Zapowiadały, że wybierają się na polowanie, chciały zabrać ze sobą Irias... Mistrzu, natychmiast sprawdź co z księżniczką!”
     "Zostawiliśmy ją pod opieką sierżanta na placu ćwiczeń” - odezwał się Harfan, podchodząc z uwolnionym już Neferem.
     "Natychmiast upewnijcie się gdzie jest Irias! Potem możecie aresztować Elenę i jej towarzyszki, o ile zdołacie je znaleźć!” - Władczyni wydała ten rozkaz podniesionym głosem. - "Natychmiast!”
     "Ja się tym zajmę, Harfanie. Ty zostań tutaj i czuwaj nad naszą Panią! Przyślę straże.”
     "Nie rób zamieszania, mistrzu, i zajmij się Irias! Harfan wystarczy!” - Amaktaris zdawała się tracić cierpliwość.
     "Jak rozkażesz, o Wielka.” - Towarzysz Prawej Ręki pospiesznie opuścił łaźnię.
     "Idź po te igły i bandaże Neferze, skoro tak dobrze znasz sypialnię naszej Pani.” - Ana nie darowała sobie tej uwagi. Zaraz jednak ponownie skupiła się na ranie.
     Gdy kapłan wrócił po dłuższej chwili niosąc koszyk z przyborami leczniczymi Najjaśniejszej, Harfan ponownie zaciskał rozluźniony najwidoczniej węzeł na udzie Królowej. Szczęśliwie, krwawienie prawie ustało. Ana obmyła ranę.
     "Muszę to teraz zaszyć. Przytrzymajcie naszą Panią, nie powinna się ruszać.”
     "To niepotrzebne. Wytrzymam” - zaprotestowała Amaktaris.
     "Nie mam zamiaru ryzykować” - odparła Ana. - "Wolisz tak, czy mam kazać zakuć Cię w te łańcuchy? - dodała, a Nefer wcale nie miał pewności, czy żona żartuje.
     Postawiona przed taką alternatywą, Najwspanialsza wybrała uchwyt dłoni żołnierza i arcykapłana. Dotrzymała przy tym słowa i nie poruszyła się oraz nie wydała jęku, podczas gdy uzdrowicielka zszywała ranę, fachowo i starannie, ale niezbyt delikatnie. W takich chwilach nie należało jednak zważać na cierpienia pacjentki, choćby była nią sama Pani Obydwu Krajów. Wreszcie Ana skończyła i doceniła na swój sposób odwagę Bogini.
     "Harfanie, przynieś kilka brył lodu z tamtego basenu. Gdy je przyłożymy, zmniejszą ból i osłabią ewentualne krwawienie.”
     Libijczyk pospieszył wykonać polecenie.
     "Najjaśniejsza Pani!” - zawołał nagle. - "Ten Hetyta jeszcze żyje. Mam go dobić?”
     "Nie bracie.” - Królowa zamyśliła się na chwilę. - "Okazał się dzielnym wojownikiem i zasłużył na to, aby żyć. Daj ten lód, a potem wyciągnijcie Hetytę z wody, zanim zamarznie.”
     Okazało się, że skuty łańcuchami jeniec nie był w stanie samodzielnie wydostać się z basenu i rzeczywiście, pozostawiony tam samemu sobie musiałby umrzeć z zimna. Harfan i Nefer wyciągnęli go z pewnym wysiłkiem, zziębniętego i mokrego ale jeszcze żywego. Mimo woli spojrzał na nich z wdzięcznością.
     "Ciekawe, co on z tego wszystkiego rozumie?” - Pomyślał Nefer.
     "No i dobrze.” - odezwał się Libijczyk. - "Nie lubię zabijać bezbronnych.”
     "Wiem o tym, przyjacielu. Dzięki temu ja sam jeszcze żyję.” - Kapłan uderzył wojownika po plecach.
     "A z kolei dzięki tobie żyjemy my wszyscy. Ten tutaj... Żaden z władców Obydwu Krajów nie miał jeszcze w swojej gwardii Hetyty... Zobaczymy, może ten się nada. Wśród swoich i tak nie ma teraz już czego szukać.”
