Głód cz. 20

Głód cz. 20- Kim jest Aktor? - zapytała ponownie, zdezorientowana Laima. Czerwonowłosa kobieta wytrzeszczyła oczy ze zdumienia.  

- Nie wiesz? To twój pan… Musimy iść. On ci wszystko wyjaśni. Chodź już, błagam.  
Dziewczyna odłożyła szczotkę i ruszyła za tajemniczą kobietą. Razem opuściły ponury budynek, kierując się ku zachodzącemu słońcu.  

- Jestem zatem niewolnicą? - zapytała przewodniczkę niepewnie.  

- Tak. Przynajmniej teoretycznie.

- Nie rozumiem.  

- Może i lepiej.

- Jesteś jego przyjaciółką?  

- Sojuszniczką. - odparła kobieta oschle. Niespodziewanie zamachnęła się złotym dyskiem czystej energii, czym przepołowiła celującego w nie łucznika. Laima zadrżała, zaskoczona refleksem czerwonowłosej. Ta lekko przeskoczyła ciało, niecierpliwie ponaglając młodą towarzyszkę. Wkrótce dotarły na rozległą, leśną polanę, gdzie oczom dziewczyny ukazał się dość niezwykły widok. W gasnącym świetle dnia, połyskiwał przedziwny, żelazny twór, nieco przypominający ptaka.  
- Co to? - wykrztusiła niewolnica, całkowicie zaskoczona widokiem nieznanej konstrukcji.  
- Wynalazek Zakonu Powietrza. Wsiadaj. - poleciła kobieta, otwierając niewielkie, przezroczyste drzwiczki. Laima wsunęła się ostrożnie do ciasnego wnętrza pełnego jakiś pokręteł i przycisków. Czerwonowłosa usiadła obok, zamykając szczelnie kabinę. Powoli przekręciła srebrny klucz. Rozległ się drapieżny pomruk obudzonego potwora. Podręczna krzyknęła przestraszona, lecz na kobiecie dźwięk nie zrobił większego wrażenia. Machina wypluła z siebie dym i ciężko poderwała się w górę. Dziewczyna poczuła jak jej żołądek podjeżdża pod samo gardło. Kurczowo chwyciła poręcz fotela, zamykając oczy. Umrze tutaj. Dłoń kobiety dotknęła  uda niewolnicy.  

- Zaraz będzie dobrze. Otwórz oczy, Laimo. Patrz. - szepnęła. Rzeczywiście, lot uległ wygładzeniu. Spojrzała na świat, który pozostał daleko w dole. Wokół niej leniwie płynęły chmury, rozpalone różem zachodu. Magia chwili pochłonęła dziewczynę zupełnie.  

- Piękne…  

- Prawda? Powietrzni mają swoje zalety.  

- Pochodzisz z ich Zakonu?  

- Jestem Kapłanką, świętą istotą… Nie należę do żadnego Zakonu.  

- A Aktor? - zapytała niewolnica cicho. Chciała zgromadzić możliwie najwięcej informacji o swoim panu.  

- Aktor? Nienawidzi Zakonu we wszelkiej postaci. Przez zakonników stracił matkę. Jego moc przekracza pojęcie Mistrzów, więc niechęć jest wzajemna. - wyjaśniła Kapłanka.  

- Aktor posiada moc?  

- To Łapacz Dusz. Czytałaś legendy. Wiesz kim oni są i co robią.  
Laima przytaknęła. Widocznie ta część pamięci, nie została uszkodzona. Zdziwiło ją, że pamięta wszystkie szczegóły, ale nie potrafi przypomnieć sobie niczego o Aktorze.  Łapacze wyssysali życie ze swoich ofiar. Byli niezwyciężeni oraz niemal nieśmiertelni. Niemal, bo aby zabić Łapacza należało poćwiartować jego ciało i pochować poszczególne fragmenty w sporym oddaleniu od reszty.  

- On widzi w tobie coś wyjątkowego. Zależy mu na twojej obecności. Dlaczego?  

- Nie wiem.  

