Dramione - podwójne życie 9

Dramione - podwójne życie 9Draco westchnął cicho, gdy śpiąca częściowo na jego klatce piersiowej brunetka mruknęła coś przez sen. On sam praktycznie nie zmrużył oka. Wiedział, że jest już wystarczająco późno, by chciało mu się spać, lecz jak na złość ten wcale tak łatwo nie nadchodził! Mało tego, blondyn przez cały czas zastanawiał się, co teraz będzie?
Spędził z Gryfonką cudowne chwile w łóżku, w szkole już na nią nie warczał i odnosił się do niej z szacunkiem, a nawet martwił jej problemami! Ale, na brodę Merlina!, za cholerę nie wiedział, jak ma jej powiedzieć, że nie jest dokładnie taki, jakim ona go obecnie widziała! Że skrywa tajemnicę, która niewątpliwie, gdy tylko wyjdzie na jaw, przysporzy mu wielu przykrości... On sam jednak był z niej wyjątkowo dumny. Nie wiedział również, jak przekonać t ę upartą Gryfonkę, by ta zerwała ze swoim chłopakiem – przygłupem Weasley’em i jak, a to chyba było najważniejsze, jak ma jej powiedzieć, co do niej czuje? Że się w niej zakochał?... Tak!...arystokratyczny, czystokrwisty panicz, jedyny dziedzic majątku rodu Malfoy’ów i Black’ów zakochał się w mugolaczce! W, jak niektórzy niejednokrotnie ją szyderczo nazywali, w kujonicy! W, jak sam ją niestety nazywał, w szlamie! Tyle że dla Dracona Hermiona nie była już szlamą. Dojrzał jej piękno, niewinność, to, że mając swoją drugą połówkę, jest samotna. Co prawda nie tak bardzo, jak ona sam, ale zawsze!
Odetchnął z wyraźną ulgą, gdy Hermiona przekręciła się na drugi bok. Momentalnie zrobiło mu się lżej. Stęknął, przekręcając się na bok. Zerknął na nią. Spała twardo, a na jej ustach błąkał się delikatny uśmiech. Światło ulicznych latarni przeświecające przez niedokładnie zasunięte kotary w oknach oświetlało jej nagą skórę. Po chwili zdobył się na odwagę i opuszkami palców przejechał po jej ramieniu, myśląc o tym, że to on ją rozdziewiczył! Przez jego głowę przeleciała także myśl, o tym, jak spojrzą sobie w oczy o poranku i czy dziewczyna będzie chciała to jeszcze kontynuować?
W końcu zmorzony natłokiem dręczących go myśli zasnął.

Obudził się gwałtownie, gdy przez chmury przebił się promień słońca, bezczelnie świecąc mu prosto w oczy. Skrzywił się niemiłosiernie i uniósł dłoń, by choć trochę osłonić się przed rażącym światłem. Rozejrzał się po pokoju i dojrzał ubierającą się w pośpiechu dziewczynę.
- Wybierasz się gdzieś? – zapytał, siadając na łóżku. Hermiona podskoczyła, wystraszona jego głosem i obróciła się niepewnie w jego stronę, starając się nie patrzeć na nagą klatkę piersiową Ślizgona.
- Wracam do Hogwartu – wyjaśniła z pewnym wahaniem w głosie.
- Dlaczego? – zapytał. – Zrobiłem coś źle?
- Nie! – odparła natychmiast. – Ale widzisz, źle zrobiłam, dopuszczając do tego wszystkiego... Mam przecież chłopaka...
- Który cię nie docenia i który w końcu najpewniej zapije się na śmierć – odparł swobodnie, wstając i podchodząc do niej. Odwróciła wzrok – był kompletnie nagi. - Wczoraj ci to nie przeszkadzało – zauważył, przyciągając ją mocno do siebie. – Zostań ze mną!
- Dlaczego? – zdumiała się szczerze.
- Bo taki mam kaprys! – prychnął, kręcąc z politowaniem głową. – Bo mi na tobie zależy, wredna Gryfonko!
Hermiona zaśmiała się, słysząc to określenie.
- Wiesz, że nie zerwę z Ronem?... Prawda? – zapytała beznadziejnie.
- Wiem – powiedział. – Na razie poczekam, może jeszcze zmienisz zdanie... A ja i tak z ciebie nie zrezygnuję!
- Więc?
- Wiec, co powiesz na romans?
- Co proszę? – zdumiała się.
- No co? Łasic i tak najpewniej się nie zorientuje, a może dzięki temu ty dojrzysz, że nie jestem zwykłym dziwkarzem...
- Nigdy cię za takowego nie uważałam, Draco! – odparła natychmiast poważnie. Spojrzał na nią kompletnie zaskoczony.
- Więc jak? – zapytał po chwili. – Wchodzisz w to?
- A jeśli się w tobie zakocham? – bąknęła. Ślizgon parsknął śmiechem i powiedział natychmiast:
- To wtedy będę bardzo szczęśliwy, Granger! I pomogę ci uwolnić się od tego kretyna!
- A więc zgoda!
Blondyn uśmiechnął się wrednie i pocałował ją zachłannie, zdzierając z niej ubranie. Westchnęła, czując na swoim ciele jego gorące usta i dłonie...

