Dorian.
Szliśmy do domu i sie nie odzywaliśmy. Ja myślałem o tym wszystkim. Nie wiem kompletnie co mam zrobić. Czuję, że ją tracę z każdym dniem oddala sie ode mnie coraz bardziej. Boli mnie to. Okropnie mnie to boli. Wiem , że się nie poddam. Będę o nią walczył dotąd aż ja odzyskam.
Spojrzałem na nią. Była przemoczona i dygotała. Było jej zimno. Mi też nie było zbyt ciepło, ale się tym nie przejmowałem. Chciałbym ją przytulić, żeby było jej cieplej , ale nie wiem czy to dobry pomysł. Jezu przy niej nic nie wiem.
-Przytulę Cię, żeby Ci było cieplej. Okej?- zapytałem. Kiwnęła głową. Przytuliłem ja do siebie i tak szliśmy dalej. Dom było już widac a ja żałowałem, że nie zaproponowałem Tego wczesniej. -Zrobię nam kolację jak wrócimy. Na co masz ochotę?
-Sama nie wiem- zatrzymała sie i spojrzała na mnie- Kocham Cię i nie chce żyć bez Ciebie. Chciałabym Ci teraz powiedzieć, że chce spróbować, ale nie zrobię Tego bo się z czasem rozstaniemy. Nie dlatego , bo się pokłócimy, ale dlatego, że ja będę w Polsce a ty tutaj. Nie masz pojęcia jak bardzo mi Ciebie brakuję. – przytuliłem ją
- W rok może się wszystko zmienić. Moge zmienić zdanie. Ty mozesz zmienić. Jedno sie nie zmieni. Nie zmieni sie to , ze się kochamy. Jezeli nie damy sobie szansy to będziemy żałować za ten rok , że tego nie zrobiliśmy. Jeżeli wcześniej nie umrę bez Ciebie.
-No chyba ja bez Ciebie dupku! – zaśmiałem się. -Przez Ciebie jestem mokra!- znowu sie zaśmiałem.
-No zawsze ! Odkąd Cie poznałem – walnęła mnie w ramię
-Zboczeniec.
-Nieprawda. To ty powiedzialas, że jesteś mokra.
-No , ale ubrania- pokazała na nie. Ruszyliśmy do domu.
Weszliśmy do niego. Martyna poszła do łazienki na gore a ja na dół. Wziąłem prysznic i sie ubrałem.
W kuchni zastanawiałem się co zrobić do jedzenia. W końcu padło na tosty z serem i kurczakiem. Tak naprawdę, tylko to kupiliśmy. No i pare innych rzeczy , ale nie wiem za bardzo co z nich zrobić.
-Zrobię herbatę. Chcesz ?- zapytała wchodząc do kuchni. Martyna miała na sobie te spodenki i tą bluzkę. Zawsze w nich śpi.
-Tak jasne. – powiedziałem. Nastawiła wode i wyjęła dwa kubki. Wrzuciła torebki herbaty i czekała na wodę.
-O której jutro wracamy ?- zapytała.
-A o której chcesz?
-Nie wiem. Może jakoś popołudniu?
-W porządku.
Martyna.
-Powinniśmy trochę ograniczyć nasze spotkania w Londynie- wyrzuciłam w końcu. Serce mnie bolało, gdy to mówiłam. Spojrzał na mnie.
-Czyli co? Będziemy sie spotykać jako „przyjaciele” raz ?dwa razy w tygodniu?- zapytał chłodno.
-Ty i tak zaraz zaczynasz ostatni rok. Ja pracuję. I nie mieszkamy już w Tym samym domu. Powinniśmy nauczyć się tak żyć. – mówię to , chociaż sama nie wierze , że wytrzymamy bez siebie choćby dwa dni.
-Po co tu ze mną przyjechałaś?- właśnie? Po co? Może chciałam wyjaśnić z nim wszystko. Zobaczyć jak się będzie zachowywał w innym mieście. -Nie wiem… Myślałem, że zaczynamy sie do siebie znowu zbliżać. Teraz mi wyjeżdżasz z czymś takim. Zostawiłem Cie. Popełniłem największy błąd w zyciu, ale staram sie go naprawić. Nie mam już kurwa pojęcia co moge jeszcze zrobić. Przepraszam i przepraszam , ciągle przepraszam. Staram sie zmienić dla Ciebie co nie jest kurwa łatwe. Chce tylko Ciebie. Chcę, żebyś była ze mną. A ty czego chcesz Martyna?
