NIgdy o Tobie nie zapomnę cz. 3

NIgdy o Tobie nie zapomnę cz. 3Dłoń mężczyzny była ciepła i silna, całkowicie pasowała do faceta, który stał na przeciwko mnie i uważnie z niepokojem przeglądał się mojej twarzy. Chciałam coś powiedzieć, by rozładować tą niezręczną atmosferę, ale nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Gdy odebrałam telefon dowiedziałam się tylko, że jakiś mężczyzna chcę podarować pieniądze fundacji i oczekuję akurat mnie, byłam pewna, że to jakiś stary znajomy, jakiś zapomniany przeze mnie inwestor, który pragnie podarować pieniądze na dobry cel, ale już po chwili zrozumiałam, że widzę go po raz pierwszy na oczy. Nie tak powinno wyglądać nasze spotkanie, nie robiłam dobrego wrażenia i miałam tego świadomość. Dlatego nie dziwiło mnie jego przenikliwe spojrzenie, jego zaskoczenie i lekki śmiech na ustach. Malwina czekała w drugim gabinecie, z postanowieniem, że zawiezie mnie do domu. Przyjechałam tu tylko na chwile, chociaż wcale nie miałam na to ochoty, a już na pewno nie po tym co zrobił Sebastian, ale mężczyzna domagał się mnie, a każdy grosz był potrzebny dla fundacji. Dlatego nie mogłam tego zlekceważyć, nie mogłam tego olać. Wiele osób liczyło na mnie, wiele osób ufało mi i polegało na moim zaangażowaniu.  
- Czy wie pan czym zajmuję się nasza fundacja? Dlaczego pan wybrał akurat nas? - spytałam z ciekawości, nalewając nam po kubku świeżo zaparzonej kawy i usiadłam wyprostowana na przeciwko niego. Wzięłam niewielką kartkę z wszystkimi szczegółowymi informacjami i podałam ją do zapoznania się.  
- Wszystko wiem - poinformował z uśmiechem mężczyzna i rozsiadł się wygodniej na fotelu. - Podziwiam to, co pani robi w tej fundacji. Moja oferta jest konkretna. Chciałbym podarować trzy miliony na szczytny cel. Jestem pewien, że pani dobrze zagospodaruję tymi pieniędzmi. Przecież gdzie bardziej są potrzebne niż tu. Tyle pani robi - powiedział z lekkim uśmiechem. Zakrztusiłam się kawą, nie mogąc złapać tchu. Wbiłam na niego wzrok, kompletnie ogłupiała tą informacją.  
- Ile? - spytałam raz jeszcze, bo byłam pewna, że się przesłyszałam. Czy on właśnie powiedział, że chcę przeznaczyć na nas trzy miliony? miliony?  
- Trzy miliony. Mam bardzo dobrze zarabiającą firmę, kilka interesów, które poszły lepiej niż się spodziewałem.Proszę mi uwierzyć, że moje konto w banku nie zbiednieje, a ja będę spał spokojnie. Kiedyś ktoś pomógł mia teraz ja chce pomóc komuś, proste - usłyszałam. Nie spuszczałam z niego wzroku. Nie byłam pewna, czy mężczyzna mówi poważnie, czy po prostu postanowił ze mnie zakpić. Jednego byłam pewna, nikt przy zdrowych zmysłach nie oddaje od tak trzech milionów, ale z drugiej strony, czy miałam prawo odmówić przyjęcia, jeśli chodziło o dobro moich podopiecznych?
- Pod pewnym warunkiem - rzekłam cichym, nieśmiałym głosem. Mężczyzna spojrzał na mnie zdumiony, ale wyraz jego twarzy ani przez chwilę się nie zmienił. - Ja nie mogę przyjąć całości, ale znam parę fundacji, które by się bardzo ucieszyły. Mam kontakty wiem też, że niektóre fundację potrzebują dużo gotówki, nie raz chodzi o życie ludzi, dzieci - wyznałam cicho.
- Zawsze chodzi o czyjeś życie droga pani - rzekł z powagą w głosie. - Jednak okey. Moja propozycja jest taka. Ja daje pani trzy miliony, a pani rozdziela je jak chcę, ale chciałbym żeby chociaż jeden milion był przeznaczony na pani fundację, podziwiam pani zapał i determinację, tym bardziej jeśli jest pani taka młoda - uśmiechnął się szeroko. Nie odwzajemniłam uśmiechu. Wciąż nie spuszczałam z niego wzroku zupełnie oszołomiona jego propozycją, zaskoczona i zagubiona. Coś mi tu nie pasowało, coś mówiło mi nie bierz od niego pieniędzy.  
- Zgoda - wyznałam w końcu i podałam mu dłoń - Najpierw muszę porozmawiać z wszystkimi pracownikami, obliczyć koszty, zrobić listę potrzebnych rzeczy, podzwonić po fundacjach i dowiedzieć się kto ile potrzebuję. To wspaniale, bo akurat myśleliśmy o rozbudowaniu się, potrzebowaliśmy pieniędzy na nowe mieszkania dla podopiecznych, na ich naukę - wyjaśniłam pomału cały proceder, który był przed nami.  
- Pani poda numer konta ja zrobię jutro przelew. Resztą zajmie się pani, proszę wybaczyć, ale czas dla mnie jest na wagę złota - usłyszałam i wstałam z fotela. Odprowadziłam go do drzwi, wcisnęłam mu karteczkę z numerem konta i uciskałam jego dłoń. - Od samego rana, albo jeszcze dziś dostanie pani przelew. Proszę mi uwierzyć, naprawdę wiem co robię - uspokoił i po krótkim pożegnaniu się ze wszystkimi spojrzał na mnie, uśmiechnął się i opuścił budynek. Usiadłam na krzesełku, które znajdowało się w korytarzu i spojrzałam na zniecierpliwioną i zatroskaną Malwinę.  
- I jak poszła rozmowa? czego chciał? - dopytywała Ada, moja dobra koleżanka i wspólniczka, która od początku założenia fundacji dzielnie stała u mego boku.  
- Zaoferował pomoc finansową. - wyznałam tylko i wstałam z krzesełka. - Nie ma mnie dla nikogo dzisiaj, słyszysz? dla nikogo! - poinformowałam Adę i wraz z Malwiną wyszliśmy z budynku. Pragnęłam tylko wrócić do domu, położyć się na łóżku i iść spać. Byłam padnięta.  

