Pokochać znowu {4}

Alex czuła, że powoli traci swoją twardą osobowość. Jeszcze kilka dni temu była gotowa zabić wzrokiem faceta od ksero, a teraz... co się z nią działo? Nie czuła się już taka, jak wcześniej. To wszystko przez Nicka. I Jamesa. Przez tych facetów, co zaczęli się wokół niej kręcić. Żyła bez nich jakiś czas i było dobrze, a teraz? Wszystko zaczyna się rozwalać. Cała wewnętrznie budowana twierdza Alex powoli się rujnuje. Nie może do tego dopuścić. Co, jeżeli ktoś pozna ten sekret, który ukrywa już tyle lat? Co, jeżeli odkryje go najbardziej niepożądana osoba, czyli Nick? Nawet Violet o tym nie wie. Nikt nie wie. I absolutnie nie może się dowiedzieć. I tak to już za mocno wpłynęło na życie Alex.
***
- Poznałem dziś kogoś – oznajmił Nick, kiedy jedli obiad.
- Tak, kogo? – zainteresowała się jego mama.
- Paczkę znajomych. Dwie dziewczyny i dwóch chłopaków. Jutro mam zamiar zapoznać ich z Alex.
Co?!, krzyknęła w myślach dziewczyna, kompletnie wyrwana ze swojego transu. Chyba się przesłyszała.
- To świetnie, nie będziecie się tu nudzić!
- Ehm, mamo, ale ja nie... – zaczęła Alex.
- Na pewno się dogadacie – ciągnęła dalej niczym niezrażona jej mama.
Niech to diabli! Teraz już z pewnością się nie wymiga. Co za kretyn z tego Nicka! Alex ścisnęła widelec tak mocno, że widać było wyraźnie jej wszystkie kości. Jak mógł? Gdyby byli sami, walnęłaby go w ten ucieszony ryj. Jej niepotrzebne jest towarzystwo, a dzięki za długiemu językowi swojego „kolegi” będzie musiała razem z nimi chodzić, gdzie tylko dusza zapragnie. Cholera!
Już wiedziała, co powinna zrobić. Po takim dniu - dziwnej rozmowie z Jamesem, odkryciu, że traci swoją osobowość i po tym, co odwalił Nick - zostało jej tylko jedno. Musiała tylko poczekać do wieczora.
***
Po cichu ubrała się w czarną, krótką, koronkową sukienkę. Na stopy założyła kremowe szpilki, na ręce złote bransoletki, wpięła złote kolczyki, wyprostowała włosy. Zrobiła ciemny makijaż i była gotowa. Wymknęła się z hotelu z torebką w ręce. Zmierzała do pobliskiego klubu, który wypatrzyła podczas jakże cudownego spaceru poprzedniego dnia. Jedyne, co ją teraz interesowało, to czegoś się napić. Donośnie tupiąc po chodniku, znów poczuła się sobą.
Wpuścili ją bez problemu, mimo że była niepełnoletnia. Alex rozejrzała się wokół. Zahaczyła wzrokiem o kilku facetów, po czym ostentacyjnie podeszła do stoiska z alkoholem i poprosiła o piwo. To tak na dobry początek. Na wyluzowanie.
Jakiś chłopak poprosił ją do tańca. Zgodziła się i poszła z nim na środek parkietu. Powoli kołysała biodrami. Zaczęła odczuwać rozluźnienie. Chłopak obłapiał jej biodra, ale na razie nie posuwał się dalej, za co Alex go pochwaliła w myślach. Znowu podeszła do baru, tym razem prosząc o kieliszek wódki. Szybko go wypiła i poszła do toalety. Zaczynało jej się kręcić w głowie.
***
Violet przygryzła paznokieć. Wysłała Alex już trzy smsy, a dzwoniła chyba z pięć razy. Bez skutku, żadnej odpowiedzi. Zaczynała się trochę martwić. Co ona robi i gdzie jest, że nie odbiera telefonu? Znając życie siedzi w jakimś klubie. Cholera, ona kiedyś się doigra. Przecież ona tam nikogo nie ma. Kto ją przypilnuje? Violet miała przeczucie, że może tam się stać coś bardzo złego.
***
Było już dobrze po dwunastej, kiedy Nick usłyszał jakieś stukanie za drzwiami pokoju. Coś jakby... szpilki. Od razu wiedział, kto to jest. Nie miał pojęcia, co Alex robi o tej godzinie poza hotelem, ale nie interesowało go to. Cieszył się, że popsuł jej humor podczas obiadu. Od tamtej pory dostawał same piorunujące spojrzenia. A gdyby tak... zabrać jej wszystkie szpilki? Ale by była zabawa! Dziewczyna przetrząsnęłaby cały hotel, byleby je znaleźć. Śmieszną ma tą zasadę o butach na obcasie. Dziwne, że na plażę ich nie zakłada.
Nie mógł spać, księżyc był w pełni. Wtedy nigdy nie śpi. Leżał z rękami pod głową i patrzył się w sufit, obmyślając dalsze zemsty na Alex. Toż to niesamowity fart: spotkało się dwoje wrednych, cynicznych i nienawidzących siebie ludzi, którzy ze sobą realizują w dziedzinie przebiegłości, sprytu i niszczenia sobie nawzajem życia. Nick zastanowił się, od czego zależy, kto wygra. Myślał nad tym chwilę, ale stwierdził, że wszystko samo się rozegra przez te dwa tygodnie. I tak wiadomo już, kto wygra. On.
Zerknął na zegarek. Było już wpół do drugiej. Nie słyszał, żeby dziewczyna wróciła już do hotelu. Jeśli nie wróci do ósmej lub dziewiątej, będzie draka. A to chyba możliwe. Przecież to Alex...
Postanowił się nią nie przejmować i spróbować zasnąć. Zamknął oczy i przez chwilę starał się o niczym nie myśleć. Na próżno. Westchnął ze znużeniem. Nie ma mowy, nie zaśnie. Wcisnął słuchawki w uszy i oddał się muzyce.
***
Nie kontrolowała swoich ruchów. Nie wiedziała, z kim właściwie tańczy, czyje ręce ją dotykają. Kręciło jej się w głowie, puls walił jak szalony, w uszach dudniła muzyka. Czuła się dobrze. Nie miała torebki, ale nie obchodziło jej to. Nie czuła pęcherzy na nogach. Oddała się bezwolnym ruchom i dreszczom, które powodowały powolne ruchy splecionych palców na jej plecach. W tym momencie nie obchodziły jej konsekwencje. Wiedziała, że musi wrócić do hotelu, położyć się spać, udać, że całą noc była w łóżku... nie miała planu, jak to zrobi. Nie myślała, czy wpuszczą ją do środka, skoro była już kompletnie zalana. Kogo to obchodziło? W tej chwili nie czuła lęku. Czuła tylko kolejne ręce na jej ciele. I było jej z tym dobrze.
