Nie dałeś mi wyboru ~3~

Rano byłam zdenerwowana jak diabli, chociaż tak naprawdę nie mogłam znaleźć ku temu żadnego racjonalnego powodu. Kate natomiast nie miała żadnych oporów. Kiedy tylko otworzyła drzwi od uniwersytetu, potrącając przy tym jakąś dziewczynę, zawołała tylko:
- Z drogi!
A ja czmychnęłam za nią. No cóż, nie było to moje wymarzone wejście w wielkim stylu.
Rozeszłyśmy się, obiecując sobie, że złapiemy się w przerwie między zajęciami. Poszłam jeszcze do toalety i uśmiechnęłam się do swojego odbicia, starając się nie zważać na to, że wargi mi drżały. Wygładziłam ubranie i dopiero wtedy zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę 7:58. Cholera. Wyszłam pospiesznie z pomieszczenia i pomknęłam przed siebie. Jeszcze tylko spóźnienia mi brakowało. Po drodze wpadłam na jakiegoś chłopaka, który warknął na mnie:
- Patrz jak idziesz!
I wyminął mnie z miną urażonego prezesa. O mamo. Dziękuję serdecznie za przemiłe powitanie.
Zdałam sobie sprawę, że jestem w kropce, kiedy ponownie zerknęłam na zegarek i serce mi się zatrzymało, kiedy zobaczyłam, że już minuta po ósmej. Przeklinając cicho pod nosem, wydobyłam z torby pomiętoszoną kartkę, na której miałam rozpisany swój plan lekcji i układ sal. No jasne. Rozeszłyśmy się z Kate w miejscu, gdzie ona miała zajęcia, ale moje odbywały się zupełnie gdzie indziej. A ja właśnie pobiegłam oczywiście nie w tym kierunku, co powinnam. Czy mogło być gorzej?
Mogło. Właśnie wybiła 8:02.
Puściłam się szaleńczym biegiem w przeciwną stronę i minęły kolejne trzy minuty, zanim wreszcie zlokalizowałam salę, w której miałam mieć pierwsze zajęcia. Nie zdążyłam nawet wymyślić sensownego usprawiedliwienia, kiedy moje ręce pchnęły drzwi i wpadłam do środka jak burza. Nieomal przewaliłam się o własne nogi. Podparłam się o ścianę i dopiero spojrzałam, gdzie właściwie weszłam. Nieco już podstarzały profesor patrzył na mnie ze zdumieniem.
- Przepraszam – wykrztusiłam prawie na bezdechu. - Zgubiłam się.
Pokiwał głową ze zrozumieniem, czego się nie spodziewałam i wskazał ręką na siedzenia. Ruszyłam w stronę ławek, starając się nie przejmować tym, że oczy wszystkich studentów były skierowane na mnie. Czułam się jak na wybiegu.
Niewiele miejsc było wolnych. Lustrowałam je wzrokiem, zastanawiając się, obok kogo będzie najbezpieczniej usiąść. Pierwsze spojrzenie skierowałam na dziewczynę siedzącą po mojej lewej stronie, ale ona spojrzała się na mnie tak, jakbym właśnie przejechała jej psa i ostentacyjnie położyła swoją torbę na wolne krzesło. Wow. Czy wszyscy tutaj są tacy mili?
Ciche chrząknięcie profesora uświadomiło mi, że przeciągam sytuację, więc dałam sobie spokój i usiadłam obok jakiegoś chłopaka ze stanowczo za długimi włosami, mniej więcej pośrodku rzędu. Czułam na twarzy gorące rumieńce. Wspaniały początek dnia. Żeby więcej się nie kompromitować, wyciągnęłam możliwie jak najciszej notatnik i długopis z torby, po czym wbiłam wzrok w wykładowcę. No dobra. Tym razem życie: 1; ja: 0.
U Kate oczywiście wszystko przebiegło w jak najlepszym porządku. Nie spóźniła się nawet o sekundę na swój wykład, ludzie byli mili i już poznała fajnego chłopaka. Słuchałam jej z niemałą zazdrością.