- Kazał cię przywieźć za wszelką cenę. Żądał bym użyła całej swojej mocy… Dawno nie widziałam, aby tak się o kogoś troszczył. Od czasu, kiedy spłonęła Narcisse. Nigdy nie zapomnę, jaki był wtedy zrozpaczony. Nie jadł, nie spał, chodził godzinami bez celu po zgliszczach tamtej sypialni… Zupełnie, jak teraz. Może faktycznie mu ją przypominasz? Tęskni za tobą. Muszę wiedzieć, dlaczego. Czemu ty? Co ukrywasz? - ciągnęła Kapłanka niecierpliwie.  

- Nic, o czym wiem. - odpowiedziała cicho Laima. Nacisk kobiety wywoływał zakłopotanie.  

- Oczywiście. Jesteś przecież tylko głupią niewolnicą z blokadą pamięci. - Kapłanka uderzyła pięścią w gładki blat żelaznego ptaka.

- Blokada?  

- Brudne sztuczki Mistrza Ziemi. Wkrótce twój umysł ją zniszczy. Na razie musisz wytrzymać.  

Sunęły po niebie w milczeniu, mijając kolejne krainy. Laima przyglądała się kobiecie ciekawie. Miała czujne, złociste oczy sowy, które przykuwały uwagę patrzącego. Sploty czarnego tuszu oplatały jej ciało niczym węże. Czerwone włosy spięła w ciasny warkocz, dzięki czemu dziewczyna rozpoznała tatuaż. Widziała ten wzór na drzwiach swojego domu w dalekiej Istii. Symbol wybrańca mocy. Zakon oznaczał nim miejsce, gdzie narodził się obdarowany. Jednak Laima nie pamiętała, żeby ktokolwiek otrzymał moc w ich niewielkiej, trzyosobowej rodzinie.  

- Przypomnij sobie… - nakazała Kapłanka, przechwytując myśli dziewczyny. Warkot maszyny ustał. Stały, nieruchomo zawieszone nad Gwiezdną Zatoką. - Przypomnij…  

Laima zamknęła oczy. Wolno wracały do niej dawno zapomniane wspomnienia. Nie te zablokowane, tylko jeszcze głębsze. Długowłosa, milcząca dziewczyna śpiąca w jej łóżku. Rodzice krzyczący po sobie nawzajem. Ojciec idący na wojnę. Małomówna dziewczyna, której jedyne towarzystwo stanowiły lalki.  

- Azella… To niemożliwe… - wymamrotała Laima zdumiona. Blokada pękła, zalewając umysł lawiną informacji.  

- Była siostrą twojego kochanego tatusia. Aktor ci tego nie powiedział, prawda? Gdybyś wiedziała, musiałby wyznać, kim naprawdę jesteś. Nie rób takiej przerażonej miny, nie jest twoim ojcem. Chociaż równie dobrze mógłby nim być. To nie zmieniłoby faktu, że jesteś wnuczką Mistrza Zakonu Ognia, a w twoich żyłach płynie najczystsza możliwa krew arystokratów. Nie jesteś niewolnicą. Nie możesz nią być.  

- Słucham?  

- Słyszałaś. Zniewolono cię bezprawnie. Twoja matka zrobiła to, łamiąc przepisy. A Aktor? Aktor wiedział. Kupił cię, żebyś nie trafiła gorzej. Szlachetny uczynek, czyż nie… ? Otóż nie. Zataił przed tobą prawdę i zatrzymał cię w charakterze asa, którego na zawołanie mógł wyciągnąć. Byłaś wyłącznie narzędziem szantażu, Laimo. Gdyby Mistrz zagroził jego planom, twój pan objawiłby twoje pochodzenie przed światem. Wówczas…. Zakon otrzymałby potężny cios wizerunkowy. Oto ci, którzy czuwają nad duchową pomyślnością Hanzy, nie potrafią ustrzec własnych krewnych… Istne kuriozum. - Kapłanka roześmiała się gorzko.  

- Dlaczego mi o tym mówisz?  

