Powrót cz.2

Koszmar. Obudził mnie własny krzyk. Znacie ten rodzaj koszmarów? Ten, który przywołuje bolesne wspomnienia? W moim śnie znowu byłem małym chłopcem. Znowu byłem nieporadnym, życiowym zerem. Nie potrafiłem postawić się Lucyferowi. Pan Diabeł rzadzko miewał dobry humor. Tylko raz widziałem jak się uśmiechał. Ten raz zapamiętam na zawsze. Zabrał mnie nad jezioro. Niedziela. Ciepło. Klimatycznie. Kazał matce spakować moje rzeczy. Pomyślałem, że wyjeżdzamy na parę dni. Myślałem, że to będzie wycieczka życia. Byłem w błędzie. Kiedy dotarliśmy nad wodę, Pan wyjął z plecaka reklamówkę i taśmę. Zaproponował mi ciekawą zabawę, która miała na celu ukształtowanie mojego charakteru. Powiedział: ,,Będziesz taki jak ja, synu, musisz przetrwać.'' Założył mi reklamówkę na głowę, obwiązał mi szyję taśmą. Liczył. Dusiłem się, nie wiedziałem dlaczego i po co to robi. 21,22,23. Nie mogłem oddychać. Panikowałem. Kurwa, miałem 8 lat. 41,42,43-MUSISZ PRZETRWAĆ. Wiedziałem, że nie dam rady. Byłem pewny, że zejdę z tego świata.Przywołałem obraz mojej mamy. Robiła naleśniki. Te, które mój ojciec wypierdolił przez okno, mówiąc: ,,Naleśniki, kurwa, patrzcie, szmata robi naleśniki! Dla kogo je robisz? Dla przedszkolaków?! Jestem mężczyzną, prawdziwym ogierem, a Ty robisz pierdolone naleśniki.'' Pamiętam, że chciałem zjeść jednego, chociaż jednego. 61,62,63. Nie miałem już siły. Koniec, proszę, skończ. Po paru sekundach zdjął reklamówkę z mojej głowy. Powiedział: ,,Na początek wystarczy. Długo wytrzymałeś. Tak samo jak ja. Chciałem Cię, synu, zajebać. Kurewsko walczyłem z chęcią urwania Ci łba. Wracamy. Weź plecak.'' Miałem problem z widzeniem. Wsiadłem do samochodu. Obudził mnie własny krzyk.  

-Odbierz, kurwa ten telefon-Jest sygnał. Skurczybyk nie zmienił numeru. Powroty są trudne. Nawet nie mam ochoty widzieć przechlanej mordy Jacka (wiem, że chleje, wiem, że się nie zmienił, tacy jak on się nie zmieniają, zniszczony, molestowany przez księdza kutas z problemami) ale potrzebowałem pieniędzy. 20 tysięcy na zabawki. -KURWA, KTO ZAWRACA MI DUPĘ?!-odebrał.  
-Twój przyjaciel-powiedziałem. -JEBANY CHUJU, JUŻ NIE SIEDZISZ?!-cały Jacek, gdyby wiedział, że siedzę, rozłączyłby się. -Nie, wyszedłem. Potrzebuję siana. 20 tysięcy na początek. Nie odmawiaj, przypominam, że masz u mnie dług wdzięczności. Przypomnę Ci, kutasie. Pamiętasz Annę? Tę rudą zdzirę?-musiałem wyciągnąć asika z mojego brudnego rękawa.-Jej kości drapią ziemię pod Twoją chawirą. Psy węszą, przyjaciele nie sypią. A może nie chcesz, żebym był Twoim przyjacielem? Co, parszywa, kurwo?- Jacek to ciota, pamiętam, kiedy błagał mnie o trzymanie gęby na kłódkę. Gwałcił Annę co dwadzieścia minut. Nie mógł dojść, ona krzyczała, on się śmiał. Sprytne ścierwo. Jebał ją w gumie, w rękawiczkach. Mogłem się domyślić, że nie chciał być SŁAWNY. Chciał podymać. Z tym ryjem, tylko w taki sposób mógł pozwiedzać ciepłe wnętrza pożyczonych cipek. Jego brudny Johny mógł pobawić się w architekta. Cóż, nie przetrwałby w więzieniu. Pomogłem mu. - OKEJ, STARY, 20 KAFLI. 1 W NOCY, NADMORSKA.- Tak jak przypuszczałem...nie zmienił się. Ciota. Teraz ja go wydymam. Rozłączyłem się.  

Chcę być na szczycie. Wracam do gry. Tym razem nie dam się złapać. Planuję swój wielki powrót. Jutro wyruszę na polowanie.

discordia

opublikowała opowiadanie w kategorii kryminał, użyła 593 słów i 3538 znaków.

4 komentarze

 
  • milka

    Boskie

    16 cze 2016

  • Missi22

    Genialne!

    11 cze 2016

  • zuzu

    Świetne pisz dalej

    10 cze 2016

  • nienasycona

    Bardzo ciekawe, sugestywne i czysto napisane. Niecierpliwie czekam na kolejną część.

    10 cze 2016