Czy można się zmienić ? cz.8

Czy można się zmienić ? cz.8Moje wyobrażenie Kingi  

Leżała bezwładnie w zimnym łóżku i czekała za jego przyjściem. Bała się, bo nie wiedziała dokąd poszedł, a tak bardzo nie chciała by cokolwiek mu się stało. Wszystkie ubrania które dostała od niego leżały zwinięte na półce i czekały za jego przyjściem. Nie chciała od niego absolutnie niczego, prócz bezproblemowego odejścia. Był dobrym człowiekiem i nie miała ku temu zastrzeżeń. Pomógł jej, chociaż doskonale wiedziała, że nie musi i zrobił to sam z siebie. Chciał ją chronić i była tego świadoma. Sama marzyła o takim ochroniarzu, o takim przyjacielu i o takim chłopaku, który stał by za nią murem. Wciąż była pod wielkim wrażeniem tego jak stawił się za nią przed szkołą. Zrobił to na oczach całej szkoły, nie bojąc się konsekwencji. Gdyby tylko był inny, gdyby był jedną z nich bez problemów mogłaby się z nim związać, a nawet zrobiłaby to bez żadnego wahania, ale nie był. Różnił się od niej a ich światy były tak odległe, jakby pochodzili z innych galaktyk. Chociaż łączyły ich narkotyki, nie chciała takiego życia. Po raz kolejny złapała się na marzeniu o rzucenia tego nałogu, na marzeniu o rodzinie, dzieciach, szczęściu. Nie była pewna co się teraz z nią stanie. Nie była pewna dokąd pójdzie, ani tego, co zrobi. Jedno wiedziała na pewno. Nie zamierzała uciec w środku nocy, bez żadnego słowa pożegnania. Zamierzała poczekać za jego przybyciem i oznajmić mu, że się wyprowadza. Czy się go bała? z całą pewnością nie. Był ostatnią osobą, która mogłaby ją skrzywdzić. Widziała troskę w jego oczach, widziała za każdym razem, gdy patrzył w jej oczy, za każdym razem, gdy opowiadała mu o swoim życiu. Ojciec. Tylko u niego mogła poszukać wsparcia, chociaż i tego nie była pewna. Nie wiedziała, czy w tym dość zabieganym, dość zajętym świecie znajdzie odrobinę czasu na problemy jego córki. Miała nadzieje, że tak. Wstała z łóżka, bo nie mogła wyleżeć. Poszła do kuchni i zagotowała wodę, po czym zrobiła sobie kawę. Chciała się jakoś rozbudzić, zająć czymś głowę, by chociaż na chwilę przestać myśleć o tym, gdzie jest i dlaczego jeszcze nie wraca. Nie przypuszczała, że zacznie martwić się, interesować losem kogoś zupełnie obcego i nie miała pojęcia, że ktoś obcy może martwić się jej losem. Traktowała go jakby byli sobie obcy, nie wiedziała jeszcze, że los ma według nich plany.