     Ana ukończyła tymczasem nakładanie bandaży. Opatrunek pozostał czysty, a okłady z lodu najwyraźniej zmniejszyły ból.
     "Jest jeszcze jedna sprawa” - odezwała się Amaktaris. - "Arcykapłanie, pierścień. Przynieś go!”
     Nefer podszedł do ciała Charis i z pewnym trudem zerwał z palca Amazonki klejnot ze znakiem Królowej. Błękitny kamień, w którym wycięto Oko Izydy, lśnił tu i tam złocistymi plamkami. Magiczny kamień Władców Górnego i Dolnego Kraju. Ostatni raz kapłan widział ten pierścień w Tamadah, w ręku Kruto, gdy zbuntowany więzień zgniatał kabłąk i wpychał klejnot do tulejki z listem do księcia Nektanebo. Kuzyn królowej polecił najwidoczniej naprawić obręcz i posługiwał się pierścieniem we własnych celach... Ale nie, przecież później jeszcze, na oczach Nefera, arcykapłan Heparis przekazał pierścień Ramose... Wielu wykorzystywało ten znak, a wszyscy w złych zamiarach... Ale teraz wreszcie z tym koniec.
     "Drogo kosztowało Mnie odzyskanie tego klejnotu...” - powiedziała cicho Amaktaris. - "Uczynił wiele zła...” - Zdawała się wtórować myślom swego sługi.
     "Pani, gdybym nie zawołał Harfana... Może nie zostałabyś ranna...” - Poczucie winy dręczyło Nefera od chwili, gdy ujrzał krew Władczyni spływającą na kamienie posadzki.
     "I zapłaciłabym za to życiem twojej żony, a pewnie i twoim? Wtedy dopiero ten pierścień stałby się prawdziwie przeklętym... Wolę już, aby ceną stała się tylko Moja własna krew.”
     A jednak życzenie Królowej nie spełniło się. Zapłata okazała się znacznie wyższa. Przekonali się o tym już wkrótce, gdy powrócił Mistrz Apres. Wszedł bez pośpiechu, z pozbawionym uczuć wyrazem twarzy. Oczyścił już swoją laskę i ponownie ukrył ostrze.
     "Co z Irias?” - spytała szybko Władczyni.
     "Żyje, jest cała i zdrowa. Obecnie pod dobrą opieką.”
     "Elena i pozostałe Amazonki?” - Najjaśniejsza pozwoliła sobie na okazanie ulgi.
     "Wszystkie trzy są martwe, Wielka Pani. Zginęły w walce i żadnej nie udało się pojmać. Zabito je zresztą zanim przybyłem z rozkazem aresztowania.” - Apres nadal nie ujawniał żadnych emocji. Nie wzbudziło to niepokoju Nefera ale Amaktaris musiała znać Towarzysza Prawej Ręki o wiele lepiej.
     "Co się stało, mistrzu? Mów i nie ukrywaj złych wieści!”
     "Pułkownik Tereus, Najdostojniejsza Pani... To on powstrzymał Amazonki, nie pozwolił im zabrać Irias, chociaż powoływały się jakoby na Twój rozkaz... Doszło do walki i otrzymał pchnięcie oszczepem. To jednak zaalarmowało straże i sprowadziło pomoc. Wojowniczki nie zdołały porwać księżniczki i zginęły... Tyle, że dla pułkownika było już za późno.”
     "Co z nim?”
     "Umiera... Wezwałem mojego brata, ale... Sierżant już z tego nie wyjdzie, ostrze rozpruło wnętrzności... Jest przytomny i chce Cię widzieć... Raczej nie da się go przenieść...”
     "To ja tam pójdę...” - Królowa usiłowała wstać, w czym przeszkodziła Jej Ana. - "Pomóżcie mi!” - rozkazała Władczyni. - "Tym razem nie próbuj grozić zakuciem w łańcuchy, muszę iść do umierającego żołnierza!”
     Mistrz okazał pewien ślad zdziwienia, słysząc ostatnie słowa Amaktaris, ale Ana ustąpiła.
