Pęknięcia mojego serca - rozdział czterdziesty dziewiąty + epilog

Nate nocował u mnie cały weekend. W poniedziałek rano ledwo zwlekł się z łóżka. Czy raczej: spadł z niego prosto na podłogę. Zachichotałam.
- Bardzo śmieszne – burknął, podnosząc się z podłogi.
- Wcale się nie śmiałam – zapewniłam go, wstając chybotliwie z fotela i przytulając go.
- Wracaj na fotel, bo zaraz się przewrócisz. Ten kolega coraz bardziej ci ciąży. – Poklepał mnie delikatnie po brzuchu.
- Nie wiemy, czy to chłopiec – przypomniałam mu z uśmiechem.
- Ale ja to czuję. – Nate wypiął dumnie pierś. – Samiec zawsze rozpozna samca.
Wybuchłam śmiechem i lekko go trzepnęłam w głowę.
- Dobrze, ty mój samcze. Leć do szkoły.
- Wpadnę po obiedzie – obiecał Nate, pocałował mnie szybko i wypadł z domu jak burza. Ja powlokłam się do kuchni zrobić sobie śniadanie. Czas bez Nate’a okropnie mi się dłużył, dlatego, by się czymś zająć, postanowiłam zrobić sobie maraton filmowy. Rodzice byli w pracy, więc pozwoliłam sobie puścić film nieco głośniej niż zazwyczaj. Usiadłam wygodnie i ani się obejrzałam, jak minęło kilka godzin. Pochłonięta fabułą, ledwo usłyszałam dzwonek do drzwi. Momentalnie zastopowałam film, podniosłam się niezgrabnie - zaczynałam się istotnie czuć jak słoń w składzie porcelany - i podążyłam do drzwi, zastanawiając się jednocześnie, po jakie licho Nate do nich dzwoni. Zazwyczaj wchodził tu jak do siebie. Otworzyłam drzwi i ujrzałam Colina. Rozpromieniłam się.
- Cześć! – uśmiechnęłam się, przylegając do niego mocno. Przytulił mnie i cmoknął w policzek.
- Cześć. Skrócili mi dziś lekcje, więc pomyślałem, że wpadnę i się dowiem, jak spędzasz dzień.
- Słabo – wyszczerzyłam zęby. – Oglądam filmy, żeby zabić nudę. Zaczął się już drugi semestr, więc uczę się w domu. To nudniejsze, niż by się wydawało.
- Niektórzy pewnie bardzo ci zazdroszczą.
- Eee, raczej wątpię. – Machnęłam ręką. – Chcesz się czegoś napić? Rano zrobiłam sok z jabłek i marchewek – pochwaliłam się, prowadząc go do kuchni. – Mama stara się dbać, żebym zdrowo się odżywiała, więc kupiła mi tonę warzyw, owoców i żeby dopełnić całości - sokowirówkę.
Colin uśmiechnął się, a ja przyjrzałam mu się baczniejszym wzrokiem. Był jakiś zdenerwowany.
- No, co jest? – zagadnęłam go przyjaźnie.
- Kiedy przychodzi Nate? – spytał poważnym tonem.
Zerknęłam na zegarek.
- Za godzinę, może półtorej. A co?
Wziął mnie za rękę i poprowadził mnie na kanapę. Usiedliśmy i patrzyłam z lekkim zdziwieniem, jak Colin wyraźnie szykuje się, żeby coś powiedzieć.
- Olivia, wiem, że kochasz Nate’a – zaczął. – Ale mi coraz trudniej milczeć, więc po prostu… będę z tobą szczery, na co zresztą zasługujesz – wziął głęboki oddech. – Bardzo mi na tobie zależy. Tak bardzo, że nawet sobie nie wyobrażasz jak. Nie mogę dłużej patrzeć na to, jak Nate cię krzywdzi. Oczywiście nie żądam od ciebie, żebyś wybierała między nami – spuścił wzrok. – Ale moje uczucia do ciebie są coraz silniejsze. Chciałbym spędzać z tobą każdy dzień. Wspierać cię, być przy tobie, wszystko… byle z tobą. Traktowałbym cię tak, jak na to zasługujesz – uśmiechnął się smutno. – Nie wiem, co ty do mnie czujesz, ale chciałem, żebyś wiedziała o tym, co czuję ja.
- Colin… - zaczęłam, ale on położył mi palec na ustach.
- Powiesz mi, kiedy będziesz już gotowa, dobrze? – spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, ale jednocześnie pełnym nadziei. W sumie miał rację. Nawet nie wiedziałam, co chciałam mu powiedzieć. – Ja… pójdę już.
Podniósł się szybko i odszedł do drzwi tak szybko, że nie zdążyłam nawet wstać. Za chwilę drzwi wejściowe trzasnęły, a ja siedziałam z mętlikiem w głowie. Colinowi na mnie zależało? Chciał ze mną być? Co to się porobiło… nagle się rozpłakałam. Nie wiedziałam, ile w tym hormonów ciążowych, a ile wydarzeń z życia wziętych, ale traciłam do tego wszystkiego siły.
  
