Pokochać znowu {9}

Szybko założyła na siebie cienką bluzkę, wymknęła się na balkon i wychyliła, żeby zobaczyć, czy drzwi balkonowe pokoju Nicka są otwarte. Na jej szczęście były. Zręcznie przeszła na na jego balkon, potem ostrożnie do pokoju. Spojrzała na śpiącego Nicka, uśmiechnęła się złośliwie i wcieliła swój szalony plan w życie, skacząc na niego.
Na szczęście nie krzyknął, ale widać było, że zupełnie nie rozumiał, co się działo. Szamotali się przez chwilę w milczeniu.
- Oddawaj moje szpilki! – wydyszała Alex przy uchu Nicka.
- Jesteś kompletnie nienormalna! – warknął Nick, próbując się całkowicie obudzić. – Złaź ze mnie!
- Nie, dopóki nie oddasz mi butów!
- A co, bez nich nie zrobisz kroku, bo stopy masz już zaprogramowane na wyższe stany?
- Ty świnio!
Rozpętała się mała bijatyka. Jego rodzice cudem się nie obudzili. Nick, mając serdecznie dość głupich pomysłów Alex, „zrzucił” ją z siebie i położył obok. Czuł się co najmniej dziwnie. Leżał z Alex na jednym łóżku!
***
Natychmiast zerwała się do pozycji siedzącej i spojrzała na jeszcze trochę rozkojarzonego Nicka. Dźgnęła go palcem wskazującym w klatkę piersiową.
- Oddawaj moje buty! – warknęła.
- Skąd pomysł, że je mam? – odwarknął Nick, zamykając oczy.
Miała ochotę nim potrząsnąć.
- To nie. Sama sobie znajdę. – Wstała z łóżka, bo dostrzegła jej ukochane szpilki wystające z drzwi otwartej szafy. Szybko je złapała i już miała wyjść na balkon, gdy usłyszała zaspany głos Nicka:
- Nie chcesz ze mną tu jeszcze poleżeć?
- Idiota! – odkrzyknęła i wróciła do siebie.
***
***
***
Minęło sześć dni. Gdy Alex obudziła się dziesiątego dnia, poczuła, że dzieje się z nią coś dziwnego. Teraz była już tego niemal pewna; straciła coś ważnego. Straciła siebie, swoją osobowość. Przez jednego chłopaka, który zawrócił jej w głowie.
Pierwszy raz się do tego przyznała. Przyznała się przed samą sobą, że przy Nicku jest inna. Nawet, jeśli się na niego wścieka, to lubi się z nim droczyć. A kiedy położył ją wtedy obok siebie na łóżku... poczuła coś dziwnego. Do tego dochodziły jeszcze rzeczy, które Nick powiedział jej na plaży i to dziwne uczucie, które pojawiało się zawsze, gdy na niego patrzyła. Nie mogła nad tym wszystkim zapanować, życie wymykało jej się spod kontroli. Nie mogła uwierzyć, że jeszcze niedawno faceta od ksero potraktowała tak oschle, jak każdego z wyjątkiem Violet i jej rodziny, a teraz tak nagle się zmieniła. Nick może i był odrobinę wredny i chamski, i lubił jej dokuczać i dogryzać, ale przecież tak naprawdę pod tą maską krył się dobry człowiek, który współczuł innym, kochał dzieci... krył się tam naprawdę normalny chłopak. Chłopak, który sprawił, że Alex po raz pierwszy zaczynała mieć wątpliwości co do swojego charakteru. Wiedziała, że była jaka była właśnie przez te lata, kiedy Nick ją nękał, a także przez jej sekret. Czy mogła teraz stać się zupełnie inną osobą? Nie, zbyt długo była, jaka była. Czy Violet zaakceptowałaby nową Alex? Potrząsnęła głową. Nie chciała się zmieniać. Nie chciała być nowa. Chciała wyrzucić ze swojej głowy Nicka i te wszystkie zdarzenia. Przez ostatnie sześć dni regularnie spotykali się z Mattem, Jamesem, Cris i Paulą, wygrzewali się na plaży, dogryzali sobie, ale już bez żadnych większych kataklizmów. Alex Jamesa traktowała jak powietrze, a Nick zaczął się przybliżać do Cris. Alex zupełnie zbiło z tropu to dziwne ukłucie w sercu, które poczuła, gdy zobaczyła jakim wzrokiem Nick patrzy na Cris. Nie przypuszczała, że on może tak na kogoś patrzeć.
