Pokochać znowu {22}

Alex wystarczyło nawet mniej niż pół godziny. W tym czasie Nick zrobił sobie małą wycieczkę po jej mieszkaniu. Nie miał odwagi zajrzeć do sypialni, ale obejrzał dokładnie kuchnię i salon. Alex utrzymała dom w jasnych, pastelowych kolorach. Wszystko tu idealnie ze sobą współgrało. Na stoliku w salonie zostały niedokończone herbatniki. Narzuta na kanapie była lekko rozkopana. Dom Alex nie był wcale idealny i zimny - taki, jak ona kiedyś. Był normalny, naturalny, widać było w nim ślady domownika. Nick poczuł w sercu lekkie ukłucie. Ile by dał, by mieszkać tu razem z nią… budzić się obok niej co rano, buszować w kuchni, oglądać filmy i własnoręcznie zniekształcać pościel. Oddałby wszystko, by w tej chwili znaleźć się obok Alex jako ktoś więcej niż tylko znajomy czy wspomnienie z przeszłości. Wyobraził sobie, jak budzi się koło niej, budzi ją czułym pocałunkiem, jak robi dla niej śniadanie i jak ich życia splatają się w jedno, wspólne. Po chwili otrząsnął się. Musiał się opanować. I tak sporo ryzykował, proponując jej wieczorne wyjście. Tak naprawdę mało wiedział o jej obecnym życiu. Może jednak był w nim ktoś inny, na widok kogo jej serce biło mocniej. Nawet nie chciał o tym myśleć, lecz nie chciał również wchodzić między dwójkę ludzi.
Z drugiej strony, Alex powiedziała, że nie ma chłopaka. Nie robił nic niewłaściwego, a nie mógł powstrzymać się przed spotkaniami z Alex. Sam nie wiedział, czego konkretnie oczekiwał. Chciał być z nią, po prostu być, nawet jeśli musiał skończyć etap znajomości na przyjaźni. Którą zresztą dopiero musiał wypracować. Ciężko było teraz odnawiać kontakty z takim bagażem przeszłości.
Wrócił do kuchni. W tej samej chwili wróciła Alex. Nickowi nagle zabrakło tchu i musiał oprzeć się o lodówkę. Stała przed nim najpiękniejsza kobieta świata. W ręku trzymała czarne szpilki. Jej brązowe włosy były wyprostowane. Miała na sobie obcisłą czerwoną koronkową sukienkę. Nick zdawał sobie sprawę, że powinien coś powiedzieć, ale zupełnie wywietrzały mu z głowy wszystkie słowa. Wpatrywał się z zachwytem w jej kuszące czerwone usta. Ależ chciałby je pocałować…
- To… idziemy? – spytała niepewnie Alex, jeszcze raz mierząc Nicka wzrokiem. On właściwie nie musiał się przebierać; był ubrany w czarne spodnie i niebiesko-białą koszulę w kratkę. Nie było co ukrywać, podobał jej się i to bardzo. Tak było zawsze i właśnie sobie uświadomiła, że to się już nie zmieni. Był niesamowicie atrakcyjnym mężczyzną, który na dodatek kiedyś należał do niej… ciężko było o tym zapomnieć. Nie przejęła się tym jednak, bo w końcu płeć męska pociągała ją i było to normalne. Właśnie tak. Powinna myśleć, że Nick niczym się nie wyróżniał z tłumu mężczyzn. Nie był nikim szczególnym.
- Idziemy – odpowiedział, lekko sztywno. Alex zamknęła drzwi i wyszli z budynku. Zaczynało się ściemniać. Nie bardzo wiedzieli, o czym w tej chwili rozmawiać, ale żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Wkrótce dotarli do budynku, z którego dudniła muzyka.
- Dobrze, że to blisko – skomentowała Alex.
- A co, zamierzasz pić? – uśmiechnął się Nick, otwierając przed nią drzwi.
- Skąd! – oburzyła się, przekrzykując muzykę. – Ale jutro do pracy!
- Ależ pani jest obowiązkowa, panno Rose – mruknął Nick, wywołując uśmiech na twarzy swojej - bądź co bądź - szefowej. Jednak nagle uśmiech zniknął z jej twarzy i zaczęła gorączkowo szukać telefonu w swojej torebce. Zdezorientowany Nick patrzył, jak z pobladłą momentalnie twarzą odrzuca połączenie.
- Coś się stało? – zaniepokoił się, przysuwając się bliżej dziewczyny. Spojrzała na niego lekko przerażonymi oczami.
- Nie. – Pokręciła głową. Powiesiła torebkę na wieszaku i podała mu swoją komórkę. – Mógłbyś mi ją schować w kieszeni? Boję się, że mi ukradną…
- Nie ma sprawy – zapewnił ją Nick, biorąc od niej telefon. Rozbawiło go to pytanie. Prosiła go o taką błahostkę, podczas gdy on zrobiłby dla niej dużo, dużo więcej… wszystko…
- Wielkie dzięki. – Alex uśmiechnęła się i złapała go za rękę. – No, po coś tu chyba przyszliśmy, prawda? Chodźmy tańczyć!
