Gorąca kawa cz. 1

Jestem księgową w dobrze prosperującej firmie odzieżowej. Wszystko mi się układa, mam mieszkanie, dobrze płatną pracę i faceta Damiana, który mnie kocha a ja kocham jego. Mam 22 lata, jestem wysoką, szczupłą brunetką o brązowych oczach. Na imię mi Natalia.


Szłam właśnie do pracy. Był ciepły kwietniowy poranek. Czułam nadchodzącą wielkimi krokami, prawdziwą wiosnę. Do pracy nie miałam daleko więc chodziłam piechotą a czasem gdy miałam gorszy dzień wsiadałam w autobus. Dzisiejszy dzień był jednym z lepszych. Do czasu. Około 200 metrów od miejsca mojej pracy wleciałam na jakiegoś gościa a ten oblał mnie gorącą kawą wylewając ją prosto na moje nowe spodnie.
- Aua, cholera! Niech to szlak! - piszczałam. - Mógłby Pan uważać na następny raz ?  
- Słucham? - zaśmiał się. - To Pani na mnie wpadła. Ale skoro mówi Pani bym na następny raz uważał gdzie wylewam kawę, obiecuję że zrobię to staranniej. Życzy sobie Pani jakąś inną część ciała aniżeli nogi? - powiedział rozbawiony.
- Co za bezczelny typ! - krzyknęłam i ruszyłam w stronę pracy. Przypomniałam sobie, że dziś zmienia się nam szef. Wcześniejszy zmarł dwa miesiące temu i przepisał firme swojemu synowi. A ten dopiero dziś odwiedzi swój nabytek. Tacy to mają szczęście.
- Eliza! Musisz mi pomóc - krzyknęłam do mojej najlepszej kumpeli z pracy. Była recepcjonistką - jakiś palant wpadł na mnie z kawą i wylał ją na mnie.
- Jasne, chodź. Poszukamy czeg.. Dzień dobry Szefie. - powiedziała.
Obróciłam się i zobaczyłam Jego. Tak, Jego. Gościa, który przed chwilą wylał na mnie swój napój. No super. Od teraz to mój szef.
- Dzień dobry - odpowiedział i uśmiechnął się olśniewająco. Ciemnowłosy, ciemnooki, wysoki mężczyzna w garniturze. Pod idealnie skrojonym garniakiem i dopasowaną koszulą rysowały się wyrzeźbione mięśnie. - widzę, że Pani też dla mnie pracuje? - powiedział uśmiechając się z dumą a we mnie się zagotowało. Oj Panie ważniak, coś czuję, że się nie polubimy - pomyślałam.
- Nie tylko dla Pana - odpowiedziałam bez namysłu. Ten uniósł brwi jakby nie rozumiał. Miał prawo. Był w tym ukryty sens. - Pracuje tu także dla siebie. - dokończyłam.
Mój nowy szef uśmiechnął się i ruszył w stronę swego gabinetu. Odrazu naskoczyłam na Elizkę.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że wiesz który to?  
- Był tu już raz. Wczoraj. Wyluzuj, stało się coś?
- To. - pokazałam jej na moje brudne spodnie.
- Nie gadaj, że to on jest sprawcą tej czarnej plamy - zaczęła się śmiać.
- Nie ma w tym nic śmiesznego. Ja się z nim kłóciłam!
- Nie przejmuj się. To działo się prywatnie a nie w pracy także luzik. Chodź, znajdziemy Ci jakieś spodnie.  

Minęło 5 godzin od rozpoczęcia pracy. Pora na lunch. Właśnie miałam wychodzić z gabinetu, gdy w drzwiach pojawiła się Elizka.
- Mała, szef zaprasza do konferencyjnej. - szepnęła i zniknęła.  
O nie. - pomyslałam. Po co ? Jakoś nie mam ochoty na niego patrzeć. Weszłam na salę i zajęłam miejsce. Mówił o tym jak się nazywa, czyli Filip Kamiński, czego od nas i od siebie oczekuje. Poprostu musiał się pokazać od jak najlepszej strony. Jedno trzeba mu przyznać, jest świetnym mówcą. Słuchaliśmy Go około pół godziny. Gdy wszyscy zaczęli wychodzić ja chciałam zrobić to samo lecz mój szef zaczął wołać moje imie. Już je zna? Ciekawe. W sumie jest szefem ale szybko je zapmiętał. Pewnie przez ranną wpadkę.
- Możemy porozmawiać w moim gabinecie? - zapytał.
- Tak. - odpowiedziałam oschle i ruszyliśmy.
Gdy byliśmy na miejscu on pokazał ręką na krzesło i powiedział bym usiadła. Zrobiłam to.  
- Jak spodnie? - zaśmiał się ironicznie. Och, jak ja nie lubie tego faceta.
- Jakie spodnie szefie? Nie wiem o czym Pan mówi. - udawałam głupią a on zrobił poważną minę.
- Przecież wylałem na Panią kawę.- przymrużył seksownie oczy.
- Przepraszam, ale nie urządzam sobie pogaduszek w pracy. Czy mogę już iść? - zapytałam dumna ze swojej postawy. Nie będzie mi jakiś gbur się ze mnie nabijał. Przystojny gbur.
- Tak, proszę wrócić do swoich zajęć. - rzucił, prostując się na swoim fotelu.
Rzuciłam mu szybkie spojrzenie i uśmiechnęłam się najbardziej ironicznie jak tylko się dało po czym wyszłam z gabinetu.

Dzień w pracy dobiegł końca. Marzyłam o gorącej kąpieli i łóżku.Weszłam do mieszkania i nie zastałam Damiana. Na kartce w kuchni napisane było : NIE CZEKAJ NA MNIE, WRÓCĘ PÓŹNO. KOCHAM CIĘ. Zrobiło mi się smutno ale nic nie zrobię. Weszłam do wanny i upajałam się tą cudowną chwilą.

dilerrka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 880 słów i 4692 znaków.

9 komentarzy

 
  • Kasia aa

    Gratuluję. Robisz postępy, coraz lepiej językowo u Ciebie. Oby tak dalej :)
    Opowiadanie ciekawe i zachęca do czekania na kolejne części: )

    14 mar 2015

  • Szalonaa

    Wspaniałe <3 <3 <3

    13 mar 2015

  • prf

    Super, czekam na kolejną część ;)

    13 mar 2015

  • zafascynowana83

    Bardzo fajne ...

    13 mar 2015

  • steffcia

    Zaciekawilas mnie czekam na dalszy ciąg opowiadanie :)

    12 mar 2015

  • Madierka

    Po jednej części stwierdzam że będę czytać ;) Nieczęsto się to zdarza :D

    12 mar 2015

  • :) :)

    Och świetnie się zapowiada :) Dodasz może jutro kolejny rozdział? Albo jeszcze lepiej dzisiaj? :D

    12 mar 2015

  • larwa

    Bardzo  wciąga  :) może więcej dialogów  dodaj i będę jeszcze bardziej nasycona czekam na kolejną część pozdrawiam  O:)

    12 mar 2015

  • lovend17

    Fajne ciekawe

    12 mar 2015