-Oczywiście, że Ciebie , ale wiem , że jak znowu zaczniemy być razem to pokłócimy sie za dwa dni. Rozstaniemy i znowu pogodzimy. Nie chce tego. Chce związku. – zalałam herbatę i po chwili wyrzuciłam torebki do kosza. -Tutaj jesteś inny Dorian. Nie pijesz. Nie chodzisz na imprezy do Mike’a. Jesteśmy Tylko my. Jest dobrze , ale jak wrócimy jutro to znowu bedzie to samo.
-Nie bedzie.
-O ile sie założysz, że bedzie?
-Nie bedzie. Nie chce tam chodzić. Gdybym mógł, byłbym tylko z Tobą 24 godziny. -położył talerze z jedzeniem na stole- Wszystko juz sobie wyjaśniliśmy. Po co znowu wałkować ten temat i sie wkurwiac ? – zapytał. W sumie racja. Usiadłam przy stole.
-Masz rację. Wiesz , że Thomas ma dziewczynę? – zapytałam. Spojrzał na mnie
-Niee. A ma ?- kiwnęłam głową.
-Ma. I nie musisz juz być o niego zazdrosny. – zaśmiałam się
-Jak nie ? Będę. Widac , ze mu się podobasz. Tak samo Mateuszowi. Seanowi też.
-Jeju Dorian. Jak ja zacznę wymieniać imiona kobiet które na Ciebie lecą…
-Wiem. Mam świadomość Tego , że dziewczyny chcą, bym je pieprzył.
-Mi sie wydaje , ze nie chodzi im tylko o pieprzenie.
-Dobra… Możliwe, ale mnie to nie interesuje. Wiedziały, że nic do nich nie czuję i nie poczuję.
-A ze mną ? Znaczy wiem dlaczego zacząłeś się mną interesować, ale chodzi mi o to , dlaczego mnie nie przeleciałeś jak innych.
- To proste… Po prostu zacząłem cos do Ciebie czuć, wypierałem to. Nie chciałem czuć, to było takie nowe uczucie. Kurczę Pamiętam to jak zaczęło mi zależeć, za cholerę nie chciałem Tego. Jak wyszłaś z Jamesem myślałem, że go zabiję później. Potem zobaczyłem jaka jesteś idealna. Idealna dla mnie. Myśl, że Cię skrzywdzę wtedy bombardowała mi głowę. Byłaś, jesteś taka krucha. Potem sie dowiedziałaś o zakładzie, serce mi pękało, gdy widziałem jaka jesteś zawiedziona i smutna. Tak bardzo mnie nienawidziłaś. Byłem kurwa zdruzgotany. Nie chciałem , żebyś się dowiedziała bo ten zakład przestał mieć znaczenie. Wybaczyłaś mi. O cholera nawet nie masz pojęcia jaki ja byłem szczęśliwy.
-A jednak mnie zostawiłeś – szepnęłam.
-Tak. Bylo miedzy nami dobrze , ale ty powiedziałaś, ze lecisz do polski. Wkurzyłem się. Nie wiem czemu , ale się wkurzyłem. Pojechałem do Mike’a, nie pilem. Po prostu siedziałem i myślałem o Tym dlaczego znowu to zrobiłem. Stwierdziłem, ze lepiej jak Cię zostawię. Myślałem wtedy , że bedzie Ci lepiej. Myślałem, że nie zasługuje na ciebie. Chciałem, żebyś znalazła kogoś innego. Kogoś kto do Ciebie pasuje. Kto bedzie na Ciebie zasługiwał. Chyba troche nie wyszlo co?- zapytał. Powiedzial mi wszystko. Miałam tyle pytań a on przez dwa dni , wszystko mi powiedział. Wszystko co chciałam wiedzieć.