Ucieszył się tą nagłą zmianą jej humoru. Pozwolił, by go poprowadziła na salę, gdzie znajdował się tłum tańczących. Wcisnęli się w nich i już podczas pierwszego tańca nieźle się zasapali, ponieważ leciała szybka piosenka. Nick zdał sobie sprawę, że tak naprawdę to nigdy nie tańczył z Alex. Owszem, raz odbił ją Mattowi, na pamiętnej imprezie na Hawajach, ale to było w ramach czystej złośliwości. Nawet nie zwrócił wtedy uwagi na ruchy Alex, zresztą wtedy po chwili i tak się już pokłócili. Teraz podziwiał ją w całości. Jak ona się poruszała! Nawet nie zdziwiło go, że tańczyła tak zwinnie na takich obcasach. W końcu nosiła je tak często, że nie sposób się nie przyzwyczaić do takich wysokości. Ale jej ruchy… były pełne gracji, zmysłowości, a jednocześnie szybkie i rytmiczne. Ocierała się o niego, chyba nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Mimo że kochał ją całym sercem, czystą miłością, nie mógł pozostać obojętny na to, co się z nim działo, kiedy Alex była blisko: fizyczne reakcje mocno dawały o sobie znać. Opanował się jednak. Okręcał ją szybko, patrzył w rozmarzeniu, jak jej brązowe kosmyki wirują, jak jej ciało pięknie się kręci i cieszył się radością widoczną w jej oczach. Wciąż nie mógł uwierzyć we własne szczęście, ale jednak: to się działo. Tu i teraz. Ona tu była. Tak blisko niego i mógł niemal udawać, że nic się nie zmieniło.
Zdyszani, po kilku piosenkach podeszli do barku. Alkoholu było co niemiara, ale wspólnie uzgodnili, że nie będą się rozpędzać z procentami, bo w końcu nazajutrz muszą iść do pracy. Zamówili kolorowe drinki z większością soków niż wódki, co nie dało im się upić, a jedynie lekko podchmielić. Poczynali sobie coraz śmielej: Nick starał się jeszcze uważać na swoje ruchy, by w jakiś sposób nie urazić Alex, ale ona była zupełnie jak nie ona: radosna, roześmiana, momentami nawet się do niego przytulała. Te chwile napełniały go wielką radością, ale zaraz myślał ze smutkiem, że pewnie to skutek alkoholu. Na trzeźwo zapewne by tego nie chciała. Sam nie wiedział, co Alex do niego czuła, a bał się zgadywać i robić sobie nadzieję.
Po kilku kolejnych żywiołowych piosenkach DJ postanowił zmienić repertuar i puścił romantyczną, wolną piosenkę. Nick chciał zejść z parkietu, ale zatrzymała go Alex, łapiąc go za rękę.
- Co robisz?
- Schodzę.
- Ale czemu?
- Bo… - Nick szukał w głowie odpowiedzi. Nie sądził, żeby chciała z nim tańczyć do wolnej piosenki. Czyżby się mylił? – A chcesz wciąż tańczyć?
Alex pokiwała głową. Próbował dopatrzeć się w jej oczach pijackiego zamroczenia, ale nic takiego nie znalazł. Wydawały się zupełnie trzeźwe. Cała ona wydawała się tak pewna siebie, jakby doskonale wiedziała, co robi. A może wiedziała? Nick doszedł do wniosku, że czas skończyć tak wszystko dogłębnie analizować i po prostu dać się ponieść. Spełniając prośbę Alex, wszedł z powrotem na parkiet i zachęcająco objął ją w talii. Przylgnęła do niego swoim szczupłym ciałem, splatając ręce na jego karku. Przytulił ją mocno zastanawiając się, ile jeszcze potrwa ta magiczna chwila. W pewnym momencie Alex przesunęła rozchylonymi wargami po jego szyi, co sprawiło, że Nickowi zrobiło się gorąco. Zostawiając na jego skórze krwistoczerwony ślad, Alex zatoczyła ustami ruch od dołu do góry, aż do linii szczęki. Czas nagle stanął w miejscu, a Nick z mocno bijącym sercem czekał, co będzie dalej. Alex zawahała się na chwilę.Wyczuł to i chciał się odsunąć, ale dziewczyna mocno się do niego przycisnęła i nieśmiało złożyła niepewny, ale czuły pocałunek na jego policzku. Serce Nicka zamarło, a Alex spojrzała na niego z uśmiechem. Czas wciąż stał w miejscu, ale Nick się tym nie przejmował. Patrzył na najpiękniejszy uśmiech na świecie.
I to było jedyne, na co chciał patrzeć przez resztę życia.
***
- Zamknij się! – krzyknęła Alex.
Budzik jednak nic sobie nie zrobił ze złowieszczego krzyku. Dzwonił i dzwonił, aż wreszcie zniecierpliwiona Alex wyłączyła go, po czym z powrotem opadła na poduszki. Tak strasznie nie chciała wstawać. Nie dlatego, że miała kaca. Doskonale pamiętała wszystko, co zrobiła poprzedniego wieczora. Na swoje nieszczęście… Przeczesała dłonią włosy i jęknęła. Pocałowała Nicka! Dzięki Bogu, skończyło się tylko na policzku. Ale czemu to zrobiła? Teraz zupełnie nie wiedziała, jak ma się zachować w biurze. Nie, poprawka: wiedziała bardzo dobrze. Maskę wyniosłej, pozbawionej uczuć kobiety miała już wypracowaną do perfekcji.
Wstała z łóżka i zaczęła przechadzać się po mieszkaniu. Z niesmakiem zauważyła nieład, który pozostawiła wczorajszego dnia w salonie. Zgarnęła niedokończone herbatniki, drugą ręką wygładziła narzutę i pomaszerowała do kuchni. Kiedy wyrzucała opakowanie do kosza na śmieci, nagle coś przykuło jej uwagę: jej ciasto stało na blacie, przykryte paterą, o którą oparta była biała karteczka z napisanymi czarnym tuszem słowami. Zaciekawiona Alex podniosła ją do oczu:
  