- Bo chcę przetasować karty. Zrobić nowe rozdanie. Wprowadzić nowego gracza. Wybierz, co chcesz. Mężczyźni już zbyt długo rządzą światem, nie umiejąc zaprowadzić porządku, przyćmieni przez własne ego. Hanza potrzebuje kogoś, kto zacznie realizować cele globalne, nie osobiste. Hanza potrzebuje mnie!  

- Jesteś szalona.

- Możliwe, ale pomyśl tylko o tych zmarnowanych latach, o straconym dzieciństwie… Czy jakikolwiek mężczyzna ofiarował ci coś poza bólem i rozczarowaniem? Czy Aktor dostrzegał cokolwiek prócz twojej jedwabistej skóry, kiedy wpychał w ciebie kutasa? Ja nie naprawię przeszłości, lecz mogę wpłynąć na przyszłość. Odwrócić role. Wyobraź sobie, że możesz licytować ciało Aktora niczym ozdobny przedmiot. Możesz zmusić go do spełniania każdej twojej zachcianki…  

- Dość! Przestań! - Laima zasłoniła uszy, chcąc wyprzeć słowa Kapłanki ze świadomości. - To mój pan. Kocham go. Będę mu służyć wbrew wszelkim prawom boskim i ludzkim.  

- Zobaczymy. - czerwonowłosa wzruszyła ramionami, kontynuując lot. Dziewczyna wbiła wzrok w ciemniejący błękit oceanu. Minęły archipelag Ostatnich Wysp, który stanowił umowną granicę Gwiezdnej Zatoki. Dalej rozciągała się Nieskończona Głębia - terytorium wszelkiej maści piratów, awanturników oraz poszukiwaczy przygód. Często reperowali swoje ogromne statki-miasta w pobliżu wybrzeży Istii. Laima obserwowała wtedy ogromne nawodne fortece, zamieszkiwane niekiedy przez ponad trzy tysiące ludzi. Jej skrytym marzeniem było odwiedzić taki statek. Podczas wielu podróży z Aktorem nie zawędrowali aż tak daleko, czego szczerze żałowała. Teraz jednak nie odczuwała zadowolenia. Wiedziała nazbyt dobrze, na czyją łajbę trafi. Maszyna zniżyła wysokość, umożliwiając dostrzeżenie monumentalnej konstrukcji. Pod nimi pyszniła się ‘Likaonia’, statek-matka wszystkich pływających obiektów po tej stronie wody, dowodzona przez najsłynniejszego pirata wszechczasów - Greda. Kapłanka wylądowała na specjalnie wytyczonej części ogromnego pokładu. Maszyna zamarła w ciszy.  

- Wysiadaj. - mruknęła kobieta wyraźnie czymś zirytowana. Laima posłusznie opuściła ciasne wnętrze, wdychając świeżą morską bryzę. Dwóch, groźnie wyglądających mężczyzn podeszło je powitać. - Zabierzcie dziewczynę do Aktora.  

- A ty, pani?  

- Ja muszę zobaczyć kapitana.  

- Jest u siebie.  

- Wspaniale. - podsumowała czerwonowłosa, zamiótłszy deski pokładu trenem sukni. Laima poddała się woli marynarzy, którzy poprowadzili ją w stronę, górującego niczym wieża mostka. Na ‘Likaonii’ trwała codzienna krzątanina. Praczki rozwieszały bieliznę, z kambuza ulatywał aromat duszonej ryby, żołnierze lustrowali otoczenie. Za burtą zauważyła kolejne kolosy - cztery lub pięć potężnych statków, cumujących w pobliżu pływającej stolicy. Między nimi zwinnie kursowały ‘jaskółki’, niewielkie, zwrotne i niezwykle szybkie łódeczki. Laima chłonęła scenerię zafascynowana.  

- Pierwszy raz tutaj? - zapytał wartownik. Przytaknęła zauroczona. - Pokocha to pani.  

Uśmiechnęła się szczęśliwa. Traktowano ją jak gościa, a nie podręczną. Nowe, nadzwyczaj przyjemne doświadczenie. Radość dziewczyny sięgnęła zenitu, gdy w luksusowej kabinie ujrzała Aktora. Odłożył kielich, drżącą dłonią.  

