Jest-Takie-Miejsce 13

DZIEŃ 4

Całą noc myślałam o tym, co się stało wczoraj wieczorem. O co chodzi Damianowi? O co chodzi Jolce? O co chodzi Kubie? Już nawet nie jestem pewna, o co chodzi mi samej. Dosyć mam myślenia o tym wszystkim. Postanowiłam, że nie będę się przejmować. Chcę, żeby ten dzień był fajny. Nie mam zamiaru się z nikim kłócić, nic wyjaśniać, a już na pewno nie mam zamiaru być smutna. Prawie nie spałam tej nocy, więc kiedy Focus przychodzi zrobić nam pobudkę, już jestem na nogach. Jest troszeczkę zdziwiony. Po rozgrzewce wracam na górę, żeby się przebrać. Mam mało czasu, bo zaraz w planie jest śniadanie. Kiedy znowu śpiewam z dziewczynami piosenkę Franka, wchodzi Damian.
- Cześć Królewny. Wyspane? – pyta.
- No można tak powiedzieć. Alek nic ci nie mówił? – nawiązuje rozmowę Jolka.
- Śmiał się. Jest spoko. Nie zczaiłby się, że mnie nie ma, tylko że on śpi z nami w pokoju. Zobaczył pusty materac, a u was było głośno, bo się śmialiśmy. Cześć Zuza – wypala nagle.
- Cześć Damian – odpowiadam i uśmiechnęliśmy się do siebie. Chwilę rozmawiamy i razem idziemy na śniadanie. Nie chcę rozmawiać o tym, co się wydarzyło. Bo w sumie nic się nie wydarzyło. Kiedy docieramy na stołówkę, już prawie nie ma wolnych miejsc. Rozglądam się za wolnym krzesełkiem.
- Zuza! Chodź do nas! – krzyczy Krzysiek. Zerkam w jego kierunku i wiedzę, że wszyscy się nie zmieścimy.
- Mają dwa wolne miejsca – mówię do Jolki i Damiana.
- To idźcie, ja usiądę obok Kuby. – Tak właśnie robimy. Damian zajmuje miejsce obok Kuby i Igora. Igor jest chłopakiem bardzo wysokim i bardzo nieprzyjemnym. Bywa arogancki i nie zastanawia się nad tym, co robi i mówi. Wielu z nas go unika. Za to Kuba go uwielbia. Prawie wszędzie chodzą razem.
Zajmuję miejsce obok Krzysia. W pobliżu siedzą też Franek, Mikołaj, Emilka i Agata, czyli wszyscy, których uwielbiam i z którymi zawsze jest wesoło. Tym razem, jak zwykle gadamy o głupotach, śmiejąc się jak wariaci. Nagle czuję na sobie coś mokrego. To herbata Krzyśka. Tak się śmiał, że przez przypadek ją na mnie wylał. Ja, Jolka i Krzysiek śmiejemy się tak głośno, że wszystkie oczy na stołówce patrzą teraz w naszym kierunku.
- Krzysiu, jak to się stało? – pytam.
- Nagle – odpowiada, próbując wytrzeć herbatę z moich spodni. Robi to tak nieporadnie, że wylewa to, co jeszcze zostało w jego szklance. Tym razem na siebie.
- Co wy wyprawiacie? – śmieje się Agata.
- Lany Poniedziałek – odpowiada moja walnięta Jolka. I tak przez całe śniadanie się śmiejemy. Pod koniec Krzysiek ogarnia, że dziś wcale nie jest poniedziałek i znowu nie może się uspokoić i opanować radości.
- Uważaj na siebie Krzysiu. - Niepokoję się, że zaraz znowu kogoś pooblewa.
- Ty na siebie uważaj, Zuzia, bo jesteś najbardziej poszkodowana. Wybaczysz mi? – Robi taką śmieszną minę.
- No nie wiem, nie wiem – żartuję.
- Nie mogę przez was jeść. – Jolka opluła się kompotem. Uwielbiam ich. Wszyscy jesteśmy walnięci. Cieszę się, że właśnie tak zaczął się ten dzień.

NIEjestemBARBIE

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 562 słów i 3163 znaków, zaktualizowała 11 paź 2016.

3 komentarze

 
  • NIEjestemBARBIE

    Hahaha ;D Myślę, że całkiem niedługo dobijemy do 113 ;P

    5 lut 2016

  • ♦

    Aż się boję poprosić o odcinek, sto trzynasty, bo jeszcze by wyskoczył ;)

    5 lut 2016

  • Jeleele

    Strasznie wciągające, mimo tego że chce mi się spać to nie mogę oderwać wzroku od tego opowiadania i jestem strasznie ciekawa co dalej!  Dodaj następna częsc;)!

    5 lut 2016