Realny Sen cz. 37

***
Roksi  
***  
Obudziłam się sama do końca nie wiem o której ale jak spojrzałam na zegarek, wskazówki wskazywały 8:15. Przypomniało mi się, że wczoraj nastawiłam sobie budzik żeby szybciej się ogarnąć i być gotowa do drogi. Zamierzam jeszcze spotkać się z klasą. Wczoraj niezręcznie wyszło. Mieliśmy się spotkać, pójść gdzieś razem i miło spędzić czas. Skończyło się na tym, że musieli słuchać kłótni mojej i Piotrka czego bardzo nie chciałam. Chcę im to jakoś wynagrodzić. Mam nadzieję, że znajdą dla mnie chwilkę.  
Wzięłam do ręki telefon i wystukałam wiadomość na klawiaturze.  
Ja: Hej wam. Trochę słabo wczoraj wyszło. Znajdziecie dla mnie dzisiaj chwilkę zanim wyjade? Ploooooosie :)  
Po chwili dostałam pierwszą odpowiedź "ja chętnie". Zaraz potem przychodziły kolejne.  
Ja: W naszym miejscu za godzinkę?  
Podałam przykładowo na co wszyscy się zgodzili. Mówiąc "naszym miejscu" chodziło mi o małą plażę przy rzece. Cudowne miejsce o którym tak naprawdę nikt nie wie. Po drugiej stronie jest druga część miasta a niedaleko po lewej stronie jest most prowadzący do tej części miasta. Za nami mały lasek który odgradza nas od budynków, ulic i hałasu. Pamiętam, że tam chodziliśmy na wagary całą klasą. Tyle wspomnień... Pierwsze wagary, pierwsze piwo, imprezy i ogniska, pikniki...  
Czując, że zaraz się rozkleje i zacznę płakać, wstałam z łóżka i założyłam na siebie wczorajsze ubrania. Zrobiłam sobie makijaż a włosy zwiazałam w luźnego kucyka.  
Udałam się do kuchni i na śniadanie postanowiłam zrobić sobie koktajl owocowy.  
Gdy wszystko już szykowałam nagle usłyszałam za sobą głos.  
- I to ma być pożywne śniadanie?- powiedziała babcia wchodząc do kuchni. Była jeszcze w koszuli nocnej i swoich kapciach.  
- Cześć babciu- powiedziałam i przytuliłam ją na powitanie.  
- Mało ja mam rzeczy w lodówce? Roksana przecież ty się tym nie najesz- powiedziała  
- Oj babciu. Najem się a z resztą troszkę mi się spieszy.  
- Wybierasz się gdzieś?  
- Spotkać się z klasą. - odpowiedziałam miksując owoce.  
- Nie byłaś wczoraj?  
- Byłam przez chwilę a potem wszystko zepsuli rodzice- powiedziałam cicho. Nie chcę o tym myśleć Ale nie potrafię. Mimo, że staram się myśleć o milionach innych rzeczy, to i tak to siedzi w mojej głowie.  
- Myślę, że nie chcieli cię zranić. Nie przewidzieli po prostu przyszłości.- powiedziała a ja poczułam jak wilgotnieją mi oczy. Mrugnęłam kilka razy.  
- Ale kłamstwo boli bardziej niż najgorsza prawda.- odpowiedziałam i się do niej przytuliłam. Tuliła mnie do siebie a ja powoli się uspokajałam.  
Szybko wypiłam koktajl i wyszłam z domu kierując się w stronę rzeki.  
Po niecałych dwudziestu minutach byłam na miejscu gdzie było już kilka osób. Z każdym się przywitałam dając buziaka.  
Usiadłam na ziemi i czekałam na resztę. Powoli wszyscy zaczęli się schodzić. Nagle przyszedł Piotrek. Wszyscy spojrzeli na mnie i na niego.  
- Dobra jedno z jednej strony drugie z drugiej- ktoś powiedział na co się rozesmiałam. Pewnie obawiają się kłótni albo bójki między nami.  
- Spokojnie już jest dobrze. Wszystko wyjaśnione.- powiedziałam żeby rozwiać ich obawy na co wszyscy rownocześnie westchneli głęboko.  
Usiedliśmy wszyscy i zaczęliśmy wspominać dawne czasy, potem się ganialiśmy a nawet niektórzy lądowali w zimnej wodzie. Co jak co Ale dzisiaj nieodpowiednia pogoda na kąpiel. Mi na szczęście uszło na sucho.  
Zmęczona usiadłam na ziemi a wraz ze mną kilka koleżanek.  
- A jak w nowej szkole. Dużo przystojniaków?- spytała jedna poruszając zabawnie brwiami.  