***
Zdumiony to złe określenie, by powiedzieć co teraz czuł. Dłoń, którą dała mu na pożegnanie była dużo cieplejsza niż poprzednio, ale jeszcze nie tak ciepła jak sobie to wyobrażał. Zaimponowała mu kolejny już raz. Zaproponował jej trzy miliony, a ona nie dość, że się wahała, czy powinna przyjąć, a wiedział to, bo potrafił rozpoznać uczucia innych, a dwa nie przyjęła całej kwoty dla siebie. Nie dość, że w tak młodym wieku zajęła się fundacjom, zdobyła szacunek i zaufanie innych osób, zdobyła kontakty, to jeszcze myślała też o innych fundacjach, obcych ludziach. Podziwiał jej upór i determinację, podziwiał zapał, ciężką pracę którą osiągnęła to wszystko. Podjęła się trudnego dla niego zadania i szło jej to całkiem dobrze, a jakoś zawsze potrafiła uzyskać potrzebne jej pieniądze. Nie wiedział, czy zyskiwała je sympatiom, wyglądem anioła, czy charakterem i dlaczego aż tak zatroszczyła się o tych ludzi. Widział z jaką pasją i zaangażowaniem, z jakim błyskiem w oku opowiadała o swoich podopiecznych, opowiadała o współpracach. Pomagała ludziom pokrzywdzonym przez los, ludziom z Aids, chorobami. Pomagała szpitalom, domom dziecka, pomagała jako wolontariuszka. Udzielała się prawie w każdą akcję, a on zaczął powoli rozumieć co jego brat w niej widział. Była ideałem kobiecości i to już nie chodziło o jej szczupłą sylwetkę, ładną buzię, a wrażliwe serce i dobroć, która wręcz od niej biła. Myślał, że ma nad nią przewagę, że zagra w jego grze, ale tymczasem było zupełnie na odwrót. Czuł, jakby tracił na nad nią jakąkolwiek władzę, co on bredzi, nigdy jej nie miał, jakby on sam znalazł się w jakieś grze, której jeszcze nie do końca rozumiał. Nie znał jej zbyt dobrze, ale każde starannie dobrane przez nią słowo, każde wahanie świadczyło, że nie była kobietą taką jaką znał i nie będzie potrafił tak szybko się do niej zbliżyć. Szybko zmieniała uczucia, z smutnej, gdy weszła do sali i zobaczył smutek w jej oczach, niemal od razu przeszła do pewnej siebie i zdecydowanej, gdy stawiała mu warunek przyjęcia pieniędzy. Musiał obmyślić inny plan, albo chociaż go dopracować, bo wiedział, że ten co wymyślił niemal na pewno nie wypali.
Wsiadł do swojego najnowszej marki mercedesa i piskiem opon odjechał. Zastanawiał się, gdzie ma pojechać, ale nie miał zbytniego wyboru. Nie chciał wracać do firmy, spotkać się z wspólnikiem i wszystkiego mu tłumaczyć, bo wiedział, że mężczyzna oczekuje od niego konkretów, których jeszcze nie do końca sam znał. Najpierw sam musiał poukładać w głowie to, czego dziś był świadkiem, pozbierać myśli i zastanowić się co dalej. Nie miał zbytnio przyjaciół, dlatego nie mógł pojechać do któregoś kumpla i zatrzymać się na chwilę by pomyśleć. Wszyscy się go bali, a on po raz pierwszy poczuł się jak przegrany. Nie zależało mu teraz na opinii, którą wywalczył sobie od lat, nie zależało na strachu, na lojalności. Chciał móc mieć chociaż jedną osobę, przed którą mógłby być szczery, mógłby się bez obaw zwierzyć i nie bać się odtrącenia. Nie rozumiał co ona z nim zrobiła, ale wiedział, że od chwili, gdy zobaczył jej zdjęcie, coś diametralnie i nieodwracalnie się w nim zmieniło, on się zmienił. Wyjął telefon i poleciał wspólnikowi przelać w tym momencie trzy miliony złotych z konta na fundację. Nie pytano o szczegóły, a on cieszył się, że nie musi się z niczego tłumaczyć. Zrezygnowany pojechał w jedyne miejsce, gdzie może być sobą, do starego domu, który niegdyś należał do ich rodziców, a teraz był w jego posiadaniu. To była pierwsza rzecz, którą kupił. Odkupił stary, zniszczony dom, sam nie wiedział dlaczego. Chyba tak naprawdę po prostu z sentymentu i właśnie z sentymentu nie miał sumienia go odnawiać ani dobudowywać. Chciał by był w takim samym stanie, w jakim był, gdy spędzał tu szczęśliwe lata. Zatrudnił jednego mężczyznę, który opiekował się domem pod jego nieobecność, ale doskonale wiedział o tym, że Alex z Sebastianem czasami też tu wpadali. Nie przyjeżdżał wtedy po nich, nie zabraniał im. Po prostu dom rodziców uznawał jako świątynię, której nikt nie miał prawa zhańbić. Było to ich rodzinne miejsce, a dom był jedyną rzeczą, która jeszcze wiązała ich jako rodzinę. Dom i wspomnienia po rodzicach.