- Carly, co to za wzrok? – spytała w końcu.
Odchrząknęłam.
- Mam ochotę wrócić do pokoju i zakopać się pod kołdrą.
- Dlaczego? –spytała szczerze zdziwiona.
Opowiedziałam jej cały mój początek dnia i po raz setny zastanowiłam się, co było ze mną nie tak. Dlaczego Kate od razu mogła wyrwać faceta, a ja nawet u profesora wzbudziłam zniesmaczenie?
- Będzie lepiej. – Poklepała mnie po ręce. – Nic nie ma lekko od razu.
Powiedziała osoba, która właśnie skończyła się rozwodzić nad jej świetnym początkiem studiów. Parsknęłam i wstałam.
- Muszę iść do toalety. Widzimy się za godzinę.
Tak naprawdę po prostu chciałam zejść jej z oczu. Nic nie przebiegało tak, jak planowałam. Z przerażeniem czułam łzy wciskające się nieproszenie do moich oczu. O nie. Najgorzej. Musiałam wziąć się w garść.
Sięgnęłam do tylnej kieszeni, by wyjąć telefon i… oczywiście nie znalazłam go tam. Cholera! Zaczęłam się obmacywać po wszystkich kieszeniach jak nienormalna, ale komórki nie było. Z resztkami nadziei sięgnęłam jeszcze do torby, po chwili prawie wywaliłam z niej wszystko na podłogę.
Nie trzeba dodawać, że telefonu nie odnalazłam. Jedynie śmieci przyklejone do materiału, które powinnam sprzątnąć już dawno temu.
Po raz już któryś dzisiaj puściłam się szaleńczym biegiem w stronę stołówki, licząc po cichu, że mój telefon leżał gdzieś w okolicach stolika, przy którym siedziałam z Kate, albo że chociaż przyjaciółka go spostrzegła i zabrała. Albo jeszcze może nawet tam siedziała i czekała, żeby powiedzieć mi, że jestem nieogarniętą jełopą. Ale kiedy dobiegłam zdyszana do stolika nie było tam ani Kate, ani telefonu.
Sama nie wiedziałam, co mnie ogarnęło - złość, żal, panika czy plucie sobie w brodę, że nigdy nie ustawiałam kodu na ekran blokady. Zaczęłam się rozpaczliwie rozglądać wokół, jakbym była turystką na Mount Evereście, gdy ktoś położył mi rękę na ramieniu. Odwróciłam się gwałtownie i prawie wrzasnęłam z bezsilności na widok uśmiechającego się do mnie szyderczo jakiegoś wysokiego chłopaka. Nie potrzebowałam już kolejnej złej rzeczy w tym okropnym dniu. I gdzie była moja komórka?!
Facet dalej szczerzył się do mnie złośliwie i w końcu nie wytrzymałam i zawołałam:
- Przepraszam, czy masz jakiś problem?!
Uśmiechnął się jeszcze szerzej. Zaczynało mnie to już porządnie denerwować.
- Ja nie, ale ty chyba tak – odpowiedział spokojnie, a mnie zatkało. Z wściekłości.
- Kim ty w ogóle jesteś? – rzuciłam.
- Niegrzecznie tak warczeć na kogoś, a dopiero potem pytać, kim ten ktoś jest. – zwrócił mi uwagę. Moje ciśnienie podskoczyło już ponad normę.
- Słuchaj, albo powiesz o co ci chodzi, albo idź sobie! – wycedziłam. – Czego ode mnie chcesz?
- Niczego. – Wzruszył ramionami, oczywiście wciąż z szerokim uśmiechem. – Po prostu mam twój telefon.
Ups.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1165 słów i 6376 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Ania13477

    swietne!

    28 lip 2016

  • Dream

    Geniaalne! Czekam na cd :D

    28 lip 2016