     "Chyba rzeczywiście musisz... Pomóżcie naszej Pani, tak jak tego chce! Dajcie tu jakąś deskę i zanieście Ją, nie powinna teraz chodzić!” - poleciła Neferowi i Harfanowi.
     Libijczyk pospiesznie przyniósł z najbliższej komnaty proste siedzisko, na którym spoczęła podtrzymywana przez uzdrowicielkę Królowa, podczas gdy kapłan i wojownik unieśli ją w górę. Mistrz ruszył przodem, aby usunąć z drogi przypadkowych gapiów. Władczyni nadal zależało na zachowaniu odniesionej rany w tajemnicy. Gdy pamiętnym dla Nefera korytarzem dotarli na plac ćwiczeń, zastali tam już tylko Towarzysza Prawej Ręki, Mistrza Serpę, Irias i oczywiście sierżanta. Ciała trzech martwych wojowniczek zdążono odsunąć ku bocznym ścianom, nadal widać było jednak ślady krwi.
     "Co się stało, Pani?” - Roztrzęsiona Irias podbiegła do Królowej. - "Ty też jesteś ranna? Ale nic Ci nie będzie?”
     "Tak, nic mi nie będzie... Co z tobą? Co z sierżantem?”
     "One przyszły tu nagle, chciały, żebym pojechała z nimi na polowanie... Mówiły, że o tym wiesz. Ale przecież obiecałam wczoraj, że nie pojadę i zostanę w pałacu... Powiedziałam, że nie pójdę... Ta Elena bardzo nalegała, chciała mnie zmusić i wujek Tereus na to nie pozwolił... Kazał im stąd iść... A potem ona... Wtedy one we dwie ruszyły na niego z oszczepami... Wujek miał swój miecz, uderzył Elenę, ale ta druga wbiła mu oszczep w brzuch... Z jedną ręką nie mógł walczyć tarczą... Chciałam pomóc, ale ostatnia z nich trzymała mnie przez cały czas... W końcu udało mi się ugryźć ją w palec i puściła, ale było już za późno... Potem nadbiegli żołnierze... Może powinnam była z nimi pojechać... Powiedz, że wujkowi też nic nie będzie!”
     "Dobrze zrobiłaś, że nie chciałaś z nimi iść, bardzo dobrze.” - Amaktaris wstała z trudem i przytuliła księżniczkę. - "A sierżant Tereus...” - Królowa spojrzała ku leżącemu na piasku żołnierzowi, przy którym klęczał Mistrz Serpa. Ten ledwo dostrzegalnie pokręcił głową. - "Chodźmy do niego.”
     Amaktaris zrobiła kilka kroków, prowadząc Irias za rękę i sama podtrzymywana przez Anę. Powoli, z wysiłkiem uklękła. Twarz Tereusa wydawała się niezwykle blada. Okropna rana na brzuchu nie pozostawiała wątpliwości co losu wojownika. Któryś z gwardzistów albo też sam Mistrz usiłował ją zamknąć, ale nie wydawało się to możliwe do wykonania. Obecnie uzdrowiciel powstrzymywał już tylko wnętrzności przed wylaniem się na zewnątrz.
     "Sierżancie...”
     "Jesteś, Księżniczko... To dobrze, na to czekałem...”
     "Tereusie, jak mam ci dziękować? Co mogę dla ciebie zrobić...”
     "Szkoda czasu na takie gadanie, Księżniczko... Mam tylko dwie prośby...”
     "Mów!”
     "Opiekuj się Irias...”
     "Tak, Terusie... Co jeszcze?”
     "Zachowaj mój miecz... Chcę, abyś to Ty go teraz miała...”
     "Złożę to ostrze na twoim stosie pogrzebowym!” - Królowa nie próbowała ukrywać przed umierającym prawdy. Jako doświadczony wojownik i tak wiedział już zresztą wszystko. Taka rana musiała przynieść śmierć.
     "Nie, jest Twój... Obiecałaś... A mój stos pogrzebowy... Twoim poddanym nie będzie w smak taki cudzoziemski obrzęd...”
     "Nie dbam o to!”
