Czy można się zmienić ? cz.20

Czy można się zmienić ? cz.20Kochani wreszcie powstała kolejna część. Przepraszam, że taka krótka i za to, że nic dawno nie dodawałam, ale ostatnio nie mogłam nic napisać. Kolejne części postaram się dodawać częściej. Miłego czytania.  

Wczesnym rankiem Kingę zbudził silny ból głowy. Promienie słoneczne wpadające przez niewielkie zasłony w oknie, wpadały prosto w jej zmęczoną twarz, rażąc przymrużone oczy. Głowa z minuty na minutę pulsowała, a przy kuchennym stole siedział Hubert i patrzył na nią zatroskanym wzrokiem. Teraz powoli dochodziło do niej to, co się stało.Powoli dochodziła do siebie, budziła się ze snu, ale jeszcze nie do końca wierzyła własnym oczom. Kark bolał niemiłosiernie, po źle przespanej nocy. Spanie na fotelu nie służyło jej zmęczonemu ciału. Podpuchnięte oczy, rozszerzone źrenice, świadczące o znajdowaniu się w jej ciele narkotyku. Chciała coś powiedzieć, odezwać się, usprawiedliwić, ale nie miała pojęcia co powiedzieć. Wstała i podeszła do półki, w której miała jeszcze niewielką ilość narkotyku. Nie było tam tego za wiele i już zastanawiała się jak ma zdobyć kolejną działkę. Myślała o ojcu, ale nie miała z nim najlepszych relacji, Przemek nie była pewna, czy może jej pomóc, a teraz jeszcze w mieszkaniu jej matki znajdował się Hubert, a ona nie wiedziała co on tu robi. Już chciała otworzyć półkę i wyjąć małą torebeczkę, ale zdała sobie sprawę, że półka jest pusta. W mieszkaniu nie było ani jednego śladu narkotyków, a dom był wysprzątany na błysk. Dopiero po chwili dotarło do niej czego właściwie jest świadkiem.  
- Nie ma tu narkotyków - wyszeptał tak cicho, że nie była pewna, czy dobrze usłyszała. Głód narkotykowy był na tyle silny, że niemal rzuciła się w stronę drzwi. W ostatniej chwili poczuła silne ramie, przetrzymujące jej nadgarstek. - Nie - usłyszała czuły głos ukochanego i odwróciła się do niego twarzą. W jego oczach ujrzała łzy i poczuła złość. Nienawidziła jego strachu, nienawidziła jego udawanej troski i miłości.Gdyby ja naprawdę kochał, gdyby mu na niej zależało, nigdy nie wyjechałby, nie uciekł.  
- Ty byłeś dilerem prawda? byłeś dilerem do cholery! - wykrzyknęła pełna nienawiści. Chciała tylko niewielką ilość trawki, chciała wciągnąć biały proszek, chciała znów odlecieć.  
- Już się tym nie zajmuje i Tobie też nie pozwolę - usłyszała ściszony głos mężczyzny. Chciała wybiec z domu, ale dopiero po chwili zorientowała się, że drzwi od mieszkania są zamknięte.Była zamknięta w własnym domu i nie mogła nigdzie wyjść. Zamknęli ją, a ona w tym momencie tak bardzo ich nienawidziła. - Zjedz coś - usłyszała jego głos. Wywaliła talerz z jedzeniem na podłogę i szyderczo się do niego uśmiechnęła. Spojrzała na strach w oczach Huberta i tak bardzo chciała powiedzieć mu jak mocno go kocha, jak bardzo za nim tęskniła. - Tak żałuje mojego wyjazdu - usłyszała głos chłopaka. - Zmarnowałem wszystko - wyznał a ona spuściła wzrok. Miał rację. Zmarnował wszystko, a ona nie chciała już go znać.  
- Po co tu wracałeś? do czego? gdzie masz prochy? - jej myśli krążyły tylko wokół białego proszku. Było jej obojętne co miałaby wziąć, chciała tylko odlecieć. Uwielbiała ten stan, gdy wszystkie problemy, cały ból wywołany wyjazdem Huberta przestał mieć dla niej znaczenie. Stawało się to za każdym razem, gdy wchłaniała niewielkie ilości narkotyków, zatracała się w tym świecie bez bólu i cierpienia. Uwielbiała go. Uwielbiała czuć ten odlot, wolność, brak ograniczeń. Teraz natomiast poczuła się ograniczona. Poczuła się jak więzień. Była przetrzymywana wbrew własnej woli w mieszkaniu z kimś, komu kiedyś ufała bardziej niż sobie. Teraz żałowała tego kroku, żałowała tego, że wtedy się poznali. Siedziała bez ruchu na fotelu i bujała się. Myśli krążyły wokół prochów, a oczy Huberta nie spuszczały z niej wzroku. Widziała na jego twarzy ból, ale nie pozwoliła by z nią porozmawiał. Za każdym razem, gdy chciał coś, cokolwiek jej powiedzieć, zatykała uszy i udawała, że nie interesuje ją to, co ma do powiedzenia. Udawała, że on ją już nie interesuje. Nie była to oczywiście prawda. Mimo powrotu do nałogu, mimo ćpania wciąż przy nim czuła, że może wiele. Wierzyła nawet, że dla niego może przestać. Jednak jej upór, nie pozwalał na to, by mu wybaczyła odejście.  
