Niezapomniane wakacje cz.10

Niezapomniane wakacje cz.10Ciąg dalszy przeżyć moich bohaterów.  
_________

Kilka tygodni później. Związek Laury i Piotrka nabrał już na wartości. Fakt mieli między sobą kilka nieprzyjemnych sytuacji, ale jakoś sobie z tym radzili. Tak wam na marginesie powiem między Bartkiem, a Weroniką też coś zaiskrzyło.  Jednak to co się teraz wydarzyło między głównymi bohaterami wpłynie na ich psychikę.  
                          ***
W pracy układa mi się rewelacyjnie.  Jest naprawdę miła atmosfera. Cieszę się, że moja przyjaciółka zaczęła dogadywać się z Łucją.  Ja sama ją nawet polubiłam. Pracuje się nam razem świetnie, bo nawet nie zauważamy, że czas naszej pracy dobiega końca. Tego dnia Wera wyszła wcześniej, bo umówiła się z moim bratem. Jestem szczęśliwa z tego powodu, że tak świetnie się między nimi układa.  
-Łucja jak chcesz to też możesz już iść ja to zaniosę do Renaty-skierowałam mój wzrok na nią.  
-Nigdzie mi się w zasadzie nie śpieszy-powiedziała.  
-A wspominałaś coś o dentyście?-tak mi się przypomniało.  
-O rany całkiem zapomniałam o tym-powiedziała to i wybiegła jak popażona.  Ja jeszcze wprowadziłam kilka poprawek i poszłam z artykułem do Renaty. Pozwoliła mi mówić do siebie na ty, a nie per pani.  
-Witaj kochana-powiedziała i dała mi całusa w policzek.  
-Witam, przyniosłam dzisiejszą naszą pracę do wglądu.  
-A dziewczynki gdzie?-spytała.  
-Musiały wcześniej wyjść-odpowiedziałam.  
-I jak nasz artykuł?-dodałam.  
-W zasadzie do tekstu nie można się przyczepić, ale fajnie by było jakbyś wymieniła te dwa zdjęcia-wskazała na fotografie.  
-Dobrze już się za to zabieram-powiedziałam to i wyszłam.  
-Pamiętaj jemy dzisiaj razem kolację-krzyknęła za mną Renata. Ja już nic nie powiedziałam tylko się uśmiechnęłam.  Bardzo mnie to cieszy, że zaprasza mnie do siebie. Widać, że traktuje mnie jak swoją córkę. Dla mnie też nie jest tylko pracodawcą, ale taką przybraną mamą.  Dziwnie to brzmi, lecz ja tak odbieram jej zachowanie.  Kiedy brat nie może się mną zająć, bo jest w pracy to na nią mogę liczyć. Zaszłam do mojego i dziewczyn gabinetu po czym zaczęłam wybierać lepsze zdjęcia. Nie powiem trochę mi to zajęło, ale aby zobaczyć zadowoloną minę Renaty to warto było. Uporządkowałam jeszcze dokumentację, wzięłam torebkę i skierowałam się do wyjścia. Postanowiłam zadzwonić do Piotrka, lecz dziwne było to, że nie odbiera. Pomyślałam, że jest jeszcze w pracy, a może mu coś wypadło. Wychodząc z redakcji zaczęło padać.  No nie zmoknęł, nie mam żadnej parasolki-pomyślałam. Pobiegłam do mojej ulubionej kawiarni " La Cafe". Napisałam do Piotrka gdzie jestem i że czekam na niego. Zamówiłam sobie kawę i zwróciłam uwagę na parę siedzącą pod oknem. Zachowywali się tak jakby poza nimi nie było świata. Gdy tak się im przyglądałam, zobaczyłam że ten koleś to mój Piotrek. To był dla mnie cios prosto z serce. Przeszył mnie straszliwy ból, a do moich oczu napłynęły łzy. Muszę mu wygarnąć, nie mogę dusić tego w sobie.  
-Teraz już wiem czego nie odbierasz telefonu widzę, że ta pani umila ci czas, a ja to już się nie liczę?-zaczęłam krzyczeć.  
-Laura to nie tak...-zaczął się tłumaczyć.  
-Nie przerywaj mi-wrzasnęłam prosto mu w twarz.  
-To ja nie będę wam przeszkadzała-wstała laska, z którą był Piotrek.  
-Spokojnie ja zaraz pójdę i nie będę wam przeszkadzała-powiedziałam do niej i ponownie zwróciłam się do niego.  
