Pamiętnik Majki cz. 6

Siedziałyśmy w sali numer 116, uczestnicząc w zajęciach z języka angielskiego, wraz z Michałem Zielińskim w roli głównej. Był faktycznie przystojny. Miał włosy w kolorze ciemny blond, był wysoki i szczupły. Ubrany był w ciemną marynarkę, niebieską koszulę i ciemne dzinsy, ale szczerze mówiąc jak dla mnie nie równał się z Gadowskim. Lena była podekscytowana, szczególnie, że często wdawała się w dyskusję z profesorem, pokazując, że ma wiedzę. Mimo, że znałam odpowiedzi na wszystkie pytania zadane przez Zielińskiego, nie miałam zamiaru utrudniać przyjaciółce sytuacji.  
Zajęcia z języka obcego dobiegły końca a moja przyjaciółka wyszła z sali bardzo uradowana.  
- Mała, świetnie Ci poszło. - szepnęłam jej na ucho, a moja przyjaciółka uśmiechnęła się szeroko.
- Przystojniak, co? Gdy na mnie patrzył, miałam dreszcze na całym ciele! Teraz Ty musisz dać z siebie wszystko. Zajęcia z Gadowskim - czas zacząć! - puściła mi oczko i ruszyłyśmy do celu.
Sala była otwarta, więc pozwoliliśmy sobie całą grupą do niej wejść i się rozgościć. Usiadłam jak zawsze z Leną, gdy nagle usłyszałam Konarskiego. Najwyraźniej po prostu nabijał się z biednej Karoliny.  
- Ej, gdzie kupiłaś ten worek, który masz na sobie?! - rzucił do dziewczyny i wraz ze swoim kolegą Maćkiem zaczęli się śmiać. Karolina miała w oczach łzy, musiała mieć bardzo słabą psychikę, po chwili zapłakana wybiegła z sali. Najbardziej zdziwiło mnie to, że nikt nie zareagował. Zdenerwowana wstałam z miejsca i podeszłam do Konarskiego, a ten widząc mnie podniósł się z krzesła i staliśmy twarzą w twarz.  
- Co Ty sobie wyobrażasz, że jesteś jakimś Bogiem? Masz ją przeprosić!  
- Chyba Ci się w głowie poprzewracało ślicznotko. - założył mi włosy za ucho, a ja szybko zabrałam jego rękę.
- Jeszcze jedna taka sytuacja dupku a mnie popamiętasz do końca życia!  
Wybiegłam za Karoliną, prawie wpadając na Gadowskiego, który stał w drzwiach. Prawdopodobnie wszystko słyszał. Po chwili ujrzałam Karolinę w łazience, siedziała na podłodze i płakała.  
- Hej, nie płacz. Nie warto. - usiadłam przy niej.
Karolina nic nie odpowiadała.  
- To dupek. Jest nic nie warty. Dogryza innym by się podbudować. Totalne zero z niego.
- jestem biedna, to znaczy, że jestem gorsza? - w końcu coś powiedziała.
- Nie! - zaprotestowałam. - Nie jesteś gorsza. Nie możesz tak myśleć. Jesteś świetną dziewczyną.  
Spojrzała na mnie wzrokiem pełnym bólu.
- Musimy popracować nad Twoją pewnością siebie, okej? - spytałam a Karolina kiwnęła głową na znak zgody.
- A teraz otrzyj łzy i wracamy na zajęcia. - uśmiechnęłam się.