Tak długo się szykujesz, że zapomniałaś o cieście! Dlatego zostawiam tę kartkę, abyś przypadkiem nie zapomniała, że masz je zjeść. Ukradłem Ci go jeszcze jeden kawałek, ale to dlatego, że jest przepyszne. Reszta zostaje dla Ciebie. Żadnych cukrowych wymówek! Smacznego!
  
Alex parsknęła śmiechem, z rozczuleniem odkładając kartkę na blat. Nick był takim kochanym wariatem. Chociaż nie uśmiechały się jej dodatkowe wzrosty w wadze, to posłusznie odkryła ciasto i odkroiła widelcem spory kawałek. Istotnie, wyszło jej całkiem niezłe. Postanowiła, że będzie częściej piec. Jeśli nie dla siebie, to dla Nicka. Miło było słuchać takich komplementów. A ta karteczka momentalnie poprawiła jej humor. Niesamowite, jaka pocieszna może być taka mała rzecz. Ale… przecież to Nick. On zawsze wiedział, jak ją rozśmieszyć.
Czas zaczął ją gonić, więc szybko się ogarnęła i wyszła z domu. Dziś dzień był nieco chłodniejszy, więc założyła dopasowane czarne spodnie, czarne szpilki z połyskiem, białą bluzkę z czarnym wykończeniem i do tego ciemny żakiet. Chcąc nie chcąc, rozmyślała, jaki będzie dzisiaj Nick. Wczorajszego wieczoru pożegnali się w dość obcesowy sposób. Alex chciała jak najszybciej od niego uciec po tym, co zrobiła. Nawet nie chciała zastanawiać się, co on o tym sądził. No cóż, zawsze mogła zrzucić chociaż część winy na lekkie zamroczenie alkoholem. Szkoda tylko, że doskonale wiedziała, co robi. Dała się ponieść.
Jakiś mężczyzna otworzył przed nią drzwi, ale nawet nie zwróciła na niego uwagi poza automatycznym skinięciem głowy. Zastanawiała się, czy dzisiaj Nick znów wyjdzie z inicjatywą spotkania. Może to, że były one częstsze niż myślała, nie było taką złą rzeczą. Znów zaczynała czuć się swobodnie w jego towarzystwie. Może nawet miałaby ochotę na kolejne spotkanie. Oczywiście, w ramach kultury, już bez żadnych imprez. Na jej twarzy błąkał się niekontrolowany uśmiech. Po prostu miała ochotę go zobaczyć.
Otworzyła drzwi do biura i ledwo zdążyła dojść do wieszaka, usłyszała za sobą kroki i dwie silne męskie ręce zdejmowały żakiet z jej ramion. Odwróciła się z uśmiechem.
- Dziękuję. To bardzo miłe z twojej strony – obrzuciła Nicka spojrzeniem, w którym, miała nadzieję, że nie było widać, jak jej się podobał. Bystre oczy, lśniące loczki, szarmancki uśmiech… niemal się roztapiała. – Kiedy przyszedłeś? Nic nie słyszałam, ani nawet cię nie widziałam. Zrobiłeś dyplom w dziedzinie bycia ninja?
Nick wybuchnął śmiechem, zdejmując z siebie marynarkę i odsłaniając muskularne ramiona. Alex musiała zdusić westchnienie.
- Zdemaskowałaś mnie. A już myślałem, że jestem w tym dobry.
- Ależ jesteś – zapewniła go Alex ze śmiechem. – To tylko moja inteligencja daje o sobie znać.
- A więc to tak? – Nick udał przerażenie na twarzy. – Będziesz kwestionować swoją inteligencją moje zdolności? Przykro mi, ale masz doświadczenie tylko w pieczeniu ciast. – Alex parsknęła śmiechem. – A właśnie, zjadłaś resztę, tak jak ci kazałem?
- Może nie wepchnęłam sobie naraz całości do ust, ale coś tam zjadłam.
- Grzeczna dziewczynka – uśmiechnął się do niej. O dziwo, Alex w ogóle nie przeszkadzała taka swoboda w ich rozmowie. Przeciwnie, chciała więcej.