-To ja ci zaufałam, mówiłam kocham, byłam gdy byłeś chory, wspierałam w trudnych chwilach, a ty tak mi się dopłacasz. Tak mi się odwdzięczasz za moją miłość? W sumie mogłam się tego prędzej czy później spodziewać po tamtej akcji-zaczęłam płakać, nie mogłam już na niego patrzeć.  
-Laura daj mi coś powiedzieć? Proszę wysłuchaj mnie-mówił z żalem w głosie. Nie zwracałam na to uwagi.  
-Zapomnij o mnie.  Nie przychodź, nie dzwoń, a najlepiej to usuń mój numer. Od dzisiaj dla Ciebie nie istnieje. Mogłam znieść wiele, ale nie to-mówiłam już z płaczem. Położyłam gotówkę za moją kawę po czym wybiegłam cała roztrzęsiona. Czułam jego wzrok na swoim ciele. Biegłam przed siebie, chciałam się znaleźć jak najdalej od tego łotra.  Jak on mógł mi to zrobić. Nie mogłam sobie tego wytłumaczyć.  Czy naprawdę ze mną jest coś nie tak, że nie mogę mieć długo chłopaka? Czy już nie znajdę tego jedynego? Zastanawiając się tak próbowałam przejść na drugą stronę ulicy. Jednak nie udało mi się to. Czułam już tylko ból, ból i łzy spływające po mojej twarzy. To było nie do zniesienia. Do końca życia nie zapomnę tego strachu i tego
okropnego uczucia, że to już prawdopodobnie ostatnie sekundy mojego życia. Wszystko
miałam przed oczami, czułam bezradność i obojętność, taką głuchą ciszę, co może wydawać
się wszystkim bardzo dziwne. Ciągle czułam, że wiruję, czułam bezwład i bezradność. Nie krzyczałam. Wszystko działo się tak szybko, a
jednocześnie tak długo. I ten dźwięk nadjeżdżającej karetki, szpital
pełen lekarzy i pielęgniarek biegających dookoła mnie, badania, prześwietlenia, opatrunki, ciągłe
pytania o wszystko.  
                           ***
Odpłynęłam w świat marzeń, nie czułam nic. To było najgorsze co mogło mi się przytrafić. Myślałam, że to tylko zły sen, że za chwilę się
obudzę i będzie jak zawsze. Przebudzę się w moim ciepłym łóżeczku okryta moją
kołdrą, podejdę do okna i z uśmiechem na twarzy przywitam nowy dzień, a w kuchni będzie czekać na mnie mój brat z pysznym śniadaniem. Jednak ten sen nie
chciał się zakończyć, tylko stał się realnym życiem. Zaczęłam mieć pełno obrazków przed oczami. Co by było, gdybym…? Co teraz by się
ze mną działo? Jak czuł by się mój brat? Co z moimi przyjaciółmi? Już nigdy bym się z nimi nie śmiała, nie
potańczylibyśmy na żadnej zabawie, przecież jeszcze tyle życia przede mną…Tak bardzo chciałabym spełnić swoje marzenia,
zrobić karierę.  Tyle rzeczy jeszcze nie spróbowałam w życiu. W jednym ułamku sekundy wszystkie plany i pragnienia mogły zostać mi odebrane. Jednak zostałam na tym świecie wśród swoich przyjaciół i kochanego brata, a i bez chłopaka. Nie mogłam tego zapomnieć.  Czego ten wypadek nie usunął go z mojej głowy? Dlaczego nadal o nim myślę skoro okazał się męską świnią? A może ja wciąż coś do niego czuje? Zbyt mocno go kochałam, raczej może powinnam powiedzieć kocham. Będzie mi trudno o nim zapomnieć. Nie chcę słuchać kolejnych jego wyjaśnień. Będę musiała się z tym pogodzić, że miłość to nie dla mnie.  Moja głowa, strasznie mnie boli, a co najgorsze nie czuję jednej nogi. Moje myśli skupiły się teraz tylko na jednym, czy ja straciłam nogę? Nie, nie mogę tak myśleć. Moja podświadomość kazała mi się uspokoić i opanować emocje.  Ale jak tu zachować spokój, skoro ledwo uszłam z życiem? Nagle usłyszałam głosy, a może to tylko mi się przesłyszało? Jednak miałam rację. To dobry znak-pomyślałam.  
