Skubnij tęczy cz. I

Bonsoir! Za chwilę przeczytacie pierwszy fragment mojego debiutanckiego opowiadania, w którego tworzeniu bardzo wspierała mnie Kala. Nie oczekujcie cukierkowych scen, ani motylków w brzuchu głównej bohaterki. Jeśli zauważycie jakiekolwiek błędy koniecznie dajcie o tym znać w komentarzu! Miłej lektury życzę. - J.  

Prolog

W ogródku modnej restauracji, w cieniu rozłożystego klonu, przy drewnianym stoliku, na ławce wyłożonej poduszkami w biało-granatowe pasy siedzi dziewczyna. Łatwo ją przegapić podziwiając rynek starego miasta wraz z pięknie odnowionymi kamienicami. Ubrana w za duży, szarobury sweter, ciemne, obcisłe spodnie i równie ciemny kapelusz prawie nie zwraca na siebie uwagi. No właśnie, prawie… Bo spod kapelusza wystają nieposłuszne kosmyki ogniście czerwonych włosów, które jakimś cudem zdołały się wymknąć z jego objęć. Pochylona nad książką w skupieniu pochłania każde słowo, zdanie, akapit, stronę. Co chwilę sięga ręką po wysoką szklankę pełną kawy z syropem kokosowym i upija po małym łyku. W pewnym momencie powoli podnosi wzrok i z wielką dokładnością przygląda się wszystkim klientom, każdemu z osobna. W oczach zapalają się jej zawadiackie iskry, a po ustach błądzi ironiczny półuśmiech.
     Mężczyzna, na oko ma jakieś trzydzieści pięć lat, wysoki, szczupły, ale nie chudy brunet. Przy jego stoliku stoi aktówka, a na nadgarstku błyszczy się zegarek wyglądający na równie drogi co kiczowaty. Świetnie skrojony garnitur, zapewne od jednego z tych ekstrawaganckich włoskich projektantów. Obok maleńkiego talerzyka, o sprawiającej niezbyt apetyczne wrażenie zawartości, pyszni się najnowszy model BlackBerry. Jest to pewnie jeden z tych nudnych prawników, którzy myślą o sobie, że mogą wszystko, no bo kto bogatemu zabroni? A wywnioskowała to nie tylko z jego wyposażenia, już sam sposób siedzenia jest bardzo charakterystyczny - ta nonszalancka pewność siebie w każdym najmniejszym ruchu, ohyda. Nagle zauważa, że facet, któremu się tak zajadle przyglądała, dziwnie się na nią patrzy. Czy to złudzenie, czy on serio ma w oczach wypisaną jakby litość? Zabawne, biedny idiota jest pewnie przekonany, że sprawia wrażenie atrakcyjnego mężczyzny. Dziewczyna bez żadnego skrępowania dalej mu się przygląda, zauważając przy tym błyszczącą się na palcu obrączkę. Kiedy przejechał po jej ciele oceniającym spojrzeniem, ona powróciła do lektury, jednak jej uwaga nie była już skupiona na słowach, ale na układaniu planu, którego mistrzowskie wykonanie nastąpi za parę chwil. Tym razem nie będzie żadnych wyrzutów sumienia, nie po tym co dostrzegła w jego oczach.
     Dyskretny uśmiech znika z ust czerwonowłosej, a na twarzy pojawia się wyraz zdecydowania, że to, co zamierza zrobić wcale nie jest złe czy niesłuszne. W końcu każdy ma swoje zainteresowania, prawda? Dopija kawę, prosi kelnera o rachunek po czym zaczyna się zbierać do wyjścia. Dosyć siedzenia, ofiara namierzona.

