Nowy porządek część 5

Grałem w golfa. Uwielbiałem to pole za swoim domem. W końcu dzięki mojej ciężkiej pracy mogłem się dorobić tego wszystkiego. Krótki powiew przemknął przez moje włosy. ‘’Oho trzeba wziąć poprawkę’’ stwierdziłem fachowo. Piłeczka już czekała. Przystąpiłem z nogi na nogę. ‘’Technika jest najważniejsza’’ powiedziałem do tego, który trzymał mi kije. Ostatnie przymiarki nadszedł ten moment. Uderzyłem z całej siły. Nie widziałem już piłki świst wybił ją gdzieś w okolice Andromedy. ‘’Ładny strzał proszę Pana’’ Popatrzyłem na tego młodego lokaja. Przecież ja nie lubię takich podlizywaczy, ale co mi tam niech sobie chłopina pożyje to mu przejdzie. Chciałem zmienić kij. Wyciągnąłem rękę i spokojnie powiedziałem ‘’Podaj czerwa’’ Mój osobisty pachołek wyjął jeden z kijów golfowych i podał mi go w rękę. Obejrzałem go krótkim spojrzeniem. Złapałem za rączkę i ułożyłem go w taki sposób żeby służył mi za laskę. W jednej chwili znowu się rozmyśliłem. Zobaczyłem na czubek. Uśmiechnąłem się tylko głupio. Zamachnąłem się i wymierzyłem cios z całej siły. Słyszałem tylko brzęk stopu metalowego i jęknięcie młodego. Leżał na ziemi mając rozcięty policzek. To, że przeżył coś takiego to był cud. Ale chciałem go zostawić. To miała być ważna lekcja. ‘’Ty mały kurwiu prosiłem o czerwa a ty mi tu podajesz inblanco’’. Zamachnąłem się raz jeszcze. Tym razem coś zablokowało kij. Spojrzałem się za siebie tam stał Wade. Odrzuciłem kija na bok i kazałem posprzątać lokajowi cały ten syf. Przywitałem się z detektywem. Już miał coś mówić jednak ja byłem pierwszy. ‘’Do chuja wafla Wade to trwa zbyt długo cały tydzień tutaj czekam a dalej mi giną ludzie’’ Spojrzał się raz jeszcze. Wziął głęboki oddech i wycedził szybko ‘’Ty jesteś spierdolony gorzej niż ja Bartek, muszę coś Ci pokazać’’ Podziwiałem serdeczność mojego przyjaciela. Miał chłopak jaja wiedział, z kim rozmawiał a jednak dalej mówił coś takiego. Szczerość…. Ale w sumie ja jestem łaskawy dla znajomych. Poszedłem od razu za nim. Ciągnął mnie przez długi czas. W końcu znalazłem się w dobrze znanym mi lesie gdzie spoczywali moi pierwsi i ostatni przeciwnicy. Stanęliśmy nad jedną z mogił. Pozwolił sobie sprowadzić kafarów, którzy uprzednio wykopali grób.  
   ‘’Zaraz jak to pusty? Przecież całkiem niedawno zajebałem jakiegoś kolesia’’ wydedukowałem  
Wade tylko się przeciągnął i wyjął papierosa. Puścił pierwszy dymek. ‘’Przeczytawszy to wszystko, co mi dałeś i po przesłuchaniu kilkunastu osób nie znalazłem żadnego śladu. Dopiero ta wzmianka z tym gościem mnie zaciekawiła. Dużo trupów nie ucieka. A teraz pardon’’ Wyjął opakowanie tabletek przeciw halucynacjom i połknął je hurtem. Spojrzał na nas, kiedy patrzyliśmy w osłupieniu i zażartował. ‘’To żeby nie zwariować ha!’’ Jeden z podkomendnych sączył piwo. Drugi mówił coś o tym nieboszczyku ‘’słyszałeś, że tutaj nawet trupy starają się pozbyć szefa’’ Usłyszałem to, ale udawałem, że coś mnie ominęło. Podszedłem i poprosiłem o łyk. Wdzięcznym gestem pracownik podał mi butelkę. Pociągnąłem łyk i świat stał się lepszy. Uśmiechnąłem się jak zwykle, kiedy ma się coś dziać. Rozbiłem butelkę o najbliższe drzewo i wbiłem ją w tętnice szyjną tamtej plotkary. Kończąc dzieło spojrzałem się na innych. Detektyw dalej palił papierosa ‘’Ej następnym razem spokojniej. Nie jesteśmy przecież mordercami. Ja mam kolejny trop, więc lecę go sprawdzę.’’ I odszedł w swoją stronę. Przerażony ocalały dalej się patrzył na mnie w przerażeniu. Pogroziłem paluszkiem jak za najlepszych lat szkolnych. ‘’To drogi kumplu nauczka. Plotki są złe. Teraz to jest temat tabu a twój kumpel się o tym przekona. Wiem, że znacie się od przedszkola coś mi o tym mówiłeś, ale nie bój żaby znajdziesz drugiego.’’ Odchodziłem zapalając cygaretkę w myśli drążyła mi już myśl ‘’a tam papierosy, papierosy czasami trzeba coś lepszego’’, Kiedy mi się nagle coś przypomniało. Jeżeli nawet to prawda. To wolę wywołać go do mnie. Odwróciłem głowę ‘’Przekaż reszcie, aby znaleźli adres tego gościa. I nawet, jeżeli kurwa martwi wstali z grobu nie znaczy, że do chuja wafla mogą ze mną zadzierać! Zabijcie mu matkę, zabijcie mu ojca, zabijcie mu brata i siostrę, zapierdolcie dziadków i stryjków, cała rodzina do piątego pokolenia ma gryźć piach, kurwa mać zapierdolcie mu nawet psa a jeżeli ma rybki to kurwa nie wiem, jak ale macie je potopić. Jeżeli to prawda to on tutaj przyjdzie a my go zapierdolimy proste prawda?’’ Odchodziłem do swojego domu. Nie miałem humoru na golfa. Nie wierzyłem, że ktoś próbuje mnie zabić. Na mnie celowała sama elita. Ale byłem bezpieczny Gwardia Narodowa bała się wjechać do tego miasta. Widocznie ktoś miał zbyt duże jaja a do mnie należało ich skrócenie

BlackBazyl

opublikował opowiadanie w kategorii kryminał, użył 908 słów i 5131 znaków.

2 komentarze

 
  • Nieznajoma666

    Super:*:)!

    7 lis 2016

  • Fanriel

    Wiedziałam, że użyje kija w niestandardowy sposób.  :D

    7 lis 2016

  • BlackBazyl

    @Fanriel To było zbyt przewidywalne wiem :P

    7 lis 2016

  • Fanriel

    @BlackBazyl A ja byłam z siebie taka zadowolona. :-(

    7 lis 2016

  • BlackBazyl

    @Fanriel Mam nadzieję że w następnej części Cię bardziej zaskoczę :)

    7 lis 2016