- Odprowadzisz mnie dziś po pracy do domu? – spytała, obserwując bacznie jego twarz, na którą powoli wpłynął uśmiech.
- No jasne, pani szefowo. – Nick udał, że salutuje.
Wygłupiali się jeszcze przez chwilę i żadne z nich nie myślało o pracy. Przerwał im - już po raz kolejny - dźwięk telefonu Alex, która momentalnie zesztywniała.
- Coś ważnego? – spytał Nick, kiedy odbierała wiadomość.
Potrząsnęła głową i uśmiechnęła się.
- Nie. Naprawdę nie.
Ale jej uśmiech był wymuszony.
***
Odprowadził Alex do mieszkania i nagle pojawił się nowy problem: jak mają się teraz żegnać? Kim właściwie dla siebie są? Po tym wieczorze w klubie nie był już niczego pewien. Choć dzisiejsze ich spotkanie poszło całkiem gładko, to nie mógł zapomnieć o jej pocałunku. No, bardziej buziaku, lecz to i tak było dla niego wiele. Czuł się znowu jak nastolatek. Zwłaszcza, kiedy Alex poprosiła go o odprowadzenie do domu. Irytował go trochę ten ciągle przerywający dźwięk telefonu. Martwiło go również, kto może się za nim kryć, ale skoro Alex mówiła, że to nic ważnego, to oczywiście jej wierzył.
Wrócił do własnego mieszkania i od razu skierował się pod prysznic. Wpatrując się w rozpryskujące się krople postanowił sobie jedną rzecz. Odzyska ją. Odzyska Alex, choćby miałoby mu to zająć resztę życia.
***
W piątek wieczorem umówili się w restauracji z dawnymi znajomymi: Cris, Paula, Matt i James przyjechali do miasta i od razu zadzwonili do Alex i Nicka. Lana została u jednej z babć. Ciężkie było to spotkanie, zwłaszcza dla Alex. Kiedy zobaczyła Cris, krew w niej zawrzała. Wiedziała, że nie ma prawa do złości: na Hawajach ludzie kojarzyli ich jedynie z wzajemną nienawiścią. Nie byli razem, dopiero się w sobie zakochiwali. Cris mogła robić, co chciała. Mimo wszystko Alex nie mogła powstrzymać uczucia pogardy. Przez cały swój związek z Nickiem nie poszła nim do łóżka. Głupio to brzmi, ale po prostu nie zdążyła. Oczywiście chciała tego, ale chciała zaczekać. Wstrzymać się, poczekać, aż będą jeszcze pewniejsi siebie. A przeszkodziła jej w tym ciąża Cris. Alex nie mieściło się w głowie, że ta miła, spokojna dziewczyna mogła przespać się z chłopakiem w po zaledwie kilku dniach znajomości.
Siedzieli przy stoliku, starając się normalnie zachowywać i swobodnie rozmawiać, jednak Alex nie potrafiła się rozluźnić. Siedziała obok Nicka, ale czuła na sobie wzrok Jamesa. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że chciał z nią porozmawiać. Wciąż na nią zerkał, miał na twarzy wypisane wahanie. Wreszcie stwierdziła, że ma dość i postanowiła dać mu okazję do rozmowy. Przeprosiła towarzystwo, mówiąc, że potrzebuje świeżego powietrza. Chwilę później usłyszała zgrzyt odsuwanego krzesła. Wyszła na dwór i czekała.
- Zmieniłaś się.
Odwróciła się. James stał z dłońmi wciśniętymi w kieszenie spodni. Uśmiechał się do niej, ale już nie tym samym niebezpiecznym uśmiechem co kiedyś.
- W jakim sensie? – spytała.
- Sam nie wiem. Poważniej wyglądasz. I nie uciekłaś przede mną.
- Nigdy nie uciekałam.
