Do końca cz.4 Rozdział III

-Ja idę - powiedziałem do Jagody. - Do Zobaczenia mój mały brzdącu. Mam nadzieje, że nie będziesz spał jak wrócę - pocałowałem go w czoło. Mój mały skarb. Ma szare oczy, takie jak ja. Ciekawy jestem jaki będzie za kilkanaście lat. Wstałem i pocałowałem Jagodę. -Niedługo wrócę. Kocham Cię.  
-Ja Ciebie tez Kocham ty mój wojowniku- wymruczała mi do ucha. Noo robi się ciekawie. - Muszę się przebrać - powiedziała zdejmując swoją bluzkę a później spodenki. Wciągnąłem powietrze do płuc. Ona próbuje mnie uwieść ? Tak zdecydowanie. Patrzę na zegarek na ręce. 14:50. Kurwa. Poszła do sypialni a po chwili wróciła w legginsach i białej krótkiej bluzce. Chryste. Musze stąd wyjść  
-Idę - pocałowałem ją w usta i wyszedłem zabierając po drodze moja torbę.  
Po drodze na salkę, zajechałem do urzędu. Wybłagałem kobietę żeby udzieliła mi i Jagodzie ślubu w sobotę. Zgodziła się na 15:30. Szczęśliwy pojechałem na salkę.

