Smak Miłości 14

Siedziała na niewielkiej ławce  tuż obok księgarni na jednej z Londyńskich ulic Oxford Street.  Dokładnie wiedziała gdzie swoje praktyki odbywa Aaron i o której kończy.  Nie miała zamiaru wracać do domu. Ojciec na pewno w dalszym ciągu zabraniałby się widywać z chłopakiem.  Tak na prawdę to nie miała dokąd się udać. W Andarum w prywatnych pokojach uczniów nie mieszkała. Z matką się nie odzywała i jak na razie nie zapowiadało się na zmiany.   Westchnęła i z niecierpliwością czekała na Aarona. Po niedługim czasie czarnowłosy szedł w jej kierunku, ale nieświadomy tego, że się z nią spotka.  

- Aaron. - powiedziała ledwo słyszalnie. Chłopak poderwał głowę i spojrzał na blondynkę. Podbiegł do niej i mocno przytulił.  
- Gdzie się podziewałaś, wariatko? - spytał i pocałował ją w czubek głowy.  
- Już tak dłużej nie mogłam. - wyszeptała. - Musiałam uciec, aby się z tobą spotkać.  
- Spokojnie, malutka. - rzekł. - Chodź zabiorę Cię do domu.  
- Nie chcę tam wracać. - rozpłakała się.  
- Musisz, twój ojciec martwi się o Ciebie. - powiedział delikatnie ją odsuwając od siebie.  
- N-nie dzisiaj, proszę.  Nie jestem jeszcze gotowa na spotkanie z nim.  
- Dobrze. - powiedział. - Chodź wynajmę nam pokój w gospodzie, zapewne nie masz gdzie się podziać.  

Ola twierdząco pokiwała głową.  Czarnowłosy złapał ukochaną z dłoń a w drugą złapał jej walizkę. Oboje udali się w przeciwną stronę.  



* * *  

- Ładnie tu. - powiedziała niebieskooka wchodząc razem z Aaronem do pokoju.  
- Nie mogłem pozwolić byś spała w jakiejś ruderze.  
- Przepraszam. Przeze mnie wydajesz swoje oszczędności. - spuściła głowę, buty wydawały jej się o wiele interesujące.  Aaron znalazł się przy niej  w dwóch krokach.  
- Nawet tak nie mów. - podniósł jej podbródek. - Za jakiś czas zamieszkamy razem.  
- Aaron. - spojrzała mu głęboko w oczy. - Ja nie skończę szkoły. Nie znajdę pracy. Nie będę zarabiać. Jesteś pewny, że chcesz być z kimś takim?  
- Daj spokój. W mojej rodzinie to mężczyzna dba o budżet rodziny. - powiedział i pocałował ją w czoło. Uniósł jej drobne ciało i razem udali się w stronę łóżka.  
- Opowiesz mi coś o swojej rodzinie? - spytała niepewnie.  
- Jestem jedynakiem jak już wiesz.  - zaczął. - O moich rodzicach już wiesz. Moja rodzina jest ogromna. Nie mam ani jednej kuzynki.  
- Poważnie? - spytała nie dowierzając.
- Tak . - powiedział i założył kosmyk jej włosów za ucho. - Może to wina genów a może klątwy, która została rzucona na mojego przodka, gdy ten wykorzystał seksualnie córkę swojego przyjaciela. Jeżeli miała urodzić się dziewczynka, matka rodziła w męczarniach, a dziecko rodziło się martwe. Nie słyszałem jeszcze o tym aby jakieś dziecko w mojej rodzinie zmarło. Najwyraźniej geny robią swoje.  
- Chciałbyś zostać ojcem? - spytała kładąc dłoń na jego policzek.  
- Tak. Chcę mieć potomka i na pewno będę robił wszystko by moje dziecko miało szczęśliwe dzieciństwo. Kochanie, czy ty przypadkiem nie szykujesz nam niespodzianki?  
-  Co? Oczywiście popatrz jaki mam wielki brzuch, to już 69 tydzień. - powiedziała z sarkazmem.  
-  Za 20 lat będziesz nosiła małego Smitha pod sercem.  
- Dlaczego za 20 lat?  
- Wtedy będzie czas na dzieci. Teraz nauka, potem praca.  
- Masz rację. - mruknęła w jego usta i po chwili namiętnie się całowali.  

Po jakimś czasie młodzi oderwali się od siebie głośno oddychając. Czarnowłosy sięgnął do swojej torby i wyjął z niej plik pergaminów.  

- To są moje notatki z eliksirów z 7 klasy. - powiedział podając jej zapiski.  
- Nie trzeba było. - odpowiedziała. - Nie zdam tego.
- Wszystko jest dokładnie zapisane, dasz radę. - pogładził jej policzek.  
- Dziękuję. - delikatnie się uśmiechnęła.  
- Kochanie? Muszę wyjść do szkoły, wrócę wieczorem.  
- Dobrze.  

* * *  

Przejrzała wszystkie zapiski. Było to tak idealnie zapisane, że przyjemnie jej się uczyło. Z pewnością zapamiętywała wszystko niż jakby miała uczyć się z podręcznika. Jako córka nauczyciela wcale nie miała łatwo. Musiała starać się dwa razy tyle.  

Późnym wieczorem wrócił Aaron, który zastał śpiącą dziewczynę.  Bukiet róż, który trzymał w rękach położył na stoliku. Z delikatnym uśmiechem przykrył Olę kocem.  Kamień spadł mu z serca gdy ujrzał blondynkę całą i zdrową. Nie okazywał tego, ale cholernie się martwił jej zniknięciem. Nawet przez myśl mu przeszło, że Ola jest w ciąży i przez to uciekła. Jednak szybko odgonił tę myśl ponieważ oboje zabezpieczyli się.  