   ***
Razem z Alexem siedziałem w niewielkiej kawiarni, dwie ulicy od brata mieszkania i czekaliśmy za facetami z którymi byliśmy umówieni. Nie było ani sekundy bym nie myślał o Annie, ani o naszym dziecku, które przecież porzuciłem. Nie wytrzymałem. Chociaż miałem świadomość, że plan był zupełnie inny, zadzwoniłem do Malwiny jeszcze nim wsiadłem na pokład i nie zdradzając jej szczegółów, poprosiłem by jak najszybciej znalazła się przy Annie. Powiedziałem tylko jedno krótkie słowo, odchodzę od niej. Nie zadawała pytań, nie żądała żadnych wyjaśnień, nie pytała o nic, a ja nie musiałem wymyślać na poczekaniu kolejnej bajeczki, i za to byłem jej wdzięczny. Chociaż Anna zazdrościła Malwinie sukcesów, szczęśliwego związku i życia, obie traktowały się jak siostry i byłem pewniejszy wiedząc, że ktoś tak dobry, ktoś tak miły zaopiekuje się kobietą, która kochałem nad życie. Teraz siedzieliśmy w kawiarni i czekaliśmy za tajniakami, a ja zastanawiałem się jak sobie radzą. Zapewne już od samego rana znalazła kartkę, którą pisałem kilka razy, za każdym razem wyrzucając do kosza. Chciałem by moje słowa były ostre, by nie zostawiać jej złudzeń, ale jednocześnie nie chciałem jej zbyt mocno zranić. Chyba mi się nie udało, bo miałem dziwne wrażenie, że zawalił się kobiecie świat, ja go zawaliłem odchodząc od niej.  
- Podjęliście słuszną decyzję - po pół godzinie usłyszałem głos jednego komisarza, ale nie zareagowałem. Alex widział irytację na mojej twarzy, ale nie pozwoliłem się uciszyć i uspokoić.  
- Co słusznego może być w zeznawaniu przeciwko własnemu bratu? co może być w porzucaniu kobiety w ciąży?bo co? bo Wy wreszcie zakończycie jakieś poprane śledztwo? najmniej mnie ono obchodzi! Sami nie potraficie nic, tylko poleganie na innych. Ba zmuszacie ich, bo zbytnio nie pozostawiliście nam wyboru, prawda? więc proszę iść teraz do Anny i powiedzieć, że jej narzeczony porzucając ją w środku nocy jak tchórz w ciąży, postąpił słusznie! - rzekłem zdecydowanie za głośno. Kilka par oczu spojrzało na mnie z politowaniem, ale nie zareagowałem. Byłem w takim nastroju, że ktoś, kto miał odrobinę oleju w głowie nawet by nie podszedł.
- Panie Sebastianie! Proszę uważać na słowa - ostrzegł jeden z nich, a ja spiorunowałem go wzrokiem.  
- Bo co? no co? chce mnie pan aresztować? proszę bardzo. Lepsze to niż życie ze świadomością, że Anna przeze mnie płacze - wypaliłem przez zęby.  
- Jacek uspokój się. Nie widzisz, że on cierpi? To zdenerwowanie - powstrzymał policjanta partner. - Proszę się uspokoić. Rozumiem pana rozgoryczenie. Jednak chyba miał pan możliwość zabrania rodziny ze sobą, prawda? - zwrócił się do mnie łagodniejszym głosem.
- Owszem, ale Anna prowadzi fundację. Współpracuję z wszystkimi fundacjami z kraju, ma zobowiązania. Nie mogłem olać tego wszystkiego i kazać jej wyjechać ze mną - rzekłem bez chwili wahania. Mężczyzni spojrzeli na mnie, a ich spojrzenie złagodniało.  
- To jest ta Anna, która założyła fundację? najmłodsza założycielka fundacji? - spytali jednocześnie. Kiwnąłem głową i spuściłem wzrok. Chciałem powiedzieć, ze nie taka młoda, bo miała już trzydzieści jeden lat, ale zamilkłem. Anna była aniołem, a ja odebrałem jej resztki nadziei. - Cóż - odezwał się jeden z nich i spuścił wzrok.
- Nie mogłem jej zabrać - rzekłem, jakbym próbował przekonać samego siebie. Wyciągnąłem zdjęcie Anny i spojrzałem na jej roześmianą twarz. Patrzyła na mnie z taką ufnością, z taką nadzieją. Dlaczego nasze życie tak bardzo się skomplikowało? dlaczego nie mogliśmy być jak inne pary? dlaczego nie mogę budzić się przy niej rankiem i zasypiać w nocy?
- Zaopiekujemy się pana kobietą - obiecali policjanci i odeszli. Wstałem od stolika i nie czekając na Alexa ruszyłem przed siebie.  
- Sebastianie zrobiliśmy słusznie. Tylko my możemy go powstrzymać, możemy ich powstrzymać. Anna to zrozumie. - rzekł Alex. Nie byłem o tym przekonany. Nie zrozumie tego, że ją porzuciłem, że nie chciałem mieć z nią dzieci, nie zrozumie mojego odejścia, mojego porzucenia jej w nocy.  
- Kocham ją. Przecież tak cholernie mocno ją kocham - wyznałem Alexowi i próbując pohamować łzy, ruszyłem w stronę nowego mieszkania.