Otworzyłam drzwi i wpuściłam pierwszą Karolinę.
- Bardzo przepraszamy za to zajście. - powiedziałam, po czym spojrzałam na profesora. Nie był zły, bardziej zaintrygowany tą całą sytuacją. Po chwili przeniosłam wzrok na Konarskiego, który przesłał mi całusa. Nie dałam wyprowadzić się z równowagi, więc po prostu usiadłam na swoim miejscu.
- Dużo mnie ominęło? - spytałam Lenę.
- Kilka pytań na które na pewno znałabyś odpowiedzi. - uśmiechnęła się a ja zaśmiałam się w głos, dość cicho ale na tyle głośno by odwrócić wzrok kilku osób a w tym profesora. Spojrzał na mnie a we mnie aż się zagotowało. Był zły? Jego wzrok chyba przekazał mi wiadomość, że źle się zachowałam. Wyczuwałam, że był apodyktyczny. Wyglądał tak seksownie. Gadowski spoglądając na grupę wznowił swój monolog i już nie zadawał pytań. Zajęcia dobiegły końca. Specjalnie zaczęłam pakować swoje notatki wtedy gdy wszyscy byli przy drzwiach, na szczęścia pan profesor tego nie zauważył, ponieważ sam chował swoje manatki. Już miałam wstawać, gdy ujrzałam Gadowskiego przy mojej ławce. Pochylił się i oparł dłonie na blacie, jego ciężar ciała spoczywał na rękach, które się teraz naprężyły i uwydatniły umięśnione ramiona i bicepsy.  
- Przeszkodziła mi dziś Pani. - zniżył głos, a ja nerwowo oblizałam wargę, na co on szyderczo się uśmiechnął. Czułam jak zasycha mi w gardle.  
Już chciałam przeprosić, gdy Gadowski znowu zaczął mówić.  
- O co chodziło z Konarskim?
Spojrzałam mu w oczy a potem na usta. Zamknęłam powieki dosłownie na sekundę, by oprzytomnieć.
- Trochę dokuczał Karolinie. - powiedziałam cicho.
- To jeszcze dziecko. - uśmiechnął się i wyprostował, splatając ręce na piersi. - Gdybyś miała jeszcze z nim jakieś problemy, to powiedz.
Uśmiechnęłam się. To było dziwne, profesor, którego interesował los studentki? Muszę to wykorzystać.
- Z całym szacunkiem Panie Profesorze ale nie mam z nim problemu. Radzę sobie z takimi jak on. Ale jeżeli Karolina będzie miała z nim jakiś problem to obiecuję, że ją do Pana przyprowadzę. Do widzenia. - uśmiechnięta, wyszłam z sali zostawiając go samego, po czym odetchnęłam. Muszę ochłonąć.

- Zdajesz sobie sprawę, że on z Tobą flirtował? - szeptała Lena, siedząc na ławce i jedząc kanapkę.
- Oszalałaś? Na pewno nie, on... jest moim profesorem! Nie pozwoliłby sobie na flirt ze studentką. - Lena pochyliła głowę na bok, unosząc brew do góry. Pozwoliłam sobie dokończyć. - No.. Może i tak, ale.. Na pewno nie zacząłby tego jako pierwszy.
- Maja, proszę Cię. Nie raz słyszałam o romansach gimnazjalistki, licealistki ze swoim nauczycielem. A Ty jesteś na studiach. Jesteś dorosła.
- No i?
Lena westchnęła i przewróciła oczami.
- No i wykorzystaj swoją kobiecość i zmysłowość by zaciągnąć go do łóżka!  
- Taka mądra jesteś? To zrób to samo z Zielińskim!
- A żebyś wiedziała, że zrobię. Szybciej niż myślisz. A teraz marsz na zajęcia z Lipińską.

Szłyśmy długim korytarzem, gdy zobaczyłam Gadowskiego. Szedł w naszą stronę. Nagle zza pleców usłyszałam swoje imię. Odwróciłam się i zostałam dosłownie przygwożdżona do chłodnej ściany.
- Cześć, maleńka.  
- Alan, co Ty robisz?  
- Właśnie umawiam się z Tobą na randkę. - kątem oka spostrzegłam, że profesor rozmawiał z kimś nieopodal nas a moja kochana przyjaciółka Lena wyczuła sytuację i zniknęła.
- Na randkę? - powiedziałam głośno, a Gadowski spojrzał w naszą stronę. Taki miałam cel. - Puść mnie.  
- To jak, zgadzasz się?
- Nie. - zaczęłam się mu wyrywać.
- Jakiś problem? - usłyszałam obok tak bardzo znany mi już głos. Głos profesora - przystojniaka.
- Tak. Nie. - odpowiedzieliśmy równocześnie.
- Nie, nie mamy żadnego problemu. - upierał się Alan, patrząc na mnie. Profesor jednak stał przy nas i również skupiał swój wzrok na mnie.  
- Maja? Wszystko dobrze?
- Tak. Ten Pan już sobie idzie. - powiedziałam, patrząc na Alana a ten po chwili odszedł i zostałam sama z Gadowskim. Bądź co bądź byliśmy na zatłoczonym korytarzu ale ja czułam jakbyśmy byli sami po zatopieniu się głęboko w jego oczy.
- Dziękuję.
- Za co? Przecież mówiłaś, że wszystko w porządku.
- Tak, tak. Wszystko w porządku. - Przygryzłam wargę.  
- Widzę, że masz niezłe powodzenie. - powiedział Profesor, zakładając sobie ręce na klatce.  
- A nie powinnam mieć? - uśmiechnęłam się minimalnie.
Profesor mocno wciągnął powietrze przez co jego klatka piersiowa uniosła się co bardzo na mnie podziałało.
- I tak i nie. - spojrzał mi głęboko w oczy jakby zapomniał o relacji uczeń- nauczyciel. - Przepraszam, muszę wracać do obowiązków. Miłego dnia.  
Odszedł a ja zostałam sama ze swoimi myślami. Nie na długo. Zza rogu wyszła Lena, śmiejąc się od ucha do ucha.
- Nic nie mów. - uniosłam dłoń do góry.
- Wybacz, ale nie mogę tego nie skomentować.  
- ale zrób to nieco ciszej, okej? - pokazałam ludzi, którzy mogli coś usłyszeć.
- Stara, on z Tobą nie flirtuje. On do Ciebie zarywa.  
- Wyolbrzymiasz. - puściłam oczko i ruszyłyśmy na kolejne wykłady.

