Śmierć w mieście aniołów cz. 2

James zaparkował pod kostnica miejska i wolnym krokiem ruszył w stronę budynku. Mimo całego swojego doświadczenia zawodowego nie potrafił pozbyć się wrodzonej niechęci do takich miejsc. Spalił do końca papierosa i wszedł do środka. Obrazu na wejściu odrzuciła go specyficzna won tego miejsca.
- pieprzyc to - pomyślał i wszedł dalej.  
Rozejrzał się w środku i odnalazł wzrokiem recepcje. Siedział przy niej młody chłopak, pewnie student- pomyślał.  
Detektyw James Muffin - powiedział chłodno i dodał- ją w sprawie Latynosa z plaży.
- ciała jeszcze nie przywieziono, sekcja będzie zrobiona jak tylko ciało dojedzie.  
- dziwne- pomyślał James- już powinni być.
Wyszedł na dwór odetchnąć świeżym powietrzem. Miał trochę czasu ale nie zamierzał leniuchować.  
-trzeba odwiedzić Roberta, może będzie coś wiedział na temat trupa.
Szybko spalił papierosa i chwilę później jechał w stronę dzielnicy willowej gdzie mieszkał jego informator. Roberta poznał rok temu gdy ten wpadł z dużą ilością narkotyków. Nawet nie musiał go długo namawiać na współpracę. A jako handlarz nieruchomościami miał wiele kontaktów. Powoli zbliżał się do dzielnicy willowej, uwielbiał tu jeździć. Robert Ross prowadził bardzo stabilne życie, miał wspaniała żonę i dwójkę dzieci. James zawsze chciał mieć dzieci ale żona twierdziła, że jeszcze mają czas.  
- kto ma ten ma - pomyślał.
Jego mustang powoli wytoczył się na teren jednej z willi. James jeszcze nie zdążył wysiąść z samochodu a z domu wyszedł Robert i szybkim krokiem podszedł do niego. Nie musieli się spotykać po kryjomu, bo ze względu na charakter pracy Roberta odwiedzała cala masa ludzi. Zresztą James był już przyjacielem domu, szczególnie po tym jak pomógł Robertowi wyjść z narkotyków.
Dobrze że jesteś, musimy porozmawiać- powiedział cicho Robert.
Obaj weszli do domu...
***
Na drugim końcu miasta, w starym magazynie trwała żywa rozmowa między dwoma mężczyznami.  
- załatwiłeś sprawę?  
-tak szefie, Antonio nikomu nic już więcej nie powie.
- kto prowadzi sprawę?
- Muffin
- to dobrze, Muffin nie jest groźny...
Wysoki Latynos wyraźnie odetchnął i zapalił papierosa.
- Muffin nie jest groźny, to stary pijak. Jak będzie trzeba to nim też się zajmiemy.  
Zaciągnął się po raz kolejny i bez słowa ruszył w kierunku biura. Był już tak bliski celu, brakowało mu tak niewiele... Nie mógł sobie teraz pozwolić na żadna wpadkę. Był bliski sfinalizowania wielkiego interesu, wiedział że ma swoje 5 minut i chciał je dobrze wykorzystać...

patryk7777777777

opublikował opowiadanie w kategorii kryminał, użył 437 słów i 2624 znaków.

5 komentarzy

 
  • nika222

    Ja czekam na następną część

    28 cze 2014

  • patryk7777777777

    Wiem o tym, poprawie to za chwilę. Musiałem włączyć t9 żeby były polskie znaki, i takie babole czasem wyskakują

    30 mar 2014

  • ;)

    Zrobiłeś kilka błędów ortograficznych np. zamiast charakter napisałeś harakter

    30 mar 2014

  • patryk7777777777

    Poprawie to jak tylko dostanę lapka:D

    30 mar 2014

  • Gabi14

    jest OK  ale wypowiedzi bohaterów z dużej litery :) i te nieszczęsne znaki polskie, które nie wszędzie się pojawiły :D

    30 mar 2014