Nie poznawała siebie. Straciła tą szczególną cechę, straciła swoją niezależność, już zapomniała, jaka była wcześniej, zanim Nick znowu wtargnął w jej życie. Z przerażeniem uświadomiła sobie, że ona chyba zaczynała coś do niego czuć. Nie, to niemożliwe! To był jej wróg. Na tym musiała się skupić. To był jej wróg, nienawidziła go, mieli zakład, musiała go zniszczyć...
Lecz ile można nosić w sobie nienawiść? Alex nie zwykła wybaczać, ale... już nie było tej starej Alex. Teraz na widok Nicka już nawet nie chciała na niego warczeć, być oschła, krzyczeć na niego ani się wywyższać. Boże, to nie może dziać się naprawdę! Musiała stąd wyjechać. Natychmiast. Musi wrócić do domu, musi znowu być taka jak dawniej, musi poukładać sobie życie do takiego stanu, w jakim było wcześniej, musi zapomnieć o Nicku...
Jeszcze tylko cztery dni.
***
Nie wiedział, co robić. Wpatrywał się w swoje odbicie w lustrze i nie widział absolutnie nic nadzwyczajnego. Widoczne kości policzkowe, niewielki zarost na brodzie, usta, nos, zwykłe brązowe oczy i burza loków na głowie. Czy Alex mogła go pokochać?
Już jej nie nienawidził. Ten wyjazd tak bardzo zmienił jego uczucia do niej, że nie poznawał samego siebie. Doszedł do wniosku, że chciałby z nią być. Widzieć ją na co dzień, przytulać, otaczać ją opieką i być przy niej w trudnych chwilach. To nie była miłość. Jeszcze nie. Ale ta cholerna nienawiść do niej zniknęła bezpowrotnie. Być może dlatego, że sama Alex też się zmieniła. Próbowała być taka jak dawniej: niezależna, niemiła, oschła, ale Nick widział, że coraz bardziej zaczynała udawać. Zmieniała się, na lepsze. Był pewien, że Alex tak samo zadręcza natłok myśli, jak i jego. Przez ostatnie sześć dni w ogóle sobie nie dokuczali. Każde z nich było pochłonięte własnymi sprawami i mimo że drażnili się wzajemnie rozmowami, to z ich obojgiem działo się coś dziwnego, nad czym w ogóle nie umieli zapanować. Uczucia wzięły górę. Westchnął i odsunął się od lustra, widział bowiem twarz, której Alex nigdy nie byłaby w stanie zaakceptować.
Inną rzeczą była sprawa z Cris. Też mu się podobała, ale ostatnio czuł, że Alex przewyższa ją w każdej kategorii. Tyle że Alex mogła mieć każdego, ale nie chciała nikogo, a Cris była tu, na wyciągnięcie ręki, zawsze pomocna, współczująca i będąca przy nim. W ostatnich dniach dużo z nią rozmawiał i zdążył ją lepiej poznać. Naprawdę ją lubił, ale ona nie miała tego czegoś, czego wciąż wypatrywał, bo chciał ujrzeć w niej te same niepowtarzalne cechy, które miała Alex. Ostatnio często łapał się na tym, że odtwarza w myślach sposób, w jaki odgarnia włosy, patrzy w dal lub przygryza wargę. Z jej oczu zniknęła już wrogość, którą próbowała przywoływać, ilekroć była zmuszona z nim rozmawiać. Tak, to była prawda; Alex zmieniła się. I zmieniała się nadal. Nick czuł, że przez nią wariuje. Nie wiedział, co robić. Powoli się w niej zakochiwał.
