Coś jest a pózniej tego nie ma... (cz.8)

Coś jest a pózniej tego nie ma... (cz.8)" - Ale ty nie rozumiesz.. ja nie mogę jej tego teraz powiedzieć. Adam słuchasz mnie?  
- Jezu no, co za problem, idziesz do niej i mówisz: Siostrzyczko wróciłem!  
- Ale dla wszystkich jestem trupem, nie żyję. O to mi chodzi. Ja nie zaginąłem czy coś.. Ona była na moim pogrzebie!  
- Umarłeś i zmartwychwstałeś.. Przestań już pierdolić tylko idź stąd najlepiej, zanim Paula wróci od Kuby i to wszystko usłyszy...
- To oni są jeszcze razem?  
- No niestety... "
- Czego Paula ma nie usłyszeć, hm? Adam, czemu rozmawiasz z obcą osobą na mój temat?  
Weszłam do domu i usłyszałam tylko kawałek rozmowy Adama z jakimś chłopakiem w kapturze, nie znałam go albo bynajmniej nigdy go tutaj nie widziałam. Chłopak wyglądał strasznie! Albo nie.. nie, był przystojny, tak mi się wydaje, bo ma na sobie kaptur i okulary przeciwsłoneczne. Ale widać że coś ćwiczy, bo ma niezły kaloryferek. Mmm. Stooop! Przecież masz chłopaka, idiotko!  
- Jestem Paula.  
- Wiiee.... - chłopak nawet na mnie spojrzał. Bezczelny. Widać że to kolega Adama. - Jestem Faa.. Franek. Tak, jestem Fraaanek. - dziwny typek. Serio. Jąkał się tak jakby nie wiedział jak ma na imię. Dziwne. Dziwne.
- A więc Adam, czekam na odpowiedz. Czego mam nie usłyszeć? Hm?
- Franek już wychodzi.. - powiedział i wskazał dłonią na drzwi, Franek podszedł do drzwi. On zna Kubę? Zatrzymałam go, stając naprzeciwko niego.  
- Znasz Kubę? Czemu rozmawialiście o mnie? Proszę odpowiedz mi.  
Spojrzałam na niego, zauważyłam że jego ręce drżą. Czemu? Próbował poprawić sobie kaptur, przez przypadek albo i nie zahaczył dłonią o okulary, które spadły na ziemię. A mnie złamało w pół. Nie! To nie może być prawda! Nie! Nie! Spojrzałam w jego oczy w których pojawiły się łzy, stałam bez ruchu przez kilka chwil.  
- Fabian? - szepnęłam cicho.  
I wtedy... on wyszedł. Tak po prostu sobie wyszedł. Poznał mnie. On mnie poznał. Ale mnie zostawił, po raz kolejny mnie zostawił samą.  
Ale jak to możliwe? Nie wiem, nic już nie wiem.  
Odwróciłam się na pięcie po to by wtulić się w silne ramiona... Adama. Mężczyzny którego nienawidzę, ale to było w tamtym momencie najmniej ważne. Potrzebowałam tego. Tej bliskości. Byłam załamana, roztrzęsiona ale i szczęśliwa jednocześnie. Stałam tak wtulona w jego męskie ciało, po moich policzkach spływały łzy. Adam obejmował moje ciało swoimi ogromnymi dłońmi, położył jedną z nich na moim pośladku a ja, głupia ja nie miałam nawet siły żeby go odepchnąć. A on? On uznał to za pozwolenie. Odgarnął moje włosy na bok, zaczął składać czułe pocałunki na mojej szyi, zjeżdzał coraz niżej a gdy rozpiął moją koszulę dopiero się ocknęłam.. Zaczęłam się wyrywać, szarpać i bić go.. ale to nic nie dało. Bo co może taka mała drobna kruszynka zrobić umięśnionemu dwumetrowemu kolesiowi? Nic. Krzyczałam, płakałam. Ale to i tak na nic. Poddałam się.  
- Kochanie, zostawiłaś u mnie... - dzięki Bogu, zostawiłam u Kuby telefon. Przyjechał żeby mi go oddać a jednocześnie uratował mi życie. Chyba... Stanął w drzwiach, spojrzał na nas i westchnął głośno.  
- Zemsta? Chciałaś się zemścić za tamtą zdradę? - syknął. - No dobra, rozumiem. Ale dlaczego akurat z nim?  
Adam nawet nie poluzował uścisku, trzymał mnie strasznie mocno. Nie wytrzymałam i zaczęłam płakać, krzyczeć i błagać o pomoc.
- Kuba, proszę pomóż mi...
- Zaraz, stop. Dlaczego Ty płaczesz? I cała się trzęsiesz? Oo nie. Kowalski, teraz przegiąłeś pałę.! Tolerowałem to jak chroniłeś Fabiana, to jak mu pomagałeś, jak pomogłeś mu upozorować śmierć. Pozwoliłem wam na to żebyście ją okłamywali ale na to nie pozwalam.. Odejdz od niej! Słyszysz?  
Odejdz dopóki grzecznie proszę. - krzyczał na niego Kuba. - Trzymaj łapy przy sobie!  