     "A powinnaś, zwłaszcza teraz... To wszystko nie może pójść na marne... Jeśli już koniecznie musisz, to gdzieś na uboczu, na pustyni... Moim bogom nie zrobi to różnicy... To też obiecaj...”
     "Dobrze, obiecuję.”
     "I jeszcze jedno... Chciałbym... Nasza księżniczka... Może kiedyś, sama wiesz co... Gdy uznasz, że nadszedł czas...” - Pułkownik wyszeptał to z wysiłkiem i oprócz pochylonej nad jego głową Amaktaris tylko Nefer usłyszał te słowa, a raczej bardziej domyślił się ich znaczenia.
     "Zrobię co zechcesz, sierżancie. Obiecuję!”
     Ostatnie przyrzeczenie Amaktaris nie miało już jednak znaczenia. Tereus przymknął oczy, a jego oddech po chwili zamarł.
     "Sierżant nie żyje” - ogłosiła Władczyni. - "Zginął w służbie Królowej i teraz możemy tylko urządzić mu odpowiedni pogrzeb oraz pomścić jego śmierć.”
     "Te, które zaatakowały Tereusa, są już martwe” - odezwał się Mistrz Serpa. - "Jedną z nich zabił on sam.”
     "Jest jeszcze ktoś... Ktoś bardziej winny niż te wojowniczki... Towarzyszu Prawej Ręki, daj mi ten hetycki sztylet. Gdyby nawet został zatruty, i tak nic już na to nie poradzimy. Nie odczuwam zresztą żadnych objawów, poza normalnym bólem zranionego ostrzem ciała...”
     Mistrz podał Władczyni niezwykłą broń, a ta wezwała z kolei Harfana.
     "Bracie, oto sztylet Mojego Ojca. Zdobył go i używał w walce. Wręczyłam to ostrze komuś niegodnemu i bardzo żałuję tej decyzji. Przyjmij ten oręż jako nowy dowódca Królewskiej Gwardii!”
     "Pani, ja nie nadaję się na to stanowisko! Zawiodłem Cię choćby dzisiaj.”
     "Ostatnio ciągle słyszę podobne słowa, nie powtarzaj ich więc na darmo. Nadajesz się znakomicie i nie możesz odmówić Królowej swojej służby w takiej chwili. Dowódco, oto twoje pierwsze zadanie. Ruszaj za oddziałem Horkana i sprowadź tutaj setnika. Jeżeli to się nie uda, przywieź jego ciało. Ale wolałabym, aby przybył żywy. Wybierz najlepszych ludzi i wykonaj tę misję bez wzbudzania rozgłosu. Oto pierścień, który potwierdza, że spełniasz rozkazy Pani Obydwu Krajów! Niech raz chociaż posłuży przeprowadzeniu Mojej woli! Nie trać czasu, bracie.”
     Wobec takich słów Władczyni, Harfan nie zawahał się. Przyjął tak pierścień jak i sztylet, uderzył pięścią w tors, po czym bez słowa ruszył ku koszarom.
     "Mistrzu uzdrowicielu, dziękuję za to, że próbowałeś pomóc sierżantowi... Bogowie zadecydowali inaczej... Zajmij się ciałem Tereusa. Spalimy je zgodnie z obyczajem jego ludu, za kilka dni... Tak jak chciał, na pustyni.”
     "Pani, twoja rana...”
     "Wiem, wymaga opieki. Nie wątpię w talenty Any z Abydos. Ty chyba także nie? Ale dobrze, pozwolę wam obejrzeć ją wspólnie jeszcze raz. Tylko zachowajcie wszystko w tajemnicy. Ty zaś, towarzyszu...” - Monarchini zwróciła się teraz ku Mistrzowi Apresowi. - "Musisz jak zawsze zadbać o wszystko i uprzątnąć ten bałagan. Tutaj oraz w łaźni.”
     "Myślę, że wojownicy kopca poradzą sobie i z tym zadaniem, o Wielka.”
     "O nie, mistrzu. Ostatnią ucztę mieli dwa dni temu. To zbyt krótki czas, aby porządnie zgłodnieli, a Ja chciałabym, aby odczuwali głód. Wielki głód, podobny Mojemu własnemu... Niech poczekają... Mam nadzieję, że to oczekiwanie nie potrwa zbyt długo.”

