Pokochać znowu {25}

Była kompletnie przemoczona. Ciężko oddychała, miała mokre ubrania, a z jej włosów spływała woda. Przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć.
- Proszę, nie zamykaj drzwi – wysapała Alex, próbując złapać oddech.
- Nie miałem takiego zamiaru – odpowiedział, sam się dziwiąc, jak bardzo zachrypnięty ma głos. Zaczął się zastanawiać, kiedy ostatni raz z kimś rozmawiał. Już nawet nie pamiętał. – Wejdź. – Przesunął się, robiąc jej miejsce. – Wysuszysz się trochę.
Pokazał jej, gdzie jest suszarka do włosów, dał jej swoje suche ubrania i zrobił herbatę. Czekał w salonie, aż wyjdzie z łazienki. Pomyślał, że powinien się pewnie denerwować, co ma mu do powiedzenia, ale w sumie było mu już wszystko jedno. Gorszego ciosu chyba już nie mogła mu zadać.
Kiedy weszła do salonu w za dużych na nią długich skarpetkach i w jego starej bluzie, serce mu się ścisnęło. Nawet w takiej chwili była piękna. I nawet w takiej chwili jego serce rwało się do niej.
Wskazał jej fotel, na którym posłusznie usiadła, po czym wstał z kanapy i przykrył ją dokładnie brązowym kocem. Usiadł i czekał.
- Pewnie mnie teraz nienawidzisz – powiedziała cicho Alex, mieszając łyżką herbatę.
Milczał. Sam nie wiedział, jaka była na to odpowiedź.
- Nie dziwię się – przyznała, odkładając herbatę na stolik. – Ale Nick, proszę, musisz mi uwierzyć, że tego nie planowałam.
- Problem w tym, że zawsze ci wierzyłem – spojrzał na nią krzywo. – I teraz podsumujmy, jak na tym wyszedłem.
Alex westchnęła rozpaczliwie.
- Dobrze, to może zastosujemy twoją strategię? Powiem ci całość, a ty na końcu powiesz mi, co o tym sądzisz.
Skinął głową.
- Naprawdę tego nie planowałam – zaczęła. – Christian pojawił się w moim życiu na długo przed tym, jak zaczęłam pracować w biurze. Zaprosił mnie na kawę no i… tak się zaczęło. Sama nie wiem, co do niego czułam. Wiedziałam tylko, że było mi z nim wygodnie – spuściła wzrok. – Gdy go poznałam, byłam przedszkolanką, a on biznesmenem. Pamiętam, że rodzice zwracali mi uwagę na to biuro, w którym obecnie pracuję, ale nawet nie myślałam, by tam spróbować. Dopiero Christian pomógł mi się wybić. Tak naprawdę to jemu zawdzięczam fakt, że tam jestem. A potem się oświadczył. Nie widziałam lepszej opcji, więc się po prostu zgodziłam. Mimo że kochałam ciebie – spojrzała na Nicka smutnymi oczami. – Ale wiedziałam, jak się zachowałam i że nie mam prawa ponownie ingerować w twoje życie. Z braku lepszej propozycji po prostu przyjęłam oświadczyny. Chciałam normalnego życia. Może i bez miłości, ale za to całkiem dobrze. Nie chciałam być sama.
Tu ją rozumiał. Między innymi dlatego też związał się z Cris.
- A potem znowu się pojawiłeś – powiedziała cicho. – W ogóle się tego nie spodziewałam. A tym bardziej tego, że sprawy przybiorą taki obrót. Sądziłam, że już mi przeszła miłość do ciebie, ale kiedy cię zobaczyłam wchodzącego do mojego biura… zalała mnie fala uczuć, przed którą usilnie się broniłam, ale nie oznacza to, że jej nie było. Była i napierała na mnie coraz silniej, aż w końcu mnie złamała. A kiedy w barze spytałeś, czy kogoś mam… nie chciałam ci tego mówić. Nie chciałam cię spłoszyć. I chciałam, żebyśmy byli tylko my dwoje, a nie żeby nasze spotkania były już naznaczone obecnością trzeciej osoby. Podświadomie chciałam być blisko ciebie. Zastanów się, czy gdybyś wiedział, że jestem zaręczona, spotykałbyś się ze mną tak często?
Potrząsnął głową.
- Założyłbym, że jesteś szczęśliwa i mnie nie potrzebujesz.
- No właśnie – zaszkliły się jej oczy. – A nie chciałam tego. Mimo że broniłam się przed tobą i wszelkimi uczuciami, to chciałam być blisko. A kiedy jeszcze dowiedziałam się, że nie jesteś z Cris… nie chciałam rzucać na nas cienia mojego ukrytego chłopaka. Rozumiesz mnie choć trochę?
- Chyba tak – mruknął Nick, przecierając oczy. Rozumiał ją, ale bał się uwierzyć. Bał się znowu zaufać.
- A tuż przed twoim przyjściem do mnie… dosłownie, tuż przed tym postanowiłam zerwać zaręczyny z Christianem i poczekać na rozwój spraw z tobą. Ale nie zdążyłam, bo przyszedłeś… chciałam ci o nim powiedzieć rano, na spokojnie, ale on przyszedł i… i wszystko się zepsuło – głos Alex zadrżał i po jej twarzy potoczyły się łzy.
Nick chciał podnieść się z kanapy i podejść do niej, ale wyprzedziła go. Zrzuciła z siebie koc, podeszła do niego i gwałtownie usiadła mu na kolanach, tak szybko, że prawie się zsunęła. Złapał ją w ostatniej chwili. Nie zwróciła na to uwagi, tylko zaczęła głaskać go po twarzy i mówić gorączkowo:
- Proszę, uwierz mi. Proszę. Wiem, zawaliłam totalnie. Ale wiesz przecież dobrze, że moje serce jest tylko twoje. Na Hawajach pytałeś, czy nie widzę, jak mnie zmieniłeś. To jest właśnie to. Tylko tobie udało się mnie zmienić choć trochę. Całe życie kochałam tylko ciebie, chociaż robiłam… i robię nadal… okropne, łamiące serce błędy. Ale znasz mnie. Nie okłamałabym cię, gdybym chciała się tobą zabawić. Właśnie chciałam doprowadzić do takiej sytuacji, jak wtedy, gdy przyszedłeś do mnie z kwiatami. Oczywiście, nie licząc wizyty Christiana. Kocham cię. Uwierz mi. – Łza spłynęła po jej policzku.
Patrzył na nią, nie wiedząc, co robić. Bał się jej uwierzyć. Ale wiedział, że jeśli tego nie zrobi, to resztę życia spędzi tak, jak ostatni miesiąc.
Wtedy stanął mu przed oczami obraz, jak Christian wchodził do mieszkania Alex i krzyczał na nią. Jak wszystko się wydało. Nie mógł o tym zapomnieć.
I nie sądził, żeby kiedykolwiek się udało.
  