Adam nie miał chyba zamiaru mnie puścić, bawiła go ta cała sytuacja. Kuba podszedł do niego i odepchnął go ode mnie z całej siły, tak że Adam uderzył ciałem o ścianę. Ja natomiast, osunęłam się po ścianie, skuliłam się i zaczęłam głośno płakać. Mój chłopak uderzył Adama w policzek, pózniej w nos, kopnął go jeszcze w brzuch, a po chwili Adam stał się bezbronny i leżał nieruchomo.
Kuba natychmiast podbiegł do mnie i przytulił mnie mocno do siebie i pocałował w czoło.  
- Nigdy więcej nie pozwolę na to, by stała ci się jakakolwiek krzywda! Zabieram Cię do siebie!  
- Ale on.. co z nim? - spojrzałam na niego, leżał nieruchomo, umarł? Nie! Nie umarł, bo znowu się tak perfidnie uśmiecha.
- Wyliże się.. Chodz idziemy..
Obudziłam się w ramionach Kuby, nie do końca pamiętałam co się wydarzyło wcześniej bo chłopak podał mi jakieś leki. Spojrzałam na chłopaka, po jego policzkach spływały łzy.  
- Kuba?  
- Przepraszam.. Za to, że pozwoliłem cię skrzywdzić, okłamać. Przepraszam, ja ja... nie zasługuje na Ciebie.
- Kuba, uratowałeś mnie. Ja powinnam Ci dziękować a Ty nie możesz czuć się odpowiedzialny za to, że Adam jest.. jaki jest.  
- No masz rację, nie mam wpływu na Adama. Ale miałem wpływ na Fabiana, a pozwoliłem żeby cię skrzywdził.
- O czym ty mówisz?  
- Jak szedłem do ciebie by oddać ci telefon, minąłem się z nim. Z Fabianem. Którego kilka laat temu pochowałaś. On tak na prawdę nie umarł. Adam pomógł upozorować jego śmierć. Zapewne spytasz, dlaczego? Ty tego nie pamiętasz.. Wszyscy wmówili ci, że to jest normalne. Że będzie dobrze.. Ale on w to nie wierzył.
- Kuba o czym ty mówisz?
- Dzisiaj jak zobaczyłem cię taką bezbronną, roztrzęsioną w jego ramionach. Gdy widziałem jak płakałaś i błagałaś o pomoc. Przypomniał mi się ten moment, kiedy leżałaś taka malutka, zwinięta w kłębek, nie wiedziałaś co się dzieje, płakałaś, krzyczałaś że chcesz do mamy.. Fabian nie miał siły, nie potrafił cię nawet wziąć na ręce, był załamany. On płakał razem z Tobą. Wtedy ja wziąłem Cię na ręcę, przytuliłem mocno do siebie i pocałowałem w czoło tak samo jak zrobiłem dzisiaj. A wtedy kilkanascie lat temu, postanowiłem sobie, że nigdy nie pozwolę by stała ci się jakakolwiek krzywda. Poznaliśmy się dopiero na pogrzebie, bo twój ojciec nie pozwalał mi się do ciebie zbliżać.  
Przez tyle lat cierpiałem, bo ja wiedziałem co wtedy się wydarzyło.. Co zrobił ci twój ojciec.  
Fabian też walczył z tym kilka lat. Ale pewnego dnia nie wytrzymał. Poszedł do ojca, i zrobił to co powinno się robić z takimi ludzmi jak twoj ojciec.  
Pózniej by uniknąć kary razem z Kowalskim upozorowali tą śmierć. A tak na prawdę Fabian wyjechał za granicę, teraz ma dom, dziecko i żonę. Wrócił bo chciał cię przeprosić. Adam próbował wybić mu ten pomysł z głowy..  
Nie wiedziałam co powiedzieć...  
- A Krystian? -spytałam szeptem?
- Kystian też został w to wtajemniczony kilka miesięcy temu.  
CUDOWNIE! WSZYSCY KTÓRYM UFAŁAM ZROBILI MNIE W CH*JA. ZAJEBIŚCIE!
- Co zrobił mój ojciec?
- To co dzisiaj chciał zrobić Adam...  
- Adam o wszystkim wiedział, czyli pomyślał sobie skoro własny ojciec mnie przeleciał to co on będzie gorszy?  
- Paula nie mów tak...  
- No ale co, nie mówię prawdy?! Wszyscy dookoła wiedzieli o tym że Fabian żyje, tylko nie ja! Na prawdę dziękuję bardzo. Wiesz, wtedy kiedy chciałam się zabić. Żałuję, że Krystian mnie znalazł. Wolałabym umrzeć, niż dowiadywać się tej chorej prawdy od osób które kocham. Zostaw mnie. Nie idz za mną. Chcę zostać sama.
- Nie zostawię cię samej w tym stanie!
- Nie martw się nie zrobię sobie krzywdy.
Bo... umrę bezboleśnie. Nie poczuję bólu.  
Wyszłam. I nie wiem, kiedy i czy kiedykolwiek wrócę...

koniuu

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1459 słów i 7790 znaków.

3 komentarze

 
  • Paula13

    Zajebiste  :dancing:

    27 wrz 2016

  • Misiaa14

    O chuj wow *-*

    25 wrz 2016

  • kaaay

    Super! :) :)

    25 wrz 2016