Czy można się zmienić ? cz.24

Czy można się zmienić ? cz.24Stali na przeciwko siebie przed wielkim budynkiem i mocno trzymali się za ręce. Czas rozstania wydawał się dla nich trudniejszy niż przypuszczali. Chociaż każdy z nich wiedział, że tak trzeba, najchętniej odjechali by stąd piskiem opon.  
- Nie musisz tego robić - odezwał się Hubert, z nadzieją, że może jednak zmieni zdanie. Jednak ona nadal twardo stała przy swoim przekonaniu i wiedziała, że jeżeli chcę wyjść z nałogu, naprawić stosunki z ojcem i Hubertem, zdać szkołę i nie czuć tego głodu narkotykowego to musi. Nienawidziła pożegnań i jeszcze bardziej nienawidziła tego, co teraz czuła. Ojciec patrzył na nią dumnym wzrokiem, a ona uśmiechnęła się, sama była z siebie dumna, bo wreszcie zachowała się jak dorosła osoba. Postanowiła słusznie, chociaż nie bardzo wiedziała, co teraz będzie ją czekać. Bała się tego, co teraz nastąpi. Jak długo będzie musiała być w tym ośrodku? jak długo będzie tu uwięziona? przed bramą stanął dość przybudowany, chociaż średniego wzrostu mężczyzna i przyjaźnie się do niej uśmiechnął.  
- Witam. jestem terapeutą i właścicielem tego ośrodka. Miło mi przywitać Cię osobiście - uśmiechnął się zachęcająco do dziewczyny, ale nie podzielała jego entuzjazmu. Najchętniej uciekła by gdzie pieprz rośnie i wróciła do domu, z przyrzeczeniem, że nigdy więcej nie weźmie narkotyków. Nie była głupia. Miała świadomość, że wystarczyłby jeden problem, jakiś konflikt, nie wyjaśniona sytuacja, jakiś stres i automatycznie szukałaby trawki, czy czegoś podobnego. Głód narkotykowy był dość silny, by sama sobie z tym poradziła. Miała silną wolę, ale nie na tyle silną, by samej sobie poradzić.

- Masz kilka minut, by pożegnać się z rodziną. Pamiętaj, że odwiedziny są bardzo rzadko, a ty być może będziesz tu miesiąc, lub dwa. Od ciebie to zależy. - usłyszała. Mężczyzna odszedł a ona spojrzała na ojca.  
- Dziękuje tato i przepraszam - wyznała ze łzami w oczach. Ostatnim czasie bardzo zżyła się z ojcem, stali się sobie bliscy.  
- Córeczko! uważaj na siebie, proszę cię. Uważaj mi tam na siebie i trzymaj się. Jesteśmy z Tobą! Kochamy cię ! - zapewnił i mocno z całych sił przytulił ją do siebie.  
- Kocham cię tato - szepnęła, a po chwili obserwowała jak ojciec odchodzi.  
- Słoneczko - usłyszała głos Huberta. Pocałowała go, nie dopuszczając do słowa. Nie chciała by cokolwiek powiedział. Nie chciała niczego usłyszeć. Nie chciała się rozpłakać. Tak z całą pewnością to za nim będzie tęskniła najbardziej. To za nim będzie płakała po nocach, to jego będzie przywoływała wspomnieniami. - Pamiętasz o czym wczoraj rozmawialiśmy? - zapytał, by upewnić się, czy nie ma mu za złe, że wyjeżdża.  
- Tak. Mam nadzieje, że sprowadzisz ją z powrotem - powiedziała drżącym głosem. Bała się, ale rozumiała jego intencję. Musiał zrobić to, co ona sama bez wahania by zrobiła, a nie chciała by jej obawy sprawiły, że być może wyrzekłby się własnej siostry. Musiał to uczynić i dobrze o tym wiedzieli. Musiał, tak, jak ona musiała pozwolić by zamknięto ja w tym miejscu i zawalczyć o ich wspólną przyszłość. Tylko czy będzie miała o co walczyć? czy on wróci?
- Kocham Cię mała - wyznał to, co lubiła najbardziej. Nie chodziło jej o deklarację, której tak naprawdę nawet od niego nie oczekiwała. Chodziło raczej o słowo, o jeden wyraz, który przypominał jej ich początki.  
- Będę miała do czego wrócić? - zapytała to, co nie dawało jej spokoju. - Przecież wiesz, że tak. Kocham cię i wrócę do ciebie. Jak wyjdziesz obiecuje Ci, że wrócę kochanie. - rzekł, składając na jej wargach kolejny pocałunek. - Nie Hubercie! nie mogę prosić, nie mogę oczekiwać, byś za mną czekał. Nie mam do tego prawa - rzekła
- O czym ty mówisz? - spytał zaskoczony jej słowami.  
- Kocham Cię Hubercie, ale chcę Ci powiedzieć, że jeżeli kogoś tam poznasz, zakochasz się, nie wrócisz. ja nie będę miała do ciebie pretensji. Zrozumiem - wyznała i nie dopuszczając go do słowa, złożyła na jego ustach delikatny, czuły pocałunek. Nim chciał coś powiedzieć, ona powolutku, lecz pewnym krokiem kierowała się w stronę wejścia. Chociaż słyszała jeszcze jego głos, słyszała wołanie po imieniu, nie zareagowała. nie odwróciła się, nie zatrzymała.  
- Kocham cię! słyszysz? zaczekam! - zawołał, ale mimo, że było jej trudno, nie zareagowała. Zatrzymała się przed samą bramą, a z jej oczów poleciały krople łez.
- Ja ciebie też kocham - pomyślała i wytarła ręką zapłakane oczy.  
- Kingo!  
Weszła za bramę i spojrzała na miłego mężczyznę.