       ***
Malwina zawsze miała dar przekonywania, nie wiem jak to robiła, ale nigdy nie potrafiłam jej odmówić. Teraz było tak samo. Nawet nie wiedziałam jak to się stało, ale siedziałam w kawiarni i mimo ogromnego zmęczenia, bólu głowy i opłakanego humoru, czułam się w miarę dobrze. Dopijaliśmy ostatnie łyki czekolady na gorąco i rozmawialiśmy niemal o wszystkim z wyjątku jednej osoby - Sebastiana. Malwina zręcznie omijała każdy temat, który wiązał się z jej kuzynem, a ja nawet nie miałam sił protestować.  
- To pochwal się ile zarobiła fundacja - zapytała w pewnym momencie, a ja wbiłam w nią wzrok. Teraz czułam się jeszcze bardziej zmęczona, niż kilka sekund temu, a to wszystko dlatego, że wciąż nie docierała do mnie suma, którą miałam dostać. Piętnaście minut temu zakończyłam ostatni telefon, który wykonałam służbowo i wyłączyłam telefon. Miałam dość wyjaśnień, dość służbowych rozmów i dość tego dnia.  
- Trzy miliony złotych - powiedziałam w pewnym momencie, nie do końca przekonana, że zrobiłam słusznie  
- Powiedz, że Ty robisz sobie ze mnie jaja? - poprosiła zaskoczona Malwina, ale ja kiwnęłam tylko głową. Od jej męża dostaliśmy milion i to wydawało mi się zbyt dużo. Oczywiście jak zazwyczaj rozdzieliłam tą kasę na fundację, które aktualnie potrzebowali na pilne wydatki. Teraz miałam od podziału aż trzy miliony i wciąż nie mogłam w to uwierzyć.
- Nie wiem czy dobrze zrobiłam przyjmując taką sumę - wyznałam swoje obawy. Malwina ku mojemu zaskoczeniu wcale nie zlekceważyła moich obaw.  
- Porozmawiam z Maxem. Max jest prawnikiem mojego męża i reprezentuje jego interesy, powiem mu by przyrządził dla Was jakąś umowę, jakieś zabezpieczenie - powiedziała rozsądnie. Uśmiechnęłam się licząc na takie słowa od Malwiny.Nie miałam już sił prosić ją o kolejną przysługę i nawet nie musiałam.  
- Jesteś nieoceniona - podsumowałam Malwinę, a ta tylko roześmiała się.  
- Coś mi tu nie gra. Poproszę go żeby jeszcze ramo sporządził umowę, zgoda? Umówię Was na spotkanie - obiecała i wyszliśmy z kawiarni. Pozwoliłam by odwiozła mnie do domu. Widziałam zatroskany wzrok przyjaciółki, bo Malwina zdecydowanie była moją najlepszą przyjaciółką i pokiwałam głową. - Proszę zatrzymaj się u nas. Nie powinnaś być teraz sama - wyznała zaniepokojona. - Albo wiem ja zostanę u Ciebie. Zrobimy sobie jakieś damskie party. Obejrzymy jakiś film, porozmawiamy - wyznała. Doceniałam jej miły gest, ale zdecydowanie odmówiłam. Zapewniłam, że sobie poradzę i dałam jej słowo, że jakby co to do niej zadzwonię. Pożegnałyśmy się przed mieszkaniem i poczekałam jak odjedzie. Gdy jej samochód zniknął na zakręcie, odwróciłam się w stronę domu i ruszyłam w jego kierunku.