1.     Cholerny budzik! A miałam taki piękny sen… No nic, czas do szkoły! – pomyślałam z udawanym entuzjazmem, próbując oszukać niewyspany organizm i samą siebie. Z ociąganiem wygrzebałam się z cieplutkiego gniazdka zwanego łóżkiem i, szurając nogami, podeszłam do wielkiej szafy z lustrem zamiast zwykłych frontów. Odwlekając moment ujrzenia swojego odbicia rozejrzałam się po pokoju. Niby wszystko na swoim miejscu, łóżko… jest, biurko… jest, regały pełne książek… są. Nadszedł czas na chwilę prawdy. Niech to szlag, nie dość powiedzieć, że widok jaki sobą przedstawiałam był nieatrakcyjny. Czerwony kołtun na czubku głowy, niemal trupio blada cera i, tak dla dopełnienia obrazka, cienie pod oczami.
- Cześć brzydalu – powiedziałam do swojego odbicia – To jak? Dzisiaj szykownie i z klasą? – kontynuowałam, po czym potakująco kiwnęłam głową. Nie ma to jak pogadać z kimś inteligentnym, prawda?
     Na dobry początek dnia puściłam francuskiego klasyka czyli moją ukochaną Edith Piaf. Co by tu założyć..? Przejrzałam zawartość wspomnianej już szafy i postawiłam na rozkloszowaną czarną spódnicę przed kolano, bordową koszulę i czarny kardigan. Rozpuściłam i przeczesałam włosy, jeden kosmyk nawinęłam na palec, skręciłam go i podpięłam wsuwką. Dzisiaj będę grzeczną dziewczynką – pomyślałam z przekąsem. Jeszcze tylko makijaż, śniadanko i wio na uczelnię.
     Nie cudowałam, tusz do rzęs i korektor pod oczy, przed wyjściem narzuciłam na siebie jeszcze trencz i uzupełniłam go jedwabną apaszką. Zamiast tradycyjnego, pełnowartościowego śniadania kupiłam kawę i croissanta na wynos w kafejce znajdującej się po drodze do szkoły.
     Stojąc w wejściu myślałam o tym jak bardzo kocham ten budynek, pięknie odrestaurowany po wojnie. Uwielbiałam pozorną lekkość wnętrz utrzymanych w stylu secesyjnym. I pewnie stałabym tak aż do dnia ostatecznego, gdyby w tym momencie nie wpadł na mnie jakiś idiota.
-Jasna cholera! Patrz jak idziesz kretynie! – wykrzyczałam, zbierając się z podłogi, a potem spostrzegłam cudnej urody plamę zdobiącą ulubiony sweter i, o ile to możliwe, moja złość jeszcze wzrosła.
-Daruj… - niemal wyszeptał mój oprawca.
-Czyś ty kompletnie zwariował?! Spójrz tylko, w życiu nie wywabię tej plamy… - dopiero wtedy dokładnie mu się przyjrzałam i…
-Jasna cholera… - czy ja się powtarzam? W sumie niedziwne, bo widok, który miałam przed oczyma był raczej niecodzienny. Chłopak, w zasadzie już mężczyzna (ale z nimi nigdy nic nie wiadomo…), wysoki i ciemnowłosy, z wyraźnie zarysowaną szczęką i kośćmi policzkowymi w iście "hamerykańskim” stylu. Gdy się schylał, aby podnieść mi torbę, o której zupełnie zapomniałam w całym zamieszaniu, mogłam w końcu dostrzec jego oczy, a jedyne co przychodziło do mej głowy to "łaaaał!”. Od kiedy ja tak reaguję na facetów? Nic to, trzeba się ogarnąć, zachować pozorny spokój i wszystko będzie dobrze, jak zawsze.
- Jeszcze raz przepraszam. Nikodem, a ty to… Calineczka? – powiedział wyciągając w moim kierunku dłoń, szczerząc przy tym zęby w uśmiechu. Zignorowałam zarówno uśmiech jak i dłoń zawisłą w powietrzu.
- Marcelina – odparłam sucho, zaszczyciłam go ostatnim spojrzeniem, odebrałam torbę i odmaszerowałam przy akompaniamencie obcasów stukających w posadzkę.
- No to byłem blisko… - usłyszałam na odchodnym, a może tylko mi się zdawało?
Do sali, w której miały się odbyć zajęcia, weszłam z małym wahaniem rozglądając się za wolnym, odosobnionym miejscem, gdy już je dostrzegłam ruszyłam z niejakim ociąganiem w jego kierunku. Zdążyłam się już przygotować do wysłuchania wykładu i tylko czekałam na rozpoczęcie, gdy do auli wszedł on… No litości, żeby tylko nie zechciał zakłócić mojego spokoju, proszę! Ale wyszło jak zwykle, na nic moje prośby i błagania, ponieważ Nikodem szedł właśnie w stronę wolnego miejsca, które o ironio, znajdowało się obok mnie. Nic sobie nie zrobił z morderczego spojrzenia, które mu posłałam. Gdyby miał choć odrobinę przyzwoitości to już by leżał trupem, polerując podłogę swoimi szpanerskimi dżinsami.  
- Przepraszam, czy to miejsce jest wolne?
- Obawiam się, że tak…  
     Niezrażony odpowiedzią usiadł potrącając przy tym moją torbę, z której wysypała się cała zawartość, łącznie z opakowaniem tamponów, starymi chusteczkami i iPhonem, którego zdążyłam mu zwinąć podczas tej sytuacji w hallu. Właśnie, chyba pora wspomnieć o mojej tak zwanej pasji, otóż jestem kolekcjonerem, ale zdecydowana większość społeczeństwa nazywa mnie po prostu "złodziejem” strasznie pospolicie, prawda? Tak czy siak, niesamowitej frajdy dostarcza mi grzebanie w cudzych kieszeniach i poszukiwanie cennych nabytków do kolekcji. Dłoń dyskretnie wsunięta do torebki, niemal niewyczuwalne muśnięcie w okolicach szyi, a portfel wraz z diamentową kolią są moje. Mam jednak swoje zasady, na przykład: nigdy nie okradam miłych staruszków.
     Rzuciłam się na ratunek swoim drobiazgom, a sąsiad, gdy tylko zauważył telefon uniósł brew i powiedział:
- Zabawny zbieg okoliczności, wyobraź sobie, że dokładnie taki sam iPhone powinien spoczywać w mojej kieszeni.
- Och.. – musiałam odchrząknąć- doprawdy?
- Serio, byłem pewien, iż przepadł w czasie tego niefortunnego zdarzenia na zewnątrz, a tu proszę… - z udawana naiwnością powiedział kucając, aby mi pomóc.
- I co, nie zaczniesz się wydzierać, że "złodziej, łapać ją”, ani nic?
- No coś ty, po pierwsze nie ma sensu, bo nie wyglądasz jakbyś chciała uciekać, po drugie, tak jest o wiele ciekawiej, a po trzecie, uroczo wyglądasz z tymi rumieńcami. – wyszeptał i puścił oczko. Ja tymczasem ukryłam nieszczęsne tampony, poprawiłam włosy i odpowiedziałam:
- Ja się nie rumienię.
- Nie? – odparł z kpiącym uśmieszkiem i wyraźnym niedowierzaniem w głosie, a niech go! Nic już mu nie odpowiedziałam, wróciłam na swoje miejsce i usiadłam. Nareszcie zaczął się wykład.