***
  
Alex, jak co dzień, ledwo zdołała się obudzić chwyciła za telefon i z nadzieją spojrzała na wyświetlacz.
Nic.
Żadnej wiadomości, żadnego nieodebranego połączenia.
Westchnęła ciężko. To już długie dwa tygodnie. Dwa tygodnie odkąd wyszła z mieszkania Nicka, a on obiecał, że przemyśli to wszystko, co powiedziała i kwestię ich ponownego związku. Alex wiedziała, że bardzo go zraniła, ale każdego dnia ogarniał ją coraz większy strach, że kiedy w końcu Nick się odezwie, ale tylko po to, by oznajmić jej, że to już koniec. Bała się tego najbardziej na świecie. W końcu obnażyła przed nim wszystkie swoje uczucia i niemal błagała go o szansę. A on nic nie zrobił.
Było to zrozumiałe. Przez cały ten czas był dla niej taki dobry. Na każde zawołanie, mimo jej okropnego zachowania. Poniekąd, los wymierzał teraz sprawiedliwość. Straciła go na własne życzenie. Mogła powiedzieć mu o Christianie albo po prostu zerwać z narzeczonym, kiedy tylko stało się jasne, że Nick zrobi wszystko, by ją odzyskać. Ale ona biernie czekała na rozwój wydarzeń. No i ma…
Wróciła myślami do tamtego ranka, kiedy Nick wyszedł z jej mieszkania, a ona została w nim sama z Christianem. Bała się na niego patrzeć.
- Wyjaśnisz mi to? – spytał mężczyzna łamiącym się głosem.
- Przepraszam – szepnęła.
- Nie chcę przeprosin. Chcę wyjaśnień.
Więc wyjaśniła. Bez żadnego koloryzowania. Wyznała mu wszystko, a nawet sięgnęła słowami do historii na Hawajach.
- To była moja pierwsza miłość – westchnęła głęboko, patrząc Christianowi w oczy. Siedział obok niej na kanapie w milczeniu. – Ale nie mogłam z nim być, bo popełniłam wtedy ogromny błąd. A potem poznałam ciebie. Myślałam, że nam wyjdzie i oboje będziemy mieć udane życie. Tymczasem Nick zaczął pracować w moim biurze i… wszystko wróciło. Tak cię przepraszam. Nie chciałam tego, przysięgam. – Dotknęła lekko jego dłoni.
W końcu Christian westchnął i podniósł na nią wzrok.
- Trochę cię rozumiem, co nie zmienia faktu, że ci nie wybaczę. Nigdy. Kochałem cię.
- Wiem, ale…
- A ty sobie z tego zadrwiłaś.
- Nie! To nie miało być tak. Zrozum mnie, proszę. Gdyby nagle dziewczyna, którą kochałeś przez większość swojego życia wróciła do ciebie, nie zachowałbyś się podobnie? Wiedziałbyś, co robić? Nie byłbyś w kompletnym chaosie?
Milczał przez chwilę.
- No dobra. Rozumiem, co masz na myśli. Czyli to już chyba nasz koniec.
Alex skinęła głową z żalem.
- Chyba tak. Jeszcze raz… przepraszam cię. No i nadal dziękuję za to, że dzięki tobie mam pracę – uśmiechnęła się blado. – Christian… wciąż bardzo cię szanuję. Mam nadzieję, że spotkasz kobietę, która naprawi moje błędy i że twoje życie ułoży się po twojej myśli.
W końcu i on się do niej uśmiechnął, choć z pewnym bólem.
- Tak, ja też mam taką nadzieję. A tobie życzę powodzenia… z Nickiem.
Alex ukłuło serce, gdyż była niemal pewna, że życzenia Christiana nie będą miały odzwierciedlenia w rzeczywistości. Mimo wszystko, odpowiedziała:
- Dziękuję. No to… do widzenia.
Christian cmoknął ją w czoło i wyszedł. Została sama.
I to wcale nie było takie świetne uczucie, jak myślała przez większość swojego życia.
Westchnęła. Musiała już wstawać, a ciągle leżała w łóżku. Był poniedziałek, zaraz musiała wychodzić do biura.