Wszystko mi go przypominało. Każdy mebel, każda szklanka, z której piliśmy, każda fotografia, która znajdowała się na półkach. Wzięłam głęboki wdech i nieśmiało podeszłam do zdjęcia, które zrobiliśmy w tamtym miesiącu. Na zdjęciu byliśmy tacy zakochani, tak w siebie wpatrzeni, że nie mogłam już tego znieść. Chciałam rozbić ramkę, by podrzeć zdjęcie, ale nie potrafiłam. Nie miałam sumienia podrzeć zdjęć, wyrzucić czegokolwiek, co przypominała mi o naszym krótkim szczęściu.  
- Kochanie - wyznałam cichutko, doskonale wiedząc, że w mieszkaniu jestem sama. Nie potrafiłam działać racjonalnie, nie potrafiłam zrozumieć jego zachowania, jego odejścia. Nie miałam pojęcia co teraz zrobię, jak poradzę sobie jako samotna matka? jak poradzę sobie bez jego czułych słów, ciepłego dotyku. Jak Będę funkcjonować bez powietrza, którym był dla mnie Sebastian. Tak był jak powietrze, którego potrzebowałam, był jak woda, którą ryba potrzebowała do życia - ja byłam tą rybą. I odszedł, zostawiając mnie z tą pustką, która dusiła mnie od środka, z pustką po niespełnionym uczuciu, odebranej nadziei. Nie byłam pewna, czy rankiem będę potrafiła wstać i znów się uśmiechać, on był powodem mojego wstawania, przyczyną mojego uśmiechu. Wciąż nie rozumiałam dlaczego? nic nie zapowiadało takich wydarzeń, nic nie świadczyło o tym, że rankiem obudzę się i jego już nie będzie. A może zapowiadało, ale ja nie chciałam tego zauważać? może jego wyznania miłości, jego ciche, czułe pocałunki w nocy, może jego drżący głos, który mówił Kocham Cię skarbie, był oznaką, że rankiem nikogo już nie zastanę. A może nie? tego już chyba nigdy się nie dowiem. Poszłam do naszej sypialni, gdzie jeszcze na podłodze leżał jego ulubiony dres i odniosłam go. Wciąż w sypialni czułam jego ulubione perfumy i nie mogłam pohamować łez.  
- Dlaczego? Boże dlaczego tak bardzo mnie krzywdzisz?- zapłakałam przytulając do siebie poduszkę, na której wciąż czułam jego zapach. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3477 słów i 19167 znaków, zaktualizowała 22 wrz 2016.