Udał się do  łazienki odświeżyć się. Po całym dniu ważeniu Eliksirów był kompletnie zmęczony i pachniał różną mieszanką ziół. Nie zniechęcało go to wcale. Odkąd pamiętał zawsze ciągnęło go do roślin, a gdy udał się do Andarum wiedział już co w przyszłości będzie robił. Lubił pogłębiać swoją wiedzę i pragną ją przekazywać dalej. Chciał coś w życiu osiągnąć.  

Ciepły strumień wody przyjemnie koił jego ciało. Nałożył na dłoń żel o zapachu miodu. Powolnymi ruchami wcierał go w ciało.  

Odświeżony i ubrany jedynie w bokserki udał się do pokoju w który spała Ola. Delikatnie wsunął się pod kołdrę i przytulił się do pleców dziewczyny. Mruknęła zadowolona i odwróciła się w jego stronę.  Czarnowłosy pocałował ją w czoło.  

- Długo Cię nie było. - mruknęła.  
- Byłem w szkole, a potem w kwiaciarni. - odgarną kosmyki jej blond włosów z czoła.  
- W kwiaciarni?  
- Tak. - uśmiechnął się.  
- Ciekawe po co?  
- No zgadnij po co można iść do kwiaciarni? Oczywiście, że po kwiaty.  
- Dla kogo? - spytała mrużąc gniewnie oczy.  
- Dla takiej jednej dziewczyny. - uśmiechnął się pokazując szereg białych zębów.  
- Okej. - odwróciła się w drugą stronę.  
- Ej, zazdrośnico ty moja. - położył dłoń na jej pupie. - Oczywiście, że kupiłem kwiaty dla Ciebie. Nie ma żadnej innej i nie będzie.  
- Na prawdę? - spytała niepewnie odwracając głowę w jego stronę.  
- Tak.  
Ola uśmiechnęła się i namiętnie pocałowała chłopaka. On nie pozostawał jej dłużny. Z każdą minutą pocałunek stawał się coraz intensywniejszy.  

Po chwili blondynka już leżała na Aaronie. Jego dłonie błądziły po jej plecach jakby czegoś szukając. Natrafiły na zapięcie od biustonosza. Jednym zwinnym ruchem materiał został odpięty. Dziewczyna mruknęła z zadowolenia.  

Ta noc należała już tylko do nich. Ściany były świadkami jęków i cichych westchnień.  



* * *  

Piotr tej nocy nie spał dobrze. Myśl, że coś mogło stać się Oli nie pozwalała mu zasnąć. Dla niej był gotowy zrobić wszystko.  Bał się. Cholernie się o nią bał. Była jego jedyną córką.  

Za cztery godziny musiał wstać do pracy. Musiał przespać się chociaż z godzinę. Z głową pełną myśli usiłował się zasnąć.  

*  *  *  

Otworzył swoje czarne jak noc oczy. Przez moment nie wiedział gdzie się znajduje, ale szybko sobie wszystko przypomniał. Poczuł wyjątkowe ciepło na swoim ciele. Wtulona w niego spała Ola.  Mieli jeszcze  dużo czasu zanim zaczną się zajęcia.  

Przejechał opuszkami palców po jej rumianym policzku. Blondynka delikatnie się uśmiechnęła i otworzyła swoje niebieskie oczy.  

- Dzień dobry. - mruknął.  
- Hej. - powiedziała. - Widzisz mnie rano, po nocy pełnej uniesień i w dodatku bez makijażu. Aż dziwię się dlaczego jeszcze nie zwiałeś.  
-  Głupoty gadasz. - dał jej pstryczka w nos.  
- Ej. - powiedziała z oburzeniem.  
- Jesteś piękna. - delikatnie pocałował ją w usta. - I tylko moja.  
- Twoja. - zgodziła się.  
- Za godzinkę będzie śniadanie. Mamy więc trochę czasu dla siebie.  
- W nocy dość mnie wymęczyłeś.  
- Chyba ty mnie. - uśmiechnął się i sięgną dłonią po fiolkę, która stała na stoliku obok łóżka.  
- Co to jest? - spytała unosząc się na ręce.  
- Eliksir  antykoncepcyjny.  
- A może ja wcale nie chcę go zażyć? - droczyła się z nim.  
- Kochanie, ja na razie nie zamierzam bawić się w tatusia. - powiedział poważnie.  
-  Oj wiem. - szepnęła i wypiła zawartość fiolki.  
- To daje 100 procentową pewność na to, że nie zajdę w ciążę?  
- Tak. Jest to jeden z najskuteczniejszych magicznych środków antykoncepcyjnych. Inne dość silniejsze prowadzą do bezpłodności.  Spokojnie ten eliksir jest bezpieczny dla Ciebie. -uprzedził widząc jej wystraszony wzrok.
- Ufam Ci. - położyła dłoń na jego policzku i delikatnie go pogładziła.  - Dzisiaj idę  poprawiać oceny z Eliksirów i z Zajęć Sprawności Fizycznej, że też w magicznej szkole musi być coś takiego jak ćwiczenia i to jeszcze zwykłe ćwiczenia jak w niemagicznej szkole.  
- Ja tam lubię te zajęcia. Trochę ruchu jeszcze nikomu nie zaszkodziło.  
- Mi zaszkodziło. Mam same złe oceny.  
- Może dlatego, że nie ćwiczyłaś? Co się dziwić, musisz w końcu wziąć się za siebie.  
- Postaram się. - uśmiechnęła się. - Jakoś sobie poradzę.  
- Kocham Cię. - powiedział czarnowłosy.  
- Też Cię kocham. - musnęła jego wargi.

Oluska

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1723 słów i 9144 znaków.

Dodaj komentarz