***
Na wieczór mieli zaplanowane spotkanie z Mattem, Jamesem, Cris i Paulą. Alex nie pamiętała, co mają dokładnie robić, ale zdawało się, że po prostu pójdą do baru i pogadają. Ewentualnie potem pójdą na spacer, tak mówiła Paula. Będąc już pewniejszą co do ich planów, Alex ubrała się w czarne rurki, czarny top, granatową luźną bluzkę ze złotymi gwiazdkami i czarną skórzaną kurtkę. Na nogi włożyła szpilki, chcąc choć trochę poczuć się znów sobą. Włosy spięła w wysoki kok, z którego powypadały jej pojedyncze, krótsze pasemka, spakowała torebkę i czekała na Nicka. Umówili się, że wpadnie po nią, kiedy się przygotuje.
Jak dziwnie układało się teraz z Nickiem. Prawie wcale się nie kłócili. Wręcz byli dla siebie obojętni. Jak to miało wpłynąć na wynik końcowy - Alex nie chciała nawet myśleć. Pukanie do drzwi wyrwało ją z zamyślenia. Wstała i otworzyła drzwi.
Jak na złość, Nick wyglądał perfekcyjnie - czyli jak zawsze. Zmierzyła powolnym wzrokiem jego dżinsowe spodnie, białą koszulkę i koszulę w granatowo-białą kratkę. Nie mogła się powstrzymać.
- Gdzie idziecie? – zawołała z końca pokoju Mary, widząc, że jej siostra i Nick zbierają się do wyjścia.
- Wychodzimy ze znajomymi, królewno – odpowiedział jej Nick, przeczesując włosy palcami.
- Mogę iść z wami?! – Mary zeskoczyła z łóżka, podbiegła do nich i przytuliła się do nogi Alex. – Proszę, proszę, proszę!
- Mary, obiecuję ci, że wyjdziemy gdzieś jutro. – Nick pochylił się do Mary i wziął ją za rękę. – Dziś nie możesz wyjść z nami, ale jutro zabiorę cię na duże lody. A wiesz, że jak ja coś obiecuję, to dotrzymam słowa, prawda?
Mary skinęła głową, przytuliła Nicka, po czym w podskokach wróciła przed telewizor.
I znowu Alex uderzyło to, jak on się obchodzi z jego siostrą. Zrozumiała, że on ją naprawdę lubi. Dla niej była to najczęściej mała smarkula, która we wszystkim jej przeszkadzała. Zrozumiała, że ona tak lubiła Nicka, bo własna siostra nigdy nie miała dla niej czasu ani chęci, by z nią się pobawić. Pierwszy raz zrobiło jej się za siebie cholernie wstyd. Znów dostrzegła, jak bardzo była samolubna.
- To... idziemy? – spytał niepewnie Nick, widząc, że Alex spochmurniała.
On też był zupełnie inny w stosunku do niej. Jakby delikatniejszy. Nie miała pojęcia, czemu nie wykorzystuje jej chwilowej słabości i w ogóle jej nie dokucza. W tej chwili ona nie miała siły na nic.
- Idziemy – powiedziała tak chłodno, jak mogła i pozwoliła, by przepuścił ją w drzwiach. Szli obok siebie, w ciszy, którą zakłócał jedynie stukot obcasów Alex. Gdy wyszli z hotelu, owionął ich chłodny wiatr. O ile Nick co chwila zerkał na Alex, ona patrzyła przed siebie z zaciętą miną.
Była taka piękna. Nie mógł się na nią napatrzeć. Zastanawiał się, dlaczego był tak głupi, czemu tak jej nienawidził, czemu był aż tak zarozumiałym dzieciakiem, żeby przez lata ją upokarzać za jedną, głupią pracę domową. Jak mógł tak zrobić? Nie rozumiał sam siebie. I musiał to w końcu powiedzieć.
- Przepraszam.
Alex zatrzymała się gwałtownie i spojrzała na niego z chłodnym zdumieniem.
- Słucham?
- Przepraszam – powiedział ponownie Nick, patrząc gdzieś w dół.
- Za co?
Powoli podniósł głowę i spojrzał jej prosto w oczy. Oczy o tym wyjątkowym, niepowtarzalnym beżowym odcieniu.
- Za wszystko, co ci zrobiłem.