- Wróciłaś… - podszedł ku niej chwiejnie. Zrozumiała, że wypił za dużo. Brudne, niechlujnie założone ubranie, potargane włosy oraz zaniedbany zarost stanowiły dodatkowe potwierdzenie jego opłakanego stanu.  

- Panie, co z tobą?  

- Nie uratowałem go… Straciłem naszego syna… - załkał, kryjąc twarz w ciepłej szyi niewolnicy. Poczuła, jak gdyby wyrwano jej serce. Emer… Pierwszy szloch zacisnął gardło dziewczyny, tłumiąc płacz. - Przepraszam… Tak bardzo przepraszam…  

Zrozpaczony właściciel poszukał ust Laimy, wyciskając na nich pełen pasji pocałunek. Dziewczyna zatraceńczym gestem zerwała koszulę kochanka.  Chaotycznymi ruchami dążyli do połączenia jakby mogło ono powstrzymać ich wewnętrzny rozpad. Nie tracili czasu na zbędne rozgrzewki. Pchnęła mężczyznę mocno, by w chwilę później nadziewać się na jego w pełni gotowy członek. Aktor ugniatał lekko jej piersi, drażniąc kciukami brodawki. Całkowicie oddał inicjatywę Laimie, która rozkoszowała się urokiem niespodziewanej dominacji. Przyśpieszyła swoje ruchy, przybliżając ich spocone ciała do nieuniknionego finału. Palce właściciela zjechały w dół, gdzie zaczęły masować najczulszy punkt dziewczyny. Doszła pierwsza, wygiąwszy się na kształt łuku. Fala rozkoszy uczyniła ją wiotką niby wierzbową witkę. Musiała oprzeć ręce o tors Aktora, żeby zapobiec upadkowi. Przytrzymał jej biodra, wykonując ostatnie, głębokie pchnięcia. Nagle nastąpiła przemiana. Laima krzyknęła, próbując odskoczyć od wygłodniałej poczwary, która właśnie otwierała, spragnioną energii, paszczę.

Milady

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy i erotyczne, użyła 1878 słów i 11320 znaków. Tagi: #noc #kobieta #niewolnica #aktor #kapłanka #statek

7 komentarzy

 
  • Almach99

    Zapachnialo Steam Punk. Super, teraz jestem jeszcze bardziej zagubiony. Kto, z Kim, I dlaczego...

    2 cze 2018

  • Aga

    A może ona śni?

    22 kwi 2018

  • Milady

    @Aga Wkrótce wszystko się wyjaśni  :przytul:

    23 kwi 2018

  • Aga

    @Milady Oby. Bo zjedzenie jej oznaczałoby koniec powieści :(

    23 kwi 2018

  • Aga

    Jestem zaskoczona :) Czekam na ciąg dalszy

    20 kwi 2018

  • Nudziara99

    Ja to w szoku... Czekam na kolejne :*

    19 kwi 2018

  • Milady

    @Nudziara99 Dziękuję  :przytul:

    20 kwi 2018

  • nefer

    Szalona część, ale te nowinki techniczna aż tak niemożliwe nie są, by od razu mówić o SF. Bardziej istotne wydaje się dalsze pogmatwanie przeszłości Laimy oraz całej fabuły. Liczę, że nad wszystkim panujesz.  :)

    16 kwi 2018

  • Milady

    @nefer Też tak sądzę i staram się zachowywać kontrolę.

    16 kwi 2018

  • Somebody

    Kosmos kosmosem, ale część ci wyszła prima sort. Trochę mi w poprzednich brakowało tego dreszczyku. Tu dreszczyk jest  :bravo:

    14 kwi 2018

  • Milady

    @Somebody Ha, dziękuję Ci bardzo. Starałam się chyba bardziej niż ostatnio  :kiss:

    14 kwi 2018

  • AnonimS

    Autentycznie jestem w szoku he,he.lotniskowce , maszyny latające, jednym słowem Kosmos.

    14 kwi 2018

  • Milady

    @AnonimS Zaskoczyć ciebie to raczej rzadka rzecz, więc potraktuję to jako komplement  :)

    14 kwi 2018