Jak pech to pech cz.2

- CO? Chyba oszalałeś nie znam Cię, co ty sobie wyobrażasz?- jeszcze nie miną szok po tym co usłyszałam. Nigdzie nie zostaję po moim trupie, a poza tym za kogo on się uważa. Będzie mną rządził, ktoś kto, kto jest moim szefem zaraz zwariuję. Założę się że powiedział to tylko po to, aby się przypodobać mojej mamie. Muszę odzyskać mój telefon i napisać do przyjaciółki, żeby sprawdziła czy jeździ tu jakiś autobus w ostateczności stracić pieniądze na taksówkę.  
-Uspokój się, powinnaś się cieszyć masz pracę. Słuchaj uważnie jest ciemno, późno, a ja nie czuję się na siłach żeby cię odwieźć- co za dupek
- Trzeba było w ogóle mnie nie zabierać, ale Pan nie rozumie słowa Nie!!, zresztą nieważne oddaj mi telefon i powiedz co to za ulica sama sobie poradzę
- Ty chyba też nie rozumiesz, puszczę cię samej do domu o tej porze- była dopiero 20, ale ze względu na zimę było już bardzo ciemno.

Czy on myśli, że jak coś powie to ja będę się do tego stosować? Sama sobie poradzę mam w telefonie funkcję lokalizacji jeszcze chwila, a mnie tu nie będzie.
-Chcesz coś do picia, jedzenia?- nieważne że zjadłam tylko śniadanie jestem tak zła, a on zadaje głupie pytania- Nie pozwolę żebyś mi tu padła. Nie słyszysz co do ciebie mówię?
-Nic nie chcę daj mi spokój  
Nie, zdecydowanie nie to że wygląda jak grecki bóg nie daje mu pozwolenia żeby traktować mnie jak, jak sama nie wiem jak mnie traktuje.
Poszedł do kuchni, nareszcie mam chwilę ciszy. Usiadłam na bardzo wygodniej kanapie, zupełne przeciwieństwo mojej która, służy mi za łóżko. Nie spałam od 3:00 bo moi kochani sąsiedzi nie znają pojęcia ciszy nocnej, jest godzina 20 więc mój organizm się buntuje zwłaszcza że jest tu taka cisza. Jeszcze tylko sms do przyjaciółki i się zbieram
JA: O której jest autobus z ul.Kwiatowej?
MONI: Za 20 min, co ty tam robisz?
JA:Dzięki, jutro ci powiem.
Jest mi tak wygodnie że nie mam ochoty wstawać, ale muszę zmobilizować ostatnie siły i iść. Pierwsze co to muszę wiedzieć gdzie ten dupek mi schował kurtkę. Widzę drzwi, a to co jest w środku zapiera mi dech, zacznijmy że pokój jest w wielkości mojego mieszkania. Olbrzymie łóżko, biały miękki dywan, ciemno-szare ściany, czarne i czerwone akcenty. Ale mojej kurtki nie ma, muszę iść i szukać jej dalej, ale to łóżko mnie tak kusi, a głos w środku mówi, że na chwilę mogę i to tak nic nie zmieni, a takie łóżko to miła odmiana od mojej małej kanapy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

PIOTR
Szczerze nie wiem co mnie podkusiło żeby brać ją ze sobą do domu, przecież ona wygląda jakby miała z 17 lat i nie spała od tygodnia, a wszystko przez to głupią czapkę, muszę zrobić sobie kawę i wziąć jakieś tabletki, żeby na dobre się nie rozchorować.
Muszę się w końcu ogarnąć i zawieźć ją do tego mieszkania mam 31 lat, a zachowuję się jakbym miał 15. Kręcąc głową wchodzi do salonu
-Ania ubieraj się..- świetnie gdzie ona jest? trzeba było ją zostawić tam gdzie chciała. Otwieram drzwi do garderoby, kurtka jest nie wygląda na głupią i nie poszłaby bez niej. W kuchni i łazience jej nie ma zostają jeszcze dwa pokoje w gabinecie jej nie ma bo zresztą i po co ? Ostatni pokój, który muszę sprawdzić to moja sypialnia, otwieram drzwi i nie bardzo wiem co mam robić. Śpi w chyba dość niewygodniej pozycji, lekko ją poprawiłem i pewnie za to co teraz zrobię mnie zabije, ale niech się wyśpi ściągam z niej koszulę i spodnie przykrywam kołdrą. Patrzę na nią jak śpi i wydaje się jeszcze młodsza i bardziej bezbronna niż na rozmowie. Gaszę światło zabieram jej ubrania i zamykam drzwi.
Kieruję się w stronę łazienki po kąpieli idę do gabinetu trochę popracować, bo w pracy tylko udawałem, że to robię, a tak na prawdę to co chwilę zerkałem na tego dzieciaka.
Jest 24:00 koniec na dziś idę spać, moje łóżko jest zajęte trudno, kanapa też jest wygodna. Jednak zanim na dobre zasypiam słyszę otwieranie drzwi
-Piotr gdzie moje ubranie?
-Zaraz coś Ci przyniosę- myślałem że będzie gorzej- proszę
-Dzięki, dobra- już zamykała drzwi kiedy je przytrzymałem
-To moja sypialnia ja tam śpię, podoba mi się jak wypowiadasz moje imię- uśmiecham się przy tym lekko
-Ja..- mimo że paliła się mała lampka widziałem jak się rumieni, wykorzystując moment wchodzę do sypialni i mojego łóżka- jestem chory, ale cię nie zarażę poza tym nie jesteś dla mnie jak dziecko i nie w moim typie kładź się i śpij- słyszę tylko ciche dobranoc i czuję jak wślizguje się do łóżka. Mimo iż zdaję sobie sprawę z tego jak wyglądam już dawno nie byłem z kobietą, a tym bardziej żadnej nie zapraszałem do swojego łóżka.Słyszę jej miarowy oddech i szepcze jesteś wyjątkiem aniołku.  
Zasypiam z uśmiechem na twarzy jurto będę się tłumaczyć.

Proszę o komentarze i łapki w górę jeżeli się podobało :)

blogerka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 934 słów i 5017 znaków, zaktualizowała 19 wrz 2016.

3 komentarze

 
  • xoxo

    Super !

    18 wrz 2016

  • kaay~

    Czekam na next!!:D <3!

    18 wrz 2016

  • loleg

    Jest ok :) pisz dalej

    18 wrz 2016