nefer

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 4991 słów i 28760 znaków, zaktualizował 5 paź 2016.

15 komentarzy

 
  • Przemo

    Kiedy nastepna czesc bo kuz nie moge sie doczekac

    12 paź 2016

  • nefer

    @Przemo Jutro wstawię. Pozdrawiam i zapraszam.

    12 paź 2016

  • violet

    Cóż można jeszcze więcej powiedzieć... Majstersztyk!

    9 paź 2016

  • nefer

    @violet Dzięki za uznanie dla skromnego bajarza od Pani Rezydencji.  :)

    9 paź 2016

  • violet

    @nefer Takiego bajarza każda rezydencja chciałaby gościć :)

    9 paź 2016

  • Roksana76

    Witaj. Nie muszę chyba pisać, że jestem pod wrażeniem, bo doskonale o tym wiesz, ale pozwolę sobie na pewną, może trochę zaskakującą myśl. Mimo wszystko, żal mi Horkana. Jeśli naprawdę jest zdrajcą, a sztylet to potwierdza, to jego los będzie straszny. Myślę, że na tego młodego, ambitnego chłopaka spadło zbyt duże "szczęście". Nie udźwignął roli, jaką przewidziała dla niego królowa. To go nie tłumaczy, ale widziałam to nieraz w prawdziwym życiu i zawsze napawało mnie żalem. Mam takie nieprzyjemne uczucie, że gdyby nie spotkał Amaktaris, jego życie potoczyłoby się wspaniale. Młody, dobrze urodzony, zdolny... Cóż, bogowie zdecydowali inaczej.  
    Pozdrawiam

    9 paź 2016

  • nefer

    @Roksana76 Masz rację, on nie jest z gruntu zły, posiada wiele szlachetnych cech. Długo "nie chciał powiedzieć" autorowi, jaką rolę wybiera. Rzeczywiście, zainteresowanie królowej przyniosło mu zgubę, nie udźwignął roli, którą dla niego przeznaczyła. I na dodatek spotkał jeszcze Nefera... Początkowo go lekceważył i traktował łaskawie, potem uznał za rywala, wreszcie za wroga i próbował zniszczyć. Gdy to się nie udało, zdradził, może początkowo nie do końca świadomie i w całej pełni, potem ulegał już biegowi wypadków. Słusznie podkreśliłaś tragizm tej postaci. Silny, odważny i energiczny, okazał się jednak ostatecznie za słaby...

    9 paź 2016

  • Roksana76

    @nefer, zastanawiam się tylko, dlaczego przyczynił się do zamachu na królową? Ona nosi, być może, jego dziecko! Nawet, jeśli brał pod uwagę czyste kalkulacje, a nie uczucia, to przecież jako prawdopodobny ojciec przyszłego władcy Egiptu miałby większą władzę, niż w przypadku śmierci Amaktaris. Chyba, że zaślepiła go taka zazdrość, że kompletnie stracił rozum...?
    W każdym razie bohater z krwi i kości, a przecież przyszedł z "drugiego planu"! Chylę czoła :) i pozdrawiam.