- Fakt – uśmiechnął się. Wyjął ręce z kieszeni i zmierzwił sobie włosy. – Ale nie mam zamiaru znów robić jakichś numerów. Ja też się zmieniłem. I chciałem przeprosić.
Alex lekko to zaskoczyło, ale nic nie mówiła.
- Głupi byłem – ciągnął James. – No i wkurzał mnie twój Nick – zaśmiał się. – Chciałem robić mu na złość, jak to zadufany w sobie nastolatek. Niestety, spieprzyłem przez to sprawę z tobą. Kiedy zobaczyłem cię w wodzie, bardzo mi się spodobałaś. Chociaż sposób na podryw również miałem słaby. – Ponownie parsknął śmiechem. – Żałuję, że zabrałem Pauli ten naszyjnik. Powinienem być bardziej wyczulony na uczucia innych. Przepraszam też za to, że pocałowałem cię bez twojej zgody. Przepraszam za wszystko. Wybaczysz mi?
Alex uśmiechnęła się. Cała dawna wrogość do Jamesa zniknęła. Nie było sensu dłużej się gniewać o głupie wybryki sprzed kilku lat. W końcu ludzie się zmieniają, dojrzewają. Ponadto rozbroiła ją jego szczerość. Pod wpływem impulsu podeszła do Jamesa i uścisnęła go.
- No jasne, że wybaczę. Ja też przepraszam, że cię wtedy uderzyłam.
- Miałaś do tego pełne prawo. Poza tym, może to właśnie ten policzek od ciebie tak mnie zmienił – zażartował James, przytulając ją krótko.
Po chwili puścili się.
- A więc rozejm – uśmiechnęła się Alex. O dziwo, naprawdę ją to cieszyło. – Wracamy?
***
Odwrócił głowę od okna. Widok Alex ściskającej się z Jamesem był nie do zniesienia. Aż coś go zapiekło w sercu. Tak czy inaczej, spróbował się opanować. Zastanowił się, jak Alex zareagowała na widok Cris. Czy w ogóle ją to obeszło? Co prawda widział, jak jej oczy zwęziły się, a usta zacisnęły w wąską kreskę. Szkoda, że nie mógł jej zapewnić, jak mało Cris dla niego znaczy. W tej chwili była jedynie starą dobrą znajomą i matką ich córki. Nikim więcej.
Alex i James wrócili do stolika i atmosfera znacznie bardziej się rozluźniła. Każdy z okazji spotkania pozwolił sobie na coś mniej zdrowego, a za to kalorycznego - z wyjątkiem Alex, która zamówiła sobie sałatkę warzywną. Zauważył, jak Cris, siedząca nad kawałkiem pizzy, spojrzała na nią z lekką kpiną. Nic nie powiedział, choć zaskoczyło go to. Ponadto nie rozumiał jej. Jeśli już, to raczej Alex mogła pozwolić sobie na taką pizzę. Cris niegdyś była drobna, ale po ciąży zupełnie straciła nad sobą kontrolę. I nie chodziło o pozostałości na brzuchu - to akurat Nickowi nie przeszkadzało. Uważał, że to piękne, bo był to widoczny znak, że to właśnie ta kobieta urodziła jego dziecko. Ale Cris kompletnie przestała o siebie dbać. Bywały dni, że nie jadła nic zdrowego, a jedynie wcinała tłuste przekąski, do tego leżąc przed telewizorem. Nie miał pojęcia co się z nią stało, ale kiedy próbował ją namówić, by choć trochę się ruszyła, odpowiadała mu wzruszaniem ramion, więc przestał. Jak sobie pościeliła, tak teraz będzie spać. Nie była gruba, tylko…
Tylko nie dorastała Alex do pięt. Tak jak każda.
Tymczasem Alex wstała od stołu, oznajmiając, że wychodzi do toalety i zaraz wróci. Ledwie zarejestrował, że tuż za nią wyszła Cris z zaciętym wyrazem twarzy.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3560 słów i 19564 znaków.

