Czy można się zmienić ? cz.4

Czy można się zmienić ? cz.4Kinga wpatrywała się zaciekawiona na speszoną, niemal białą twarz chłopaka.  
- Ona jest - zawiesił głos, nie spuszczając wzroku z jej twarzy. Blondynka uważnie obserwowała to, co działo się w mieszkaniu chłopaka. Mężczyzna spojrzał tym razem na blondynkę. Jego oczy pociemniały ze złości, a w sercu poczuł ból. Chciał wymazać z pamięci ten okres swojego życia, gdy byli parą. Chciał o niej zapomnieć, a jeszcze bardziej zapomnieć o tym, co zrobiła mu ta śliczna dziewczyna. - Co Cię to obchodzi? chyba nie muszę spowiadać Ci się ze swojego życia? - zapytał, zadowolony, że nie musi jej odpowiadać na to dość niezręczne pytanie. Co miał właściwie jej powiedzieć? co miał powiedzieć Kindze?  
- Ja już chyba lepiej pójdę. Dziękuje za wszystko - usłyszał smutny, przygnębiony głos kobiety. Złapał ją mocno za rękę i zatrzymał, uniemożliwiając jej odejście. Blondynka zatrzepała rzęsami i uśmiechnęła się nieśmiało do chłopaka.  
- Kotek - jej głos złagodniał. - Kotek ja się po prostu o Ciebie martwię. Nie możesz zawalać studiów. Nie możesz z mojego powodu wszystkiego rzucać. Daj sobie to wytłumaczyć. - usłyszał jej cichy, ale stanowczy głos.
- Nie Kingo. Jeżeli ktoś opuści to mieszkanie to ta pani. Ciebie nigdzie nie puszczę.- wyznał łapiąc ją za ramię. Przyciągnął do siebie i namiętnie pocałował. Po chwili oderwali się od siebie i spojrzeli sobie głęboko w oczy. W mieszkaniu panowała nie przyjemna cisza, ale wyczuł obecność dziewczyny. Nie wiedział dlaczego to zrobił. Nie był pewny, ale czuł, że pocałunek był czymś w rodzaju zemsty. Usłyszał chrząkanie kobiety. Spojrzał na blondynkę i uśmiechnął się do niej. Widział ból i złość w jej oczach. Bawiło go to, że ranił ja tak, jak ona go kiedyś raniła.  
- Kochanie chcesz mi powiedzieć, że jesteście razem? - zapytała dziewczyna, a on roześmiał się.  
- No potrzebujesz jeszcze jakiegoś dowodu? chyba dałem Ci jasno do zrozumienia, że tak - odpowiedział cichutko, patrząc na zaskoczoną twarz Kingi. W mieszkaniu znów zapadła cisza. Blondynka trzasnęła drzwiami, a on spojrzał w okno. Widział jak odchodzi i poczuł ból. Chociaż udawał, chociaż starał się o niej zapomnieć, nie potrafił. Spojrzał na rozkojarzoną, zaskoczoną twarz Kingi i spuścił wzrok. Nie miał pojęcia jak teraz jej to wszystko wytłumaczyć.  
- Nie wyrzucili Cię prawda? - zapytała tak cicho, jakby bała się usłyszeć jego odpowiedź. Powoli docierało do niej to, czego była świadkiem. Docierało to, co się stało. Uświadomiła sobie, że przez cały ten czas została oszukiwana. Docierało do niej to, że chłopak się nią zabawił. Wyglądało dla niej to na kłótnie zranionych kochanków. Nie rozumiała dlaczego tak dziwnie się poczuła. Przez ułamek sekundy, łapała się nawet na tym, że może coś być między nimi. Teraz wiedziała, że nie. Kochał inną, miał inną. Kochał tamtą, nie ją. A ona? no właśnie. Ona, powoli zaczynała dopuszczać do siebie myśl, że zaczęła coś do niego czuć. Usiadła na krzesełku, unikając jego spojrzenia. Bała się spojrzeć mu w oczy, bo nie chciała, by dowiedział się o tym, co powoli zaczynało kiełkować się w jej sercu.  
- Ja już naprawdę pójdę. Chcę odebrać rzeczy od Przemka - powiedziała ściszonym, przygnębionym głosem. Hubert wstał i zabrał kluczyk od samochodu.  
- Pójdę z Tobą. Nie pozwolę, byś pojechała do niego sama - postanowił, nie dając jej czasu na sprzeciwienie się.

