Realny Sen cz. 47

***
Roksi
***
Wstała rano obudzona budzikiem i poczułam jak bardzo się nie wyspałam przez to,  że tak późno się położyłam. No ale nie ma, że boli trzeba wstać do szkoły. Podniosłam się z łóżka i zaczęłam wybierać sobie jakieś ubrania. Postawiłam na czarne rurki, jasną, kremową bluzkę i czarną, skorzaną kurteczkę. Do tego jedne z moich ulubionych i najwygodniejszych butów czyli zwykłe, najzwyklejsze, czarne trampki. Włosy postanowiłam zostawić rozpuszczone i zrobiłam delikatny makijaż. Gdy przeglądając się w lustrze stwierdziłam, że jestem gotowa, zeszłam na doł do kuchni na małe śniadanie.  
Na dole nikogo nie było więc rodzice już pojechali do pracy.  
Ja przed wyjściem zrobiłam sobie tosty z serem i szynką a do tego szklanka herbaty.  
Oczywiście jak to ja wszystkiego do końca nie zjadłam bo jak zwykle zrobiłam sobie za dużo i resztki trzeba było wyrzucić. Czemu ja się nie mogę nauczyć żeby robić sobid mniej jedzenia?
Po śniadaniu postanowiłam wyjść już z domu mimo, że jeszcze było dużo czasu.  
Nagle dostałam sms od Bartka. Chwile musiałam się zastanowić kto to ale po paru sekundach przypomniałam sobie o sytuacji z stacji benzynowej i już sszystko wiedziałam.
Bartek: Hej, hej, hejo :)  
Ja: no cześć :)  
Bartek: co się wcale nie odzywasz? Zapomniałaś o mnie czy co? :(  
Ja: nie no coś ty :) co tam u ciebie.  
Bartek: właściwie to wybieram się do piekarni a ty nie do szkoły?
Ja: no niestety do szkoły.
Bartek: no to może spotkamy sie jakoś niedaleko piekarni bym cie odprowadził kawałek. Co ty na to?  
Ja: hmmm no w sumie nie wiem. A wiesz gdzie jest ul. Brzechwy?  
Bartek: tak. Niedaleko mieszkam :)  
Ja: to spotkajmy się tam na rogu ;)  
Jako, że do tej ulicy miałam nawet nie mały kawałek, szybko ruszyłam w tamtą stronę.  
Po drodze jeszcze sprawdziłam wszystkie media społecznościowe aż moim oczom ukazała się tabliczka "ul. Jana Brzechwy". Chwile czekałam na krzyżówkach na Bartka i w końcu się pojawił.  
- Hej- powiedziałam z uśmiechem a on mi odpowiedział tym samym i dodatkowo dał buziaka na przywitanie.
- Dużo lepiej wyglądasz niż ostatnio. Chyba zaczęłaś jeść- powiedział z uśmiechem na co się roześmiałam.
- Ale ja jem cały czas- odpowiedziałam śmiejąc się.
- Tak, tak, jasne, jasne- odpowiedział również się śmiejąc.
- To jak? Lecimy do piekarni? Bo jak tak będziemy stać to spóźnisz się do szkoły.
- Oj jak ty się o mnie martwisz... Najpier jedzenie a teraz szkoła.- powiedziałam  
- No ktoś musi skoro ty sama nie masz ochoty. A jak tam zdrowie? Coś cie boli, słabo ci?- zaczął pytać udając zmartwienie
- Oj skończ już- powiedziałam kończąc te żarty i ruszyliśmy do piekarni.  
Po dojściu na miejsce Bartek szybko zrobił zakupy i ruszyliśmy do szkoły. Idąc ciągle rozmawialiśmy, gdy kończył nam się temat zaraz mieliśmy nowy. Super się z nim gada. Jest jak taki dobry kolega, starszy brat. Nie wiem jak to jest mieć rodzeństwo ale gadając z nim czuje jakbym znała go już od dawna.  
Będąc już przy bramie do szkolnego parkingu podszedł do nas Kuba na którego widok od razu się uśmiechnęłam. Kuba popatrzył na Bartka jakby nad czymś myślał po czym obiął mnie ramieniem. Poczułam, że w ten sposób pokazał, że jestem jego dziewczyną i nie zamierza mnke nikomu oddawać. Lekko mnie to rozbawiło bo nie widział u niego wcześniej czegoś takiego, no i w dodstku ta nuta zazdrości.  
- Hej kochanie- powiedział do mnie całując mnie. Buziak był szybki no bo przecież nie byliśmy tam sami a głupio całować się w czyimś towarzystwie. Nie chciałam żeby Bartek się zmieszał.
- Hejo misiek. Poznaj Bartka, to mój dobry kolega. Poznaliśmy się niedawno na stacjo benzgnowej jak wracałam od babci- posiedziałam tłumacząc mu wszystko a on delikatnie odetchnął.  
- Cześć Kuba jestem. Chłopak Roksi- powiedział i podał mojemu koledze ręke na powitanie.
- Miło mi- odpowiedział tamten i też zlustrował Kubę wzrokiem.
- Czy my się skądź znamy?- spytał po chwili.  
- Właśnie nad tym samym myślałem.- odpowiedział mu Kuba. Stali tak przez chwile przyglądając się sobie nawzajem a mi się chciało z nich śmiać. Nagle usłyszałam dzwonek na pierwszą lekcje.
Szybko pożegnaliśmy się z Bartkiem i ruszyliśmy biegiem do szkoły. Chwile szukaliśmy sali a jak już znaleźliśmy, cali zdyszani wparowaliśmy do środka przepraszając nauczycielkę od histori za spóźnienie.
- I tak nie ominie was odnotowanie spóźnienia w dzienniku. Siadajcie na swoje miejsca.- powiedziała oschle. Ktoś tu chyba dzisiaj wstał z łóżka lewą nogą. Ja za to czułam się świetnie i już wcale nie czułam nieprzespanej nocy.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Hej wszystkim :) jak podoba się nowa część?

nasiaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 894 słów i 4854 znaków.

1 komentarz

 
  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością dodaj coś szybko kochana :) :* ????????

    29 lip 2017

  • nasiaaa

    @cukiereczek1 dziekuje slicznie kochana :* :)

    29 lip 2017