- Porozmawiaj ze mną! - ponownie usłyszała jego błagalny głos. Tak bardzo chciała usiąść obok niego, tak bardzo chciała go przytulić, pocałować, ale znowu tego nie zrobiła. Starała się być w stosunku do niego oziębła, chciała być mu obca, chciała by on był jej obcy. Trawka. Znów pomyślała o niej. - Nie wiem dlaczego tak się stało. Nie sądziłem, że jak wyjadę Ty znów będziesz brać - wyznał prawie płacząc.
- A co myślałeś? - odezwała się po raz pierwszy od paru godzin. - Myślałeś, że tak po protu machnę ręką i powiem trudno? żegnałeś się ze mną, a ja głupia się nie zorientowałam! Wierzyłam Ci! Ufałam! Wierzyłam, że razem zaczniemy o nas walczyć - wyznała to, co od tak dawna raniło jej serce. Wyznała to, co od tak dawna pragnęła mu wykrzyczeć.  
- Kingo kochałem Cię! Nadal Cię kocham i właśnie dlatego nie mogę pozwolić Ci ćpać - wyznał i delikatnie palcami musnął jej policzek. Po jej ciele przeszły dreszcze. Zamknęła oczy, by nie myśleć o tym, co poczuła. Kolejne muśniecie wywołało dreszcze na jej ciele. Znów zamknęła oczy, ale tym razem po chwili otworzyła je i spojrzała mu głęboko w oczy. Płakała.
- To dlaczego uciekłeś ranem jak tchórz? dlaczego niczego mi nie powiedziałeś? - zapłakał i mocno wtuliła się w jego ramiona. Kołysał ją, a ona głośno płakała. Płacz słychać było w całym domu.  
- Bo nie potrafiłem spojrzeć Ci w twarz - rzekł, patrząc jej prosto w oczy. - Mafia była dla mnie jak rodzina. Nie potrafiłem tak po prostu się od nich odwrócić, zrezygnować a ty tego ode mnie wymagałaś. Zresztą - zawahał się. Jej duże, niebieskie oczy spojrzały w jego stronę. Chciała zapytać zresztą co, ale nie zrobiła tego. Bała się, że jak przerwie mu wyznanie, on znów zamilknie, a ona nie będzie wiedziała dlaczego tak postąpił. - Zresztą to nie takie proste. Zrozum mnie. Działałem pochopnie, chroniłem Cię - był z nią szczery. Głos ochrypnięty skazywał na to, że płacze.  
- Przed czym? - zapytała zbita z tropu. Rozmawiając z nim twarzą w twarz, stojąc na przeciwko niego, powoli zaczęła wierzyć, że może nie wszystko stracone.  
- Miałem zobowiązania. Mafia to niebezpieczny świat. Stąd nie da się tak po prostu wyjść. Albo jesteś z nimi do końca, albo - znów zawahał się, bo nie był pewny, czy powinien dokończyć to zdanie. Chciał zatrzymać czas. Jej oczy zdradzały strach. Jej spojrzenie było takie jak kochał. Szczere, zatroskane, a w jej oczach po raz pierwszy od dawna znów ujrzał płomień miłości. Płomień, który tak skutecznie próbował zgasić, o mało nie doprowadzając do tragedii. Patrząc na tą kobietę taką kruchą, przerażoną zastanawiał się, czy postąpił słusznie. Teraz był przekonany o tym, że nie pozwoli jej skrzywdzić. Chciał ją chronić. Chronić za wszelką cenę.  
- Mógłbyś zginąć tak? - zapytała, jakby wiedziała o co w tym wszystkim chodzi.  
- Nie bałem się o siebie. Raczej chciałem chronić Ciebie. W mafii mają taki zwyczaj, że uderzają w najbliższych swojej ofiary. A dla mnie najbliższa jesteś Ty a wierz mi, że wolałbym umrzeć, niż żyć z świadomością, że z mojej winny coś złego mogłoby Cię spotkać, lub Cię spotkało. Za bardzo Cię pokochałem Kingo - usłyszała i spojrzała mu prosto w oczy.  
- To dlaczego do cholery mi tego nie powiedziałeś? - zapytała rozzłoszczona. Tak wiele sytuacji mógłby powstrzymać. Gdyby przecież wiedziała, gdyby miała świadomość, że zrobił to wszystko dla niej, nie wróciłaby do ćpania. Nie sięgnęłaby po to  
- A co uwierzyłabyś w to? pozwoliła mi tak po prostu wyjechać? czy powiedziałabyś, że kłamie, że tylko szukam wymówki?- zapytał z uśmiechem. Oboje znali odpowiedź. Znał jej zachowanie za dobrze i ona miała tego świadomość. Nie odpowiedziała. Podeszła do niego i mocno wtuliła się w jego ramiona.  
- Kocham Cię - wyznała i bez słowa złożyła na jego wargach namiętny pocałunek.CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1655 słów i 8583 znaków, zaktualizowała 22 paź 2015.