- co jutro zakładasz na imprezę? - zapytała Lena, wkładając do koszyka czekoladę bakaliową i pomarańczowy napój.  
- Imprezę? Aa, tą z naszą grupą. Nie wiem czy pójdę. - wzruszyłam ramionami.
- Jak to ?!
- Normalnie, nie mam ochoty patrzeć na Konarskiego, szczególnie podczas weekendu.  
- Idziesz i koniec. A założysz tą czarną świecącą sukienkę.
Spojrzałam na nią i zaczęłam się śmiać. Wariatka.

Siedziałyśmy na parapecie, jedząc pyszną czekoladę. Zgasiłyśmy światło u zapaliłyśmy świeczkę, rozmawiałyśmy na babskie tematy. Takiego wieczoru mi było trzeba. Czekolada, nektar, rozmowy o facetach i problemach tego świata.
- Myślisz, że kiedyś będziemy miały szczęśliwe rodziny, no wiesz, cudownych mężów, piękne dzieci? - spytała Lena.
- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami, podkuliłam nogi i oplotłam je rękami, kładąc sobie twarz na kolanach.
- Co się dzieje?  
- Mam chandrę. Jest mi smutno, czuję się samotna, taka... niepotrzebna. To przez tą głupią jesień.  
Lena zaczęła się śmiać.
- Byle do piątku. - puściła mi oczko, na co ja uśmiechnęłam się. - I jesteś potrzebna. Mi jesteś potrzebna. Zobaczysz, będziemy mieć jeszcze najlepsze ciacha w mieście.
- Chcę Adama...
- Kogo? Przeszliście na Ty?  
- Oj, wiesz, że chodzi o Gadowskiego.
- Głupku, więc walcz. Ja się nie poddam. Masz jutro z nim zajęcia znowu z tych reguł. Oświeć go kolejny raz swoją wiedzą by za chwilę się wycofać To działa na facetów. Swoją drogą, dziś się nie udzielałaś i to sprawiło, że zrobił mały krok w Twoją stronę. Faceci lubią to co nieosiągalne. Ty jesteś dla niego zakazana, a wiadomo, że to co zakazane jest najlepsze, nie?  
- Kocham Cię, mała. - uśmiechnęłam się do niej. - powalimy na kolana tych naszych profesorków. - powiedziałam i przybiłyśmy sobie piątkę.


Piątek. Dziś krótkie zajęcia z Morawską, Zielińskim, Kameckim, na sam koniec z moim marzeniem Gadowskim i wolny weekend.  
Siedziałyśmy już wykończone na zajęciach u Zielińskiego bo Morawska dała nam niezły wycisk, robiąc szybki test.
U Zielińskiego zapowiadało się dość luźno, więc trochę wyczilowałam i nastawiałam się psychicznie na kolejne spotkanie z Apodyktycznym Profesorkiem.  
Nagle ktoś zapukał do drzwi a po chwili ujrzałam Gadowskiego. Podszedł do biurka Zielińskiego i zaczęli do siebie szeptać. Po chwili Profesorek wyszedł. Ciekawe o co mogło mu chodzić...
Zajęcia jak zwykle był owocne w rozmowy Zielińskiego z Lenką, jednak do rozmowy często włączał się Konarski i Martyna, co wybijało czasem z rytmu moją przyjaciółkę. Mimo wszystko radziła sobie świetnie.  

