Siłownia cz. 2

Obróciłam się i ujrzałam mojego szefa, Michała. Był spokojny i pewny siebie.  
- Zostaw ją. - powtórzył.
- A Ty kto? - zapytał Kamil. - Bujasz się z jakimis napakowanymi typami?
- Odwal się ode mnie i zniknij z mojego życia raz na zawsze. Uświadom sobie człowieku, że nigdy już z Toba nie będę! - krzyknęłam do niego roztrzęsiona.  
- Spokojnie, spokojnie - szepnął mój szef i odciągnął mnie dalej.
- Posłuchaj, jeszcze raz Cię przy niej zobacze to nie będziemy tak miło rozmawiac. I nie jestem napakowany tylko dobrze zbudowany. I Tobie też radze popracować nad sobą chudzino. Spadaj stąd. - powiedział pewnie Michał.  
- Jeszcze się zobaczymy! - krzyknął do mnie Kamil i odszedł.

- Wszystko dobrze? - zapytał szef.
- Tak, tak. Dziekuje Panu, dziękuję. Niepotrzebnie Pan reagował, niepotrzebnie... Dziękuję. - zaczęłam się plątać.  
- Spokojnie. Jestem przy Tobie, już nic Ci nie zrobi. - powiedział łapiac mnie za barki. - Odwiozę Cię do domu, chodź.  
- Nie! - powiedziałam głośniej. - Ja sobie poradzę, ja mam niedaleko. wolę się przejść. Dam radę. Dziękuję. - ściszyłam ton.
- No cóż, więc chyba zrobimy sobie spacer. - powiedział uśmiechając się.  
Popatrzyłam na niego i humor mi się poprawił. Jego uśmiech sprawiał ze zapominałam o wszystkim. Ruszyliśmy przed siebie. Poczułam lekki ból w nodze i syknęłam.  
- Cos się stalo? - zapytał Michał.  
- To nic strasznego. Zabolała mnie lekko noga. Kiedyś ćwiczyłam i naciągnęłam sobie mięsień czworogłowy w nodze. - odpowiedziałam.  
- Kiepska rozgrzewka, co? - spytał splatając ręce na umięśnionej klatce.
- Dokładnie, nie rozgrzałam się dokładnie i mogłam sobie dać spokój z siłownia na kilka tygodni. - powiedziałam gestykulując.  
- Musisz uważać na nia szczególnie, skoro nadal Cię boli. - powiedział szef.
- Nie no, tylko czasami. - odpowiedziałam.  
- Musisz uważać - powiedział uśmiechając się leniwie. - Więc nici ze spaceru, przerzucamy się na szybszy środek transportu. - powiedział unosząc kluczyki w gore.
- Nie. Ja naprawdę dam sobie radę. - powiedziałam lekko zarumieniona.
- Chcesz się sprzeciwić swojemu szefowi? - zapytał pewnie unosząc brew.
- Nie jesteśmy w pracy. - zripostowałam.
- Okej, moja droga. Zapraszam do samochodu. - otworzył mi drzwi.
- Dziękuję. - posłałam mu uśmiech.
Zapieliśmy pasy a Michał zapalił silnik.
- Wiec dokad jedziemy? - spytał.  
- Na Leszczynowa 24. - powiedziałam.  
- Już się robi! - powiedział skręcając w lewo.
Staliśmy na światłach w ciszy a ja poczułam, że musze cos zrobić.  
- Chciałam Pana przeprosić za to co się wydarzyło w klubie. Ja nie wiedziałam, że jest Pan szefem. Gdybm wiedziała...
- Spokojnie. - przerwał mi. - przecież nic się złego nie stało. Wszystko jest okej. Ja nawet się cieszę, że nie wyglądam na szefa. Nie wyglądam przynajmniej aż tak staro, co? - zapytał, śmiejąc się.  
Człowieku, wyglądasz jak mlody Bóg i dobrze o tym wiesz. - Pomyślałam.
- Nie, wygląda Pan naprawdę świetnie. - powiedziałam zawstydzona.
- No to jesteśmy na miejscu - powiedział odpinając swój pas. Położył swój łokieć na siedzeniu pasazera i patrzyl mi prosto w oczy obserwujac mnie uważnie.  
- To ja już pójdę. Dziękuję za podwiezienie i do widzenia jutro w pracy. - powiedziałam, otwierając drzwi.
- Michał. - powiedział.  
- Slucham? - zapytałam, odwracając głowę w stronę przystojniaka.
- Mam na imię Michał. I tak proszę się do mnie zwracać. - rozkazał, uśmiechając się przy tym pięknie.  
- Laura - powiedziałam, podając dłoń.
- Bardzo mi miło - uścisnął ją.  
- Więc do jutra. - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
- Do jutra, Lauro. - odprowadził mnie wzrokiem.