Wróciwszy do Hogwartu późnym wieczorem, zaczęła unikać spotkania z Ronem sam na sam. Tym razem nie uszło to uwadze chłopaka, który w końcu zaczął się o nią martwić, wobec czego koniec końców w połowie stycznia postanowił z nią poważnie porozmawiać.
- Hermiono, masz chwilkę? – krzyknął za nią, gdy po kolacji zmierzała spokojnie w stronę swoich prywatnych komnat. Odwróciła się zaskoczona i przystanęła, by mógł ją dogonić.
- Coś się stało? – zapytała, zauważając jego poważną minę.
- Chciałbym z tobą porozmawiać – wyjaśnił.
- O czym?
- O nas... Unikasz mnie ostatnio... Czy...czy to przez to, że piję? – zapytał smutno, opierając się o ścianę.
- Przepraszam – bąknęła, czując się głupio.
- Hermiono... To ja powinienem cię przeprosić... Po śmierci Freda, depresji mamy...po tej całej wojnie, poszukiwaniu horkruksów, twoich torturach, po prostu nie miałem pojęcia, jak sobie z tym wszystkim poradzić i dlatego sięgnąłem do kieliszka. Wiem, nie powinienem był. Mogłem poprosić o pomoc... Przecież ty sama tak wiele razy mówiłaś mi, bym przestał. Nie słuchałem cię, a teraz wszystko nam się sypie – powiedział ponuro. – Z Harrym też już nie rozmawiam. Pokłóciliśmy się. Ginny powiedziała mi, co zrobił...
- A ty? Co ty z tym zrobiłeś?
- Nakładłem mu po pysku! Tak się nie traktuje mojej siostry!
- Ale własną dziewczynę można, tak?
- Ja...ja wiem, Hermiono i błagam cię o przebaczenie! Tamto...nie bardzo wtedy wiedziałem, co wtedy faktycznie robię. Przecież wiesz, że nigdy nie zaciągnąłbym cię do łóżka siłą!
Kiwnęła mu w końcu głową, niezdolna, by wypowiedzieć choć słowo.
- Kocham cię, wiesz? – mruknął, obejmując ją czule. Wzdrygnęła się i odparła cicho:
- Wiem.
- Dasz nam jeszcze jedną szansę? – zapytał w końcu.
- Dam...
Uśmiechnął się i pocałował ją delikatnie.
- Ron... – mruknęła. – Nadal śmierdzisz alkoholem!
- Wybacz... Spotkamy się później w Pokoju Życzeń?
- Nie mogę. Mam nocny patrol z Malfoy’em.
- Ah... No tak. W takim razie do zobaczenia przy śniadaniu, kochanie!
- Pa!