Spacerował już dobrą godzinę, ale nie zamierzał wracać do domu. Chociaż zdawał sobie sprawę, że musi porozmawiać z dziewczyną, nie był pewny co ma jej powiedzieć. Heroina cały czas znajdowała się w jego ręce. Tak bardzo chciał sięgnąć po strzykawkę i wpuścić zawartość do żył, tak bardzo chciał by po jego ciele rozeszło się lekarstwo na wszystkie smutki i problemy. Chciał, jednak nie zrobił tego. Był ktoś, kto powstrzymywał go od tego świństwa. Był ktoś, kto pomagał mu normalnie żyć. Wiedział, że po tym jak postąpił Przemek, nie może jej tego zrobić. Nie miał prawa ranić jej w ten sposób, nie miał prawa powodować, by dziewczyna się go bała. Nie mógł zagwarantować sobie, że po narkotykach niczego nie odwali. Nie wiedział jak zachowałby się w stosunku do dziewczyny i czy by jej nie skrzywdził. Teraz, gdy miał trzeźwy umysł wydawało mu się, że nie. Jednak później nie byłby już tego taki pewny. Nie chciał, nie mógł ryzykować. Nawrócił się i postanowił iść do domu. Obawiał się ich rozmowy, bo zdawał sobie sprawę, że słowa, które jej powiedział wydawały się trochę ostre. Zareagował impulsywnie i bał się jej reakcji. Jednak nie potrafił inaczej. Nie potrafił wyobrazić sobie jej zniknięcia, jej straty i tego, że mieszkanie bez niej byłoby tak cholernie puste. Kiedyś, gdy jej nie znał, normalnością dla niego były ciche wieczory, przy zgaszonym świetle. Teraz natomiast zwariowałby w tym pustym, za dużym dla niego mieszkaniu. Deszcz leciutko kropił, a po chwili poczuł na skórze ciepłe, mokre krople. Mżawka zaczęła padać dość intensywniej, ale nie na tyle, by zmoczyć jego dość cienkie ubranie. Cieszył się z kaptura, bo w ten sposób mógł uchronić chociaż się przed deszczem, który z minuty na minutę zaczął padać coraz bardziej. Teraz już duże krople deszczu znikały na ulicy, na której w niektórych miejscach można było zobaczyć małą kałużę. Dzieci zapewne jutro będą miały frajdę, ale dzisiaj z całą pewnością nie są zadowolone z tego, że tak nagle zostały zmoknięte. Ludzie z piskiem zaczęły chować się, gdzie tylko mogli, jakby parę kropel mogło ich zabić. Hubert nie bał się deszczu, bo zdążył już przywyknąć do takiej pogody, a nawet zdążył ją polubić. Przeważnie starał się chodzić, w bluzach z kapturem, które zawsze mogły go ochronić. Chociaż mógł tak jak inni przeczekać cały ten deszcz i skryć się pod jednym dachem, nie chciał, bo wiedział, że w domu samotnie czeka na niego Kinga. A może już nie czeka? może po prostu spakowała się i opuściła jego mieszkanie, korzystając z okazji, że go nie ma? nie chciał w to wierzyć. Nie podejrzewał jej o takie nieczyste zagrania i z całą pewnością odszukałby ją, chociaż po to, by powiedziała mu dlaczego to zrobiła.Deszcz pomału ucichł, tylko gdzie nie gdzie słychać było jeszcze uderzające krople deszczu. Zatrzymał się przed swoim domem i spojrzał w palące się światło w kuchni. Teraz był niemal pewny, że nadal znajduje się w mieszkaniu. Wziął kilka głębokich wdechów i ruszył w kierunku drzwi, by po chwili otworzyć je i wejść do środka mieszkania. Ściągnął przemoczone buty i rozebrał się z mokrych rzeczy. Stał na środku korytarza w samych bokserkach i powoli zmierzał w kierunku kuchni. Przy stole spokojnie siedziała Kinga, wpatrując się w krople na oknie. Deszcz zaczął znowu padać, ale teraz nie przejmował się tym zbytnio. Miał ważniejsze sprawy na głowie, chciał ją zatrzymać. Spojrzał na jej spakowany plecak i powoli zaczął wszystko rozumieć. Chciał coś powiedzieć, ale bał się słów. Szukał odpowiedniego zdania, którym mógłby ją zatrzymać.  
- Nie - powiedział tak cicho, że nie był pewny, czy go usłyszała. Jej wzrok dopiero teraz zatrzymał się na jego twarzy. Patrzyli na siebie przez króciutką chwilkę i bez słowa skierowała wzrok znów na mokrą od kropel szybę.  
- Nie mogę tu zostać. Muszę wreszcie wziąć się w garść - skłamała. Chociaż tak bardzo chciała być przy nim, bała się. Bała się tego, co wydarzyło się w parku, bała się reakcji Przemka i bała się tego, co zaczęła czuć do Huberta. Bała się jeszcze jednego. Bała się miłości, bo przecież wyznał ją jej zanim wyszedł z tego mieszkania.  
- Chodzi o to co powiedziałem? - zapytał, jakby próbował zrozumieć jej postępowanie.  
- To też - przyznała cicho - Nie rozumiesz? - zawiesiła głos, by spojrzeć mu głęboko w oczy - My nie możemy - zaczęła kontynuować to, w co z takim przekonaniem wierzyła. Dla niej był to związek bez przeszłości. Dla niej było to coś złego, chociaż czuła do niego dokładnie to samo.  
- Nie możemy bo Ty tak mówisz? czym my się niby różnimy co? - zapytał poirytowany jej dziecinnym zachowaniem.  
- Wszystkim. Tym, że ty masz kasę, możliwości. To nie moja bajka - wyszeptała, próbując opanować drżący głos.  
- Nie? - zapytał już zmęczonym głosem. - Czemu nam to robisz? czemu sobie to robisz? oferuje Ci pomoc. Chcę byś skończyła szkołę, chcę byś miała wykształcenie a ty co? nie możesz, bo według Ciebie jesteś dla mnie zbyt zła? kto nagadał Ci takich głupot Kinguś? - zapytał, czując jak po jego policzku zaczynają spływać łzy.  
- Mama - odpowiedziała ściszając głos. - Mama zawsze to powtarzała. Nie jestem nikogo warta - szepnęła i bez słowa skierowała się w stronę drzwi.