Kretyn! Prawdziwy kretyn! rzucał w siebie przezwiskami, zastanawiając się, jak mógł do tego dopuścić. Nie wiedział jak teraz będą wyglądały ich relację i dlaczego, poczuł taki ból, na myśl o tym, że mógłby stracić z nią kontakt. Jechali samochodem do zniszczonej dzielnicy, której za dobrze nie znał. Rozwoził tu towar, może dwa, ale starał się za każdym razem jak najszybciej opuścić tą dzielnicę. Znał stąd może kilka osób, ale nigdy nie zaprzyjaźnił się na tyle, by często odwiedzać tą dzielnicę. Wolał czyste, bardziej zadbane dzielnice. Wolał trzymać się z dala od nieciekawych osób, którzy dla Kingi, byli normalnością. Różnił się od tej dziewczyny, ale coś sprawiało, że chciał przebywać przy niej nom stop. Wrócił wspomnieniami do momentu, zanim pojawiła się blondynka, zdając sobie sprawę, że prawie doszło między nimi do pocałunku. Dziewczyna siedziała na przodzie samochodu, w miejscu pasażera i milczała. Chociaż pragnął się do niej odezwać, porozmawiać z nią, nie wiedział co miałby jej powiedzieć, Zatrzymał samochód i spojrzał w oczy dziewczyny. Chciał wejść na górę z nią, chciał być przy niej, chciał ją ochronić, ale nie był pewny, czy ten pomysł był właściwy.  
- Uważaj na siebie - poprosił, posyłając jej przerażone spojrzenie.  
- Nic mi się nie stanie - zapewniła i opuściła jego samochód. Patrzył na nią jak odchodzi. Nie spuszczał z niej wzroku, uświadamiając sobie, że Kinga stałą się mu bliższa niż przypuszczał. Nie był tego pewny, ale chyba zauroczyła go.
   ***
Rozejrzała się jeszcze raz, upewniając się, że mężczyzna, któremu ufała bez cienia wątpliwości nadal stoi przed tak bardzo znajomą jej kamienicą. Widziała z daleka nieśmiały, zachęcający uśmiech chłopaka, ale nie odwzajemniła go. Wciąż czuła ból i złość za to, że ją oszukał. Wciąż w jej sercu rodziła się niepewność i wątpliwość, co do szczerości zamiarów chłopaka, u którego się zatrzymała. Mieszkała u niego, nadal nie rozumiejąc co właściwie miała tam robić.Szkoła. Czy tylko to było warunkiem tego, że jej pomagał? czy miał w tym jakiś cel? kamienica była jej drugim domem. Jej prawdziwym domem, bo nie mogła nazwać domem mieszkania, w którym mieszkała jej matka. Tu było podobnie. Mieszkanie tak jak tamte było zniszczone, tak jak tamte było stare, ale tu do wczorajszej nocy czuła się bezpieczna. Nadal w torebce znajdował się klucz do mieszkania. Nie była pewna, czy zastanie w środku Przemka i co tam zastanie. Pragnęła ten etap mieć już za sobą. Pragnęła po prostu zabrać swoje rzeczy i opuścić mieszkanie, które pokochała. Otworzyła nieśmiało drzwi i weszła do środka. Z dala wyczuła tak bardzo znajomy jej zapach. W mieszkaniu śmierdziało trawką. Na stole leżała fiolka z narkotykami a na parapecie okna znajdowała się strzykawka z Heroina. Nie podeszłą do okna, ignorując to,co tam zobaczyła. Miała jeden cel i zamierzała skupić się tylko na nim. Na łóżku leżał Przemek, a ona uśmiechnęła się na jego widok. Kochała go i była tego świadoma. Kochała jak brata, jak kuzyna, jak przyjaciela. Kochała i była mu wdzięczna za wszystko, co dla niej zrobił. W pośpiechu zbierała swoje najpotrzebniejsze rzeczy, zeszyty, ubrania, kosmetyki. Wszystko rzuciła do niewielkiego plecaka i rozejrzała się po pokoju. Jej wzrok zatrzymał się na małej fotografii na półce i uśmiechnęła się do wspomnień. Poszła do łazienki, by zabrać resztę  kosmetyków i wszystkie rzeczy również rzuciła do plecaka. Nie miała tego za wiele. Jej rzeczy bez problemu zmieściły się w niewielkiej walizce. Kilka ubrań, kosmetyków i książek miała w domu. Stamtąd nie zamierzała zabierać rzeczy. Nie chciała pokazywać Hubertowi pijanej matki. Nie chciała pokazywać mu zaniedbanego mieszkania. I bez tego nie wiedziała jakie ma o niej zdanie. Zależało jej, by miał jak najlepsze. Zależało jej, by był z niej dumny.  
- Kinguś - usłyszała ochrypnięty głos przyjaciela - Wróciłaś Kingo - powiedział czułym głosem. Spojrzała mu w oczy. Założyła plecak na plecy i spojrzała na jego sylwetkę. Nie musiała patrzeć mu w oczy, by wiedzieć. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że znów brał.  
- Wróciłam po swoje rzeczy - wyszeptała, chcąc jeszcze coś powiedzieć. - Poznałam kogoś - przyznała, chcąc zwyczajnie być z nim szczera.  
- Ty szmato! Ty cholerna szmato! - poczuła ponowny cios w policzek. Zachwiała się na nogach,ale udało się jej zachować równowagę. - Spójrz na siebie ćpunko! Nikt Cię nie zechcę - usłyszała w tle, otwierając drzwi.  
- Mylisz się - wydusiła zapłakanym głosem i przełykając słone łzy, wybiegła z mieszkania. Zbiegając ze schodów, czuła jakby umierała. Miał rację. Nikt jej nie zechcę. Była nikim. Oparła się o ścianę, zdając sobie sprawę z tego, że właśnie straciła najbliższą jej osobę. Wybiegając z kamienicy, wpadła w ramiona Huberta. - Jedźmy już stąd - poprosiła, czując jak po jej twarzy lecą nowe porcję łez. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1617 słów i 8759 znaków, zaktualizowała 9 wrz 2015.