-Przebieraj się synu. Spóźniłeś się 10 minut. - wydarł się trener. No i się zaczęło  
-Dobra. Będę gotowy za 5 minut.  
-Zostajesz tyle dłużej ile się spóźniłeś. Powinieneś zacząć o 16. Trening. Jest 16:12.- co go dzisiaj ugryzło. Poszedłem szybko się przebrać i wróciłem na salę. -Skakanka - podał mi skakankę a ja zacząłem skakać. O tak... Tego mi było trzeba. Nie wiem ile tak skakałem, ale na pewno z jakieś 20 minut. - Worek. To co zawsze. - założył mi rękawice a ja zacząłem uderzać. -Nogi. Pamiętaj o nogach. Musisz być szybki nie tylko w rękach. O tak właśnie tak. - następne pól godziny minęło. Nim się obejrzałem była już 17. -gruszka- zacząłem uderzać w gruszkę. Zastanawiałem się kiedy przyjdzie Paweł. Paweł. Kurwa. Nawet myślenie o nim wyprowadza mnie z równowagi -Stop. Zaczniesz od nowa jak przestaniesz myśleć o głupotach. Przerwa. Ktoś do Ciebie- spojrzałem na ławkę. Siedział tam. Podszedłem do niego. Wyciągnął dłoń, ale jej nie uścisnąłem. Nie wiem co ten idiota myślał wyciągając ją  
-Czego chcesz ?  
-Nie mieliśmy okazji porozmawiać od tamtej nocy. -prychnąłem. Co za dupek.  
-Nie mieliśmy o czym. - odpowiedziałem  
-Mieliśmy i mamy. -wkurzam się znowu.  
-O czym ? O tym jak się z nią pieprzyłeś tak ? Wiedziałeś, że jest ze mną a jednak to zrobiłeś. Wyczułeś moment, gdy byla na mnie kurewsko wściekła. - myśl, ze jej dotykał, ze całował... Boże. Chce zabić i jego i siebie i wszystkich wokoło.  
-Tak wiem. Zawsze miała w sobie to coś no nie ? Bujałeś się w niej gdy miała 13 lat a ja gdy miała 15. Przesrane. Pamiętam jak do niej wzdychałeś. Mimo, że to ukrywałeś to ja to zauważyłem. Tylko problem byl taki, ze żaden z nas nie mógł jej nawet pocałować, przytulic. Ty miałeś 18 lat a ja bylem jeszcze starszy. Myślę, że nawet gdybym się nie usunął wtedy to ona i tak wybrałaby Ciebie. Przepraszam za wszystko raz jeszcze. - to trochę zmieniło moje nastawienie do niego, ale tylko trochę. Dalej jest dupkiem.
-Miała i dalej ma. Co ty robisz z Kamila ?- to pytanie nurtowało mnie od rana.  
-Sam nie wiem. Myślałem, że może z nią coś, ale jednak nie. Ona jest dziwna. Wracając do celu naszego spotkania. Kuba. Wyszedł. - krew w moich żyłach zaczęła wrzeć. Jak. To. Kurwa.wyszedł. Kurwa. Zabije sie. Zabije go. - wczoraj. Mial jakiegoś prawnika. Nie wiem jak to zrobili, ale wyszedł - smsy. Kurwa. Smsy. - kucnąłem i złapałem się za włosy. Odlicza.  
-Co ? Jakie smsy?  
-Odlicza jej czas. Wczoraj ktos do niej napisal smsa o treści " 15 " a dzisiaj" 14 " rozumiesz ? To on. Odlicza dni. Założę się, że jutro przyjdzie taki sam sms z 13stka. -zaraz oszaleje. Oszaleje.  
-Kurwa. Który to będzie ? Gdy wyjdzie zero?  
-13. 13 Lipca.  
-Musisz na nią teraz uważać. Na nią a Przedewszytkim na syna. Chociaż myślę, że to Jagoda. Jagoda jest celem. Ona go wsadziła do więzienia. Dobra my działamy. Wezmę czarnego, będzie jej pilnował. Zorganizuj i ty kogoś, tak na wszelki.  
-Chłopcze! Koniec pogaduch. Wracaj. - odszedłem od Pawła. Byłem wkurwiony. Nie... Byłem na granicy obłędu. Zaraz ją przekroczę.  
-Powinieneś wrócić teraz do domu. - powiedział Paweł podchodząc.  
-Nie mogę. - zacząłem uderzać w worek. Mocno. Bardzo. Zrezygnowany wyszedł  
-Zwolnij synu. Chyba nie chcesz się przetrenować pierwszego dnia ? Co się tutaj w ogóle dzieje ? Przyszedłeś normlany i ta nagła zmiana. Znam Cię na tyle, że wiem iż cos jest bardzo nie tak. - przerwałem. Co mam robić? Jestem tak kurwa bezradny.  
-Mój psychopatyczny brat wyszedł z więzienia wczoraj. Od wczoraj Jagoda dostała dwa smsy. 15 i 14. Jutro pewnie dostanie kolejną z 13 i tak do zera. Odlicza. Odlicza pieprzone dni, żeby ją skrzywdzić.  
-Chcesz walczyć teraz ?  
-Nie.  
-Jestes pewny? Dzisiaj są walki. -nigdy.
-Nie chce tam już walczyć. Chce ćwiczyć. Moge?  
-Tak. Poćwicz w miejscu. - odsunąłem się od worka. Trener ściągnął mi rękawice i zacząłem uderzać przed siebie. -Nogi. Pamiętaj o nogach... Dobrze.  
Do 19 czas leciał szybko. Nie chciałem przestawać ćwiczyć, ale trener mi kazał. Nie chciałem tez wracać do domu bo byłem tak wkurwiony, że nie wiedziałem co ze sobą zrobic. Ręce mi się trzęsły. Serce biło jak oszalałe. Jeździłem po mieście godzinę może dłużej bez celu aż w końcu dojechałem pod nasz blok. Wziąłem ze schowka paczkę papierosów. Nie paliłem odkąd dowiedziałem się, że mój skarb jest w ciąży. Najchętniej to bym kurwa się napił, ale nie moge. Wyszedłem z samochodu i go zamknąłem. Odpaliłem papierosa.  
Spaliłem 3 papierosy zanim poszedłem na górę. Otworzyłem drzwi. Jagoda już chyba spala bo było ciemno w mieszkaniu. Ruszyłem do pokoju Alana. Drzwi były lekko uchylone, jak zawsze zresztą. Podszedłem do łóżeczka, spał. Pocałowałem go w główkę i poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic, umyłem zęby. Sprawdziłem godzinę w telefonie 22:21. Świetnie. Mialem być po 19 jestem dwie godziny później. Wyszedłem z łazienki, zabierając telefon. Ubrania zostawiłem w koszu na pranie.  
Jagoda chyba spala. Położyłem się obok niej.  
-Gdzie byłeś? - płakała? Miała taki głos jakby płakała.  
-Ćwiczyłem.  
-Kacper.
-Ćwiczyłem. - wstała z łóżka i zapaliła światło w sypialni. Spojrzałem na nią. Była w tej swojej seksownej bieliźnie. Białej ktora idealnie podkreślała jej opalone ciało. Spojrzałem na jej twarz. Miała czerwone i podpuchnięte oczy. Płakała. Ścisnęło mnie w sercu. - Płakałaś?
-Tak. Wychodzisz wcześniej a przychodzisz o 22. Nie odbierasz telefonów a ja się zastawiam czy wszystko z toba w porządku. Dzwonie do trenera a on mi mówi ze wyszedłeś z salki o 19. Co się z tobą dzieje ?  
-Połóż sie. Powiem Ci. -westchnęła, zgasiła światło, ale zapaliła lampkę przy łóżku. Usiadła na łóżku a ja zrobiłem to samo. - Mamy ślub w sobotę o 15:30. - spojrzałem na jej reakcję.  
-To wspaniale, ale teraz gdzie byleś? I dlaczego jesteś wkurzony. Szulc widzę to. Widzę to w Twoich oczach.  
-Jeździłem po mieście. Musiałem się uspokoić.  
-Dlaczego ? Co się stało?  
-Najpierw miałem pogawędkę z Pawłem na temat tamtej nocy. - spuściła głowę do dołu - Potem powiedział, że Kuba wyszedł. Wczoraj. Jagoda to on Ci wysyła te pierdolone smsy. Założę się, że jutro wyśle to samo tylko 13. Rozumiesz? On odlicza dni. To psychopata. Chory człowiek boje się, że zrobi Ci krzywdę - patrzyła na mnie a potem się zaśmiała.  
-To nie on. No bo przecież nie zaczai się na mnie z nożem w ciemnym zaułku - przestała się śmiać. Jej twarz wyrażała tylko przerażenie - Zaczai sie. Zabije mnie. Wyśle mi wiadomość o treści 0. To psychopata. -schowała twarz w dłonie. Przygarnąłem ja do siebie i przytuliłem. Znajdę go i zabije.  
-Nie pozwolę zrobic Ci krzywdy. Nie bój się. Będę z Tobą. Słyszysz? Gdy napisze 0 będę przy tobie.  
-Jak ? Masz walkę.  
-Jadę 10 i tego samego wracam. Czarny Cię pilnuje i będzie pilnował jeszcze jeden. Poproszę Pawła, żeby przyszedł 10. - mówię to z trudem, ale on jest Policjantem. Cholernie dobrym, wiec ochroni Jagodę, gdy mnie nie będzie. -Nie denerwuj się juz. Proszę Cię. Zrobię wszystko byś była bezpieczna. - wtuliła twarz w zagłębienie mojej szyi. Położyłem nas.  
-Gdyby coś mi się stało. Proszę Cię tylko abyś zaopiekował się Alanem. Żebyś był najlepszym Ojcem dla niego. Jezeli będziesz naprawdę wściekły, wiem, że będziesz, to idź walcz w walkach z zasadami. - niech przestanie. Boże niech przestanie. Czuje jak złość narasta. Dusze sie. Tego za dużo. Za wiele. Przerażenie, wściekłość, bezradność, nienawiść zderzają się i powodują, że niebezpiecznie chwieje się na granicy obłędu. Nie chce spaść w dół. Nie teraz. Gdy to zrobię nic mnie nie powstrzyma przed zabiciem tego skurwiela. Przed zrobieniem krzywdy każdemu człowiekowi który stanie mi na drodze. Cuci mnie z myśli pocałunek. Czuję te miękkie i cieple wargi na moich wargach. Jej delikatne dłonie na moim policzku i jej cudowny głos, który jest dla mnie zbawieniem -Jestem tutaj- wie co się dzieje. Wie, że mogłem stracić kontrolę nad soba- Zostań ze mną.  
-Zostanę - szeptam.  
-Za niecały tydzień będę twoją żona. Jagoda Szulc. Będę Jagodą Szulc.- uśmiecham się wyobrażając sobie ten dzień - Jestem tak bardzo szczęśliwa. -wracam. Powoli wracam. Mów do mnie skarbie, mów. Cofam się z nad przepaści. - Założysz mi obrączkę. Będę już na zawsze Twoja.  
-Moja. Tylko moja.  
-Chodźmy spać mój przyszły mężu. - tak. Chodźmy spać. Wtuliła się we mnie. Pocałowałem ją w głowę i zamknąłem oczy zasypiając.  

