Skubnij tęczy cz. III

Bonsoir! Pomimo kilku protestów oto jest część trzecia i od razu mówię - będą następne! Tekst jeszcze ciepły, także za wszystkie błędy z góry przepraszam. Miłej lektury życzę - J.

3.
-Ślicznie ci w blond włosach, ale ta ognista czerwień jest dużo bardziej urzekająca. – powiedział Nikodem.
     Przez jedną, okropną chwilę, która zdawała się trwać w nieskończoność zamarłam w bezruchu. Jakim cudem?! Jakim cudem mnie rozpoznał?! To przecież niemożliwe! Gdzie jest Mateusz, kiedy go potrzebuję? Kurde! Kurdekurdekurde! Co robić? Wiem! Powoli się obróciłam i starałam się sprawiać wrażenie uprzejmie zdziwionej.
- Pan chyba mnie z kimś pomylił. – powiedziałam swoim "nowym” technicznie zmienionym głosem i w dodatku z prawdziwie brzmiącym wschodnim akcentem. Przywołałam na usta sztuczny uśmiech i czekałam aż jego opadnięta szczęka wróci na miejsce. Tak! Udało się, teraz tylko trzeba pociągnąć tę komedię do końca. Wyciągnęłam w jego kierunku dłoń, po czym przedstawiłam się wymyślonym pospiesznie imieniem - Sasza.
     Skubaniec, szybko się opanował i znów wyglądał jak pewny siebie dupek, którego nic nie jest w stanie zbić z tropu. Pewnie, ale z wyczuciem uścisnął moją dłoń, a potem zrobił coś czego się absolutnie nie spodziewałam – przychylił się i złożył na niej delikatny pocałunek.
- Nikodem – odpowiedział z szelmowskim uśmiechem, jeśli to możliwe mój przyklejony uśmiech jeszcze się powiększył, aż mnie zaczęły boleć policzki. Prowadziliśmy przez chwilę ugrzecznioną dyskusję o pogodzie i innych mało istotnych sprawach. Dowiedziałam się też, że facet, który zorganizował to przyjęcie jest jego ojczymem. Biedaczek chyba nie miał pojęcia z kim rozmawia. Uważał, że jestem pięknością o rosyjskich korzeniach! Jakimś cudem udało mi się nie parsknąć śmiechem, ale było blisko.
-Mogę cię poprosić do tańca?- zapytał, kiedy nagle skończyły się tematy.
-Przykro mi to mówić Nik, ale ta dama to moja partnerka, więc… - znikąd pojawił się Mat i wybawił mnie z opresji.
-Mat! Jednak się pojawiłeś. Nie sądziłem, że zmienisz zdanie. – odpowiedział z wahaniem.
-No bywa, świetna impreza, serio. My już musimy jechać, prawda kochanie? – zapytał mnie. Oni się chyba niezbyt lubią, ale w ogóle skąd się znają? Nie pozostało mi nic innego, jak zgodnie potaknąć.
-O tak! Miło się rozmawiało. – skinęłam głową w stronę Nikodema
-Cała przyjemność po mojej stronie. – czy on zawsze musi mieć ostatnie słowo?
     Gdy już wróciliśmy do mieszkania Mateusza, a ja pozbyłam się peruki, sukni i szpilek, rozwaliłam się na kanapie, rozkoszując się jej miękkością. Zamknęłam oczy i po prostu cieszyłam się chwilą spokoju.
-Nie zimno ci? – pytanie jak najbardziej na miejscu, bo byłam w samej bieliźnie.
-Może trochę…
-Łap! – nie zdążyłam zareagować i na mojej twarzy wylądowała jego bluza. Założyłam ją, była tak wielka, że sięgała mi niemal do kolan. Podniosłam się i powiedziałam:
-Uwielbiam cię.
-Przecież wiem, chcesz herbatę?
-Głupie pytanie.  
Już po chwili trzymałam kubek pełny ciemnej, gorącej, a przede wszystkim słodkiej herbatki i ogrzewałam nim dłonie. Mat usiadł naprzeciwko i przez kilka cudownych minut tak trwaliśmy w zgodnym milczeniu. Jednak moja ciekawość była zbyt wielka.
-Skąd się znacie?
-Hmm?
-No ty i Nikodem, jak go poznałeś?
-Ach, przez jakiś czas graliśmy w jednym klubie.
-Klubie? - przez moment nie za bardzo wiedziałam o co mu chodzi, ale przypomniałam sobie, że jakiś czas temu trenował koszykówkę, więc dodałam - Koszykarskim?
-Tak, dziwny z niego facet, czemu cię to interesuje? – no właśnie, czemu? Sama musiałabym się nad tym porządnie zastanowić.
-Nieważne, jak tam dzisiejszy łup, bo mój taki sobie?
-Całkiem nieźle, patrz co mam. – wyjął z kieszeni… ulotkę?!
-Mało śmieszny żart.
-Może przeczytasz? – tak zrobiłam. Wpatrywałam się przez kilka dobrych minut w ten świstek papieru, bo zwyczajnie nie wierzyłam w to co czytam. Zaschło mi w ustach, ręce pokryły się lepkim potem, a w sercu zabłysła iskierka nadziei. Od razu zaczęłam snuć nazbyt ambitne plany, ale tym razem mogło się udać! W oczach przyjaciela dostrzegłam ekscytację.
-Mat, przynieś coś mocniejszego, może być szkocka, do tego notes i jakiś długopis – powiedziałam drżącym głosem. Spróbowałam uspokoić oddech. Trzy wdechy, dwa wydechy. Dłonie wilgotne od potu wytarłam w bluzę. Po chwili wrócił Mateusz z tacą, na której stała butelka pełna bursztynowego płynu, dwie szklanki, jakiś zeszyt i trzy długopisy.
-Na ile rzetelne są te informacje? – spytałam już o wiele pewniejszym głosem.
-Na razie to tylko plotki, ale nawet prawdopodobne. – odpowiedział napełniając przy tym szklanki - Po co ci ten notes? – podał mi go wraz z półpełną szklanką.
-Trzeba sobie to wszystko zapisać, nie sądzisz? Co o nim wiesz, poza tym co jest w tej ulotce?
-Niewiele… – odpowiedział z wahaniem.
-Ale coś wiesz, mów. – i powiedział. Przez pół godziny słuchałam i notowałam ważne informacje. Mało elegancko zapisałam dwie strony zeszytu moje pismo było nieco koślawe, bo zdążyłam opróżnić trzy szklanki szkockiej. Taka okazja zdarza się raz w życiu. Za trzy miesiące odbędzie się w Łodzi tymczasowa wystawa największych bursztynów na świecie. A to oznacza, że będzie tam pokazane Tygrysie oko. Kamień – legenda, noszony przez kobiety największych przywódców świata - od starożytnego Rzymu po czasy nowożytne. Nie jest on tym największym, ale zdecydowanie najbardziej popularnym. Jestem niemal pewna, że w oczach stały takie oto znaczki: "$”
-Tygrysie oko, ładna nazwa. – powiedziałam z uznaniem kiwając przy tym głową jak prawdziwy "koneser” bursztynów i ich nazw – Pasuje do mnie, będę miała komplet, tygrysku – tu parsknęłam śmiechem i wyciągnęłam w jego kierunku pustą szklankę – chcę jeszcze!
- Chyba nie powinnaś już dziś pić…
- Jak to nie? Musimy przecież uczcić nasz rychły sukces!
-Nie skarbie, nie. Ty idziesz spać, ja tu trochę ogarnę i też się położę. – zrobiłam minkę zbitego szczeniaka, ale nie było sensu stawiać oporu –jest ode mnie o wiele wyższy i silniejszy, więc w razie potrzeby przerzuci mnie sobie przez ramię i zaniesie do pokoju gościnnego.  
     Kiedy już leżałam w łóżku, zawinięta w kołdrę do mojej zamroczonej głowy zaczęły napływać wspomnienia minionego dnia. Wykład. Nikodem. Zniszczony sweter. Nikodem. Nowy wygląd. Bal. Znowu Nikodem. Czy rzeczywiście mnie nie rozpoznał? To więcej niż pewne, ale… W końcu odpłynęłam w przyjemne objęcia Morfeusza, a o snach, które wyśniłam lepiej nie wspominać.