Nick nie pojawił się w nim przez ponad dwa tygodnie. Normalnie już zwolniłaby pracownika, który nie zadaje sobie trudu, by chociaż dotrzeć do pracy, ale… to nie była normalna sytuacja ani zwyczajny pracownik. Wiedziała, czemu nie przychodzi do biura. W końcu to wszystko stało się przez nią. Tak więc formalnie Nick nadal pracował w biurze, a ona każdego dnia łudziła się, że zobaczy go wchodzącego przez drzwi i wszystko będzie jak dawniej.
Ale powoli traciła nadzieję. Najwyraźniej miała teraz zapłacić za swoje błędy.
Odrzuciła kołdrę i podeszła do szafy. Bez entuzjazmu popatrzyła na swoje ubrania. Po chwili pomyślała, że ma dość przychodzenia do pracy w samych biało-czarnych ciuchach. Wobec tego wygrzebała seledynową sukienkę przed kolano, na której widniały jaskrawe latające ptaki i do tego jasną dżinsową kurteczkę. W końcu była szefową. Kto mógł jej zabronić przychodzenia do pracy w ubraniach mających nieco żywszy kolor?
Pomalowała się lekko, założyła srebrne kolczyki koła, na lewym nadgarstku zapięła bransoletkę i założyła swoje ulubione kremowe szpilki. Uśmiechnęła się smutno, wspominając jak Nick jej je zabrał. Wyszła z domu, już bez uśmiechu. Włosy powiewały jej na wietrze. Zaczynały już odrastać. Sama już nie wiedziała, czy woli je długie, czy jednak krótkie. Nic już nie wiedziała.
W recepcji nikt nie okazał nadmiernego zdziwienia kolorowym tego dnia ubiorem szefowej, więc uznała, że powinna robić tak częściej. Może w końcu i nastrój się jej poprawi choć odrobinę.
Na dzisiejszy dzień mieli zaplanowane wielkie zebranie w sali konferencyjnej, podczas którego zwykle omawiali postępy i porażki firmy oraz jej dalsze plany. Zaczynało się za pięć minut, więc Alex od razu na nie podążyła. Większość pracowników już tam siedziała, a reszta wchodziła falami do środka. Jej stanowisko widniało na samym końcu sali; stało tam już czarne biurko. Podeszła do niego, stając tyłem do pracowników i wyciągając z torebki potrzebne materiały. Pięć minut minęło piorunem. Kiedy zegarek wybił właściwą godzinę, przybrała na twarz sztuczny uśmiech i odwróciła się. Wiele par oczu naraz utkwiło w niej wzrok.
- Dzień dobry – odezwała się Alex. – Witam państwa na kolejnym spotkaniu dyskusyjnym o losach naszej firmy. Dzisiaj skupimy się na omawianiu…
Urwała, bo drzwi do sali ponownie się otworzyły. Już myślała, że to jakiś współpracownik, który tego dnia - podobnie jak ona - trochę za długo leżał dziś w łóżku. Jednak kiedy zobaczyła, kto wszedł do pomieszczenia, głos uwiązł jej w gardle.
Drzwi zatrzasnęły się, a na drugim końcu sali stanął Nick w eleganckim garniturze, luźno rozpiętą koszulą przy kołnierzu, a na twarzy miał szeroki uśmiech. W prawej ręce trzymał bukiet czerwonych róż.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2231 słów i 12258 znaków.

4 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • jaaa

    Kocham <3

    23 wrz 2016

  • Olifffka&lt;3

    Koocham

    23 wrz 2016

  • kaaay

    Suuper!! :D

    23 wrz 2016

  • martuskaa

    Dasz kolejną część ? :) Dzisiaj piateczek ,tak na dobry weekend :*

    23 wrz 2016

  • candy

    @martuskaa następna to już koniec xd chcecie? :D

    23 wrz 2016

  • Blink

    Dodaj ją dzis :D

    23 wrz 2016

  • oliwia1123

    pewnie dodaj ja dzisiaj

    23 wrz 2016

  • candy

    ok :)

    23 wrz 2016