Wieczorem zdecydowałam się położyć wcześniej niż zwykle. Byłam zmęczona tym wszystkim, co nagle się wydarzyło w moim życiu. Nigdy nie przypuszczałam, że tyle problemów się w nim pojawi. Napisałam Amy, że jestem wykończona i idę się przespać. Zbliżyłyśmy się ostatnio z Amy jeszcze bardziej, ponieważ obie cierpiałyśmy po stracie Petera. Rozumiałyśmy się nawzajem.
Zgasiłam lampkę i ułożyłam się wygodnie na łóżku. Zasnęłam szybko. Śniły mi się jakieś przerażające rzeczy. W pierwszym śnie krążyłam sama po ciemnym cmentarzu. Szukałam jakiegoś grobu, ale nie mogłam sobie przypomnieć jakiego. Chodziłam w kółko i wciąż miałam wrażenie, że ktoś się ze mnie śmieje. Słyszałam ciche chichoty. Drugi sen miał miejsce w zakładzie pogrzebowym, gdzie również czegoś szukałam. Ale nie grobu - trumny. Zdziwiłam się. Co ja tu robiłam? Po co szukałam trumny? Nagle podszedł do mnie jakiś pan i wręczył mi spore pudełko. Otworzyłam je, a w środku znajdowała się malutka trumienka. Przeraziło mnie to tak, że upuściłam ją na podłogę z ogromnym hukiem. Spojrzałam w dół. Stałam w kałuży krwi.
Obudziłam się gwałtownie, ciężko dysząc. Moja ręka powędrowała do serca, które galopowało jak szalone. Opadłam z powrotem na poduszkę, czując, jak wstrząsają mną dreszcze. Chwilę leżałam, usiłując uspokoić oddech, ale trzęsienie ciała nie ustawało. Zaczęłam masować sobie kark, bo był dziwnie sztywny. Zamknęłam oczy, próbując znowu zasnąć, ale coś nie dawało mi spokoju. Nagle poczułam coś mokrego. Gwałtownie usiadłam, zrzuciłam z siebie kołdrę i zamarłam, wpatrując się w ogromną plamę krwi na prześcieradle.
Poroniłam.
  