-No nie wyszło. To nie był dobry pomysł. – to nie zmienia faktu , ze powinniśmy uczyć sie żyć osobno.
-Dobra. Jedz- pokazał na tosty. Kiwnęłam głową i zaczęliśmy jeść.
Dzisiaj spałam sama. Nie powiem , że było mi tak lepiej , bo było okropnie. Miałam iść do Doriana pokoju i sie położyć obok niego. Dzisiaj bylo znakomicie. Zwiedzanie miasta, morze a potem to jeziorko. Chciałam wiedzieć czy naprawdę mu na mnie zależy, wypaliłam z Tym , żeby mnie pieprzył a on o dziwo zaprotestował. Nie byłam o to zła.
-Pojedziemy jeszcze nad to jeziorko wczesniej ?- zapytałam, gdy znosiliśmy na drugi dzien torby na dół.
-Jeżeli chcesz to jasne. -jego telefon zaczął dzwonić. Wyjął go z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz. Odebrał -Halo…no jest ze mną czemu pytasz?… -spojrzał na mnie – Bo… W sumie nie wiem…czekaj- powiedzial i zwrócił się do mnie -Czemu nie odbierasz telefonu ? Twoja mama dzwoniła.
-Oddzwonię do niej- nie chciałam z nią jeszcze rozmawiać. Za wcześnie jest.
-Powiedziała, że oddzwoni… Zapytam… Myślę, ze tak… Mamo Boże – byl zirytowany – Kończę. Pa- rozłączył się. -Dobra… Czemu z nią nie rozmawiasz?- zapytał
-Nie mam ochoty. Idziemy ?
-Tak. Musimy kupić śniadanie. Jestem głodny.
-I kawę. – przytaknął. Posprawdzaliśmy wszystko czy jest pozamykane i wyłączone. Wyszliśmy z domu a ja żałowałam, ze nie możemy zostać dłużej.
Dorian.
Jesteśmy nad jeziorkiem. Jemy śniadanie i pijemy kawę. Jest gorąco , więc siedzimy na brzegu i moczymy nogi. Nurtowało mnie jedno pytanie.
-Powiesz mi dlaczego nie chcesz rozmawiać z matką? – spojrzałem na nią.
-Bo mnie okłamała.
-Mnie Karolina też okłamała, ale jej wybaczyłem. Nie wiem jakie miała powody , ale mam zamiar sie dowiedzieć. – powiedziałem. Musze z matką o tym pogadać, bo jednak nie daje mi to spokoju.
-Widocznie ja nie potrafię tak szybko wybaczać. – tak wiem. Mi też nie wybaczyła. -Dlaczego to robiłeś?
-Co? – nie rozumiałem o co pyta.
-Rozkochiwałeś w sobie dziewczyny a potem zostawiałeś. Po co były te zakłady?- żebym ja to jeszcze wiedział.
-Nie wiem. Naprawde. Lubiłem ranić ludzi i to robiłem. – tak to prawda. Byłem takim kutasem. Powinienem juz dawno palnąć sobie w łeb za to wszystko. -Ciebie tez raniłem. Przepraszam za to.
-Hmm. Nie chce mi sie stąd jechać – powiedziała cicho. Wiem , że chciałaby tu zostać.
-Wiem. – powiedziałem. Nic się więcej nie odezwała. Zjedliśmy. Wypiliśmy kawę i wróciliśmy do samochodu.
Droga powrotna trwała 2 godziny przez debilne korki. Odstawiłem Martyne do Oliwii. Pytałem czy chcę przyjść na kolacje do nas , ale odmówiła. Zaczekałem aż wejdzie do domu i odjechałem. Przejebane. I co mam teraz robic ? Najchętniej bym zawrócił. A tak wrócę do domu. Będę spał znowu bez niej. Będę miał te pierdolone koszmary. Te są wyjątkowo okrutne. Za każdym razem sni mi sie śmierć Ojca a do tego jeszcze Martyna , gdy mówi, ze to koniec. Odchodzi i więcej jej nie widzę. Chryste w nocy miałem najgorszy sen. Płakałem potem do rana, jak pierdolona beksa płakałem.