Nie śpię od 6. Zastanawiam się co zrobić. Wziąłem telefon Jagody i sprawdziłem. Nie ma jeszcze. A może nie napisze ? Może to nie on. Po co ja się oszukuję? Nie rozumiem jak ktos może być tak popieprzonym. Ja sam nie do końca jestem normalny, ale nie bawię się w psychopatę. Wziąłem mój telefon i napisałem do Aleksa z prośbą o przyjście jak najszybciej. Tak samo jak do Karola. Muszą mi załatwić kogoś. Jagoda musi być ochroniona na wszelki wypadek. Odpisali, ze zjawia się po 8. Spojrzałem na Jagodę. Spała. Schyliłem się i pocałowałem ja w usta.  
-Zabiłaby za mnie, zamordowałby za nią. - szepnąłem. Wstałem z łóżka zabierając ze sobą elektryczną Nianie. Alan obudzi się pewnie za chwilę. Poszedłem do łazienki by wziąć prysznic i umyć zęby. Gdy to zrobiłem wróciłem do sypialni i wziąłem byle jakie dresy i koszulkę. Założyłem n siebie. Wziąłem swój telefon z szafki a takze Jagody. Schowałem do kieszeni i poszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie kawę i piłem. Poczułem jk któryś z telefonów wibruje i po moim ciele przebiegł dreszcz. Wyjąłem je z kieszeni. Jagody. Spojrzałem na nadawcę. Jezu myślałem, że zawału dostanę. To tylko jej mama. Otworzyłem wiadomość i zacząłem czytać

"Przyjdę dzisiaj do was. Kocham mama

Odetchnąłem z ulgą. Nie bedzie sama, gdy wyjde na trening. Chociaż sądzę bym jej nie zostawil tylko zabrał ze sobą.  