    10 paź 2016

  • nefer

    @Roksana76 Myślę, że ewentualne ojcostwo spodziewanego następcy nie dałoby Horkanowi żadnej władzy. Amaktaris nie pozwalała, aby takie względy odgrywały rolę przy podejmowaniu decyzji. Nefer raz czy drugi póbował się na to powołać i dostał po łapach, delikatnie, ale jednak jednoznacznie. Jedyny sposób osiągnięcia prawdziwej władzy stanowiło małżeństwo, ale do tego droga jawiła się daleka i chyba coraz dalsza... W dodatku zżerała go zazdrość o Nefera, zwłaszcza odkąd został ułaskawiony, powrócił do służby i odegrał decydującą rolę w sprawie zaćmienia, a potem jeszcze awansował... Stąd narastające niezadowolenie Horkana, który widząc sukcesy rywala skłonił się stopniowo ku zdradzie. A teraz został jeszcze wygnany... Wprawdzie królowa nie ukarała go i dała nadzieję wybaczenia, ale jednak w odległej perspektywie, a rywal pozostał na miejscu... Tego już nie udźwignął...

    10 paź 2016

  • Roksana76

    @nefer , mniej więcej tak mi się to jawiło. Rozegrałeś to jednak po mistrzowsku! cały czas trzymałeś nas w napięciu: dobry, czy nie dobry? I wiesz co? Nadal nie jestem pewna, czy powinno się go całkowicie potępić, czy trochę współczuć. Uwielbiam takie niejednoznaczne postaci.
    Pozdrawiam.  :)

    10 paź 2016

  • Micra21

    Zaskoczenie całkowite. Choć, jak ktoś już napisał, odesłanie straży mogło sugerować taki obrót spraw. Poziom trzymasz, jak zawsze :) Pozdrawiam

    6 paź 2016

  • nefer

    @Micra21 Tak, była to okazja dla wrogów, którą chcieli wykorzystać. Ja również pozdrawiam.

    6 paź 2016

  • Lolek2

    Hehe,,,  znowu wpadles na swietny pomysl, dobre wyczucie momentu na zamach, przemyslane i pasuje do calosci. Zlo ma juz coraz mniej twarzy.  Mam nadzieje ze Horkan umrze zjawiskowo, samo zeslanie do mrowek nie wystarczy (to juz bylo), smierc musi byc wyjatkowa. No i zeby Harfan wrocil zdrow.

    5 paź 2016

  • nefer

    @Lolek2 Nie mogę powiedzieć, sam wiesz  ;)

    5 paź 2016

  • Ramol

    Wątpię, że to koniec zaskoczeń w tej sadze... Stawiałem na współdziałanie setnika Horkana z Amazonkami. Nie sądziłem jednak, że to będzie aż tak krwawe... Wydaje mi się, że Hafran jest świetnym kandydatem na dowódcę gwardii, nie sądzę, aby setnik miał wielkie szanse na wywinięcie się... Niepokoi mnie jednak cisza w obozie spiskowców. Kapłani Ozyrysa nie należą do ludzi łatwo dających się zastraszyć. Obecnie starają się uchodzić na zlęknionych i spacyfikowanych, lecz nie wierzę w ich szczerość... Słowem: Autor jest w świetnej formie, wciąż nas zaskakuje, ostatnim zaś zaskoczeniem będzie z pewnością ostatni akapit przed słowem "KONIEC".
    Gratulacje Zbyszku!

    5 paź 2016

  • nefer

    @Ramol Hej. Kilka zaskakujących (mam nadzieję) wydarzeń jest jeszcze w zamyśle. Amazonki nie są zbyt wyrafinowane, zwłaszcza gdy zostały bez Koriny. Usiłowały więc wykonać plan podsunięty im przez Horkana. A ta cisza też znajdzie wyjaśnienie... Koniec kiedyś nastąpi, czy okaże się zaskoczeniem... zobaczymy.  ;) Pozdrawiam.

    5 paź 2016

  • Petrix

    @nefer czyli potwierdzasz, że to Horkan maczał w tym palce w spisku ... :P

    7 paź 2016

  • nefer

    @Petrix Pieścień nie stanowi jeszcze stuprocentowego dowodu (mógł go jednak posiadać ktoś inny) ale sztylet jest jedyny w swoim rodzaju. Amaktaris musiała rozpoznać to ostrze, skoro należało do jej ojca.