Trzymała w ręku swoją torbę i zatrzymała się przy drzwiach. Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale nie była pewna, czy powinna. Bała się. Miała niepewną przyszłość i nie była pewna, gdzie prześpi tą noc. Chociaż zamierzała iść do ojca, nie była pewna, czy jest w domu. Deszcz jak na złość znów zaczął padać, odbijając krople o szybę. Spojrzała na okno i poczuła ból. Miała nadzieje, że nie będzie musiała wracać do matki, bo wolałaby już spać pod mostem niż mieszkać z pijaną matką. Już złapała za klamkę, gdy poczuła ciepły, czuły dotyk Huberta. Odwróciła się do niego i spojrzała mu głęboko w oczy.  
- Zostań. - usłyszała błagalny głos chłopaka. - Zostań chociaż do rana, proszę - szeptał, a ona przez chwilę zawahała się. Otworzyła drzwi, zdając sobie sprawę, że powinna być pewna swojej decyzji, ale chłopak zamkną je. Poczuła mocny ścisk Huberta i spojrzała na niego niepewnym wzrokiem.  
- Co ty wyprawiasz? - zapytała, czując jak jej serce przyspiesza.
- Nie mam zamiaru puścić się na ten deszcz - wyszeptał i w dalszym milczeniu zabrał od niej plecak i zaprowadził do jej pokoju. - Poczekaj zrobię nam coś do picia i jedzenia, bo zapewne nic nie jadłaś? - usłyszała jego cichy głos. Kiwnęła głową i po chwili została sama. Nie wiedziała co powinna teraz zrobić. Siedziała w swoim pokoju i poczuła jak cała drży. Nie była pewna, czy trzęsła się z zimna, czy ze strachu, przed tym, co ich czeka. Obawiała się rozmowy. Obawiała się tego, że będzie musiała z nim porozmawiać, a każda rozmowa, każde słowo o odejściu sprawiało jej ból. Jednak nie mogła tu zostać. Nie mogła tego ciągnąć. Bała się, że ona się jeszcze bardziej zaangażuje a Hubert wcześniej, czy później ją zrani. Wolała nie ryzykować. Wolała uciec od miłości, uciec od uczuć, niż pozwolić by ją tak boleśnie zranił. Wzięła głęboki wdech i powoli wstała z łóżka. Wyszła z pokoju i skierowała się do kuchni, w której ujrzała przygaszonego Huberta. Chłopak nie zauważył jej obecności, bo stał twarzą do okna i wpatrywał się w deszcz.
- Hubercie - szepnęła ściszonym głosem. Gwałtownie odwrócił się do niej twarzą i spojrzeli sobie w oczy. - Hubercie - powtórzyła, przerażona tym co widzi. Czy on nigdy nie przestanie? podbiegła i wyrwała mu z ręki strzykawkę. Chciała coś powiedzieć, okrzyczeć go, ale nie zrobiła tego. Bezsilna usiadła na krzesełku i schowała twarz w dłoniach. Rozpłakała się. - Dlaczego? - zapytała, jakby miało to jakieś znaczenie. Dla niej miało. Pusta strzykawka informowała ją o tym, że wyszła z pokoju za późno. Teraz nie miała wyjścia. Bała się tego, co zaraz nastąpi. - Hubercie dlaczego? - powtórzyła, nie odpuszczając tego tematu. Doskonale wiedziała, co było ostatnim razem, gdy Przemek wziął ten narkotyk. Bała się, że i tym razem będzie podobnie a ktoś, komu zaufała okaże się tak samo nic nie wart jak jej dawny przyjaciel. Patrzyła w milczeniu i skupieniu na twarz Huberta. Chciała znaleźć na jego twarzy jakiś znak, dowód na to, że zaraz rozpocznie się piekło. Jednak nic takiego nie znalazła. Minuty mijały a w powietrzu czuć było napiętą atmosferę. W milczeniu patrzyli na siebie, czując jakby jakiś wielki mur rozdzielał ich duszę. Wielka kukułka wymierzała czas, ale nadal nic się nie działo. Chłopak nerwowo patrzył w jej oczy, a ona poczuła strach. Po raz pierwszy odkąd go poznała bała się go. Nagle Hubert usiadł i wypuścił powietrze z płuc. Widać była jak bardzo jest przerażony i rozczarowany jednocześnie.  
- Niczego nie brałem. To tylko pusta strzykawka - wydusił wreszcie, jakby to miało załagodzić ich sytuację. Kinga wpatrywała się jeszcze przez pewien czas w jego twarz, szukając w jego oczach śladu Heroiny, nim dotarły do niej jego słowa. Tym razem to ona wypuściła powietrze, uspokajając w ten sposób drżenie jej ciała. Upadła zmęczona na krzesełko i położyła głowę na stole, chowając zapłakane oczy. Jej płacz, zamienił się w głośny szloch. Hubert podszedł do niej i zaczął delikatnie głaskać jej włosy. Chciał ją przytulić, objąć, ale nie wiedział jak na to zareaguje. Delikatnie, ale stanowczo podniósł ją z krzesełka i zamknął ją w swoich opiekuńczych ramionach. Kołysał jej przerażone ciało tak długo, dopóki się nie uspokoiła. - Głuptasie nigdy bym Cię nie skrzywdził - wyszeptał cichutko, prosto do jej ucha. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2367 słów i 12626 znaków, zaktualizowała 24 wrz 2015.