Weszłam do mieszkania, zamknęłam drzwi i oparłam się o nie.
Właśnie do domu podwiózł mnie najprzystojniejszy facet jakiego widziałam w życiu. Do tego jego uśmiech. Te jego perfumy, włosy, mowa ciała. stałam tak oparta o drzwi próbując przypomnieć sobie najlepsze momenty dzisiejszego dnia. Stałam tak dobre kilka minut.
- Ogarnij się Laura! - pomyślałam. - To Twój szef. Takich lasek jak Ty ma na zawołanie. takich które do niego wzdychają.  
Byłam twarda, w stosunku do facetow. Przynajmniej tak myślałam. Ale ten... Ale to zwykłe zauroczenie. Po prostu jest przystojny i tak to sobie tłumaczyłam. Koniec. Idę pod prysznic.


   *******************

Obudziłam się rano i zerknęłam na telefon była 6.25. Zauważyłam tez coś innego. Miałam 12 wiadomości i 7 nieodebranych połączeń. Wszystkie od Kamila. Pisał, że nie da mi spokoju i że jestem jego. Zaczynałam się coraz bardziej obawiać o swoje bezpieczeństwo. Ale teraz myślałam tylko o tym by się nie spóźnić do pracy. Była godzina 7.30 więc wyszłam do pracy i za chwilę już w niej byłam. Weszłam do klubu ale nikogo nie ujrzałam. Weszłam za recepcję i włączyłam komputer. W tym czasie zobaczyłam kobietę. Miała blond włosy związane w kucyk i była wysportowana.
- O hej. Ty jesteś Laura, tak? - uśmiechnęła się, podając mi dłoń. - W końcu nie będę tu sama. - powiedziała - Jestem Karolina.
- Laura, miło mi. - przywitałam się . - Jesteś instruktorką?  
- Tak, prowadzę tutaj Zumbe. Wpadniesz? - spytała.  
- Jeśli będę miała czas to chętnie. - usmiechnelam sie.
- znasz już wszyskich? - zapytała.  
- Poznałam Ciebie, Szymona i Michała. - wyliczyłam.  
- czyli został najgorszy... - zamyśliła się.  
- jak to najgorszy? - zapytałam z zaciekawieniem.
- poprostu, jeśli mu się spodobasz to masz przechlapane. Będzie non stop zagadywał, rzucał różne teksty. a jesteś śliczna, więc zacznij się bać. - powiedziała.  
- o matko. - powiedziałam.  
- nie bój się, przy nas Ci nic nie grozi - uśmiechnęła się i odeszła a ja zostałam sama lecz nie na długo.  
- Hej wszystkim ! - wszedł wysoki facet, krzycząc w niebogłosy . - O, a co to za ślicznotka.. - zapytał.  
To On - pomyślałam. - bedzie wesoło..
- Witam Panią, mam na imię Piotr. - powiedział całując moją rękę.  
- Witam, Laura. - powiedziałam.
- no, no. Laura, ale jesteś opalona. Taka czekoladka, w sam raz do schrupania. - powiedział.  
- Piotrek, Piotrek. Podrywać to Ty nie potrafisz. - usłyszałam znajomy już glos. Był to Michał. Stał w drzwiach ubrany na sportowo ze swoją czarną sportową torbą.
- Dzień dobry - powiedziałam a Piotrek uciekł do swego pokoju trenera. Michal stanął przy recepcji i powiedział.  
- Dzień dobry. Jak tam? Wszystko w porządku? - spytał troskliwie.  
- Tak, dziękuję, że pytasz. - odpowiedziałam zalotnie.
- Nie nachodził Cię ten głupek? - popatrzył mi w oczy a ja automatucznie spuściłam głowę.  
- Nie nachodził. Dzwonił i pisał ale nie nachodzil. - odpowiedziałam podnosząc głowę.  
- Musisz z tym iść na policję. Bo on nie da Ci spokoju. pogadamy po pracy ok? - spytał szef.
- dobrze. dzięki. - rzuciłam.  
- Miłego dnia życzę. - uśmiechnął się i poszedł.  
- Miłego dnia - szepnęłam jakby do siebie...

dilerrka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1333 słów i 7095 znaków, zaktualizowała 5 lut 2020.

5 komentarzy

 
  • Coori

    Brak polskich znaków nadal. Nie czytam dalej, bo mnie aż oczy bolą. !

    9 lut 2015

  • agusia16248

    super

    3 lut 2015

  • Nickname

    Opowieść super - ale wrzuć do worda przed wklejaniem jej na bloga, bo troszeczkę niewygodnie się czyta bez polskich liter ;)

    3 lut 2015

  • Paulaa

    Zapowiada się naprawdę świetnie, ale na razie nie wiele mogę o tym powiedzieć bo akcja dopiero się rozkręca ;)  Z niecierpliwością czekam na więcej :D

    3 lut 2015

  • elsa

    Podoba mi się :) czekam na kolejną   <3

    3 lut 2015