- No w sumie paru by się znalazło- odpowiedziałam.  
- Zabierz nas ze sobą. Zobacz z kim my musimy żyć- powiedziała wskazując na chłopaków którzy bawili się w berka w zimnej wodzie.  
- O ile zmieścicie się do plecaka- powiedziałam wstajac i ruszyłam w stronę chłopaków.  
- Ruszcie te tyłki- powiedziałam i zaczęłam uciekać wiedząc, że zaraz będą mnie gonić. Tak też było ale nagle ktoś wziął mnie na ręce. Zaczęłam piszczec a sprawcą okazał się być Piotrek.  
- Piotrek postaw mnie na ziemi. Co ty robisz?- powiedziałam śmiejąc się bo dodatkowo mnie łaskotał.  
Nic nie powiedział tylko zaczął iść w stronę rzeki.
- O nie, nie zrobisz tego... Piotrek!!!- krzyczałam wyrywając się gdy stanął w wodzie.  
- Poproś ładnie- Powiedział z szyderskim uśmiechem a ja skuliłam się jeszcze bardziej.  
- Proszę, proszę, proszę- zaczęłam go prosić żeby tylko mnie nie opuścił. Jest jesień woda na pewno jest lodowata. Nie wiem jak oni mogą tak po prostu sobie po niej chodzić.  
- No oki- Powiedział i zaczął wracać na brzeg ale w ostatniej chwili mnie upuścił. Na szczęście zamoczyłam same stopy. Chciało mi się latać na bosaka...  
- Piotrek!!!- krzyknęłam i go ochlapałam w rewanżu. Potem szybko uciekłam i schowałam się za dziewczynami.  
Skończyło się na tym, że wszyscy z wilgotnymi ubraniami stwierdziliśmy, że pójdziemy coś zjeść. Wybraliśmy jednym głosem pizze bo najbliżej i najtaniej chyba.  
Poszliśmy do miasta w stronę pizzeri. Ludzie patrzyli się na nas jak na wariatów. No ale w sumie to im się nie dziwię. Co można pomyśleć o grupie nastolatków, która idzie ulicą i się śmieje nie wiadomo z czego, przepycha i gania po chodniku. Mimo, że nic nie braliśmy czuje się jak naćpana. Tego mi było trzeba- przyjaciół wariatów.  
Zamówiliśmy trzy duże, różne pizze i napoje. Każdy zajadał ze smakiem i nic nie mówił.  
Potem wszyscy odprowadzili mnie pod dom babci. Zaraz trzeba będzie się pożegnać. Ja nie chcę... było tak super.  
Rodzice wyszli z domu razem z babcią. Zaczęłam ścickać każdego po koleji i się żegnać.  
- Wpadnij jeszcze.
- Obiecuje Ale wy do mnie też- powiedziałam smutna, że już muszę wracać.  
- Trzymaj się Roksi, pisz, dzwoń i mów co u ciebie. Dobrze? Będę tęsknić - Powiedział Piotrek gdy już miałam łzy w oczach.
- Obiecuje- powiedziałam i mocno go przytuliłam.  
- Kocham was wszystkich- powiedziałam i wszyscy naraz zrobiliśmy wielki grupowy przytulas. Potem nadeszła kolej na babcię.
- Odzywaj się trochę do staruszki i odwiedzaj częściej- powiedziała przytulajac mnie
- Dobrze babciu, kocham cię. Będę tęsknić.  
- Ja też wnusiu. Trzymaj się i porozmawiaj z rodzicami- powiedziała i ucałowała mnie na pożegnanie.  
Wsiadłam do samochodu i zapiełam pasy. Samochód ruszył a wszyscy zaczęli machać. Odmachiwałam im i odjechaliśmy.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Hej kochani :) jak się podobała Nowa część ? Piszcie co sądzicie prooooooosze. Dajcie po sobie jakiś znak żebym wiedziała, że ktoś to czyta :( :* udanego weekendu.

nasiaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1247 słów i 6847 znaków.

3 komentarze

 
  • Martitka

    Czekam na kolejną część ????

    28 maj 2017

  • nasiaaa

    @Martitka :)

    29 maj 2017

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część jak zawsze czekam na kolejną z niecierpliwością :* :) :)

    27 maj 2017

  • nasiaaa

    @cukiereczek1 dziękuję ślicznie kochana :*

    27 maj 2017

  • Malawasaczka03

    Paczaj, ktoś to czyta! Część wspaniała! ;****

    26 maj 2017

  • nasiaaa

    @Malawasaczka03 dziękuję ślicznie :*

    26 maj 2017