Mój Anioł Stróż cz.19 - Ostatnia

Mój Anioł Stróż cz.19 - OstatniaKupiliśmy małe mieszkanko na obrzeżach miasta. Okolica ciekawa, mieszkanie przytulne, ale co najważniejsze dwa domy od mieszkania mamy. Rodzice rozstali się. Mama spakowała się i bez słowa opuściła dom ojca, a on ku naszemu zaskoczeniu nie robił jej zbytnio problemów. Dowody, jakie zebraliśmy przed sadem były na tyle wystarczające, że dostali rozwód już na drugiej sprawie. Mieszkanie, w którym przeżyłam największy koszmar swojego życia straciliśmy. Ojciec wdał się w hazard i stracił dom, odziedziczony po rodzicach i wszystkie pieniądze. Zmuszony przez komornika opuścił mieszkanie i wprowadził się do nowej kochanki, podobno z innego miasta. Nie utrzymywałam z nim kontaktu. Matka zamieszkała z ochroniarzem i z tego, co się domyślałam robiło się między nimi bardzo poważnie, a ja powoli oswajałam się z myślą, że będzie moim ojczymem. Z siostrą widywałam się regularnie raz w tygodniu, powoli przełamywałam niechęć i zaczynaliśmy nawet bardzo dobrze się dogadywać. Szymon zerwał kontakt z rodziną. Nie potrafił zaakceptować faktu, że jego matka działała w zmowie z moim ojcem i zakochana godziła się na każdy jego krok. Nawet kosztem cierpienia własnego syna. Ja byłam już w ósmym miesiącu ciąży i lada moment miałam urodzić. Chociaż miałam jeszcze miesiąc, byliśmy gotowi na wszystko. Z tego, co dowiedzieliśmy się od lekarza miał to być chłopiec. Nosiłam pod sercem naszego synka i wciąż żyłam w strachu. Tak niewiele brakowało do tego, by usunąć, by zrobić największy błąd swojego życia. Szymon ponowił oświadczyny a ja nosiłam już od tygodnia przepiękny pierścionek zaręczynowy i cieszyłam się z każdej chwili u jego boku. Wszystko wydawało się tak nierealne, że trudno było uwierzyć mi w moje szczęście. Kochałam go i byłam przekonana, że i on mnie kocha. Od Tamtego momentu, od tamtej rozmowy, gdy powiedziałam mu o naszym dziecku, od tamtego wypadku minęło tyle czasu. Bez przerwy budziłam się ze strachem, że historia się powtórzy i coś znów nas rozdzieli. Obawiałam się tego. Szymon był miłością mojego życia a ból, jaki czułam, gdy dowiedziałam się o jego rzekomej śmierci był tak odległy, jakby nigdy go nie było. Wtuliłam się w jego ramiona i zamknęłam oczy. Staliśmy w naszym nowym mieszkaniu i patrzyliśmy w dal, obserwując nowe kąty. Pokoik dziecięcy znajdował się zaraz przy naszej sypialni i urządzony był na niebiesko. Mój okrągły brzuch stawał się coraz trudniejszy do zniesienia, a ja miałam wrażenie, że jestem wielkim worem. Nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze.  
- A jak nie uda mi się schudnąć? - znów jęknęłam i ponownie ujrzałam zirytowany wzrok ukochanego.
- A jakie to ma znaczenie? Nosisz w sobie nasze dziecko Kochanie. Dla mnie zawsze będziesz najpiękniejsza - roześmiał się i wtulił mnie w swoje ramiona. Nic nie powiedziałam. Zamknęłam oczy i odpłynęłam. Dałam ponieść się marzeniom. Po chwili ktoś zapukał do drzwi, drzwi były otwarte, a my jakbyśmy już poznawali po krokach wiedzieliśmy kto wszedł do naszego domu.  
- Jak Ci się podoba- zawahał się i spojrzał w kobiety oczy - Jak ci się mamo podoba nasze mieszkanie? - wyszeptał Szymon, a my z mamą spojrzeliśmy na siebie. Po raz pierwszy odkąd byliśmy razem Szymon powiedział do kobiety mamo.  
- Jest tak piękne jak nasze - zaśmiał się straszy mężczyzna a my spojrzeliśmy na siebie. - Pierwsza noc w nowym domu, co? - zapytał mężczyzna a my pokiwaliśmy głową.
- Jak się kochanie czujesz? - zapytała mama i spojrzała na mój brzuch.
- Ciężko - wyznałam z uśmiechem i znów poczułam kopnięcie. - Nasz mały piłkarz - zaśmialiśmy się i usiadłam na fotelu. Ostatnie miesiące były wyczerpujące. Niemal wszystko sprawiało, że po chwili nie miałam już sił. Romek podszedł i przytulił mnie, a ja po raz pierwszy zobaczyłam radosne spojrzenie mamy.  
- Witaj w rodzinie - wyszeptałam a z jego oczów zaczęły płynąć łzy.