***
Nadal nie spał. Rzucił okiem na zegarek. Pięć minut do trzeciej. Cholera. Niedługo zacznie świtać. Czy Alex wróciła? Zaraz, kogo to obchodzi? Cholera. Tak, obchodzi go. Nie chce uczestniczyć w żadnej aferze przez jej nieodpowiedzialność. Tylko jak tu sprawdzić, czy jest w hotelu? Nie miał jej numeru. Postanowił sprawdzić, czy drzwi od jej pokoju są zamknięte. Ryzyko było duże, ale musiał coś z tym zrobić. Przynajmniej spożytkuje ten czas, kiedy nie śpi. Narzucił na siebie bluzę i wyszedł po cichu z pokoju. Stanął przy drzwiach do pokoju Alex, oddychając szybko. Ryzykował obudzeniem jej rodziny, ale musiał to zrobić. Delikatnie nacisnął klamkę. Ustąpiła. Teraz najtrudniejsze, musi wejść i zobaczyć, czy Alex wróciła. Słyszał równomierne oddechy śpiących ludzi. Na palcach wszedł do pokoju i oświetlił sobie widok komórką. Zobaczył śpiącą Mary, a obok niej... puste łóżko. Cholera. Czyli jej nie ma. Gdzie ona mogła pójść?
Wyszedł z pokoju i cicho zamknął za sobą drzwi. Zaczął intensywnie myśleć. Bezwolnie podszedł do okna. Wśród nocnych ciemności zobaczył intensywne światła z jakiegoś budynku. Nick zmrużył oczy i przeczytał napisaną odblaskowymi światłami nazwę. No jasne... poszła do klubu. A teraz on musi ją ratować. No, pięknie...
***
Było jej niedobrze. Chyba za dużo wypiła. Ostatnimi siłami dotrwała do końca ostatniej piosenki, po czym pobiegła do toalety, usiadła przy klapie od sedesu i zaczęła wymiotować. Okropny kwas palił jej gardło. Kiedy konwulsje już minęły, otarła usta i ledwie przytomnie spojrzała na godzinę. Było już po trzeciej. Musiała wracać. Ale jak... ledwo mogła ustać na nogach. Miała wrażenie, że zaraz wszystkie ściany zaczną wokół niej tańczyć. Mdliło ją. Jakaś mała część jej podświadomości szeptała jej, że jeśli zaraz się nie ruszy, to będzie mieć to bardzo duże konsekwencje. Mama zgadzała się na wypady do klubu, ale jeszcze nigdy jej córka nie wracała z niego aż tak pijana. Gdyby ją teraz zobaczyła...
Alex ponownie zwymiotowała. Od okropnego zapachu zakręciło jej się w głowie. Chciała wyjąć telefon, ale już nie zdążyła. Jej głowa z łoskotem osunęła się na twarde płytki.
***
Po dziesięciu minutach Nick wszedł do klubu, gdzie dudniła muzyka. Rozglądał się gorączkowo w poszukiwaniu Alex, ale nigdzie jej nie widział. Wszędzie tylko migali mu ludzie, których nie znał nawet z widzenia. Nic. Żadnych znajomych rysów.
Przyszło mu na myśl, żeby sprawdzić w toalecie, ale odruchowo odsunął ten pomysł. Był chłopakiem, nie mógł tak po prostu wejść do damskiej toalety... po namyśle skrzywił się. Chrzanić to. Jeśli wszystko się wyda, ucierpią na tym oboje. Nick nie miał najmniejszego zamiaru znosić wykładów i kar przez jej głupotę.
Zdecydowanym krokiem wszedł do toalety dla dziewcząt. Na pierwszy rzut oka nikogo tu nie było, ale intuicja kazała Nickowi dokładniej się rozejrzeć. Coś zauważył. Spod drzwi jednej z kabin wystawały długie, brązowe włosy z kilkoma jaśniejszymi pasemkami.
Alex.
Westchnął głęboko, po czym ostrożnie otworzył drzwi. Widok nieco go przeraził. Dziewczyna leżała na podłodze z każdą kończyną wygiętą pod innym kątem, usta miała lekko rozchylone, oczy zamknięte. Śmierdziało od niej alkoholem na kilka metrów, a oddech miała płytki. Wyglądała, jakby nie żyła. Nick wzdrygnął się na tę myśl. Może i była dla niego najbardziej znienawidzoną osobą na świecie, ale nigdy nie życzył jej śmierci.
Miał tylko jedno wyjście. Wziął ją na ręce, ignorując mocny zapach wódki. Alex tylko coś zamruczała, jęknęła, po czym wtuliła się w jego koszulę. Nick odruchowo ruszył w stronę wyjścia, ale zatrzymał się. Nie chciał wynosić jej przez główne drzwi, za dużo spojrzeń i pytań by padło.
Wychylił się ostrożnie zza drzwi toalety. Dość blisko dostrzegł drzwi ewakuacyjne. Raz się żyje. Przemknął szybko ku nim, na szczęście niezauważony przez nikogo. Zaczął iść w stronę hotelu, intensywnie myśląc, jak to wszystko teraz rozegrać. Alex była kompletnie pijana, nie mogła nawet stanąć na nogi. Na pewno nie wytrzeźwieje do rana. Nie ma takiej opcji. Cóż, to już jej sprawa. Mogła tyle nie pić.
Jakimś cudem zdołał dojść do jej pokoju i ponownie wkraść się cichaczem do środka. Położył dziewczynę na jej łóżku, zdjął jej buty, położył torebkę i już miał odejść, ale coś go powstrzymało. Skoro już się podjął próby, żeby nikt nie zauważył całego tego zamieszania, to musi ją doprowadzić do końca. Niech to szlag. Po ciemku rozpiął Alex sukienkę i zsunął ją z niej. Dobrze, że było ciemno, bo inaczej jej ciało znowu by go poraziło. Wymacał na łóżku jakieś ubrania. Mając nadzieję, że to jej piżama, szybko ją w to ubrał. Alex w ogóle się nie obudziła. W ogóle nie dawała znaku życia. Nick przykrył ją kołdrą i dopiero teraz poczuł, jak opuszcza go poczucie obowiązku. Wykonał swoje zadanie.
Po cichu wrócił do swojego pokoju i też się położył. Patrząc na ciemne niebo obiecał sobie jedną rzecz. Alex nie mogła się o tym wszystkim dowiedzieć.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1997 słów i 11086 znaków.