Nie wiedziała, jak zareagować, widział to po jej twarzy. Najpierw odmalowało się na niej niedowierzanie, a potem nagle zaczęła się śmiać, ale był to pusty, zimny śmiech.
- Myślisz, że naprawisz wszystko jednym gównianym „przepraszam”? – syknęła, patrząc na niego. – Nic nie rozumiesz. Nie da się zapomnieć tego, co zrobiłeś. Nie wybaczę ci tego, nigdy.
Nic nie odpowiedział, zacisnął jedynie usta. Nie dziwił jej się, ale miał nadzieję, że jednak przyjmie pozytywnie jego przeprosiny. Ona tymczasem zaczęła iść do baru, w którym mieli się spotkać z resztą. Patrzył, jak odchodzi, po czym ruszył za nią, wzdychając. To wszystko już go przerastało.
***
Siedzieli w barze od dobrej godziny, jedząc, pijąc, śmiejąc się i rozmawiając. Alex nie bardzo udzielała się w rozmowie, bo w głowie miała tylko wyraz twarzy Nicka i jego ciche „przepraszam”.
Przeprosił ją.
Mimo że było oczywiste, że mu nie wybaczy, naprawdę zdziwiło ją to, co zrobił. Jasne, to tylko jedno słowo, które nie naprawi tych wszystkich lat, ale z Nickiem niewątpliwie coś się działo. Może nawet miał tyle nękających myśli w głowie, co ona. Teraz siedział dwa krzesła od niej i niby właśnie rozmawiał z Mattem i Paulą, śmiał się, ale był jakby zamyślony. James dziwnie mu się przyglądał. Po chwili wstał.
- Chciałem coś powiedzieć, choć może to nieodpowiednia chwila – oznajmił. Wszyscy spojrzeli na niego. – Miałem z Nickiem coś na kształt zakładu... zakładu, czy Alex wybaczy mi to, co zrobiłem. Niestety, nie udało mi się wygrać. Choć przyznaję to z wielką niechęcią... – Wykrzywił usta. – Nick, wygrałeś.
W Alex natychmiast się zagotowało.
- Mieliście o mnie zakład?! – krzyknęła, również wstając.
- To nie było tak...
- Co wy sobie w ogóle myślicie?! Że co, że ja jestem zabawką, która stoi na półce i o którą można robić tysiąc zakładów, bo nieważne, kto wygra, będzie mógł sobie mnie zgarnąć?! Naprawdę jesteście aż tak dziecinni i nie macie co robić?! – zaczęła krzyczeć, po czym z hukiem wybiegła z baru.
Kolejna kłótnia. I znowu poszło o nią. Czy to się nigdy nie skończy?
Znowu ktoś za nią wybiegł. I znów to był Matt.
- Alex, spokojnie.
- Nie mogę być spokojna! – krzyknęła, odwracając się do niego. Wpatrywał się w nią smutno. – Te świnie zakładają się o mnie, jakbym była misiem na półce z zabawkami! Czy nie zasługuję na odrobinę szacunku? Czy naprawdę trzeba traktować mnie jak rzecz?!
- Oni tak nie myśleli – próbował uspokoić ją Matt. – Znasz Jamesa. Jest nieobliczalny. A co do Nicka, nie wiem, czym się kierował, ale nie chciał cię zranić.
- A skąd to niby wiesz?!
- Widzę, jak na ciebie patrzy.
Alex zatkało. Po chwili zaczęła mamrotać:
- Co... co ty... nie obchodzi mnie, co on sobie myślał! – krzyknęła tak głośno, że aż zabolały ją płuca. Matt odruchowo cofnął się o krok. – Nienawidzimy się od pierwszej chwili, kiedy na siebie spojrzeliśmy! A James ma już u mnie drugiego, bardzo dużego minusa! Nienawidzę ich obu. Nienawidzę. Jedyne co potrafią robić to kłamać, zwodzić i knuć intrygi. Mam ich dość, mam dość wszystkich facetów...
- Mnie też?
- Ciebie nie. Ty jesteś normalny – Alex głęboko odetchnęła. – Matt, wybacz, ale nie chcę teraz rozmawiać.