LittleScarlet

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1590 słów i 9259 znaków.

13 komentarze

 
  • Clary

    Rekopnesuję się pozytywnym komentarzem u mnie. Super opowiadanie, zaraz przeczytam kolejne części, ale czuję, że będzie ono bardzo dobre. Uwielbiam takie opowiadania jak i książki, gdy dziewczyna nie jest słodkim niewiniątkiem. Taka z pazurem jest o wiele fajniejsza, a chłopak jak jest ciut arogancki to też niczego sobie :)

    11 sty 2014

  • Lils

    Zacznę od tego, że ta cała część jest fantastyczna, a skończe na tym, że nigdy chyba nie czytałam tak fajnego opowiadania. dobra.. przesadziłam, czytałam, ale te jakoś tak milusio się czyta i od czasu do czasu nawet uśmiech pojawia się na twarzy, gdy to czytam :). Bohaterka jest niezwykła hehe. Niebawem rwę się za kolejną część. Genialnie *.*

    30 gru 2013

  • Bułeł

    Ktoś tu ma zdolną koleżankę... :3

    22 lis 2013

  • Lebby

    awesome <3

    6 lis 2013

  • LittleScarlet

    WANDA? :P

    .K

    5 lis 2013

  • ...

    mmmm.....podoba mi sie twoje "opowiadanie" Dziubdziusiu <3 hahah a kawa z syropem kokosowym jest smaczna ! -,-''
    -W (ty juz wiesz kim ja jestem )

    5 lis 2013

  • o.O

    Nuda...

    4 lis 2013

  • DaddysDaaughter

    Naprawdę świetne ;d nie mogę uwierzyć, że to Twoje debiutanckie opowiadanie ;d
    Jak ja kocham imię Nikodem <3 masz u mnie za to plusa giganta :**

    4 lis 2013

  • LittleScarlet

    Jest mi niezmiernie miło czytać tak pochlebne komentarze. Kiedy następna część? Sama jeszcze nie wiem, ale mniej więcej za tydzień dodam tekst poświęcony osobie, która jest dla mnie najważniejsza na świecie. Ale nie bójcie się "Skubnij.." jest tworzone i z każdym dniem go przybywa, chociaż czasem jest to tylko jedno zdanie. *u* -J.

    3 lis 2013

  • Flora

    Super, zaczyna się naprawdę obiecująco. Kiedy następna część w takim razie? ;)

    2 lis 2013

  • lolcia <3

    jak można pić kawę z syropem kokosowym? okej? <fujka>

    2 lis 2013

  • 2D

    Istotko: Jeżeli to naprawdę debiutanckie opowiadanie, to niewykluczone, że kwitnie nam tutaj coś nieprzeciętnie ciekawego. Przewrotność, niebanalny pomysł. Mnie się podoba. :D

    2 lis 2013

  • Tajemnicza wielbicielka

    Świetne opowiadanie! Juz się nie mogę doczekać kolejnej części bo super się zapowiada! Masz wielki talent do pisania! <3

    2 lis 2013