7 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Wiktor

    Witaj. I jak sama widzisz opowiadanie się podoba.  
    Autorko i Ty nie masz pomysłów na opowiadanie. Widocznie potrzeba Ci natchnienia. Wierzę że coś Ciebie natchnie i przeczytamy nowe opowiadanie. Przecież tyle już napisałaś to i następne napiszesz. Pozdrawiam Wiktor

    9 wrz 2016

  • candy

    @Wiktor mam nadzieję, że natchnienie wróci :) dzięki za wiarę :)

    9 wrz 2016

  • Xsara94

    Czekam na next :*

    9 wrz 2016

  • candy

    @Xsara94 <3

    9 wrz 2016

  • black

    Co ja tu mogę powiedzieć... Wiesz,że jesteś mega utalentowana :)

    8 wrz 2016

  • candy

    @black ogromne dzięki <3

    9 wrz 2016

  • jaaa

    Czekam na ciąg dalszy *-*

    8 wrz 2016

  • candy

    @jaaa <3

    8 wrz 2016

  • Czarodziejka

    Cudo *-*

    8 wrz 2016

  • candy

    @Czarodziejka <3

    8 wrz 2016

  • nina1234

    hej prosze czy mogłabyś dodać coś teraz bo za chwile wychodze i nie bedzie mnie do jutra a strasznie jestem ciekawa ciągu dalszego! :D

    8 wrz 2016

  • candy

    @nina1234 oj, przepraszam, nie widziałam tego komentarza wcześniej :/ ale jutro rozdział będzie czekał :*

    8 wrz 2016

  • Ania13477

    <3

    8 wrz 2016

  • candy

    @Ania13477 <3

    8 wrz 2016