Po 8 faktycznie przyjechali chłopaki. Alan i Jagoda jeszcze spali.  
-Co się dzieje ? - zapytał Aleks.  
- Mamy problem. Spory.  
-Czyli ?  
-Chcecie kawy ?- kiwnęli głową a ja im zrobiłem. Podając im kubki usiadłem przy stole, zrobili to samo. -Pierwsza wiadomość jest taka, że ślub bedzie w sobotę o 15:30. Druga wiadomość jest ta...-przerwałem bo Jagoda ponownie dostała wiadomość. Otworzyłem wiadomość. Nadawca nieznany
" 13 "
-Kurwa.Kurwa. Kurwa! Zajebie go a potem pochowam w pierdolonym lesie, albo nie! Poznęcam się nad nim. Powoli. Jego śmierć bedzie powolna. Każe mu kopać grób w ktorym go potem pochowam. Żywcem. Idealna wizja.-patrzyli na mnie jak na idiotę - Wyszedł z więzienia. Mój psychopatyczny brat wyszedł. Na dodatek od niedzieli wysyła smsy Jagodzie. 15, 14, 13... Rozumiecie. Jutro bedzie 12 potem 11 i tak do 0. Odlicza jej jebany czas. Świetnie prawda? -dopiłem kawę. Mówiłem wszystko tak spokojnie a w środku mnie rozwalało.- Znajdźcie mi kogoś. Ktos musi jej pilnować. Jest czarny i Paweł, ale chce tez na wszelki wypadek mieć kogoś od siebie.  
-Ja pierdole- syknął Aleks. Usłyszałem płacz. To Alan. Wstałem i poszedłem do jego pokoju.  
-Hej malutki - przebrałem go i wziąłem na ręce. - Co chcesz jeść ? Co ? Mleko? - poszedłem z nim do kuchni biorąc też butelkę na mleko. -potrzymaj go chwilę - powiedziałem do Aleksa. Wziął go na ręce a ja zrobiłem małemu mleko. Wziąłem go z powrotem na ręce i usiadłem z nim na krześle. Podałem mu mleko które sam już pił.  
-Jesteś spokojny. Co jest dziwne. - odezwał się Karol. Parsknąłem.  
- Spokojny bo mam Alana na rękach i wiem, ze jak ja jestem niespokojny na zewnątrz to i on i Jagoda się denerwują. Tyle-pokazałem milimetr palcami- wczoraj byłem od przekroczenia granicy. Na szczęście Jagoda mnie uspokoiła.  
-To lepiej jej nie przekraczaj. Już raz to widzieliśmy, jak wyjechała. Nie chcemy tego znowu widzieć. - odezwał się Karol.  
-Wiesz co wczoraj powiedziała? Błagała mnie, żebym zaopiekował się Alankiem i był najlepszym ojcem na świecie, gdyby coś jej się stało. To brzmiało jakby się żegnała.  
-Kiedy wyjdzie 0 ? - zapytał Aleks.  
-13 lipca.  
-Dobra. Załatwię kogoś. Musze iść. - Aleks wstał i wyszedł z domu.  
-Nie wygląda to ciekawie. Ja mogę tez tutaj pobyć, gdy Ciebie w domu nie będzie. Poradzicie sobie beze mnie na salce.
-Dzięki. - usłyszałem kroki i zobaczyłem zaspaną twarz Jagody. Była w bieliźnie. Jezu Chryste
-Cześć - powiedziała.  
-Jagoda. - warknąłem. - Nie odwracaj się - wysyczałem do Karola. Jagoda zmyła się do łazienki. I dobrze.  
-Dalej to robisz- mówił ze śmiechem Karol
-Wiem. Wiem i będę.  
-Spadam. Przyjadę jeżeli chcesz przed 16. Wiem, że masz trening.  
-Nie spoko. Dzisiaj jej mama przychodzi. - kiwnął głową, pożegnał się i wyszedł.  
Spojrzałem na Alana. Wiedziałem co muszę zrobić.

Emi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2635 słów i 14257 znaków.

5 komentarzy

 
  • Czytelniczkaaaa

    Uwielbiam to opowiadanie nie mogę doczekać się kolejnej części ❤

    28 mar 2017

  • nastolaka

    Cudowne :*:*:* kocham!! <3

    22 mar 2017

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością :* :) :*

    22 mar 2017

  • ~Miska

    Jak zawsze świetna część. Mam nadzieję że Kuba w końcu dostanie za swoje i będą mieli spokój. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :) buziaki pozdrawiam :)

    22 mar 2017

  • Caryca

    Od niedawna czytam to opowiadanie ale naprawdę jestem pod wrażeniem umiesz stopniowac napięcie

    22 mar 2017