Wszystko straciło sens.
Moje dzieciątko umarło, a wraz z nim kolejna część mnie. Nie potrafiłam opisać uczucia, które towarzyszyło mi teraz nieustannie od chwili, gdy zobaczyłam wielką czerwoną plamę na mojej pościeli.
W porównaniu z tym wszystkie poprzednie problemy zdawały się być tylko błahą sprawą. A może to była rozgrzewka przed tym, co zgotował mi los.
Nagle byłam pusta w środku. Nie zależało mi już praktycznie na niczym. Wszystkie inne miłości - te, którymi darzyłam rodzinę i Nate’a - osunęły się na dno. Istniały nadal, ale mnie zajmowała ta miłość, którą czułam do mojego dziecka, a którego już nie było. Ono umarło, a ja razem z nim.
Nie wiedziałam, czy jeszcze kogoś zdołam pokochać. Kogokolwiek. Nie wiedziałam, czy jeszcze kiedyś będę chciała zajść w ciążę. Nie zniosłabym czegoś podobnego drugi raz. Nawet jeśli oddałabym moje dziecko do adopcji, to mimo wszystko miałoby kochającą go rodzinę. Nie byłoby same.
A teraz… przepadło. Wszystko.
Rodzice wysłali mnie do terapeutki, ale prawie zupełnie zamknęłam się w sobie. Nie rozmawiałam praktycznie z nikim. W niczym nie widziałam ukojenia i nie wiedziałam, co mogłoby mi pomóc, choć wszyscy wokół starali się jak mogli.
Pamiętam, że kiedy to się stało, nocną ciszę przerwał mój krzyk, a później właściwie nie pamiętam już niczego. Nate, gdy się dowiedział, tulił mnie tak długo, aż zasnęłam w jego ramionach. Widziałam, że sam miał w oczach łzy. Chciał o tym porozmawiać, ale wtedy przestałam mówić. Nic już nie miało sensu. Dlaczego to spotkało akurat mnie? Gdzie popełniłam błąd?
Mimo że już nie byłam w ciąży, dostałam przedłużone zwolnienie ze szkoły ze względów psychicznych i emocjonalnych. Właściwie było mi wszystko jedno. Straciłam pojęcie, jak mam dalej żyć.
Pewnego wieczoru nie mogłam już wytrzymać u siebie, więc poszłam do Nate’a. Przytulił mnie mocno i przez chwilę nie wypuszczał z ramion. Po chwili odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie z bólem.
- Musimy porozmawiać. Proszę, wysłuchaj mnie i nie przerywaj.
Przytaknęłam.
Nate wziął głęboki oddech.
- Kocham cię. Naprawdę. Od samego początku tak było. Ale ja nie jestem dla ciebie odpowiedni. Nie zrozum mnie źle, proszę. Nie zrywam z tobą, bo poznałem kogoś innego, czy już nic nie czuję, czy cokolwiek innego… chcę ci dać szansę na normalne życie. Ze mną nie będziesz go miała. Skazałem cię na same problemy – spuścił wzrok ze wstydem. – Kocham cię i nie chcę tego dla ciebie. Chcę, żebyś była szczęśliwa. Wiem, że Colinowi na tobie zależy. On będzie dla ciebie bardziej odpowiednim chłopakiem, niż ja. Jest inny, jest normalny. Nie ma chorych uzależnień, wie, jak się zachowywać i wiem, że wkrótce pokocha cię jeszcze bardziej, niż teraz. Uszczęśliwi cię, jeśli tylko dasz mu na to szansę. Szansę na szczęście ode mnie już dostajesz. Usunę się z twojego życia, w którym wprowadziłem taki zamęt.
- Nate… - wyszeptałam rozpaczliwie. Nagle poczułam się tak, jakbym tonęła. Nagle ostatni, drżący kawałeczek mojego serca… zniknął. Tak jakby dostał kulkę z pistoletu. Sekunda i już było po nim. Już nic nie unosiło mnie na powierzchni.
Stałam tam, tak jak przed chwilą, ale już się tak nie czułam. Wargi zaczynały mi drżeć, choć w pokoju było ciepło, a on sam wyglądał tak samo, jak przed kilkoma sekundami. Tylko ja czułam się już zupełnie inaczej. Objęłam się ramionami.
- Proszę, powiedz, że żartujesz – odezwałam się.
Patrzył na mnie, w jego spojrzeniu widziałam ból, ale również stanowczość, która raniła mnie bardziej niż wszystko inne. Próbowałam go przytulić, ale odsuwał się w tył. Wypełniałam się rozpaczą, oczy wypełniały się łzami.
- Więc co? To ostateczna decyzja?
Skinął głową, a mój świat właśnie runął w gruzach. Nie tak, jak poprzednio. Tym razem nieodwołalnie.


Siedziałem w kawiarni popijając kawę przy najbardziej wciśniętym w cień stoliku, jaki znalazłem. Posłodziłem ją dwiema łyżeczkami cukru, a i tak była niesamowicie gorzka. Obserwowałem parę siedzącą kilka stolików dalej.
Minęło pięć miesięcy. Wystarczająco dużo czasu, żeby można się było choć trochę otrząsnąć po wszelkich ciężkich przeżyciach. Ja jednak się nie otrząsnąłem, ale widząc ich razem upewniłem się w słuszności swojej decyzji. Patrzyłem na Olivię tak rozpromienioną i szczęśliwą jak wtedy, kiedy ją poznałem. Czułem przez skórę, że na pewno chociaż trochę udaje - przeszła ostatnio więcej, niż ktokolwiek inny - ale powoli odzyskiwała swoją dawną ikrę. Usta jej się śmiały, oczy błyszczały, a policzki miała uroczo zaróżowione. Trzymała Colina za rękę i śmiała się beztrosko, podczas gdy on rysował ołówkiem na serwetce jakieś esy floresy.
Bolało. Bolało bardziej niż kiedykolwiek w moim życiu. Ale jednocześnie cieszyłem się, że wyzwoliłem ją ze swoich własnych objęć. Przy mnie nigdy by nie mogła zaznać takiego szczęścia, jak przy Colinie. Wiedziałem, że on otoczy ją taką opieką, jakiej ja nigdy nie potrafiłbym jej dać.
Przyrzekłem jej, że usunę się z jej życia i tej obietnicy dotrzymałem. Choć wiele razy chciałem do niej napisać, zadzwonić, rzucić się przed nią na kolana… powstrzymywał mnie właśnie taki widok, jaki podziwiałem w tej chwili. Jej szczęście. Była szczęśliwsza beze mnie i nie mogłem teraz tego zaprzepaścić.
Oczywiście wiedziałem, że zawsze będę w jej sercu. Czasem, gdy ją obserwowałem, łapałem przelotne przebłyski smutku w jej oczach. Niekiedy nawet stawałem chwilę pod jej domem i wspominałem te wszystkie chwile z nią spędzone. Teraz znaczyły więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
Czas wracać do rzeczywistości. Rzuciłem pieniądze na stolik i wyszedłem tylnym wyjściem. Nie mogłem jednak odejść tak po prostu, dlatego stałem jeszcze chwilę za szybą i patrzyłem na nią. Śmiała się. Boże, jak ona pięknie się śmiała. Tylko to się teraz liczyło.
Zerknęła na coś ponad ramieniem Colina i dostrzegła mnie. Oczy jej się rozszerzyły i zamarła na chwilę. Nie zamierzałem się chować ani uciekać; chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie.
Ale nie mogła, więc schowałem ręce głęboko w kieszenie i odszedłem. Wiedziałem, że za parę dni znowu tu wrócę, by na nią popatrzeć.
Bo to było jedyną rzeczą, która mi została. I musiałem z tym żyć.
  