  ***
Zmieniłem się. Wszystko zmieniło się tak nagle, że nie mogłem dojść do siebie. Ja się zmieniłem. Patrzyłem w oczy kobiety, której pragnąłem i tak wiele chciałem jej powiedzieć. Była kimś, kto odmienił moje życie. Gdyby ktoś powiedział mi, że można tak mocno kochać, nie uwierzyłbym. Teraz wierzyłem. Kochałem ją nad wszystko, co było mi drogie. Mieszkanie urządziłem w jej stylu. Było przytulne, malutkie, ale byłem w nim szczęśliwy. Dzieliłem swoje smutki i radości z ukochaną. Dzieliłem z nią swoje życie i chciałem dzielić. Nie wyobrażałem sobie, by mogło być inaczej. Matkę znienawidziłem. Nie mogłem pojąć jak mogła knuć z jej ojcem, doprowadzając o mało do tragedii. Gdybym nie powstrzymał Lilii, gdybym nie powstrzymał jej i nie uratował naszego synka, gdyby usunęła nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Nie wybaczyłbym im. Trudno opisać to, co teraz czułem. Radość jaka panowała w moim sercu była nie do opisania. Miłość jaka płonęła żarem była tak silna, że nic nie byłoby wstanie zgasić tego uczucia. Pragnąłem dla nich wszystkiego co najlepsze. Chciałem zapewnić jej godne i szczęśliwe życie i jednego byłem pewny. Jej ojciec mylił się. Może i nie byłem w stanie zapewnić jej takich luksusów jakich miała, ale wiedziałem, że nie uszczęśliwiły jej. łzy, które wypłakała z mojego powodu, nigdy nie zniknął z mojej głowy. Obiecałem sobie, że wynagrodzę jej wszystko. Chciałem zrobić wszystko, by już nigdy nie cierpiała. Pierwsze wyniki o mało nie rozdzieliły nas na dobre. Baliśmy się i oboje popełniliśmy głupstwa. Teraz z całą pewnością nie dałbym jej odejść, nie pozwolił na to.  
- Kochanie - wyszeptała i wtuliła się w moje ramiona. Widziałem zmęczenie na jej twarzy. Widziałem ten grymas bólu, ale nie mogłem jej pomóc. Nie mogłem nic zrobić. Jedno dziecko, tylko jedno dziecko, nasz syn. Przytuliłem ją i położyłem na łóżku. Spojrzałem na jej przepiękną twarz i nie mogłem uwierzyć w moje szczęście. Ta kobieta była moja. Należała do mnie. Tylko do mnie. Bałem się, bo wszystko było takie niepewne. Wszystko mogło tak szybo się posypać i wtedy już nie mógłbym nic zrobić. Nie mogłem na to pozwolić, nie chciałem. O tajemnicy wiedziałem tylko ja. Ja i nikt więcej. Ja i tylko ja zabiorę ją do grobu. Tylko ja. Przyniosłem jej soku i podałem szklankę do ręki. Napiła się i spojrzała na moją twarz. Nie wiem, czy domyślała się czegoś, czy nie. Miałem nadzieje, że nie będzie wypytywała. Nie znosiłem jej kłamać. Nie znosiłem tego i starałem się by tego nie robić. Okłamałem ją tylko raz. Jeden jedyny raz, ale musiałem. Po prostu musiałem, by zatrzymać ją przy sobie. Kochałem ją.