LittleScarlet

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1204 słów i 6905 znaków.

11 komentarze

 
  • Misia

    Chyba komuś ładnie podpadłaś i stąd te komentarze. :D Bo nie widzę tu nic do czego można by się przyczepić. :) W sumie dziwne , że dopiero teraz czytam Twoje opowiadanie, ale na pewno jeszcze dzisiaj je skończę. :)

    29 kwi 2014

  • Lils

    Skąd tyle krytyki pojawiało się pod Twoimi opowiadaniami..? To musi być zazdrość.. -,- Mi aż zanadto się podoba :)

    30 gru 2013

  • Bułeł

    Nikodem i Mateusz, tak bardzo starodawnie XD

    22 lis 2013

  • Lola

    Moj droga szczera panno.. Czy jak ci tam. Moze jakby autorka napisala o tym jak sie wszyscy pieprza, jest lesbijski seks i jakies ****owe zboczone fanfictions o justinku, harrym, miley i innych takich (nie obrazam tu fandomow. Szacuneczek) to moze by ci sie spodobalo. A jak masz z tym jakis problem to moze pisz bardziej ambitne hejty niz "starodawne imiona" od ****a wziety problem. Gratuluje kreatywnosci... Tepota niektorych ludzi mnie przeraza

    11 lis 2013

  • *,*

    Jedna z ciekawszych serii na stronie! Pisz dalej.

    11 lis 2013

  • PaniSzczera

    Po prostu nie podoba mi sie to opowiadanie i wyrażam swoje zdanie...

    11 lis 2013

  • LittleScarlet

    Uhuhuhu! Panno Szczera podziwiam kreatywność, brawo! Ten argument z imionami jest po prostu bezbłędny! Ta konstruktywna krytyka, no majstersztyk. Słowo, w następnym tekście aż się zaroi od Selen, Liamów i Justinów, nie zawiodę Cię!
    A teraz poważnie. Zastanawia mnie skąd tyle nienawiści (a może frustracji?) w Twoim komentarzu. Wprawdzie nie było moim celem aby tekst opo. się wszystkim spodobał i cieszę się, że tak nie jest, ale ciekawi mnie źródło jadu sączącego się z Twojej wypowiedzi. -J.

    11 lis 2013

  • PaniSzczera

    Kurw* gorszego opowiadania chyba nigdy nie czytałam.Jest beznadziejne, do dup*.Nie ma sie co spinać, i nie pisz dalej.Bo jest okropne.I to tylko moja recenzja,Imiona wymienione w opowiadaniu są starodawne i brzydkie.Jak usuniesz ten komentarz to oznaczać będzie że boisz sie szczerej krytyki.BEZNADZIEJA

    11 lis 2013

  • .

    Okropne o.O

    11 lis 2013

  • Without

    mm... Podoba mi się xd

    10 lis 2013

  • Tajemnicza Wielbicielka

    Haha... Czekam na więcej :D

    10 lis 2013