-I jak panie doktorze wyjdzie z tego?-usłyszałam smutek w głosie mojego brata.  
-Powinna już nie długo się wybudzić ze śpiączki. Jej organizm jest osłabiony, gdyż straciła dużo krwi w czasie operacji. Jednak po tak silnym uderzeniu jej stan jest naprawdę dobry. Tylko martwi mnie jej głowa?-wytłumaczył mu lekarz.  
-A co z nią?-słychać było w jego głosie, że się przeraził.  
-Są dwa krwiaki, lecz w takim miejscu, w którym operacja może przynieść liczne konsekwencje i to nie koniecznie dobre-dodał lekarz.  
-Jak to, to moja siostra może...umrzeć-słychać było, że nie mogło przejść mu to przez gardło.  
-Niech się pan nie martwi. Podajemy leki, które spowodują, że będą one zanikały. A jak się wybudzi zrobimy kontrolne badania-mówił lekarz.  
-Panie doktorze, a co będzie z jej nogą?-pytał Bartek.  
-Złamanie wyglądało na poważne, lecz miesiąc w gipsie powinien wystarczyć, ale mimo to rehabilitacji nie unikniemy-tłumaczył.  
-Dziękuję doktorze. Czy mogę u niej zostać?-spytał z lekkim uśmiechem w głosie.  
-Tylko nie zbyt długo, bo ostatnio był tu jakiś chłopak to trochę się zasiedział-powiedział to i wyszedł. Zastanawiało mnie co to za chłopak. Czyżby on tu był, ten przez którego tyle mnie spotkało? Po co on tu przychodzi? Jak tylko uda mi się otworzyć oczy będę musiała powiedzieć o wszystkim bratu. Właśnie czemu nie mogę otworzyć oczu? A może coś jest z nimi nie tak? Będę próbowała je otworzyć. Po mału starałam się to zrobić, zaczęło mi to nawet wychodzić.  Słyszałam krzyki Bartka.  
-Panie doktorze, panie doktorze budzi się, ona się budzi-krzyczał nie wiem czy to był entuzjazm, czy strach. Zaraz potem zobaczyłam lekarza i tłum pielęgniarek. Lekarz ciągle kazał im mierzyć parametry życiowe. Nagle odzyskałam świadomość.  
-Co się ze mną dzieje? Jak ja się tu znalazłam?-zaczęłam pytać.  
-Witaj Laura, jak dobrze, że się już obudziłaś-mówił doktor.  
-Siostra jak się cieszę, że ty żyjesz-wybuchła z niego radość.  
-To ja was na chwilę zostawiam, lecz zaraz wracam, bo musimy wykonać kontrolne badania-powiedział to lekarz i wyszedł.  Zaczęłam rozglądać się po sali.  Byłam jako jedyna na niej. Dziwnie się czuje w tym miejscu. Ostatni raz byłam w szpitalu jak zachorowała babcia. Zobaczyłam też bukiety róż. Zastanawiałam się od kogo one mogą być. Jak od niego to zaraz powiem Bartkowi by wyniósł te kwiaty.  
-Laura proszę ciebie powiedz coś?-zakręciła się mu łza w oku.  
-Bartek...jak dobrze, że cię widzę-ledwo z siebie wydusiłam. Jak to usłyszał od razu się do mnie przytulnił.  
-Ała, ałć...boli-zaczęłam stękać.  
-Jejku przepraszam-odsunął się ode mnie.  
________
Co wy na to?
Komentujcie

Justys20

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1822 słów i 9927 znaków.

7 komentarzy

 
  • czarnyrafal

    Los czasami bywa okrutny o czym przekonała się Laura.Ale po burzy świeci słońce.Oby w jej przypadku tak było.Czego jej życzy zagorzały czytelnik. <3

    25 lip 2015

  • Justys20

    @czarnyrafal U Laury też zaświeci się słońce, ale to jeszcze potrwa

    25 lip 2015

  • Domi;**

    Boskie! czekam na kolejne części ;*

    24 lip 2015

  • kiciax

    Tego się nie spodziewałam  :O  ;)

    23 lip 2015

  • lila123

    cudo <3

    23 lip 2015

  • sdfg

    meega *.* wciągające i nie mogę się doczekać dalszej części  :)  ;)

    23 lip 2015

  • vans

    Ciekawe super  :bravo:

    23 lip 2015

  • kujawka

    Ciekawe co będzie dalej. :)

    22 lip 2015