   ***
- Zaczęło się! - wydusiłam z siebie, czując kolejny skurcz. Jechaliśmy niemal ponad stówą do szpitala, a ja modliłam się, by tylko nie urodzić w samochodzie. Kolejny skurcz był na tyle silny, że nie byłam w stanie nic powiedzieć. Romek dodał gazu, a ja czułam ciepły dotyk ukochanego. Na kolejnym, ostatnim skurczu jakim pamiętałam złapałam go za rękę i odpłynęłam. (...) Leżałam wykończona na łóżku i trzymałam na rękach dzieciątko. Policzyłam mu paluszki u nóg i rąk a po chwili doszłam do wniosku, że ma wszystkie. Kochałam go. Synek był taki malutki i kruchy. Darł się ile sił w płucach, a gdy poczuł mój dotyk uspokoił się i usnął. Cichutko nuciłam mu do snu a kobiety na sali, nie mogły nadziwić się więzią między nami. Byliśmy jak dwie połówki serca, nierozerwalni. Do sali wszedł podenerwowany Szymon i spojrzał mi głęboko w oczy. Pochylił się nad dzieckiem a w jego oczach widziałam łzy.  
- Kochanie mamy zdrowego i silnego synka - wyznałam i podałam mu dziecko na ręce. Byłam wykończona, ale szczęśliwa. Miałam dwa najważniejsze osoby przy sobie. Miałam dwa skarby obok. Do sali weszła pielęgniarka i zabrała mi dziecko. Byłam tak zmęczona, że co chwile ziewałam. Cały czas czułam ciepły, kojący dotyk ukochanego. Moje oczy zamykały się, a ja nie potrafiłam nad tym zapanować. Zasnęłam.

     ***
Dziecko było jeszcze piękniejsze niż przypuszczałem. Maleńkie, kruche i wspaniałe. Poczekałem aż Lilii zapadnie w głęboki sen i wyszedłem z sali. Spojrzałem na matkę i zamarłem. Tak trudno było mi, zaakceptować nową prawdę.  
- Masz - zawahałem się i spuściłem wzrok. - Masz wspaniałego wnuka mamo - wyszeptałem i spojrzałem na twarz kobiety.  
- Synku przepraszam! Zrozum mnie, proszę - zapłakała  
- Nie! Oddałaś mnie! Oddałaś innym ludziom, ale nie to jest najgorsze. Wiedziałaś, co do siebie czujemy, wiedziałaś, że się kochamy i pozwoliłaś, bym zakochał się w własnej siostrze. Wiesz co mogło się stać? naraziliśmy dziecko! - krzyknąłem, nie mogąc zapanować nad emocjami. Nie wiedziałem już co mam zrobić. Dziecko było zdrowe, na razie. Nie mieliśmy pewności, czy z czasem nie stanie się coś, co będzie miało konsekwencje, czy z czasem nie okaże się, że zachorował, przez to, że spałem z siostrą. Nie zamierzałem z nich rezygnować. Postanowiłem się zabezpieczać i więcej nie dopuszczać do tego, by zaszła w ciąże. Jednak chciałem, musiałem być przy nich. Postanowiłem udawać. Nie mówić o niczym Lilii, nie ranić jej. Mieliśmy wspaniałe dziecko, kochałem ich. Matka chciała iść za mną, ale nie zrobiła tego. Romek zatrzymał ją, a ja byłem mu wdzięczny. Miałem obok siebie prawdziwych, biologicznych rodziców i czułem do nich żal. Opuściłem szpital i zapaliłem papierosa. Nie wiedziałem jak powinienem postąpić. Kochałem ich. Ona kochała mnie. Wziąłem wyniki badań Dna i podarłem na drobny mak. Nie chciałem na nie patrzeć. Jedyny dowód, świadczący o tym, że ja i Lilii byliśmy przyrodnim rodzeństwem wyrzuciłem do kosza. Wziąłem kilka głębokich wdechów i dziękowałem za cud. Dziecko było zdrowe. Wróciłem do szpitala i wszedłem do sali noworodków. Nasz syn leżał w łóżeczku, a ja nie mogłem się mu nadziwić. On i Lilianna byli dla mnie całym światem. Koniec

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1943 słów i 10259 znaków, zaktualizowała 12 paź 2015.

5 komentarzy

 
  • Palolcia

    Świetne opowiadanie. Tylko mam pytanie czyli matka lili i Romek to byli rodzice Szymona czy jak. On podmienil wyniki tak?

    15 lip 2017

  • agusia16248

    @Palolcia Tak to byli biologiczni rodzice bohatera

    25 lip 2017

  • Misiaa14

    Cudowneeee !!! *-*

    12 paź 2015

  • agusia16248

    @Misiaa14 Dziękuje *_*

    12 paź 2015

  • DemonicEagle

    Fajny rozdział ;)

    12 paź 2015

  • agusia16248

    @DemonicEagle Dzięki

    12 paź 2015

  • czarnyrafal

    Bombowe i poztywne a to zawsze cieszy. :kiss:  <3

    12 paź 2015

  • agusia16248

    @czarnyrafal Dziękuje <3

    12 paź 2015

  • NataliaO

    Super :)

    12 paź 2015

  • agusia16248

    @NataliaO :)

    12 paź 2015