Przyszedł czas na zajęcia z Gadowskim, ostatnie w tym dniu. Zostaliśmy wpuszczeni do sali i siedzieliśmy, czekając na rozpoczęcie zajęć. Patrzyłam na Profesora, który szukał czegoś w szufladzie biurka.
- Miałem pokazać wam książkę o której mówiłem na poprzednich zajęciach ale zapomniałem jej z domu. Szkoda. - rozłożył ręce.
- Panie Profesorze. - zaczęła Lenka. - Majka ma tą samą książkę przy sobie. Non stop ją czyta, tak ją zaciekawiła. Nie mogę jej od niej oderwać - uśmiechnęła się, miałam ochotę ją udusić lub zapaść się pod ziemię, wszystko jedno byle tylko jej nie widzieć.
- O proszę. - założył sobie ręce na klatce i wygiął lekko usta w leniwy uśmiech. Wiedział. Wiedział, że mi się podoba i chcę tej olimpiady. - Czy w takim razie możesz jej nam użyczyć? - zapytał.
- Pewnie. - rzuciłam od niechcenia, udając, że mam to gdzieś. Wcale tak nie było. Kiedy podawałam mu tą książkę, dotknęłam swoją dłonią jego dłoni, co sprawiło, że przeszły mnie dreszcze.  
- Okej, zanim ją pokażę powiedzcie mi jaka jest druga reguła Cialdiniego?
- Społeczny dowód słuszności. - powiedziałam pewna siebie. -Jeżeli inni ludzie postępują w dany sposób, to oznacza to że ten sposób jest właściwy i ja również będę postępowała w ten sam sposób. To coś na zasadzie konformizmu, przystosowywanie się do grupy, kiedy boimy się sprzeciwić, wychylić.  
- Idealnie. - uśmiechnął się Gadowski i usiadł na biurku. Wyglądał tak seksownie. Cały ociekał seksem. Począwszy od tego jak wyglądał aż do tego z jaką swobodą tłumaczył nam. Był świetnym mówcą, nawet gdyby powiedział, że niebo jest zielone a trawa niebieska - uwierzyłabym. Pewnie wiele lasek zbajerował tą swoją gadką. Zajęcia dobiegły końca. Wyszłyśmy z Leną i udałyśmy się do mieszkania robić się na wieczór.  