      ***
Miał wrażenie, że coś się między nimi definitywnie zmieniło. Nie miał pojęcia, czy to za sprawą jego odejścia, zniknięcia, czy po prostu los tak za nich zdecydował, ale bał się tej zmiany. Stał za wielką metalową bramą i patrzył w dal. Kinga już od kilku minut znajdowała się w środku, a on nadal nie mógł uwierzyć w to, że jedna się zdecydowała. Chociaż tak naprawdę był to bardziej, jego pomysł, chociaż to on chciał, ją uratować, teraz żałował tej decyzji. Jej słowa wydawały mu się jak pożegnanie. Miał nadzieje, że nie mówiła poważnie i miał nadzieje też, że jak minie ten miesiąc, da się między nimi wszystko poskładać od nowa. Kochał Kingę i czuł, nie, on to wiedział na pewno, że i ona go kocha. Cały czas w jego głowie dudniły mu słowa Kingi i nie wiedział, co chciała przez to powiedzieć? co miała na myśli? owszem musiał jechać do Anglii, bo chciał zabrać, chciał sprowadzić do domu siostrę, musiał sprawdzić co się z nią dzieje, przywieźć ją do Polski, ale pod żadnym pozorem nie miał zamiaru zostawać tam na zawsze. Chciał jak najszybciej wrócić, by móc znów zobaczyć jej błysk w oku, by móc być przy niej, by móc trzymać ja w ramionach. Za jej życie, za jej dobro, za jej szczęście oddał by własne życie. Jak mogła pomyśleć, że nie ma po co wracać? jak mogła zwątpić w jego miłość? nie miał pojęcia co zrobił, albo czego nie zrobił, że tak wątpi w jego uczucia. Spuścił wzrok i skierował się w stronę samochodu szefa. Po chwili siedział już w aucie i zapinał pas. W jego głowie panował chaos. Nie miał pojęcia co by zrobił, gdyby stracił ją, gdyby ta kobieta ją zabiła. Wtedy naprawdę zrozumiał ile dla niego znaczy. Wtedy przekonał się, że ta dziewczyna zawładnęła jego sercem. Nie żałował ani jednego dnia spędzonej z nią. Nie żałował tego, że pomógł jej tamtego dnia, nie żałował ich spotkania.  
- Ona musiała to zrobić. Wiesz o tym, prawda? - zapytał szef, a on pokiwał głową. - Tak jak Ty musisz jechać do siostry Hubercie - rzekł mężczyzna i spojrzał na niego z uśmiechem.
- Szef wie? zapytał zaskoczonym głosem.  
- Podsłuchałem Waszą wczorajszą rozmowę. Musisz sprawdzić co z nią i sprowadzić ją do Polski. Tu czeka na nią legalna, dobrze płatna praca a wszystko dlatego, byś został tu z nami. Wrócisz prawda? - zapytał mężczyzna.  
- Tak wrócę. Nie dla Pana, nie dla mafii, nie dla mojej siostry i jej pracy - zawahał się, bo wiedział, że jego słowa mogą go drogo kosztować. - Wrócę dla kogoś znacznie ważniejszego, niż całe moje dotychczasowe życie. Wrócę dla niej szefie. Wrócę dla pańskiej córki, wrócę dla kogoś, kogo pokochałem tato - wyznał i uśmiechnął się do mężczyzny. - I taką odpowiedź liczyłem - zaśmiał się mężczyzna i dalej w ciszy prowadził auto. Dla niej. Wrócę dla Niej - pomyślał Hubert i uśmiechnął się pod nosem.