5 komentarzy

 
  • pola199025

    Gennialne to jest :-*

    23 paź 2015

  • agusia16248

    @pola199025 Bardzo dziękuje

    27 lis 2015

  • Misiaa14

    Ohhhhh  cudooooo <3

    22 paź 2015

  • agusia16248

    @Misiaa14 Dziękuje <3

    27 lis 2015

  • Tosia12283

    Super ;)

    22 paź 2015

  • agusia16248

    @Tosia12283 Dziękuje

    27 lis 2015

  • czarnyrafal

    Dzielnie"brniesz" dalej i chwała Tobie za to.Zastanawiam się czy Kindze uda się wyjść z tego "narkotykowego snu"bez uszczerbku-chyba po jakiejś terapi,bo apewne sama miłość nie wystarczy. Do przebudzenia zapewne tak,ale co dalej-to wie Autorka i nam o tym napisze-byle szybko. :kiss:

    22 paź 2015

  • agusia16248

    @czarnyrafal Sądzę,że Kinga da sobie radę :)

    27 lis 2015

  • Adamski

    Czyżby zwrot do pozornej zaznaczam pozornej normalności.Niech i Kinga naprawdę "obudzi się" z uzależnienia.Tylko czy im będzie łatwo-mafia nie wybacza,choć szefem/pies go drapał/jest jej ojciec.Na Hubercie ciąży jeszcze sprawa tego kamienia.Namotałaś Autorko-ale to dobrze. :kiss:  <3

    22 paź 2015