8 komentarzy

 
  • czarnyrafal

    Misia powtarzam po Tobie- Cudooo,bo wszystko już zostało powiedziane.Dziękuję Autorko. <3

    14 wrz 2015

  • agusia16248

    @czarnyrafal Cieszę się <3

    2 paź 2015

  • .I.K.A.

    Kiedy następna?

    9 wrz 2015

  • agusia16248

    @.I.K.A. Postaram się napisać coś wkrótce :)

    10 wrz 2015

  • facio

    Wyjebana historia.Kiedy bedzie dali

    9 wrz 2015

  • agusia16248

    @facio Powinna pojawić się wkrótce :)

    10 wrz 2015

  • Misiaa14

    Cudoooo <3  nie wiem co już ci mówić ...ale to jest  wspaniałe  *-*

    9 wrz 2015

  • agusia16248

    @Misiaa14 Miło mi to słyszeć :)

    10 wrz 2015

  • Marlens

    Swietne opowiadanie, bardzo mnie wciągnęło;) jestem bardzo ciekawa dalszych losów tych bohaterów.! Czekam niecierpliwie na kolejne części :rotfl:

    9 wrz 2015

  • agusia16248

    @Marlens Dziękuje :)

    2 paź 2015

  • DemonicEagle

    Oj będzie to moje drugie ulubione opowiadanie z twoich dzieł :)

    9 wrz 2015

  • agusia16248

    @DemonicEagle Cieszę się :)

    2 paź 2015

  • lolopowiadania

    Zapowiada się ciekawie :) Świetna część

    9 wrz 2015

  • agusia16248

    @lolopowiadania Dzięki

    2 paź 2015

  • czarnyrafal

    Agusia daj im tj Kindze i Hubertowi szansę. Ona zasłużyła na nią, Hubert też choć w mniejszym stopniu.lecz wykazuje chęci.Tylko te cholerne prochy q-mać. <3

    9 wrz 2015

  • agusia16248

    @czarnyrafal <3

    2 paź 2015