Trzy godziny później Hubert siedział na lotnisku i czekał za samolotem. Miał do wyjazdu jeszcze trochę czasu, ale wolał pomyśleć tu w samotności. Tyle działo się ostatnio w jego życiu, tyle działo się od jego przyjazdu.Nadal nie rozumiał dlaczego sama zechciała iść na odwyk. Nie protestowała jak z ojcem jej to zaproponowali, a jej oczy były niemal nie obecne. Pomyślał o Michale, który z tak durnego powodu stracił ukochaną. Przecież i on pewnego dnia może nie wrócić i dopiero teraz, dopiero teraz, gdy Michał tracił dziewczynę zrozumiał to Pomyślał o złożonej rodzinie, dzieciach z Kingą, ślubie i nagle ktoś może przyjść do ich domu, poinformować ją, że on nie żyje. Nie chciał zostawiać jej samej. Nie chciał zranić ją w ten sposób. Z ojcem miała lepszy kontakt, ale ojciec był tak samo narażony jak on. Mafia to niebezpieczny świat, w którym wszystko może się zdarzyć. Z matką miała ograniczony kontakt i miał nadzieje, że kiedyś będzie w stanie jej wszystko przebaczyć. Przecież potrzebowała kogoś, kto ukoi jej ból kogoś, kto ochroni, przytuli i zetrze jej łzy. On był dla niej kimś takim, ale nigdy nie zastąpi jej matczynej miłości, tego uczucia, które może dać tylko matka. On mimo dorosłego wieku, mimo iż ma już swoje lata i jest członkiem mafii, tak bardzo tęskni za rodzicami. Są noce, gdy budzi go koszmar minionych lat. Gdy był mały miał tak samo. Potrafił budzić się w nocy z płaczem, bo śnił mu się wypadek rodziców. Wtedy zawsze przychodziła do niego ona i uspokajała go, twierdząc, że ich rodzice żyją w ich sercach. Teraz natomiast i jej nie miał obok.Nie chodziło już tylko o troskę o siostrę. Chodziło po prostu o coś znacznie ważniejszego, o coś znacznie poważniejszego niż troska brata. Był jej to winien. Był winny za lata opieki, troski, za całą miłość, którą dostał od starszej siostry. Znów jego myśli krążyły wokół Kingi. Zastanawiał się jak dziewczyna sobie poradzi, zastanawiał się co teraz robi i jak się czuję. Kochał ją i wierzył w nią. Kochał i wiedział, że i ona go kocha. Zabrał swój bagaż i skierował się w stronę samolotu, którym za moment miał już wystartować do siostry, by ją zabrać i wrócić do domu, tam, gdzie będzie czekał z utęsknieniem na ukochaną Kingą. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1906 słów i 10128 znaków, zaktualizowała 9 lis 2015.

5 komentarzy

 
  • JuzCięKocham!

    Wciągające ! Realistyczne ! Wzruszające ! Ciekawe ! Najlepsze w moim życiu ! ...
    Uwierz czytałam ich wiele ... nie za często się wzruszam. To jest opowiadanie które najbardziej mnie poruszyło. Mogła bym to czytać w kółko, aż padła bym z wykończenia ! ;u; mam nadzieję że masz jeszcze jakieś dobre opowiadania ;)  
    Powodzenia w życiu
    Juka!

    19 lut 2016

  • pola251990

    Jej czytam to opowiadanie i są chwile ,gdzie wywołują u mnie łzy mój brat ma problem z narkotykami ale niestety nie chce się leczyć gdy czytam książki czy opowiadania i ktoś chce o siebie walczyć dla mnie to jest mega.ja od roku próbuje mu pomoc ,ale niestety ten człowiek ma swój świat.Ale wróćmy do opowiadania jest gennialne realne i naprawdę super się czyta :)

    10 lis 2015

  • agusia16248

    @pola251990 Droga kochana czytelniczko bardzo się cieszę, że podoba Ci się to opowiadanie. Chodziło mi o to, by było realne a momentami wzruszające :) A co do twojego brata to cóż powiem Ci, że bardzo mi przykro, ale w głębi serca wierzę,że i On w końcu zechcę się leczyć. Mogę poradzić Ci tylko, byś okazywała mu wsparcie. To naprawdę jest najważniejsze. Z głębi serca Ci życze by wszystko sie udało i mam nadzieje, że jakoś poradzicie sobie :*

    12 lis 2015

  • czarnyrafal

    Trzymam kciuki za lepsze czasy dla wszystkich w tym opowiadaniu,bo nie umiem sobie wyobrazić by miało się inaczej potoczyć życie ich jak ku dobremu zakończeniu.Taka u mnie jest logika wydarzeń-być może u autorki inna - zobaczymy. :kiss:  <3

    9 lis 2015

  • agusia16248

    @czarnyrafal Cas pokaże jak ułożą się ich losy :)

    12 lis 2015

  • czarnyrafal

    @agusia16248 Po uśmiechu emotikona widzę że Autorka "wywinie" nam niejednego "psikusa" Więc Autorko do dzieła. :kiss:  <3

    12 lis 2015

  • volvo960t6r

    Cudowna część  :kiss:

    9 lis 2015

  • agusia16248

    @volvo960t6r Dzięki

    12 lis 2015

  • NataliaO

    Fajne :)

    9 lis 2015

  • agusia16248

    @NataliaO Dzięki :)

    12 lis 2015