Przyjechałem do Oliwii po Martynę, dzisiaj miała być nasza „randka” . Zapukałem i czekałem aż ktos mi otworzy.
Otworzył mi Mateusz. Spojrzałem w jego oczy.
-Ja po Martynę.
-Dobrze się czujesz ?- zapytał. O co mu kurwa chodzi ?
-Ja tak. A ty ? Weź ja zawołaj.
-Stary ona tutaj nie mieszka przecież. – zmarszczyłem brwi. Jak kurwa nie mieszka. Wszedłem do domu.
-Martyna!- krzyknąłem.
-Dorian?- Oliwia wyszła z kuchni. – Co ty tu robisz ?- co się z nimi kurwa dzieje?
-Przyszedłem po Martynę. Mamy randkę. – spojrzała na mnie jak na wariata.
-Dorian oszalałeś? Przecież dobrze wiesz , że Ona tu nie mieszka od kilku miesięcy. Co Cię obłąkało?
-Czekaj… To wy jesteście nienormalni. Przecież się z nią umawiałem.
-Niemożliwe. Dorian jej tu nie ma. Ona jest w Polsce. Ma chłopaka i dziecko w drodze . Zapomniałeś? – co ona do mnie mówi? Jaki chłopak? Jakie dziecko kurwa ?
-Zawołaj ją.
-Nie ma jej. Ogarnij sie D. Nie mam jej tutaj. Przecież się rozstaliście rok temu.- to nie możliwe. Gdzie jest Martyna?
-Dorian… Ona ma rodzinę. Nie mozesz tutaj przychodzić za każdym razem. Jej juz nie ma. Dla Ciebie jej nie ma. – opadłem na kolana. – Mogłeś ja mieć. Juz jej nie ma.
-Właśnie D. Juz jej nie ma
-Przestańcie!-krzyknąłem
-Nie ma jej. Nie ma. Zabiłeś Ojca. Zabiłeś miłość. Nie ma jej. Odeszła od Ciebie
-Zamknij sie!- łzy zaczęły mi lecieć po policzkach.
-Nie ma jej. Nie masz jej. – opadałem na podłogę i zwinąłem sie w kłębek. – Nie ma jej- ciągle to mówili. Stali i mówili. „Juz jej nie ma” . Chce umrzeć. Boże chce umrzeć. Boli mnie wszystko. Jakby ktoś mi wyrywał serce z piersi. – Nie ma.Nie ma. Nie ma. Nie ma
-Dość!
Obudziłem sie wtedy. Ten sen był tak popieprzony jak ja. Poszedłem do pokoju Maryny wtedy i zobaczyłem czy jest. Byla. Wróciłem do pokoju i kurwa się rozbeczałem. Nie mogę bez niej wytrzymać. Nie mogę. Wiem , że jak dalej tak będzie to umrę z miłości.
9 komentarzy
Misiaa14
Jejuś to jest przepiękne *-*
sdeded
kiedy kolejna czesc?
~szaramycha22
Wow, brak słów genialne po prostu genialne; )
mysza
Końcówki też nie rozumiem. Teraz widzę, że Dorian zasługuje na kolejną szansę. Bez niej jest taki smutny. Płacze razem z nim.
Aria
@mysza Tak tak na koncu jest jak jedzie samochodem do swojego domu , po odwiezieniu Martyny. Przypomina mu sie wtedy sen, ktory miał w nocy. Powinna byc inna czcionka , gdzie opisuje sen, ale nie wiem czemu sie nie zrobila. Na moim blogu jest dobrze.
Pozdrawiam
Aria xx
marTYNKA
Cudowne powinni być razem na zawsze.
Jej
Nie rozumiem tylko czemu na końcu poszedł do pokoju Martyny i ją zobaczył. Przecież ona mieszka u Oliwii ?
Czarna21
@Jej bo to był jego sen jak byli na tej wycieczce... Jak wrócili do domów to on został sam i zaczął sb to wszystko przypominać.... Wczytaj się dobrze w tekst
Ona18
Lovki!
elizaa
Boskie niech mu da szanse i wrócą razem do polski
Tosia12283
Super