Wakacje by Jack Bean cz.1

Cos starego... ale tu nowego ;)

Tom w milczeniu spędził ostatnie kilkanaście minut. Jednostajny szum auta po woli sprawiał, że jego myśli błądziły gdzieś na granicy jawy i snu. Przez półprzymknięte oczy spoglądał na swoją żonę Jenny prowadzącą ich auto. Mieli już za sobą spory kilkunastoletni staż i jedno dziecko, mimo wszystko musiał przyznać, że oboje trzymali się znacznie lepiej niż większość ich równolatków. Tom jak na 37 lat miał sportową sylwetkę, którą zawdzięczał męczącym może i monotonnym, ale regularnym treningom na siłowni. Jenny z mniejszym samozaparciem uczestniczyła w zajęciach ruchowych, a więcej zawdzięczała matce naturze. Jedynie ostatni rok w miarę regularnie poświęcała Jodze. Miała 35 lat, ale wiele nowo poznanych osób uważało, że jest tuż po dwudziestce lub co najwyżej skończyła dwadzieścia pięć lat.
Tom jeszcze raz zlustrował Jenny od stóp do głów. Niezbyt wysoka, a może nawet malutka - 162 cm wzrostu, długowłosa blondynka miała wspaniałą figurę klepsydry. Pokaźny biust, wspaniale wysklepiony tyłek, szczupłe nogi, długie włosy sprawiały, że jej postać robiła wrażenie na mężczyznach. Połączenie filigranowej dziewczynki z figurą wartą grzechu. Ech… gdyby jeszcze harmonizowało z tym usposobienie. Niestety Jenny - jak ocenił Tom - ma ciało seksbomby jednak umysł księgowego. Czym z resztą zajmowali się oboje zawodowo. Zawsze poukładana, zapięta na ostatni guzik i trzymająca dystans do wszystkich i wszędzie.
Tom zastanawiał się, kiedy ta odrobinę szalona kobieta, którą poznał na studiach i która została jego żoną zmieniła się w tą „idealną panią domu”. Przecież początki ich małżeństwa były pełne namiętności i wspólnej zabawy, ale z upływem czasu zarówno on jak i ona pod wpływem obowiązków domowych, pojawiających się z czasem kredytów, a później dziecka zaczęli wpadać w szpony marazmu.
Ostatnio kochali się chyba ponad półtorej roku temu – próbował sobie przypomnieć Tom – po urodzinach Adama… byli trochę wstawieni, dziecko zostało z opiekunką, a oni nie chcieli wracać w takim stanie do domu i spali u Adama w gościnnej sypialni. Z tego, co pamiętał Tom był to taki typowy „quicky”, trochę chichotów tłumionych przez kołdrę, zadarte do góry koszule, jego ręce błądzące po jej piersiach, a jej po jego penisie. Potem szybka penetracja (nie była chyba jeszcze gotowa i tych kilka pierwszych ruchów nie było komfortowych, bo była dość sucha), potem jego pośpieszny strzał i sen. Nie zatroszczyłem się o nią – pomyślał Tom – z lekkim wstydem. W zasadzie od jakiegoś czasu chyba nie uważam na jej potrzeby tak jak powinienem. Może gdybym bardziej popracował nad tym związkiem, a przede wszystkim nad jej potrzebami wszystko wyglądałoby inaczej?
Tom, od kiedy pamiętał miał znaczne potrzeby seksualne. Najpierw masturbacja, którą odkrył, jako bardzo młody chłopak na jednym z obozów szkolnych, a która potem na długie lata stała się jego przyjemnym nałogiem i wreszcie dziewczyny. Tom może nie miał największej ilości partnerek wśród jego kolegów, ale uważał, że jest osobą o dużym doświadczeniu seksualnym, która spróbowała w życiu wiele z tego, co było do spróbowania. Większość też jego partnerek mówiła mu, że jest dobrym kochankiem. Kiedyś zwracał szczególną uwagę, aby im było dobrze… kiedyś…  
A teraz znów wrócił do swego starego, przyjemnego nałogu, którego nigdy tak naprawdę nie porzucił. Wykorzystywał wszelkie chwile samotności, które przeznaczał na solidny onanizm z towarzystwem pikantnych filmików lub lektury. W miarę upływu czasu zauważył jedno, że w przeciwieństwie do swoich szczenięcych lat nie wystarczy już mu tylko kawałek damskiego biustu lub odsłoniętej cipki, teraz najbardziej lubił zapaść się w czeluści fotela z paczką chusteczek higienicznych i jakiegoś dobrego filmu porno zawierającego sceny gang-bang lub chociażby połykania spermy.
Oczywiście zdawał sobie sprawę, że to tylko taka niewinna gra. W życiu takie zabawy się raczej nie zdarzają poza – jak mniemał – osobom skrajnie niewyżytym, z pogranicza patologii. Jednak w bezpiecznym zaciszu domowego ogniska uwielbiał oglądać sceny, w których jedna kobieta przyjmuje kilku mężczyzn. Co jest zaprzeczeniem męskiej pornografii, nie tylko sprawiało mu przyjemność oglądanie samej „akcji” odartej z wszelkiej erotyki, ale lubił, gdy film miał, choć szczątki scenariusza wprowadzającego w scenę seksu. Spotkanie, rozmowa, nawiązanie gry, flirt…  
Wiedział jednak, że trzeba oddzielać życie od marzeń. Zwłaszcza, gdy w życiu jest jak jest. Jego żona była dość pruderyjna. Wprawdzie kochali się na początku związku dość często i namiętnie. Jednak preferowała ona seks w kilku ustalonych pozycjach gdzie pozycja „na pieska” uznawana była za jedno z największych szaleństw. Żona także nie lubiła seksu oralnego – o ile przyjmowała jeszcze lizanie szparki z pewną ochotą, choć sama nigdy tego nie zaproponowała, to odwdzięczanie się z tym samym w stronę Toma traktowała, jako coś wysoce niemiłego. Nie muszę wspominać, że poza incydentalnymi przypadkami nie próbowała spermy Toma, prosząc go by dawał znać, gdy będzie dochodził.  
Monotonia, życia małżeńskiego doskwierała Tomowi, do tego trzeba by dołożyć duże napięcie zawodowe w pracach obydwojga, więc gdy nadarzyła się okazja, aby wyjechać na tygodniowe wakacje nad morze, zarówno on jak i ona przyjęli to z radością. Dodatkowo okazało się, że brat Jenny wraz z żoną i swoimi dzieciakami w tym terminie wybierał się do „Disney World” i zadeklarował, że z przyjemnością zabierze ze sobą także ich malucha.  
- Cały tydzień dla siebie – powiedział – może zmajstrujecie kolejne? – Dodał z przymrużeniem oka.
Nie trzeba było tego im długo powtarzać, mimo, że kochali swoje dziecko – tydzień spędzony na labie, bez żadnych zobowiązań przemówił zarówno do niego jak i do niej.
Teraz właśnie zbliżali się do hotelu. Jeszcze kilkanaście minut i będą mogli rozpakować bagaże.

Frogg

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1079 słów i 6277 znaków.

Dodaj komentarz