6 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Misiaa14

    Cudoo *-*

    20 wrz 2016

  • candy

    @Misiaa14 dziękuję :*

    21 wrz 2016

  • Lolisss

    Plis dodaj jeszcze jedna dziś, one są świetne a do jutra nie wytrzymam, szkoła i wgl, BŁAGAMY!!! <3

    20 wrz 2016

  • candy

    @Lolisss nie ma mnie w domu ;/

    21 wrz 2016

  • Lovcia

    Wiem, że mówiłaś iż zostało ci mało części tego opowiadania, ale dodawaj po dwa dziennie tak jak wcześniej. Opowiadanie jak zwykle super ;)

    20 wrz 2016

  • candy

    @Lovcia no to zaraz się skończy, i to dosłownie zaraz... dziękuję :)

    20 wrz 2016

  • Lovcia

    @candy Wszytko sie kiedyś kończy

    20 wrz 2016

  • Lovcia

    @candy Proszę, dodaj jeszcze jedną część dzisiaj  :wstydnis:

    20 wrz 2016

  • candy

    @Lovcia nie ma mnie w domu

    21 wrz 2016

  • Olifffka&lt;3

    ????????????????????????????

    20 wrz 2016

  • Natusik

    EMMM. Proszę cię pięknie dodasz nexta? :/

    20 wrz 2016

  • candy

    @Natusik owszem, jutro :D

    20 wrz 2016

  • Natusik

    @candy O ty mała mendo! :D

    20 wrz 2016

  • jaaa

    Czekam na kolejną część <3

    20 wrz 2016

  • candy

    @jaaa <3

    20 wrz 2016