6 komentarzy

 
  • Justys20

    Poprostu cudo  <3

    23 wrz 2015

  • agusia16248

    @Justys20 Dziękuje <3

    23 wrz 2015

  • olque

    Czekamy na kolejną część. Kocham to opowiadanie!

    22 wrz 2015

  • agusia16248

    @olque Dziękuje <3

    23 wrz 2015

  • Misiaa14

    Ooohh kocham  to no kocham oni muszą być razem błagam

    22 wrz 2015

  • agusia16248

    @Misiaa14 Może i będą <3

    23 wrz 2015

  • mysza

    Przyłączam się do poprzedników. Uczucia są opisane w taki sposób, że mogłabym to czytać bez końca. Również proszę abyś dała im szansę.

    22 wrz 2015

  • agusia16248

    @mysza Dziękuje <3

    23 wrz 2015

  • NataliaO

    ja też nie nie napisze nic odkrywczego... Bombowy rozdział, swietnie napisany. ładnie ukazane uczucia bohaterów  <3

    22 wrz 2015

  • agusia16248

    @NataliaO Dziękuje <3

    23 wrz 2015

  • czarnyrafal

    Nie napiszę nic odkrywczego.Ze wszystkich znaków na niebie i ziemi oni powinni być razem.On ją wspiera , chroni ale też bardzo liczy się z nią-pokochał a to jest dla niego ważne..Autorko daj im jednak szansę.Niech ona nauczy się przy nim n o r m a l n o ś c i -niech staną się normalną parą. Że po "przejściach" - nie oni jedyni. <3

    22 wrz 2015

  • agusia16248

    @czarnyrafal Dziękuje <3

    23 wrz 2015