Odwróciła się na pięcie i niemal pobiegła do komnat Prefektów Naczelnych. Mówiąc Ronowi o patrolu, kłamała. Po prostu nie miała ochoty na schadzkę z rudzielcem. Podchodząc już pod drzwi komnat, usłyszała żwawe tony wygrywane na gitarze i domyśliła się natychmiast, że Draco najpewniej znów ćwiczy. Nie miała tylko pojęcia po co! Gdy weszła do środka, ujrzała go na kanapie. Jego twarz rozjaśnił natychmiast szeroki uśmiech, gdy tylko ją zobaczył.
- O, Granger! A już myślałem, że nie wrócisz z tej kolacji! – powiedział.
- Siedź cicho, Malfoy! – zgromiła go i wydarłszy mu instrument z rąk, usiadła mu okrakiem na kolanach.
- Co robisz? – zapytał, gdy zaczęła dobierać się do guzików jego białej koszuli.
- Mam zamiar się z tobą kochać! – poinformowała go, po czym zachłannie wpiła się w jego usta. Prychnął zaskoczony i odsunął ją od siebie. Spojrzał jej głęboko w oczy i powiedział:
- Stało się coś, prawda?
- Ron powiedział, że nadal mnie kocha i że liczy na jeszcze jedną szansę – wyjaśniła, starając się uwolnić z jego uścisku, ale nadaremnie. Był zbyt silny.
- Dlaczego więc to ze mną chcesz się kochać? Leć do niego!
- Nie mam takiego zamiaru!
- Granger, zaproponowałem ci romans, nie odwetowy seks! Nie wysługuj się mną w chęci zrobienia Weasley’owi na złość!
- Nie chcę mu robić na złość – powiedziała. – Potrzebuję odskoczni... Mocnych wrażeń.
Chłopak spojrzał na nią, przekrzywiając lekko głowę.
- Jak chcesz odskoczni, to wynajmij sobie męską dziwkę! Ja się nie zgadzam na taki układ!
Brunetka zeszła z jego kolan i stanęła przed nim z rękami założonymi na piersi.
- Więc po co proponowałeś mi romans, co? – prychnęła zła.
- Bo stałaś mi się dziwnie bliska, Granger! – warknął, również się podnosząc z kanapy. Hermiona poniewczasie zorientowała się, że chłopak jest sporo od niej wyższy! Chciała się cofnąć, lecz uderzyła łydką o kant stojącego za nią stolika i syknęła z bólu i irytacji. Malfoy złapał ją mocno za ramiona i powiedział – Odkąd straciłem matkę, ojciec jest wrakiem człowieka, którym był niegdyś. Nie mam w nim już kompletnie żadnego wsparcia! Opuścili mnie niegdysiejsi przyjaciele, nie mam nikogo, Granger! Nikogo, rozumiesz?... Oprócz ciebie!
Dziewczynę wyraźnie zatchnęło. Nigdy nie spodziewałaby się takich słów po Draconie!
- Ja...ja nie wiem, co mam powiedzieć – mruknęła, spuszczając wzrok, by tylko nie patrzeć w te rozzłoszczone oczy Ślizgona.
- Zadam ci jedno pytanie, Granger i radzę ci dobrze się nad nim zastanowić, bo gdy dokonasz już wyboru, nie będzie odwrotu!... Kogo wolisz, co? Mnie i perspektywę godnego życia w luksusie, ale z piętnem poślubienia byłego Śmierciożercy, wiedząc, że jesteś prawdziwie kochana, czy Rona i życie w ubóstwie, z gromadą bachorów na karku, bez perspektywy niczego lepszego, będąc codziennie zdradzaną przez tego ryżego kretyna i gwałconą, gdy wpadnie w alkoholowy cug, co?
Hermiona zwiesiła głowę, nie wiedząc, co odpowiedzieć.
- Nie spiesz się. Udzielisz mi tej odpowiedzi, gdy będziesz gotowa, lecz pamiętaj, co mówiłem... Rozumiesz?
- Rozumiem... Przepraszam – chlipnęła, a po jej policzkach popłynęły łzy. To wreszcie stopiło lód w sercu blondyna.
- No, już nie płacz, skrzacie! – powiedział miękko, przyciągając ją do siebie i gładząc po puszystych włosach. – Nie chciałem cię przestraszyć...

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1791 słów i 10120 znaków, zaktualizowała 7 lip 2017.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Kromka9595

    Wow rozdział wciąga nie mogłam przestać czytać ☺ już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.

    9 lip 2017

  • elenawest

    @Kromka9595 dzięki za miłe słowa ;-)

    9 lip 2017