- Nałóż te czerwone szpilki - powiedziała Lena. Tak też zrobiłam. Byłyśmy gotowe do wyjścia. Miałam na sobie czerwone szpile, czarną sukienkę, ostrzejszy niż na codzień make-up, Lena zaś miała czerwoną sukienkę i czarne szpilki. Obydwie miałyśmy wyprostowane długie włosy. Ruszyłyśmy podbijać świat.  
Weszłyśmy do zatłoczonego klubu. Podeszłyśmy do baru i zamówiłyśmy drinka, po czym z alkoholem ruszyłyśmy szukać naszych ludzi. Wkońcu znalazłyśmy ich, siedzieli w rogu i śmieli się w najlepsze. Przywitałyśmy się i usiadłyśmy, pijąc swoje napoje. Gdy skończyłyśmy, stwierdziliśmy, że idziemy tańczyć. Kompletnie wczułam się w muzykę i zamknęłam oczy, oddając się ruchom mojego ciała. Moje biodra kołysały się na boki, a ja oczami wyobraźni biegałam na łące, śmiejąc się do profesora. Nagle poczułam, że ktoś klepie mnie w tyłek. Odwróciłam się i zobaczyłam Alana. Był już trochę pijany. Wymierzyłam zaciśniętą ręką w jego policzek a on za chwilę się za niego złapał. Nawet nie wiem kiedy, znaleźli się przy mnie ochroniarze, wyprowadzając mnie na zewnątrz.  
- Aua, puszczaj! - krzyknęłam, próbując się uwolnić. - Chcę wejść do środka, jest mi zimno.
- No nie, znowu jakaś bójka? I tym razem dziewczyna? - usłyszałam znajomy głos, to mógł być tylko on...
- Szefie, już jest spokój.
Nim zdążyłam się obrócić właściciel tego głosu stał przede mną.
- Maja? zrobiłaś zadymę w moim klubie? - śmiał się wniebogłosy. Teraz naprawdę chciałam się zapaść pod ziemię. To naprawdę jego klub? Cholera...
- Przepraszam, profesorze. Zabieram swoje rzeczy i stąd idę. Tylko muszę się dostać do środka. Mam tam kurtkę. Mogę wejść na sekundę? - udawałam skruszoną.
- Zostań ile chcesz. - spojrzał mi w oczy. Nasze twarze oświetlał księżyc, przez co było bardzo romantycznie. - Chodź, pogadamy. - wpuścił mnie przez jakieś inne wejście, po czym kierował na górę po schodach. W końcu znaleźliśmy się w jego gabinecie. Gabinecie z widokiem na całą dyskotekę. My widzieliśmy wszystkich a nikt nie widział nas.  
- Napijesz się czegoś? - zapytał.
- Mój profesor namawia mnie do alkoholu? - uśmiechnęłam się.
- Nie namawiam tylko proponuje. - podał mi szklankę z alkoholem. Jak się później okazało, to było whisky. Usiedliśmy na kanapie.
- Więc, dlaczego tak porządna studentka awanturowała się w SevenPub? - spytał, po czym upił trochę alkoholu. Wyglądał strasznie męsko.
- Wie Pan... - zaczęłam ale nie pozwolono mi dokończyć.
- Jesteśmy na imprezie, pozwalam Ci mówić do siebie po imieniu. Adam. - puścił mi oczko i wyciągnął rękę, "co mnie rozłożyło na łopatki ale nie chciałam tego pokazać.
- Majka.  
- Więc?
- Będę szczera. - oznajmiłam.
- Tego oczekuje. - bawił się szklanką, co mnie rozpaliło.
- Po prostu, nie pozwolę sobie by obcy koleś klepał mnie po tyłku.  
Spoglądał na mnie i prawie bezgłośnie zapytał:
- Jest w moim klubie?
- Tak.
- Znasz go?  
- Tak, to Alan.
- Ten, który ostatnio przyparł Cię do ściany?  
- Tak, ten.  
- Coś Cię z nim łączy?  
- Nie. O co chodzi?
- Poczekaj tu. Zaraz wracam.
I tyle go widziałam. Odetchnęłam. Boże, właśnie rozmawiałam z moim profesorem, obiektem westchnień, marzeniem. Kazał mi mówić do siebie na Ty. Wstałam i podeszłam do gablotki, gdzie wisiały różne nagrody i medale. Adam jest sportowcem? Nagroda za grę drużynową.  
- Stare dzieje. - powiedział.
Odwróciłam się i serce znów zabiło szybciej. Był tak strasznie przystojny... Spoglądał mi w oczy i podchodził bliżej.
- Masz chłopaka?  
- Dlaczego pytasz? - zrobiłam delikatny krok w tył, przełykając ślinę.
- Chcę wybadać teren.
- Teren? - powtórzyłam.
- Spodobałaś się koledze. - odchrząknął, a moje wszelkie nadzieję uleciały ku niebu.  
- Muszę iść. Znajomi mnie pewnie szukają.
- Jasne, jakby coś się działo.
- Wiem. - ruszyłam. - dobranoc, profesorze.





Nie zapomnijcie dodać łapki w górę i komentarza! :)
Jakieś sugestie, propozycje odnośnie moich bohaterów? :)

dilerrka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3133 słów i 16743 znaków, zaktualizowała 27 cze 2015.

11 komentarze

 
  • Joan

    Nie lubię przypominania o łapkach ale kurna jak zawsze zasłużyłaś :) uwielbiam i opowieść i sposób jej przedstawienia ♥

    29 cze 2015

  • rose151

    Cudne. Czekam na więcej

    28 cze 2015

  • Daisy11

    Świetne, a nawet genialne :) Jetem pod wrażeniem Twojego wielkiego postępu :) W jednym zdaniu wyraz "łzy" owinien zostać zastąpiony "zły" i potem dalej  "u na "i". Niektóre zdania są z małej litery. Mam nadzieję, że nie weźmiesz mi tego za złe a jedynie za chęć pomocy. Buziaki <3

    27 cze 2015

  • dilerrka

    @Daisy11  
    dzięki :)

    27 cze 2015

  • Martyna

    Czekam na więcej :)

    27 cze 2015

  • Lilka

    Jestem pod wielkim wrażeniem! Z niecierpliwością czekam na kolejną część! :*

    27 cze 2015

  • Ok

    Jeeeezuu boskie opowiadanie nie moge doczekac sie kolejnej zycze duzo weny :*

    27 cze 2015

  • Mia

    zaje*iste !!!

    27 cze 2015

  • lo

    Fajne xd musi być z profesorem  xd

    27 cze 2015

  • Faith

    Super !!! Trzymaj tak dalej:D

    27 cze 2015

  • Jaga

    Wow! Ale mnie rozwaliłaś ;) wspaniała część... i te niespodzianki ;)

    27 cze 2015

  • kamila12535

    Super czekam na kolejną

    26 cze 2015