    7 paź 2016

  • dadek

    Neferze,kilka razy już chciałem skomentować kolejne części,jednak nie było moim zamiarem dublowanie komentarzy.
    Jednak dzisiaj. . .  
    Ciśnie się na usta pytanie - dlaczego Tereus ? ? ?
    Chociaż marnym pocieszeniem jest sposób w jaki zginął ten Wielki Wojownik.Oddał to,co miał najcenniejsze w zamian za to w co wierzył i kogo kochał.Śmiem twierdzić,że bardziej ukochał Irias niż swoją Królową.Ale to tylko moje zdanie.

    Pozdrawiam Cię  Neferze i Was,drodzy wierni czytelnicy tej powieści.

    5 paź 2016

  • nefer

    @dadek Miło powitać, w takim razie.  :)  Jak sam piszesz, trudno powiedzieć, którą z nich kochał bardziej. Obydwie traktował jak córki, czyż może więc dziwić, że był gotowy oddać życie w ich obronie... A dopóki żył, Irias nie mogła się dowiedzieć...

    5 paź 2016

  • Ewa

    Rzeczywiście znów zaskoczyles wszystkich Amazonkami w łaźni Królowej i  walką na laziennym polu. Horkan na razie przewidywalny, choć przebieg wątku też zaskakuje. O Irias jestem spokojna bo obiecales, ale papy Tereusa szkoda. Amaktaris ma o jednego przyjaciela mniej. No i zachowanie Any w stosunku do Amaktaris...naprawde Lwica, a zwazywszy ze nieco starsza od Królowej to i niejedne umiejętności, połączone z doświadczeniem, zapewne jeszcze pokaże, aczkolwiek na tym polu pewnosci co do wygranej nie ma, może  remis? Pieknie to rozegrałeś.

    4 paź 2016

  • nefer

    @Ewa Mam tylko nadzieję, że nie rozszarpią Nefera  :blackeye: . A Amaktaris chowa coś w zanadrzu... Tereus... Dopóki żył, Irias nigdy nie mogłaby się dowiedzieć...

    5 paź 2016

  • Ewa

    @nefer  No cóż Irias mialaby czas żeby sie dowiedzieć, mloda jeszcze, choć rożki może pokazac każdemu, nawet ukochanej Królowej, może bardziej niż Neferowi. Jest w wieku sprzyjającym, a zważywszy na teperament dorastania.... A Lwice no cóż... bez obaw, Neferowi w to graj...nie skrzywdza, a raczej....:)) :rotfl:

    7 paź 2016

  • nefer

    @Ewa Myślę, że niejeden może się o istnieniu tych różków jeszzce przekoanć, ale to już wykracza poza horyzont opowieści. A Nefer chyba rzeczywiście w sumie zadowolony z życia  ;)

    8 paź 2016

  • Funkykoval197

    Pierwszy...Rycerz Księżniczki dziekuje za jej uratowanie (ponowne):-D
    A tym k* amazonkom należała się kulka (albo raczej ostrze). Chyba już żadna nie została na miejscu?
    Szkoda Tereusa tak jak śp. Amara.
    A co do treści rozdziału to nie spodziewałem się takiego frontalnego ataku (choć te baby podejrzewałem od dawna). :-D
    Gratuluję i podrawiam

    4 paź 2016

  • nefer

    @Funkykoval197 Zgadzam się z Tobą w zupełności, toteż wszystkie dostały to, na co zasłużyły. Co do Irias, to chciały ją raczej porwać i wywieźć z Egiptu... Ale co stałoby się z nią później, gdyby zaczęła być niewygodna - a dorasta i na pewno nie przystałaby na rolę niczyjej marionetki...Kto wie?

    5 paź 2016

  • Funkykoval197

    @nefer Właśnie mi chodziło o to porwanie.

    6 paź 2016

  • Czytelnik2

    Tak nie można. Albo zakuwają genitalia w dyby albo napadają jakieś baby. Tak nie można uprawiać seksu. Nefer jeszcze nabawi się nerwicy.  
    Z innej bajki. Jak, według poprzedniego odcinka, Nefer został rozkuty po kilku miesiącach, to ciąża Amaktaris powinna już być widoczna. Ciekawe jak to wytłumaczy. Obecnie, ciążę u koleżanki z pracy wykrywa się po tym, że nagle przestaje pić kawę. A wtedy?