- Rozumiem, ale nie powinnaś być sama. Chodź, pójdziemy gdzieś i pomilczymy. Będę z tobą – powiedział Matt, nieśmiało ją przytulając. Po sekundzie wahania Alex również się do niego przytuliła. Chciała choć przez chwilę poczuć wokół siebie męskie ramiona i nie myśleć o tym, co tak ją teraz bolało.
***
- Po co jej o tym powiedziałeś?! – warknął Nick, gdy Alex wybiegła z baru. – Po co?! Nie mogłeś powiedzieć mi tego na osobności?!
- Nie miałem pojęcia, że aż tak się wścieknie...
- Gówno mnie obchodzi, co sobie myślałeś! Nie masz mózgu?!
- Nick, wystarczy. – Cris wzięła go pod ramię. – Nie powinieneś tu dłużej być... chodź.
Pozwolił jej wyprowadzić go z baru. Głęboko odetchnął, kiedy poczuł świeże powietrze.
- Co za idiota – wymamrotał. – Teraz przez niego Alex...
- Czujesz coś do niej? – przerwała mu nagle Cris. Spojrzał na nią. Wydawała się być smutna.
- Czy coś do niej czuję? – powtórzył, sam nie wiedząc, co jej odpowiedzieć.
- Tak. Mówiłeś, że się nienawidzicie... więc czemu teraz tak się złościsz? Zależy ci na jej zdaniu, co sobie o tym pomyśli?
W jej głosie wyczuł smutek i strach przed jego odpowiedzią. Nie miał wyboru. Nie chciał jej ranić.
- Nie. Nic do niej czuję.
Cris od razu się rozpogodziła.
- Już mi lepiej – dodał Nick, choć rzeczywistość była zupełnie inna. Coraz bardziej się wściekał. I musiał to odreagować. –Chodźmy do mnie, do hotelu – dodał, po czym objął Cris i razem ruszyli w drogę powrotną.
***
Matt cały czas był przy niej i nawet za bardzo jej to nie przeszkadzało. Siedzieli w ciszy na plaży, a ona czuła się zraniona. Odrobinę. Trochę. Bardzo. Właściwie nie wiedziała, na czym aktualnie stoi i w jak dużym nieładzie są jej uczucia.
Nagle Matt powoli przesunął swoje ręce na jej biodra.
- Kiedy będziesz chciała wrócić, powiedz – szepnął jej do ucha. – Odprowadzę cię.
Odwróciła twarz ku niemu i to był błąd. Matt przez chwilę patrzył się w jej oczy, po czym nagle ją pocałował. Alex była tak zaskoczona, że w pierwszej chwili nie wiedziała, co ma zrobić. Odruchowo odwzajemniła pocałunek, ale po chwili odskoczyła od Matta jak oparzona.
- Co ty robisz? – wykrztusiła, po czym szybko zrzuciła z nóg szpilki i chwyciła torebkę. – To nie powinno się stać...
Szybko wzięła w rękę buty i zaczęła biec po zimnym piasku w kierunku, z którego przyszli. Teraz miała już kompletny mętlik w głowie. Z każdym kolejnym krokiem coraz mniej słyszała, jak Matt ją woła.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3009 słów i 16438 znaków.

7 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Xsara94

    Super ;)

    12 wrz 2016

  • candy

    @Xsara94 dziękuję :)

    12 wrz 2016

  • kaay~

    Suuuuper!!!????????♡♡

    11 wrz 2016

  • candy

    @kaay~ dziękuję :*

    11 wrz 2016

  • jaaa

    Supeeer, czekam na ciąg dalszy dziś <3

    11 wrz 2016

  • candy

    @jaaa wielkie dzięki :*

    11 wrz 2016

  • Czarodziejka

    Cudo *-*

    11 wrz 2016

  • candy

    @Czarodziejka dziękuję <3

    11 wrz 2016

  • Misiaa14

    Cudoo :*

    11 wrz 2016

  • candy

    @Misiaa14 dziękuję :*

    11 wrz 2016

  • Ania13477

    kiedy alex i nick sie pocałuja albo chocby pogodza? :C

    11 wrz 2016

  • candy

    @Ania13477 zobacz następny rozdział <3

    11 wrz 2016

  • Nataliiia

    Dodasz next dzisiaj???

    11 wrz 2016

  • candy

    @Nataliiia tak :)

    11 wrz 2016