No to skończyliśmy. Dziękuję wam, że ze mną byłyście i czytałyście każdy rozdział :) zakończenie, jak widać, nie należy do najszczęśliwszych. Zrobiłam tak, a nie inaczej, ponieważ uważam, że taki finał jest po prostu bardziej życiowy. Z natury też jestem pesymistką, teraz z domieszką realizmu. Nie zawsze jest kolorowo. Najczęściej kończy się na płaczu i złamanym sercu. Tu skończyło się na jego pęknięciach. Mam nadzieję, że wam się podobało :)

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2367 słów i 12963 znaków.

15 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • milutka2255

    Uwielbiam czytac.. wole trzymac jednak kartke niz telefon. Pomysl o tym, spróbuj. Pierwsza kupię Twoja ksiazke ! 🙂 jezeli mnie cos ciekawi to utożsamiam sie z Toba osoba. W tym przypadku bylo tak samo. Wg wszystkie Twoje opowiadania sa super! Od 3 dni jestem na Twoim profilu i nie zaluje ani minuty ! Na koniec moge dodac Wielkie Brawa dla Ciebie Autorko. 👏👏👏

    3 wrz 2018

  • candy

    @milutka2255 ogromnie dziękuję. Myślałam o wydaniu książki, ale chyba jestem za mało pewna siebie ;) + to sporo kosztuje, a nie wiadomo, czy w ogóle się opłaca. Dlatego ograniczyłam się do pisania tutaj.

    4 wrz 2018

  • Czarodziejka

    Placz. Ale rozdzial boski *-*

    3 wrz 2016

  • candy

    @Czarodziejka dziękuję :*

    4 wrz 2016

  • Misiaa14

    Ah boskie ....troszkę popłakałam znowu...bo no cóż....nie lubię Colina....a Nate  był taki kochany zrobiłby dla niej wszystko :/ ale no cóż muszę się z tym pogodzić nie zawsze układa się wszystko tak jakbym  tego chciała :D

    3 wrz 2016

  • candy

    @Misiaa14 ano cóż... tak to bywa :) dziękuję ;)

    4 wrz 2016

  • Xsara94

    Wow super, dziękuję za to opowiadanie :*

    3 wrz 2016

  • candy

    @Xsara94 <3

    3 wrz 2016

  • KAROLAS

    To kiedy następne opowiadanie?  :rotfl:

    2 wrz 2016

  • candy

    @KAROLAS nie wiem xd

    2 wrz 2016

  • lolisss

    eee tam, carly i lucas dali rade XD mam nadzieje ze szybko beda pojawialy sie kolejne czesci ;)

    2 wrz 2016

  • candy

    @lolisss oni tak, a tutaj nie ;) póki co raczej nic nie będę wstawiać

    2 wrz 2016

  • pech

    To prawda ze zazwyczaj kończy się płaczem i złamanym sercem... Ale opowiadanie super! :* :)

    2 wrz 2016

  • Natusik

    Kochanie ty moje. Jak miło się to czyta. Nostalgia jak najbardziej. :)

    2 wrz 2016

  • candy

    @Natusik haha :D

    2 wrz 2016

  • Natusik

    @candy Ty mi się tu nie śmiej. :D Ma być smutny klimat, ogólnie wszyscy ryczą, a ja siedzę jak idiotka i szczerze się do ekranu. :D

    2 wrz 2016

  • candy

    @Natusik ja się mogę śmiać, to wy jesteście odbiorcami xD

    2 wrz 2016

  • Natusik

    @candy Oj tam. xD Mam do ciebie małe pytanie. Kojarzysz książkę "Gwiazda Wschodu"? :)

    2 wrz 2016

  • candy

    @Natusik nie, a co tam?