7 komentarzy

 
  • keejt

    Poplakalam się, piękne to jest no! :(

    16 wrz 2016

  • agusia16248

    @keejt Bardzo dziękuję :) Cieszę się,że udało mi się napisać coś wzruszającego

    22 wrz 2016

  • Czicza

    Świetne! :)

    16 wrz 2016

  • agusia16248

    @Czicza Dziękuję i cieszę się,że się podobało

    22 wrz 2016

  • Słodka :*

    kocham <3

    15 wrz 2016

  • agusia16248

    @Słodka :* Ciesz się <3

    22 wrz 2016

  • Justys20

    Pięknie  <3

    15 wrz 2016

  • agusia16248

    @Justys20 Dziękuję <3

    22 wrz 2016

  • volvo960t6r

    Cudowna część  :kiss:

    15 wrz 2016

  • agusia16248

    @volvo960t6r Dziękuję :*

    22 wrz 2016

  • volvo960t6r

    @agusia16248 Proszę bardzo

    22 wrz 2016

  • Olifffka<3

    ???????????????????????????? Kocham !!!

    15 wrz 2016

  • agusia16248

    @Olifffka<3 dziękuję

    22 wrz 2016

  • jaaa

    Świetna część <3 czekam na następną

    15 wrz 2016

  • agusia16248

    @jaaa Dziękuję

    22 wrz 2016