    4 paź 2016

  • nefer

    @Czytelnik2 Hej. Seks to sport ekstremalny.  :devil: Egipcjanie rozpoznawali jakoby ciążę podlewając moczem kobiety ziarna zboża - jeżeli dobrze i szybko wschodziły, to... Masz rację, ciąża Amaktaris wkrótce stanie się widoczna. Ale ona już dawno przewidziała, co należy w tej sprawie zrobić. Podjęła nawet stosowne działania, tylko Nefer jeszcze o tym nie wie...  :P

    5 paź 2016

  • Petrix

    @nefer ciekawe czy aż tak dawno skoro jeszcze kilka dni wstecz w fabule był skazany na śmierć ... ;)

    5 paź 2016

  • nefer

    @Petrix Przekonasz się, gdy zobaczysz co to za plany i działania.  :P

    5 paź 2016

  • Petrix

    @nefer w sumie  
    Ale cały czas świta mi w głowie ta akcja jak Nefer dostał się z jej rozkazu na plac tortur ... Może dlatego, że w tamtym momencie zakończył się zapas i zacząłem tygodniowe czekania.
    I mam pewną teorię kiedy zaczęła coś wyczyniać ... ;)

    5 paź 2016

  • nefer

    @Petrix Podziel się, jeśli chcesz. Ale może nie psujmy zabawy.

    5 paź 2016

  • Petrix

    @nefer wiem, nie mam zamiaru innym psuć zabawy :), na prawdę ciekawe pomysły przychodzą do głowy czasem, gdy nie znamy przyszłości bohaterów, a próbujemy się domyśleć co ich czeka i co oni kombinują :D
    Tak zabawa jeszcze bardziej wzmaga apetyt na kolejne częci:)

    7 paź 2016

  • Czytelnik2

    @nefer To jest sport ekstremalny u modliszek, gdzie samica wcina samca już w trakcie kopulacji (zaczynając od dekapitacji) ale u ludzi? Pójście do łóżka ma dostarczać wiele emocji ale niekoniecznie takich.

    7 paź 2016

  • nefer

    @Czytelnik2 Zależy z kim.  :devil:  I tutaj nie było łóżka.  :blackeye:

    7 paź 2016

  • Nowicjusz

    Bardzo zaskoczyłeś a mało co mnie zaskakuje poza twoim dziełem

    4 paź 2016

  • nefer

    @Nowicjusz Jak już napisałem poniżej, to najlepsze miejsce na próbę zamachu, a chętni i okazja akurat się znalazły...  Pozdawiam.

    5 paź 2016

  • batavia

    Jestem pełen uznania... :hi:

    4 paź 2016

  • nefer

    @batavia Dzięki i pozdrawiam.  :cheers:

    5 paź 2016

  • POKUSER

    Porwał mnie wartki prąd akcji, a trup słał się gęsto :) Amazonek w królewskiej łaźni się mimo wszystko nie spodziewałem... Niesamowity odcinek Neferze, gratulacje

    4 paź 2016

  • nefer

    @POKUSER Już jakiś czas temu uznałem, że to jedyne miejsce w pałacu na dokonanie zamachu. A teraz nadarzyła się wyjątkowa okazja.

    5 paź 2016

  • Szarik

    Jak masz to w pięknym zwyczaju - zaskoczyłeś. Gratuluję. Pytanie jaki los pisany owocowi tak dramatycznych chwil? ;)

    4 paź 2016

  • nefer

    @Szarik To wiedzą tylko bogowie.  ;)

    5 paź 2016

  • Wrobelek

    Pierwsza :)

    4 paź 2016

  • POKUSER

    @Wrobelek a ja dzisiaj drugi. Biorę się za czytanie :)

    4 paź 2016

  • nefer

    @Wrobelek To gratuluję (i dziękuję) Wam obojgu.  ;)

    5 paź 2016