    2 wrz 2016

  • Natusik

    @candy O to, że zakończenie wbija w fotel i serdecznie polecam. *-* Lekko się czyta, na poczatku wydaje sie, że to taki drugi zmierzch, (nie toleruje) a potem takie wooow.

    2 wrz 2016

  • candy

    @Natusik jak znajdę chwilę to przeczytam :D

    2 wrz 2016

  • Olaa

    Smutno :( Świetnie piszesz i mam nadzieję że szybko dodasz następne opowiadanie! :*

    2 wrz 2016

  • candy

    @Olaa heh, co do następnego to nie wiem, ale dziękuję :*

    2 wrz 2016

  • okano1

    Szkoda że nie są razem ale tak właśnie jak piszesz jest w życiu bo pisze nam różne scenariusze jak dla mnie bomba bardzo ciekawe zakończenie realne :)  ;)  :kiss:  <3  <3

    2 wrz 2016

  • candy

    @okano1 dziękuję <3 :)

    2 wrz 2016

  • black

    Tak myślałam... :) Dziekuję ci za całą opowieść, bo była mi szczególnie bliska.. Naprawdę cieszę się, że trafiłam na twoją genialną twórczość :) <3

    2 wrz 2016

  • candy

    @black a ja Ci dziękuję za te słowa <3

    2 wrz 2016

  • black

    @candy  I nigdy, nigdy, nigdy nie przestawaj pisać :)

    2 wrz 2016

  • candy

    @black aktualnie przestałam, ale na pewno do tego wrócę ;)

    2 wrz 2016

  • jaaa

    Super<3

    2 wrz 2016

  • candy

    @jaaa dziękuję :*

    2 wrz 2016

  • jaaa

    @candy czekamy na następne opowiadanie, bardzo ale to bardzo chce bys pisała dalej <3 mogą być przerwy ale ważne bys pisała <3

    2 wrz 2016

  • Badgirl25

    Dziękuję <3 cudownie się czytało. Czekam na następne opowiadanie ;-)

    2 wrz 2016

  • candy

    @Badgirl25 nie wiem czy będzie, ale również dziękuję <3

    2 wrz 2016

  • Lovcia

    Trochę innego zakończenia się spodziewałam, ale i tak opowiadanie świetne. Mam nadzieję, że mam coś jeszcze i zamierzasz nas zostawić

    2 wrz 2016

  • candy

    @Lovcia no cóż, taką miałam wizję. Od początku to miał być dramat bez happy endu. Hm, "i zamierzasz nas zostawić" ? :D no nie wiem xd

    2 wrz 2016

  • Lovcia

    @candy Nawet tak nie żartuj, bo inaczej cię znajdę  :ninja: Masz jakieś opowiadanie w zapasie?

    2 wrz 2016

  • candy

    @Lovcia niby mam, ale jest bardzo stare, pisałam to chyba w gimnazjum i niezbyt je lubię

    2 wrz 2016

  • Lovcia

    @candy Ale weź coś dodaj, bo nie mam już co czytać  :F

    2 wrz 2016

  • candy

    @Lovcia tyle książek na tym świecie :D

    2 wrz 2016

  • Lovcia

    @candy W szkolnej bibliotece wszystkie fajne już przeczytałam  :D Chyba będę już zakazana na Krzyżaków  :sad:

    2 wrz 2016

  • candy

    @Lovcia Krzyżacy to przeżytek xD czytaj ebooki :)

    2 wrz 2016

  • Lovcia

    @candy Darmowych nie mogę znaleźć  :D

    2 wrz 2016

  • candy

    @Lovcia są grupy na facebooku, na których ludzie się wymieniają ebookami, ja mam ich mnóstwo na laptopie ;)

    2 wrz 2016

  • Natkaxxxd

    Myslalam ze bedzie z Natem... Moze napiszesz druga czesc albo ciag dalszy epilogu..

    2 wrz 2016

  • candy

    @Natkaxxxd nope, takie zakończenie miało być ;)

    2 wrz 2016